Dążenie przedszkolaczka

Jestem młodą przedszkolanką.

Kocham pracę z dzieciaczkami.

W domu mam też swoją Dwójkę,

A Trzecie jeszcze przed Nami.

 

Do wszystkich dzieci w mej grupie

Odnoszę się tak, jak do swoich.

Szkoda, że w Polsce jest mało

Takich jak moje przedszkoli.

 

Kiedyś zaczęłam rozmowę

Z dziećmi  starszego oddziału,

Kim chciałyby być w przyszłości,

Tak na serio, bez banałów.

 

Padały zwykłe w tym wieku

Zawody męskie typowo:

Strażak, policjant czy pilot…

Nic nowego, daję słowo…

 

Ale był jeden wyjątek!

Mariolka była tą jedną,

Która się wyrwała, że chce

Zostać strażniczką więzienną!

 

Nim zatliła mi się w głowie

Lampka kontrolna przed wpadką,

Pochwaliłam Ją przed grupą,

Że  wybrała pracę… rzadką.

 

Spytałam: „Czemu”? Odrzekła:

„No, bo mogłabym odwiedzić

Mego Drogiego Dziadziusia,

Co sam w tym więzieniu siedzi”.

 

Zadymiara

Nie jestem mistrzynią w kuchni

I nie da się tego ukryć.

Gotuję, bo przecież muszę,

Czasem też mięsko uduszę.

 

Nie wiem jak to się dzieje,

Ale prawie zawsze, kiedy

Smażę na patelni schabik,

To napytam sobie biedy.

 

Nic strasznego, ale potem

Wywietrzyć muszę mieszkanie,

Bo moje patelnie… dymią.

Wiele kasy tracę na nie,

I chyba co dwa tygodnie,

A czasami nawet częściej

Muszę niestety kupować

Nowe patelnie na mieście.

 

Moja Córcia – przedszkolaczek

Opowiedziała, że dzisiaj

Był u nich z wizytą strażak –

Tato Jej kolegi Zdzisia.

 

Opowiadał o swej pracy

I niebezpieczeństwie ognia,

Szczególnie wtedy, gdyby skądś

Dodatkowo wietrzyk powiał.

 

Już na koniec pan zapytał,

Co dzieciaki by zrobiły,

Gdyby dym lecący z okna

Swego domku zobaczyły.

 

Moja Córka – Rezolutka

Z uśmiechem odpowiedziała,

Że by się wpierw upewniła,

Czy to czasem nie jest mama,

Bo… wtedy na obiad by były

Kotlety, co się przypaliły.

 

 

Maniera

Żona jest uzależniona!

Wciąż wypominam to Żonie,

Że za dożo czasu traci

Tkwiąc przy swoim… telefonie.

 

Na moje częste uwagi

Zawsze niezmiennie twierdziła

Że się czepiam niepotrzebnie

I była bardzo niemiła.

 

Wczoraj wieczorem już w łóżku

Małżonka czytała książkę.

Ja rozsiadłem się w fotelu

Bom włosy miał mokre troszkę.

 

Patrzyłem na Nią uważnie

Nie odzywając się do Niej.

Ona czytała, co chwilę

Palcem suwając po stronie.

 

Zdziwiony cicho spytałem:

„Po co tak palcem dotykasz”?

„Muszę dotykać ekran, bo

Mi strona bardzo miga”.

 

Ona prawie zasypiała,

Lecz jeszcze w Jej świadomości

W ręku telefon trzymała –

Nową manierę ludzkości.

Rozgrzewka

Mąż pracuje w magazynie.

Od rana było tam zimno.

Ktoś nie włączył ciepła, chociaż

Była to jego powinność.

 

Nie dali rady pracować.

Chociaż wszyscy się starali,

Popędzał ich szef z kantorka.

Pięściami po szybach walił!

 

Krzyczał, że wolno pracują

I gdy bardziej się przyłożą,

To zaraz im będzie… cieplej

I… zysku firmie przysporzą.

 

To była kropla, co czarę

Ich goryczy przepełniła.

Cała zmiana zaraz po tym

Pracę w tym dniu porzuciła.

 

Dwóch z nich poszło do dyrekcji

Z oświadczeniem, że nie wrócą,

Dopóki szefa – sadysty

Z naszej firmy nie wyrzucą.

 

Doniesienie o tym „strajku”

Po mieście wnet się rozeszło.

I komu to teraz właśnie

Zrobiło się bardzo ciepło?

Świntuch

Od zawsze toczyłam boje

I to ciężkie z mym facetem

O to, że ciągle zaświnia

Naszą wspólną… toaletę.

 

Niby drobiazg, lecz powszechny.

Czytelniczki ten „ból” znają:

Faceci, no i mój także,

Deski moczą, jak sikają.

 

Nie chce mu się deski podnieść

I na nią sika, niestety.

Zawsze moczy prawie wszystko

Naokoło toalety.

 

Od tygodnia problem zniknął.

Ja bałam się go poruszyć.

Byłam mile zaskoczona

I szczęśliwa w głębi duszy.

 

Dziś sama to wyjaśniłam,

Bo odkryłam draństwo nowe.

On po prostu się załatwiał

Do.. miski umywalkowej!

 

 

Skrzyżowanie

Miałam pecha, gdy przedwczoraj

Do pracy rano jechałam

I na światłach sama jedna,

Bardzo długo stać musiałam.

 

Skrzyżowanie było puste,

Więc to do mnie ryło wydął

Jakiś menel, już pijany,

Żądał o datek na… piwo.

 

Wkurzona dałam złotówkę

Mówiąc mu, by się oddalił.

Spojrzał na monetę, na mnie

I w drzwiczki „z kopa” przywalił.

 

Potem jeszcze tą monetą

Przerysował mi bok auta.

A na odchodnym „milutko”

Złotóweczką mi… pomajtał.

Micha

Nas pies ma już swoje lata.

I praktycznie każda karma

Szkodzi mu, więc gotujemy.

I nie jest to z mleczkiem… manna!

 

Wcześniej sprawdziliśmy z żoną

Wszystkie karmy, nawet takie,

Które daje się szczeniakom,

Lecz reakcje są jednakie.

 

Porusza się ociężale.

Dużo śpi, a mało… sika.

Żona sama musi „pichcić”

Dla naszego „emeryta”.

 

Kiedyś wróciłem zgłodniały

I pomyliłem talerze.

Zjadłem pieskowi obiadek.

Smakował mi, powiem szczerze.

 

Wstyd się przyznać, ale „micha”,

I tutaj tkwi cały dramat,

Była bardziej smakowita,

Niż to, co gotuje dla nas.

Ankieta

Pracuję w dość dużej firmie

Supernowoczesnej, nowej.

Kadry tu są doświadczone,

Choć w większości jeszcze młode.

 

Wszędzie mamy komputery

Produkcyjne i biurowe.

Ostatnio było włamanie

Na trzy serwery firmowe.

 

Ukradziono wiele danych,

Osobowych w szczególności.

Dużo naszych informacji

Znalazło się w rękach obcych!

 

By utrudnić dalsze straty,

Albo im także zapobiec

Dział IT zorganizował

Szkolenie „internetowe”.

 

Program tyczył bezpiecznego

Zachowania w Internecie,

By ostrzec przed oszustami,

Których coraz więcej w „necie”.

 

Było ono obowiązkiem

Dla pracowników biurowych.

Odbyło się w czasie pracy.

Potem szef sprawdzian im zrobił.

 

Tydzień po skończeniu „kursu”

Rozesłał wszystkim „kursantom”

Anonimowego maila,

Że ma do sprzedaży… auto.

 

Cena okazyjna, ale

Data krótka, jednodniowa.

Należy wpłacić, tu konto,

Tysiąc – to mniej niż połowa!

 

Żeby się uwiarygodnić,

Trzeba wypełnić  ankietę,

I odesłać ją odwrotnie

Mailem albo esemesem.

 

Poznałby się nawet głupek,

Że to próba wyłudzenia.

Nasz filtr ją też „oflagował”.

Że oszustwo, złudzeń nie miał!

 

Wiecie ilu z tych odbiorców

Zareagowało na to?

Aż sześćdziesiąt siedem procent!

Czy w IT siedzi amator?

 

 

Falstart

Awaria auta szefowej.

Że mieszkamy siebie blisko,

Proponowałem podwózkę –

Usłużne ze mnie chłopisko.

 

Już w trakcie jazdy do domu

Zadzwonił mój telefonik.

Byłem pewien, że to do mnie

Kurier z paczką właśnie dzwoni.

 

Czekałem właśnie przesyłki –

Prezentu dla mojej Żony,

Więc odebrałem „na głośno”

Na jeździe bardzo skupiony.

 

To wcale nie dzwonił kurier,

Ale pani personalna

Z firmy, gdzie aplikowałem

O pracę już od dość dawna.

 

Przedstawiła się „firmowo”

I w krótkich, uprzejmych słowach

Poinformowała grzecznie

Że spotkała mnie… odmowa.

 

Milczałem do końca jazdy.

Pasażerka też ucichła.

Ciekaw jestem, czy od jutra

Nie będzie w pracy… powikłań.