Same błędy

Moje dwie małe córeczki

Często u babci bywają.

Lubią te wizyty u Niej.

Ciągle na nowe czekają.

 

Ostatnio z babcią smażyły

Pyszne jesienne przetwory.

Babcia ma duży ogródek

I owoców wybór spory.

 

Kiedy po Nie przyjechałam

Z dumą mi prezentowały

Butelki oraz słoiki,

A każdy z nich… opisany:

„Żórawina” albo „Grószka”,

„Drzem pożeczkowy z malinom”.

 

„Wiem, kto robił te naklejki”,

Powiedziałam z „wazeliną”.

„Ja, a co”? teściowa na to

Z bardzo, bardzo dumną miną.

 

A teraz jest obrażona,

Bo, tak powiedziała Ona,

Przy Jej wnukach ja celowo

Zrobiłam babcię…w balona.

 

„Nawrócenie”

Ma pierwsza randka z facetem

Bardzo fajnie się udała.

Gdy odprowadził mnie pod dom,

Nawet Go… pocałowałam!

 

Nagle, w tym samym momencie,

Wzbiły się złociste chmury.

Współlokatorki strzelały

Konfetti z wielgachnej rury!

 

Chciały uczcić w taki sposób

Me zerwanie z celibatem,

W którym tkwiłam już od roku

Poróżniona z męskim światem.

 

Powodem tego był facet,

Który w oczy mi zarzucił,

Że tak jak inne kobiety

Nie godnam jest miana „ludzi”.

 

Bo jesteśmy porypane.

Ja najmocniej, nade wszystko.

On mnie na zwał nawet mnie kiedyś

Głupią, kobiecą… faszystką!

 

Dzisiaj dotarło to do mnie,

Że wśród facetów nie wszyscy

To sfrustrowani zgorzknialcy,

Czyli antyfeminiści.

 

Szyberdach

Zawiść ludzka nie zna granic.

Tak mawiał kiedyś mój dziadek.

Myślałem, że to przesada,

Lecz sam miałem ten przypadek.

 

Gdy dostałem awans w pracy,

To z nim też służbowe auto.

Długo w tej firmie pracuję,

Teraz wiem, że było warto.

 

Samochód jest paroletni,

Ale zagraniczny, modny.

Fajny „wózek” z szyberdachem.

Łatwy w obsłudze, wygodny

 

Mój sąsiad z parceli obok

Zdziwił się, gdy podjechałem

Wypasionym samochodem,

Bo… kredyt w banku spłacałem.

 

Powiedziałem zdziwionemu,

Że wóz firmowy, nie własny.

Skrytykował model, markę

A nawet kolor, że jasny.

 

Zacytowałem przysłowie:

„Darowanemu koniowi…”

I to go tak rozzłościło

Że nie zdołał już wyrobić.

Mocno napity, w nocy

Wlazł aż na dach samochodu,

Żeby się na nim… wypróżnić,

No i mnie „narobić smrodu”.

 

Ale szyberdach się zarwał.

On w nim utknął gołym zadkiem.

Nie mógł wyleźć. Rano mówił,

Że „znalazł się tam… przypadkiem”.

 

„Przypadki chodzą po ludziach”,

Ale ja to tak skwituję:

Nie ma przypadku, kiedy ktoś

Sam „zdarzenie” wywołuje.

 

 

Mandat

Odwieźliśmy moją mamę

Do Jej domu po imprezie.

Ja usiadłam z tyłu z mamą,

A mąż, jak zwykle, nas wiezie.

 

Mama zawsze, kiedy jedzie,

Czepia się mojego męża,

Że agresywnie prowadzi,

Innych wnerwia i… popędza!

 

Pech chciał, że to dzisiaj właśnie

Zatrzymał nasz wóz policjant.

„Dokąd kierowca się spieszy,

Przecież jezdnia dzisiaj śliska?”?

 

Mąż, żeby mu odpowiedzieć,

Musiał przekrzykiwać mamę,

Bo nie mogła się powstrzymać,

Takie głośne ma „gadane”.

 

Przez cały czas nadawała

Swoje zgryźliwe uwagi.

Policjant słuchał, nie przerwał.

Czy zabrakło mu odwagi?

 

Mąż w końcu zdołał wyjaśnić:

„Odwozimy mą teściową”.

Policjant z ubolewaniem

Leciutko pokiwał głową.

 

Jedno tylko słowo: „Jasne”

Mruknął bawiąc się „lizakiem”.

Nawet męża nie pouczył…

To naprawdę dziwy jakieś!

 

Już miał nas wypuścić, kiedy

Spojrzał jeszcze raz na mamę

I… dał jej mandat karny za

„Zapiętych pasów niemanie”.

 

 

Fobia bez nazwy

Nasz synek, choć już młodzieniec,

Nie chce w nieznanych Mu miejscach

Wchodzić do obcych łazienek.

Bojaźń jest odeń silniejsza.

 

Kiedy był dwulatkiem, siedział

W łazience na swym nocniku.

Wtem ze ściany spadło lustro…

Powód przestrachu i krzyków.

 

Sąsiad wiercił od swej strony

W ścianie między mieszkaniami.

Pech, że trafił w… nasze lustro

Widiowymi „wiertełkami”.

 

Scenka straszna dla chłopczyka.

Nie chciał do łazienki wchodzić.

Od wtedy, tylko w pokoju

Mył rączki, kąpał i… smrodził.

 

Z kąpielą był jednak problem:

Noszenie wanienki, wody…

Zabraliśmy Go do dziadków,

Może u Nich by się zgodził…

 

Młodemu chciało się „kupkę”.

Nocniczek był w ich łazience.

Uwierzył w słowo dziadkowi,

Że tam nie będzie… udręczeń.

 

Chwilę później obok Niego

Spadł z sufitu klosz od lampy

I rozbił się o posadzkę.

Huknęło! Wszędzie odłamki…

 

Mój tata przed naszym przyjściem,

Dla wygody wnuka właśnie

Zmienił żarówkę na większą,

By w łazience było jaśniej.

 

Minęły lata. U syna

Nadal fobia na łazienki.

Do swojej z oporem… wchodzi.

Do innych: fobie, udręki…

 

Za dużo?

Moja siostra – nastolatka

Założyła niezły „biznes”.

Ja zostałam „inwestorką”,

Choć nawet „ręką nie kiwnę”.

 

Bo po prostu nie wiedziałam,

Że już od paru tygodni

Podbiera z mej szafy ciuchy

Dla takich jak Ona modniś.

 

Ale ich nie daje, tylko

Sprzedaje za polskie złote.

Sama sobie się dziwię,

Żem nic nie wiedziała o tem.

 

Przypadek zrządził, że jesień

Nagle wymusiła na mnie,

Żebym przeglądnęła szafę

I wzięła „grubsze” ubranie.

 

No i nie mogłam odnaleźć

Kilku „łaszków” ulubionych.

Siostrzyczka wnet się przyznała,

Że potrzebowała mamony,

Żeby sobie kupić… ciuchy,

Bo rodzice jej skąpili

I nie miała, co by chciała,

A ja w szafie… dużo miałam.

 

Babunia

Byłem na spacerze z babcią.

To dość leciwa kobieta.

Jest już po osiemdziesiątce,

Lecz nikt by Jej tyle nie dał.

 

Nagle zaczepiło nas dwóch

Oprychów w skórzanych kurtkach

„Prosząc” o… oddanie forsy,

Bo nas… „pogłaszczą po główkach”!

 

Obaj mieli w rękach noże,

Więc bardzo się przestraszyłem.

Bez oporu zza pazuchy

Zaraz portfel wydobyłem.

 

Ale babcia wszczęła alarm.

Wydzierała się piskliwie

Okładając ich torebką

Na oślep, z zacięciem, mściwie!

 

A oni? Zwiali w popłochu,

Tylko kurz za nimi latał.

A ze mnie cała rodzina

Przez tydzień „ciągnęła łacha”.

Mój Były

Ukochany wręczył mi list,

Mówiąc przy tym, że nie umie

Wysławiać się o uczuciach.

Prosił mnie, by Go zrozumieć.

 

Pisząc mógł wszystko przemyśleć

I ułożyć w jasny wywód.

Treść musi być przemyślana,

Spokojna, jasna, bez porywów.

 

Czytałam, a tam z początku

Słodkie słowa, wprost „landryny”.

Nabierałam przekonania,

Że to będą… oświadczyny!

 

Ze wzruszenia się… spłakałam

I chciałam się doń… przytulić,

Lecz on nagle mnie odepchnął.

Jak ktoś obcy i nieczuły.

 

„Przeczytaj do końca”, odrzekł.

Nie były to oświadczyny.

To był list informujący,

Że pisał go…  już mój Były.

Mój brzuch

Starsza pani dzisiaj rano

Uprzejmie mi ustąpiła

Siedzące miejsce przy oknie.

Poczułem się głupio, nijak!

 

Tłumaczenie, że to miejsce

Bardziej jej by się przydało

Wzburzyło Ją niepomiernie,

Rzekłbym, że… zirytowało!

 

„Bo kobieta w ciąży musi

Dbać o siebie i dzieciaczka.

A pani mi odmawiając

Postępuje jak dziwaczka”!

 

Rozbawiło pasażerki

To niewielkie zamieszanie,

Bo dziwnym zrządzeniem losu

Obok stały tylko… panie.

 

Mimo wszystko ja spokojnie

Wyjaśniałem ważną kwestię,

Że nie dziecko w brzuchu noszę,

Lecz grubym facetem jestem!