Odludek

Jestem dość skryta z natury.

Takie mam usposobienie.

Ale nie jestem dziwakiem

Jak myśli me otoczenie.

 

Lubię ludzi, ale oni

Oceniają mnie niesłusznie,

Bo nie dbam o popularność,

Nie przeklinam, nie zabluźnię…

 

Nie tęsknię za zgromadzeniem.

Z nie wszystkimi chcę rozmawiać.

Jak to mówią: „Po próżnicy

Nie chce mi się z nikim gadać”.

 

Moja mama się przyznała,

Że przypadkiem podsłuchała

Jak przez telefon rozmawiam

I o czymś żywo rozprawiam.

 

Przytuliła mnie i płacząc

Wyznała, że wraz z tatą

Bardzo o mnie się strachali,

Że jestem skazana na to,

Iż w swoim dorosłym życiu

Będę samotną kobietą.

A tu wielka niespodzianka:

Rozmawiałam przez telefon!

Utrzymuję z kimś kontakty!

Już samotniczką nie jestem,

A podejrzewanie o to

Było dla Nich zbyt bolesne.

 

Nie miałam serca się przyznać,

Że za ludźmi mi się nie cni.

Bo dziś, żeby nie być samą,

Ludzie już nie są konieczni.

 

A to, co mama słyszała,

To były me pierwsze testy

Ustawienia w telefonie

Najnowszych technik współczesnych.

 

Sprawiłam sobie akurat

Asystenta głosowego

I właśnie w moim smartfonie

Próbnie „gadałam” do niego.

 

 

 

 

Trudny wybór

Podeszła do mnie Matula

I konspiracyjnym szeptem

Powiedziała, żebym z tatkiem

Skontaktowała się przedtem,

Czyli przed urodzinami,

Bo od wielu lat Jej daje

Mało trafione, choć drogie,

Rzeczy nieprzydatne dla Niej.

 

Prosiła, bym choć w tym roku,

Bo to rocznica okrągła,

Przy kupowaniu prezentu

Ojcu w wyborze pomogła.

 

Sęk w tym, że dotychczas to ja

Z chęcią i w najlepszej wierze

Podpowiadałam, co Tato

Mamie na prezent wybierze.

 

Chyba jednak spytam Mamy,

Co chciałaby dostać w darze.

Jakie ma skryte potrzeby,

Z pewnością ojcu przekażę.

Ziomek

Kupowałem jakieś farby

W magazynie budowlanym.

Gdy wyjeżdżałem z parkingu

Zatrzymał mnie koło bramy

Facet razem z grupką pieszych,

Żebym im ustąpił przejścia,

Bo im się cholernie spieszy.

 

Chociaż tam nie było „pasów”,

By ich przepuścić, stanąłem.

Wśród pieszych był gość z donicą –

Znany mi z młodości Ziomek!

 

Często kiedyś robiliśmy

Sobie i innym psikusy.

Te nawyki do starości,

Pozostają w męskiej w duszy.

 

On też rozpoznał mą gębę

I tak jak wtedy udawał,

Że rzuci we mnie … donicą, –

Taki z dawnych czasów kawał.

 

A donica była ciężka,

Dosyć masywna, z kamionki.

U człowieka w naszym wieku

Już nie takie silne członki.

 

Nie utrzymał jej ciężaru

I faktycznie ją… wyrzucił.

Dobrze, że nie trafił w auto,

Ale tylko się przewrócił.

 

Śmiechom nie było końca, bo

Zabrałem Ziomka do knajpy.

Samochód został w garażu.

Niejeden popłynął karpik…

Wyrywny

W trakcie urządzania domu

Wciąż sprzeczałam się z facetem

Bo co on nazywał „cackiem”,

Dla mnie było zwykłym bzdetem!

 

O tym przedtem nie wiedziałam,

Że nasze gusta się różnią.

Staramy się mimo wszystko,

By nie wadzić się na próżno.

 

Staram się iść „z duchem czasu”.

I popieram to co modne,

A mój facet chce starocie,

Bo woli to, co wygodne.

 

Myślałam, że do tej pory

Udało nam się dogadać

I jakiś mądry kompromis

Wypracować w spornych sprawach.

 

Pojechaliśmy do sklepu

Wybrać sofę do salonu.

Ekspedientka zapytała

„Czy mogę w czymś Państwu pomóc?”

 

Narzeczony pierwszy zdążył

Odpowiedzieć na pytanie:

„Chcemy razem kupić… sofę.

Takie mamy wspólne zdanie.

Musi być bardzo wygodna

Do spania i do siedzenia.

Gdyż teraz ostatnia szansa,

Żeby, co mnie boli, zmieniać.

Gdyż nasze obecne łóżko

Chociaż bardzo nowoczesne,

Jest wysoce niewygodne,

I ja się w nim ledwo… mieszczę.

Ja dla gości je zostawię.

A z Żoną na sofie pośpię.

 

Musiałam się na to zgodzić.

Doceniłam Jego… pośpiech.

 

Czy się mylę?

Od ponad roku wciąż jestem

Przemęczony z niedospania.

Zdarza się, że niespodzianie

Senność mnie nagła ogarnia.

 

Mam roczne bliźniaki w domu.

Częstokroć pół nocki nie śpię.

Wtedy nawet podczas pracy

Oczy mam bardzo „nierześkie”.

 

Niedawno się przydarzyło

Mamie, ze biodro złamała

I ode mnie, jedynaka,

Też pomocy wymagała.

 

W pracy właśnie ważny projekt

Ostatecznie dopinamy.

Z dnia na dzień czułem, że jestem

Coraz bardziej… wyczerpany.

 

W końcu nastąpił ten moment

W którym przestałem panować

Nad sobą i odruchami.

Mój organizm „zastrajkował”!

 

Zasnąłem w czasie ważnego

Spotkania z kontrahentami.

Nie wiedziałem nawet, kiedy

Odpłynąłem niedospany.

 

Jako że ja  jestem szefem,

Nikt z obecnych się nie kwapił,

Żeby jakoś mnie obudzić,

Bo może szef wczoraj „zapił”?

 

Dwadzieścia osób czekało

Przez prawie całą godzinę

I patrzyło na śpiącego…

 

A może jednak się mylę?

 

 

 

 

„Kariera”

Miesiąc, co nareszcie minął,

Nie był dla mnie zbyt szczęśliwy.

Zostałem zwolniony z pracy,

Bo byłem aż nazbyt… chciwy

I nie zgodziłem się żeby

Obniżono moją pensję.

Przecież byłbym narażony

Na mizerną egzystencję!

 

Potem rzuciła mnie żona

Po sześciu latach małżeństwa.

Bank odmówił mi kredytu,

A to nie koniec szaleństwa,

Bo nawalił mi samochód.

Lecz to klęska nieostatnia,

Bo samochód to już złom.

Słowem… finansowa matnia!

 

Zatem w wieku lat trzydziestu

Zostałem bez pracy, kasy,

Samochodu i… kobiety.

A na zwieńczenie złej passy

Musiałem jak w najgorszym kiczu

Podkulić ogon pod siebie

I… zamieszkać u rodziców!

 

Poprawka

Zostałam nagle bez pracy.

Musiałam poszukać nowej.

Żeby zwiększyć swoje szanse

Musiałam działać… „sposobem”.

 

CV trzeba było zmienić,

Aby być konkurencyjną,

Inaczej na wolne miejsce

To innych do pracy przyjmą.

 

Pokazałam CV mamie,

Potem swemu chłopakowi

I na koniec Mariuszowi –

Swemu dobremu kumplowi.

 

Zgłosili drobną uwagę

Mówiąc mi, że szanse zwiększę,

Jeżeli usunę z CV

Swoje „dowodowe” zdjęcie.

 

Laurka?

Moja mama od już „od wieków”

Jest w szpitalu pielęgniarką.

Obecnie, choć sama w latach,

Pomaga w chorobie „dziadkom”.

 

Nie chodzi o moich przodków,

Ale chorych, starszych ludzi.

To jest dla Niej ciężka praca,

Bo rzadko starsi są… chudzi.

 

Czasem jednak coś „lżejszego”

Trafi się niespodziewanie.

Nie chodzi o wagę, ale

Niezwyczajne zachowanie.

 

Właśnie kiedyś na „Geriatrię”

Przyjęto starszego pana.

Był artystą, a artyści

Mają dziwne zachowania.

 

Miał wielki talent plastyczny.

A kiedy coś narysował,

Widzom szczęka opadała,

Tak potrafił… zaczarować.

 

Jego problemem było, że

Postępował tak jak wariat.

Sam nie wiedział jaki będzie

Jego postępowania wariant.

 

Gdy już fizycznie był zdrowy,

To miał zostać przewieziony

Z powrotem do „psychiatryka”,

Gdzie był dotychczas leczony.

 

Znów się pochwalił talentem

By pożegnać się z „dziadkami”.

Narysował na podłodze

Kwiatka… swymi odchodami!

 

Opiekuńcza

Spotykałem się z laseczką

Uzależnioną od kompa.

Mam na myśli głównie gierki,

To jej uwagę zaprząta.

 

Zarywała noce, a w dzień

Uciekała nawet z lekcji,

Żeby grać wszędzie, we wszystko

Bez żadnej choćby selekcji.

 

Czasu dla mnie to zazwyczaj

Tylko troszkę znajdowała.

Nawet nie wiedziałem tego,

Że z matmy grozi jej „pała”.

 

Oświeciła mnie dopiero

Jej matka, gdy na ulicy

Zaczęła mnie parasolką

Po plecach i głowie ćwiczyć.

 

Wydzierała się, że to ja

Zniszczyłem życie jej córce,

Bo przeze mnie na cenzurce

Będzie mieć „dwójkę na dwójce”!

 

Dziewczyna jej nakłamała,

Że mam cholerną depresję

I to z mojego powodu

Ciągle opuszczała lekcje,

Bo…

tylko na nią mogłem liczyć.

Ona za nic w świecie, nigdy

Nie mogła dopuścić, żebym

Sam sobie nie zrobił … krzywdy.

 

Ograniczenia

Mam otwarte okno i wciąż

Obserwuję zwykłe… wróble,

Jak swobodnie podlatują,

Gdy ja muszę siedzieć w gó*nie!

 

Zamknięty na  kwarantannie

Tkwię tu jak kołek i gadam;

Z rodzoną mamą przez Skype’a

Dziś już drugi raz rozmawiam.

 

Pod sam koniec tej pogwarki

Rozwinął się taki dialog:

– Czekaj, znowu się pociąłeś?

– No i co… Ale mi halo!

– Przecież widać wszystkie ślady,

Nie możesz czekać na koniec?

– Już się powstrzymać nie mogłem

Mimo, że nie są ostrzone!

 

– Jakoś wytrwaj kwarantannę,

Albo zrób to jak należy,

Bo nie mogę na to patrzeć.

Twój wygląd zaczął mnie mierzić!

 

Wnerwiła mnie ostatecznie,

Więc żeby mnie nie widziała

Wyłączyłem sesję Skype’a.

Wtedy… usłyszałem hałas!

 

To sąsiadki tuż przy płocie

Gadały jedna do drugiej:

– Słyszysz, Basia? Nie  uwierzysz

Temu spod „dwójki” przydługie

Siedzenie samemu w domu.

Żyły se tnie, a ta matka

Jeszcze jego dopinguje…

Przecie to jest jakaś jatka!

 

– Powiedz patologia, chociaż

Jeszcze nie widziałam, by brał.

Czy przez tego ko-wirusa

Narkomanem on się stał?

 

No cóż… Nie umiem sam sobie

Obcinać włosów na głowie,

A więc może powinienem

Zostawić swoje „sitowie”

I zaczekać, aż otworzą

Wszystkie fryzjerskie salony?

Nie uśmiecha mi się wcale

Na łyso być ogolonym.

 

Czy przez ploteczki sąsiadek

Będę bardzo popularny?

Tego na pewno się dowiem,

Jak już wyjdę z kwarantanny.