Branie

Moja „kochana” mamunia

Wparowała nam do domu

Bez najmniejszej zapowiedzi

Nie po to, żeby nam pomóc,

Ale by „posiedzieć z nami

Przy kawce choćby przez kwadrans

I pogadać o rodzinie

Spokojnie, bez żadnych zadrażń”.

 

Powiedziała, że nie chciała

Na bezduszność się narazić

I nie wstąpić choć na chwilkę,

Bo mogłaby nas… obrazić.

 

Gdybyśmy się dowiedzieli,

Że  w tej okolicy była,

To za złe byśmy jej mieli

To, że nas nie odwiedziła.

 

Potem siedziała przez bite

Trzy godziny żeby „spytać”,

Czy czasem pomiędzy nami

Coś niebezpiecznie nie zgrzyta.

 

Przecież od przeszło pół roku

Jesteśmy w stanie małżeńskim

Nie licząc życia „na łapę”

W dosyć długim… narzeczeństwie.

 

Obowiązkiem każdej żony

Jest danie „nowego życia”.

Tu zerknęła na syneczka:

„Oj lichy z Ciebie kobiciarz”!

 

Potem wzięła mnie pod ramię

I tak, by jej syn nie słyszał,

Orzekła, że to przeze mnie,

Bo ja jestem „baba licha”!

 

Każda mężatka powinna

Kusić swojego mężczyznę,

Żeby w łóżku, „jak Bóg każe”,

Odrabiał „swoją pańszczyznę”.

Taka właśnie jest instrukcja,

Co od swej matki dostała:

Dzięki niej „powiła” synka,

Z którym to ja będę spała.

 

Tę perorę zakończyła

Pouczeniem tylko dla mnie:

„Atak na jego plemniki

Przygotuj bardzo starannie.

Gdy chcesz, by Twoja macica

Nie była pusta jak bęben,

Pomaluj usta i oczy.

Wtedy „branie” będzie pewne”.

 

 

 

Zazdrośnik

Chodzę na kurs językowy.

Poznałam na nim faceta

Dowcipnego, rozumnego,

O greckim imieniu… Stefan.

 

Już od początku czułam, że

Dogadujemy się świetnie

Oczywiście, że po polsku,

Ale bez świadków, dyskretnie.

 

Nikt tego nie  zauważył,

Gdyż ja swe uczucia kryłam.

Ale z czasem tak się stało,

Że się Nim… zauroczyłam.

 

Wyobraźcie sobie, proszę,

Jak zabiło mi serducho,

Kiedy Stefek po zajęciach

Wybąknął mi szeptem na ucho,

Że świetna jest ze mnie babka,

Że z nikim się jeszcze jemu

Tak świetnie nie rozmawiało…

I to bez żadnych problemów!

 

Potem dodał troszkę głośniej

Z grymasem prawie radosnym

To, że nawet jego chłopak

Jest o mnie bardzo… zazdrosny!

 

 

Tatuaż

Marzyłam o tatuażu

Jeszcze w szkole, przed maturą.

Dopiero, gdy byłam studentką

To pragnienie się ziściło.

 

Gdy już zebrałam forsiaki,

Poszłam do tatuażystki –

Uznanej w „sferach studenckich”

Fachowej dziaro-artystki.

 

To było pierwszy raz w życiu.

Chociaż się denerwowałam,

Na zrobienie tatuażu

Jednak się zdecydowałam!

 

Po rozpoczęciu zabiegu

Uspokoiłam się troszkę.

Przecież zaraz będę miała

Wytatuowaną… broszkę!

 

Po chwili „operatorka”

Zaklęła cicho pod nosem.

Usłyszałam, więc się pytam:

„Czyżby coś złego stało się”?

 

„To nic złego, to drobiażdżek.

Poprawię, nie będzie widać”…

I ponownie rozpoczęła

Tusz pod skórę mi wstrzykiwać.

 

Przez prawie dwadzieścia minut

Pogawędziłyśmy  sobie.

Nagle krzyknęła; „No pięknie,

Dzisiaj już nic z tym nie zrobię”!

 

Tak się przejęłam, że nagle

Złapał mnie napad histerii,

Że znów będę długo czekać

Na jakiś odległy termin!

 

Wtedy śmiejąc się przyznała,

Że to tylko „taki kawał”,

Który wszystkich  nowicjuszy

Przyprawia prawie o zawał.

Po co babuni wnuczek?

Miałam kłopot z Internetem.

Ciągle w nim coś szwankowało.

Albo głos był niewyraźny

Bądź też obrazem „kiwało”.

Wykręciłam infolinię,

Ale konsultant nie pojął

O co mi właściwie chodzi,

Lecz obiecał że… „dostroją”.

 

Gdy pół godziny minęło,

A nic się nie poprawiło,

Zadzwoniłam z pretensjami,

Że nadal Sieci nie było.

 

Wyjaśnił mi, że usterka

Musi być w mym komputerze.

Mocny jest sygnał „wejścia”, więc

Modem sygnału nie bierze.

 

Tłumaczył mi co mam zrobić,

Żeby przetestować łącze,

Czy nie gubią się „pakiety”,

Bo to może być najgorsze.

 

Wykonywałam co kazał.

Ale wciąż się denerwował!

Gdy coś znów zrobiłam nie tak,

To kazał robić od nowa.

 

Po kwadransie ciągłych starań

Pozostających „bez echa”

Zapytał, czy nie ma w domu

Jakiegokolwiek… faceta!

 

Wkurzył mnie jego szowinizm,

A więc wetknęłam słuchawkę

Ośmioletniemu wnuczkowi,

Który właśnie „wpadł” do babki.

 

Po niecałych trzech minutach

Internet działał „jak złoto”.

Teraz wiem po co są wnuki:

Bo Wnuki są właśnie po to!

 

Doświadczenie

Mam ciotunię, siostrę Mamy.

Niestety, jest dosyć tęga.

Dzieciaki Ją bardzo lubią.

Gdy przyjdzie, zawsze  jest rejwach!

 

Przeszła ciężką operację

Skrzywionego kręgosłupa.

Dzięki stabilizatorom

Może z trudem się poruszać.

 

Żyje sama. Mimo chorób

Bardzo często nas odwiedza.

Cierpi na ciężką skoliozę,

Która bardzo Jej dolega.

 

Długo chodziła w gorsecie.

Potem przeszła operację.

Przykręcono jej śrubami

Jakąś tytanową blaszkę,

 

Dzieciaki się dowiedziały,

Że ciocia ma „śrubki w pleckach”.

Zadziałała, jak to bywa,

Prosta wyobraźnia dziecka.

I gdy ciocia po raz pierwszy

Ze „śrubami” przyszła do nas,

Dzieci zaraz chciały sprawdzić

Czy naprawdę Ona to ma.

 

Wykombinowały sobie

Nową zabawę na wieczór:

Każde chciało jako pierwsze

„Przyssać” magnes do… Jej pleców.!

 

Śmigus

Obchodziliśmy „Śmigusa”

Z naszymi dziećmi w najlepsze

Polewając się wzajemnie

Po ubraniach, nie w powietrze.

 

Gdy zabawa w pełni trwała,

Policja w drzwi zapukała,

Bo ktoś zgłosił, że mieszkaniu

Mym dzieciom krzywda się działa.

 

Któryś sąsiad ten „fakt” zgłosił

Słysząc krzyki: „Tatusiu, nie”!

„Mamo, broń nas!”, czy „Ratunku!”

To oczywiście rozumiem,

 

Ale nie przypuszczałem, że

Ktoś mógłby uznać mnie draniem,

Który mógłby własne dzieci

Skrzywdzić przez molestowanie.

 

Rada

Moja malutka Córeczka

Nie mogła zasnąć przez uszko,

Które bardzo Ją bolało,

Choć otuliłam poduszką.

 

Nosiłam Ją i huśtałam

Podśpiewując kołysankę,

Którą w dzieciństwie słyszałam

Śpiewaną przez moją mamkę.

 

Przez tak długi płacz Malutka

Zmęczona byłam z kretesem.

Sąsiadka chyba słyszała,

Bo przysłała SMS-em

Wiadomość następującą:

„Tylko się na mnie nie gniewaj,

Twoja córcia zaraz zaśnie,

Jeśli… przestaniesz Jej śpiewać”!

Rezerwacja

Umówiłem się na randkę

W mojej ulubionej knajpie

Z laską poznaną one-line

Na niemodnym już dziś Skype.

 

Mieliśmy się spotkać wcześniej

Na skwerze opodal knajpy,

A potem razem, jak para

Pójść na umówione „party”.

 

Wymieniliśmy swe foty,

Byśmy się mogli odnaleźć.

Czekałem na nią dość długo

Siedząc samotnie jak palec.

 

Mija godzina, nie przyszła

Nie wiedzieć czemu „ma miła”.

Uznałem więc, że celowo

Na skwerku mnie wystawiła.

 

Pomyślałem, że skoro mam

Zamówioną rezerwację,

To jednak ją wykorzystam

I sam zjem fajną kolację.

 

Gdy już przeglądałem „menu”,

Zauważyłem, że właśnie

Do knajpki przyszła „ta moja”

Chyba także na kolację.

 

Nie była sama, gdyż za nią

Wszedł też nieznany mi koleś.

Na pierwszy rzut oka widać

W nim zwykłą, męską pierdołę.

 

Liczyła widocznie na to,

Że ja będę załamany

Tym, że nie przyszła na randkę

I w kąciku… liżę rany.

 

Skorzystała więc okazji,

By użyć mej rezerwacji

I z innym nowym kolesiem

Ugościć się na kolacji.

 

Niebywale się  zdziwiła,

Że ja przy stoliku siedzę.

Zaniemówił też „pierdoła”.

Nie wiedział, co ma powiedzieć.

 

Knajpa była wypełniona.

Że nie miała rezerwacji,

To ku mojej satysfakcji

Nie zjadła z nikim… kolacji!

 

 

 

Konsylium

Mam dosyć sporą nadwagę,

Chociaż nadmiernie nie jadam.

Może zbyt mało się „ruszam”,

Bo czas „tracę”  na wykładach.

 

Naprawdę nie jem zbyt dużo.

W przerwie wykładów – kanapkę,

Szklankę soku marchwiowego

Lub jarzynową sałatkę.

 

Gdy muszę zjeść coś na mieście,

To idę do McDonalda.

Zwykle wybieram McZestaw:

Wołowina i musztarda.

 

Nie jadam frytek, kiełbasek,

Klusek i innych pokarmów

Kalorycznych ponad miarę.

Nawet nie jadam… bananów!

 

Ten reżim rządzi mym życiem.

Jem malutko, choć bym chciała

Zjeść tyle, co inni jedzą,

A w tłuszczyk nie obrastała.

 

Ostatnio przeszłam kurację,

Na szczęście niezbyt przewlekłą,

Lecz leki wywoływały

Oskomę gwałtowną, wściekłą!

 

W efekcie działań ubocznych

Mam nasilony apetyt.

Po dwóch dniach takiej kuracji

Czułam, że tyję niestety.

 

Dzisiaj, nim się obejrzałam,

Zeżarłam cały McChicken,

No i do tego podwójną

Porcję sosu i McFrytek!

 

Miałam schowane na później

W torebce  ciasto tortowe.

Też je wrąbałam „po drodze”

Nie zważając, że niezdrowe.

 

Później już, gdy w cukierni

Chciałam dokupić ciasteczek,

Doszło do mnie, że za chwilę

Co osiągnęłam, zniweczę.

 

Muszę zawiesić kurację

I poprosić dietetyka,

Żeby z lekarzem uzgodnił,

Jakie lekarstwo mam łykać!

 

 

Przymus

Po sześciu latach chodzenia

Zerwał ze mną mój Wybrany,

Bo nagle sobie przypomniał,

Że przez „inną był kochany”.

 

Pogrzebał w swojej pamięci

I przypomniał nagle sobie,

Że musi mi dziś coś wyznać,

Tak jak człowiekowi… człowiek.

 

Z rozbrajającą szczerością

Powiedział, że przed dwu laty

Złajdaczył się z koleżanką,

Bo… odmówić nie potrafił!

 

Przez najbliższe dwa tygodnie

Największą dla mnie szaradą

Będzie odgadnięcie, czemu

On „wyskoczył” z taką sprawą

Wtedy, kiedyśmy skazani

Za „styk” z koronawirusem

Na kwarantannę.

Cóż robić?

Choć  nie chcę zostać, to muszę…