Stałam w kolejce do kasy.
Po pracy byłam zmęczona.
Zakupy miałam w koszyku.
Nagle ktoś do mnie zawołał:
„Trzymaj mi to”, rozkazała
Pani, co przede mną stała.
Odwróciła się gwałtownie
I swą torebkę mi dała.
Chyba zgłupiałam, bo zaraz
Posłusznie wzięłam tą torbę.
Wtedy zaczęła się jatka.
Do dziś drżę, gdy o tym wspomnę.
Babka zaczęła od wyzwisk
I okładania pięściami.
Zostałam świnią, złodziejką
Najgorszą ze wszystkich drani.
Okazało się po chwili,
Że owa „uprzejma prośba”
Wcelowana była w męża,
Który… za nią nie nadążał.