Byłem na spacerze z babcią.
To dość leciwa kobieta.
Jest już po osiemdziesiątce,
Lecz nikt by Jej tyle nie dał.
Nagle zaczepiło nas dwóch
Oprychów w skórzanych kurtkach
„Prosząc” o… oddanie forsy,
Bo nas… „pogłaszczą po główkach”!
Obaj mieli w rękach noże,
Więc bardzo się przestraszyłem.
Bez oporu zza pazuchy
Zaraz portfel wydobyłem.
Ale babcia wszczęła alarm.
Wydzierała się piskliwie
Okładając ich torebką
Na oślep, z zacięciem, mściwie!
A oni? Zwiali w popłochu,
Tylko kurz za nimi latał.
A ze mnie cała rodzina
Przez tydzień „ciągnęła łacha”.