W Święta zabrałam kuzynka
Na nieszpory do kościoła.
Gdy Młodemu się znudziło,
Zaczął gapić się dokoła.
Ciągle zagadywał do mnie.
Wiercił się, jakby miał świąd.
Chciałam, by się uspokoił
Póki nie wyjdziemy stąd.
Na razie mu pozwoliłam
Przejść się wzdłuż ławek samemu.
Myślałam, że tym sposobem
Pomogę przetrwać Młodemu.
Wtedy on zobaczył księdza,
Jak między ławkami z tacą
Chodził mówiąc „…zaapłać, … zaapłać…”
A ludzie po prostu… płacą!
Naraz krzyknął w moją stronę,
Co było bardzo niegrzeczne:
„Marysia!… Jak zapłacimy,
To będzie można wyjść wcześniej”?!