Przez kadencję kilku radnym
Aż tak rozrosły się tyłki,
Że krzesła musiano zmienić
Na… rozstawiane kobyłki.
Wierszyki zabawnej treści przedstawiające psoty, żarty, psikusy; mają na celu zabawienie czytelnika i ew. wywołanie jakichś skojarzeń, wspomnień itp.
Chciałbym bardzo, by ta lektura wywołała u Czytelnika uśmiech i dobre samopoczucie.
Przez kadencję kilku radnym
Aż tak rozrosły się tyłki,
Że krzesła musiano zmienić
Na… rozstawiane kobyłki.
Pytam kumpla na ulicy,
Gdzie on pędzi po ciemnicy.
– Jak to gdzie? Do kamienicy,
Gdzie włączyłem destylator
Jako jego instalator,
Warzelniany, operator!
Na razie tylko trzech w jednym.
Jeszcze czwarty jest potrzebny:
Polak, znawca, degustator!
Szeroki horyzont myślenia
Czasem ktoś na drobne rozmienia.
I robi to tak skutecznie,
Że zostaje ostatecznie,
Nawet mniejszy od… piksela,
Jedynie słuszny punkt widzenia,
Tadeusz Kościuszko
Pod Racławicami
Wygrał pierwszą bitwę
Z carskimi wojskami.
Polacy walczyli wtedy
Chłopską bronią, bez puklerzy,
A bohaterem tej bitwy
Został jakiś Kosyn Jerzy.
Kiedy stocznie strajkowały,
Byłem wtedy jeszcze mały.
Dziś synkowi o tym gadam
I efekt rozmowy badam.
Mój rezolutny synek
Bardzo trafnie tą rzecz ujął
Mówiąc: strajkuje się po to,
By zarabiać nie pracując.
Ziemia kręci się dlatego,
Że ma swoją oś obrotu.
Dziw, że od tego kręcenia
Dotąd nie miała zawrotów.
Każde dziecko lubi obrót
I wie, że się dobrze czuje,
Kiedy po kręceniu w prawo,
Potem w lewo zawiruje.
Naszło mnie nagłe olśnienie:
To Księżyc ratuje Ziemię!
Jest przecież zmiana obrotów
Według tego oto wzorca:
Nocą – wokoło Księżyca
Ale we dnie – wokół Słońca.
Powiedzcie Adamowi,
Mojemu Zięciowi,
Kiedy mnie już nie będzie,
Że w sprawie mej orientacji
Był w bardzo głębokim błędzie.
Nie chciał On mnie słuchać kiedyś,
Tu wyjaśnić Mu się staram,
Że czyny znaczą człowieka,
A nie bluzka czy sukmana.
Żółty kolor, jak muzyka,
Pasuje do różnych rzeczy,
Ale z drwiących uwag, czy słów
Trzeba się dość długo leczyć.
Pod ladą schowany dzisiejszy,
A na wystawie ten wczorajszy
Równo złożony chlebek leży.
Żeby zakupić bochen świeży,
Dopiero jutro przyjść należy.
Komu i po co ta udręka?
Dla ochrony zdrowia klienta.
Bo pieczywo świeże
Powinno poleżeć,
Żeby nie nęciło
Oraz nie szkodziło.
Nie mam w swoim rodzie Szkotów,
Lecz namawiam do bojkotu.
Chociaż nie wymyślam prochu,
Swe racje wyłuszczę. Otóż
Nie kupujcie tego gniotu,
Bo to sklep nie chce kłopotów,
Gdyż piekarz nie przyjmie zwrotów.
na mel. Przybyli ułani pod okienko…
Podjechał raz ułan pod okienko
I stuka, i puka jedną ręką.
Bo w drugiej on trzyma długą lancę,
Którą chce pokazać swej Bogdance.
A lanca czerwona w dłoni leży.
Że on ją użyje nikt nie wierzy,
Bo cienka i wiotka drży na wietrze,
Gdyż dżdżyste i drżyste jest powietrze.
W izdebce nie można jej pomieścić
A ręka ułana wciąż ją pieści.
On z pieszczot nie umie zrezygnować
Więc dziewkę na dworze chce całować.
Lecz jak tu ją jedną ręką tulić,
Kiedy się do lancy druga czuli,
A lanca przeszkadza tej biduli
I mocno jej haczy brzeg koszuli.
Kiedy chcesz pannę kochać
goręcej,
Musisz mieć wolne obydwie ręce.
Rzuć lancę i także wyrzuć lejce,
A panna utuli cię w podzięce.
Rzuć konia i lancę złam na dwoje,
To panna się zgodzi na podboje.
Bo żadna kobieta nie pozwoli,
Jak kochaś na boku coś… miętoli.
Z łezką wspominam ja rano
Jak trawkę przed laty jarano.
Dzisiejsi trawki palacze
Biorą także dopalacze.
Nie dlatego, że zgłupieli
Lecz żeby więcej umieli.
Tylko, dlaczego na boga,
Gdy tylko je brać przestali,
To natychmiast, zaraz, nagle
Wszystko pozapominali?