Priorytet

Do spółki razem z kumpelą

Wynajmujemy mieszkanie.

Nie jest obszerne, wygodne,

Ale za to dosyć… tanie.

 

Są minusy w naszej „spółce”,

Bo współlokatorka moja

Musi wstawać bardzo wcześnie,

A to dla mnie istna… zmora!

 

Wciąż mnie budzi, kiedy wstaje.

Głośne mycie, to jej zwyczaj.

Nie dba o moją obecność.

Gdy coś mówię, się…nabzdycza.

 

Staram się zachować spokój.

Ale gdy ja z pracy wracam

Ona złości się niezmiernie,

Bo gdy północ, ja się… „wtłaczam”!

 

Oczywiście przypominam,

Że rankiem to ona budzi,

Gdy ja sobie słodko  sypiam.

Bo przecież sen jest dla ludzi!

 

Ale Ona mi zaprzecza,

Bo według Niej jest inaczej,

Bo to ona w dzień powszedni

Musi… rano iść do pracy!

 

Na zimno i na surowo

Musiałam pilnie wyjechać.

W domu został mąż z synami.

Zrobiłam częściowo obiad,

By mieli czym się dokarmić.

 

Wyjaśniłam szczegółowo,

Jak samodzielnie przyrządzić

Obiadek „jednogarnkowy”,

Ale zupełnie „porządny”.

 

Zrobiłam sos „bolognese”.

Oni ugotować mieli

Kluski. Potem to wymieszać

I… na trzy porcje podzielić.

 

Po powrocie powiedzieli,

Że nie mogli zjeść… niczego.

Uratowała ich pizza…

Przeżyli tylko dlatego!

 

Jak się dodaje zimny sos

Do makaronu z torebki,

To nigdy taki „posiłek”

Nie będzie ciepły i… miękki.

 

Nawet po zagotowaniu

Będzie całkiem niezjadliwy.

Syneczkom ja się nie dziwię…

Mąż zwariował! Ani chybi!!!

O co chodzi?

Moja ciotula jest fankę

Horoskopów, przepowiedni

I innych podobnych bzdetów-

Dla mnie najzwyklejszych bredni.

 

Kiedyś, gdy wpadła z wizytą,

Podniecona bardzo była

Tym, że jakaś koleżanka

Tarota Jej postawiła.

 

Wywróżyła, że napotka

Na życia swojego drodze

Kogoś, kto zupełnie zmienić

Jej spojrzenie na świat może.

 

I faktycznie. Dwa dni później

Wjechał w ciotkę…  rowerzysta

I uciekł z miejsca zdarzenia.

Ciotula miała się z pyszna,

 

Bo choć wróżba się sprawdziła,

To w efekcie zajścia tego

Stłukł Jej biodro, okulary…

Czyli dla Niej nic dobrego.

 

Okulary wnet zmieniła,

Choć się pomęczyć musiała,

Bo gdy założyła stare,

W nich znacznie gorzej widziała.

 

Porusza się dziś na wózku,

Lecz przecież wstanie na nogi,

Bo biodro tylko zwichnięte,

Więc właściwie „o co chodzi”?

Fucha

Żona stara się o pracę

I regularnie odbywa

„Gadki” kwalifikacyjne

Lecz dotąd wszystkie… przegrywa.

 

Teraz się zdecydowała,

Co zresztą dobrze rozumiem,

By pójść do kosmetyczki,

A potem… zmienić fryzurę.

 

Dobra prezentacja przecież

Może tylko pomóc Żonie.

Dzisiaj jednak przesadziła,

A w czym? Zaraz Wam opowiem.

 

Zdecydowała się zrobić

Laserową depilację

Okolic swego bikini!

Skąd pomysł na taką akcję?

 

Muszę z Żoną porozmawiać

I to szybko, dzisiaj, zaraz!

Jakiej Ona pracy szuka?

O jaką „fuchę” się stara?

Zaufanie

Wracałem taksówką z „impry”

Podchmielony, lecz troszeczkę.

Spłukany byłem z gotówki.

Na karcie miałem coś jeszcze.

 

Poprosiłem taksówkarza,

By przy bankomacie stanął.

Kierowca był podejrzliwy,

Kiedyś go już oszukano.

 

Spojrzał na mnie podejrzliwie

I poprosił, bym zostawił

Swój telefon jako zastaw,

Gdybym się z kasą nie zjawił.

 

Gdy tylko wysiadłem z auta,

On odjechał z opon piskiem.

Mój dzień zakończył się… stratą,

Jego… dosyć sporym zyskiem.

Jechał, jechał…

Pożyczyłem swemu bratu

Furgonetkę, żeby przewiózł

Jakieś meble, które kupił

Od jednego z mych kolegów.

 

On ma także swój samochód,

Ale nie mógł ich w nim zmieścić.

Przewiózł i oddał kluczyki,

Razem z kartką o tej treści:

 

Mam nadzieję, że w pikapie

Zawieszenia nie urwałem,

Bo auto głośno piszczało

I ledwo, ledwo jechałem.

Może meble nazbyt ciężkie

Nadmiernie go obciążały?

Oddam kasę, jeśli właśnie

Resory „pousiadały”

I trzeba będzie je zmienić.

Zapłacę rachunek cały.”

 

Zdziwiłem się, bo być może

Meble ciężkie, lecz resory

Zawsze sprawnie mi działały.

Tak to było do tej pory.

 

Nośność „furki” trzysta kilo.

Meble tyle nie ważyły.

Nie są przecież aż tak ciężkie,

By resory odkształciły.

 

Okazało się niebawem,

Że resory są bez wady,

Lecz za to hamulec ręczny

Całkowicie… do naprawy.

On przez dwieście kilometrów

“Piłował” moją “Oktawię”

Na… zaciągniętych hamulcach!

Co jest niemożliwe… prawie.

Pomimo wszystko On dalej,

Jechał, jechał, jechał, jechał…

Hamulce się… popaliły,

Lcz On… “bezpiecznie dojechał”!

 

Ulga?

Pracuję „na infolinii”

W dość dużym i znanym banku,

A więc dla klientów jestem

„Głosem” pierwszego kontaktu.

 

Mam kontrolkę, ile osób

Na swe połączenie czeka

Oraz czas oczekiwania

Nieznanego mi człowieka.

 

Kiedyś po dużej awarii,

Jak zawsze w tych sytuacjach,

Masa ludzi jęła dzwonić,

No i zdarzyła się… akcja!

 

Jedna pani, kiedy tylko

Odebrałam połączenie,

Zaczęła krzyczeć w słuchawkę

Zdenerwowana szalenie,

Że… „Wasze karty płatnicze

Są brzydkie, szpetne, szkaradne!

No, a przecież te poprzednie

Były nieprzeciętnie ładne”!

 

Tak  wrzeszczała ta kobieta

I… nagle się rozłączyła.

Czekała w kolejce godzinę!

Nareszcie sobie… ulżyła!

 

Refleks

Szef nagle, bez ostrzeżenia

Zabrał nam kwartalne premie.

To trzydzieści procent pensji,

Ani więcej, ani nie mniej.

 

Uzasadnił tym, że przyszły

Na nasz zakład ciężkie czasy

I nie może, chociaż chciałby,

Dać nam dużo więcej kasy.

 

Jednak trzy tygodnie później

Kupił „zegareczek” sobie

I chwalił się jaki z niego

Elegancki szef i… człowiek.

 

Wkurzył tym cały nasz zespół

I mnie także oczywiście.

Wczoraj wcześniej byłem w biurze,

By czekać na jego przyjście.

 

Nie wiedziałem, że już przyszedł,

Więc niepomny dobrych zasad

Dałem upust złości krzycząc

„Dajcie mi tego ku**sa”!

 

Wszystkie koleżanki zbladły,

A szef wychodząc zza biurka

Wycedził: „Jestem i każę

Zwolnić z pracy tego „siurka”.

 

Palcem wycelował we mnie.

W jego głosie czułem sarkazm,

A jak na złość spod mankietu

Błyskał refleks od… zegarka.

 

Wsparcie

Pochodzę z biednej rodziny.

Zaliczyłem studia dzienne.

Miałem stypendium, lecz koszty

Były wyższe niewspółmiernie.

 

Imałem się różnych robót

W naszej studenckiej spółdzielni.

Lecz nie zawsze jest „robota”,

A czasem „człowiek się… leni”.

 

Jak się leni, to jest głodny.

Jak pracuje, to zarobi.

Ale wtedy tak się dzieje,

Że z nauką „nie wyrobi”.

 

Tak jednak źle mi nie było.

Potrafiłem jakoś przeżyć.

Mam już dyplom, teraz muszę

Z życiem dorosłych się zmierzyć.

 

Niedawno byłem u Babci.

Zaskoczyła mnie pytaniem,

Czy przydały mi się „grosze”

Regularnie przysyłane.

 

Bo przez lata Stara Babcia

Co miesiąc mi wysyłała

Przekaz na dwieście złociszów;

Jak na Nią sumka niemała!

 

Dla mnie byłyby wsparciem.

Lecz nieznane mi powody,

Czemu kaskę wysyłała

Do całkiem obcej osoby!

Wybór

Po trzyletniej znajomości

Kumpel oświadczył się wreszcie.

Uczynił to w restauracji

O lirycznej nazwie „Szczęście”.

 

Wtajemniczona kelnerka

O wszystko fajnie zadbała.

Dała Im najlepszy stolik,

Kolację pięknie podała.

 

Romantyczna dekoracja

Przepiękna i nastrojowa

Zapowiadała, że przyszłość

Będzie dla Pary baśniowa.

 

Kumpel był zadowolony

I to wyraźnie docenił

Dając wysoki napiwek

Kelnerce wprost do kieszeni.

 

Nie wiedział, że narzeczona

Była łasa na pieniądze.

Awanturę  Mu zrobiła,

A On… zaraz zerwał związek.

 

Nie spotkali się już więcej.

On do dziś jest tego pewny,

Że to był najlepszy wybór,

Którego dokonał niegdyś.