Tylko sake brak…

Wyszłam gdzieś na pogaduszki.

W domu zostali mąż z bratem.

Wróciłam późnym wieczorem,

A w domu pełno „Azjatek”.

 

Twarze obsypane mąką.

Na ustach czerwony marker.

Telewizorek włączony.

Wszystkie okna są otwarte.

Na ekranie japońszczyzna.

Leciał film „Wyznania Gejszy”.

Mąż oraz szwagier pijani.

Nie wiem, który z nich smutniejszy.

 

Tak w klimat filmu się wczuli,

Że swe twarze wybielili.

Uśmiechali się jak gejsze,

Choć żytnią nie sake pili.

Te sprawy

Siedemnastoletnia córka

Ma chłopaka na poważnie.

Dziś siedział u niej do późna,

Więc ona bardzo odważnie

Spytała, czy może zostać,

Bo jest mróz i on zamarznie.

 

Taka jak dziś sytuacja

Po raz pierwszy zaistniała.

Do tej pory nasza córka

Zawsze sama w domu spała.

 

Zgodziliśmy się, lecz pierwej

Gadaliśmy o „tych sprawach”

Z naciskiem, że noc z chłopakiem

To jest bardzo ważna sprawa.

Powinna się zastanowić,

Czy jego naprawdę kocha,

Bo często młodzieńcza miłość

Bywa niestała i płocha.

 

Córka głośno się zaśmiała

Mówiąc, że nie ma problemu,

Gdyż „wianek” straciła wcześniej,

Chyba ze trzy lata temu,

Z pewnym przystojnym brunetem

W samochodzie na parkingu

Przed jakimś supermarketem.

Tak, czy owak

Pewna znana mi dziewczynka,

Przykład bystrego dzieciaka,

Wciąż się przedstawiała, że jest

„Córką doktora Nowaka”.

Jej mama chcąc, by rodziny

Nie posądzono o snobizm,

Musiała z manierą córki

Koniecznie, szybko coś zrobić.

Długo ją przekonywała.

Wreszcie po długich rozmowach

Nakłoniła, by mówiła,

Że „ja jestem Basia Nowak”.

 

Pewnej niedzieli ksiądz proboszcz

Po mszy zwoływał dzieciaki,

Bo chciał z nimi, jak co tydzień,

Pogadać rozdając lizaki.

Basia także tam pobiegła.

Wśród dzieci się przepychała,

Żeby upragnioną słodycz

Też od księdza otrzymała.

Duchowny ją zauważył.

I spytał dając lizaka:

„Czy ty może jesteś córką

Pana doktora Nowaka”?

Na co dziewczynka odrzekła

Uciekając w bok spojrzeniem:

„Nooo, dotąd myślałam, że tak,

Lecz mama mi mówi, że nie”.

Przerwa w życiu

Mam rozrywkowego kumpla.

Robi wspaniałe imprezy.

Zawsze miła atmosfera

Nawet nerwusa odpręży.

Sobotnie imprezy u niego

Odbywają się z kulturą.

Nie pamiętam, żeby kiedyś

Skończyły się awanturą.

 

Gdy wyprawił urodziny,

Oczywiście na nich byłem.

Piłem piwko i wódeczkę.

Bardzo dobrze się bawiłem…

 

Obudziłem się w szpitalu.

Na głowie mam z lodem worek

Oraz cztery szwy na czole.

A poza tym… dziś jest wtorek!

Forsycja

Nazywam się dosyć dziwnie:

Konstancja z domu Kwitnąca.

Podobno są takie kwiaty

Złociste w promieniach słońca.

Rodzice, kiedy mnie chrzcili,

Chyba nie bardzo wiedzieli,

Że zgotowali mi życie

Pełne ukwieconych mielizn.

 

Z zawodu jestem florystyką.

Mam ogródek pełen kwiatów.

W moim osobistym życiu

Nie brak „kwietnych”… dylematów.

 

Ostatnio poznałam kogoś,

Z kim chcę resztę życia spędzić,

Jesteśmy narzeczonymi,

Lecz brak ostatecznych więzi.

Zwlekam z zawarciem małżeństwa,

Gdyż ciągle się przed tym się wzdrygam,

Bo moje nowe nazwisko

Będzie… Kwitnąca-Łodyga.

 

A wtedy trzeba by jeszcze,

Taka myśl mi w głowie błyska,

Zamienić imię Konstancja

Na pasujące – Forsycja.

Bez obrazy

Jesteśmy w trakcie rozwodu.

Nie najlepiej nam się żyło.

Wspólne życie coraz bardziej

Jemu oraz mnie ciążyło.

 

Staramy się, żeby rozwód

Przebiegł dosyć ugodowo.

W naszych rozmowach nie padło

Żadne obraźliwe słowo.

 

Dogadaliśmy się nawet,

Że dla przyszłego „byłego”

Przygotujemy nawzajem

Coś bardzo wyjątkowego.

 

On był pierwszy. Przyprowadził

Kochankę w wysokiej ciąży.

W życiu jeszcze nie spotkałam

Tak niesympatycznej zołzy!

Przekręt

W pierwszej klasie licealnej

Nie znałem nauczycieli.

Często myliłem nazwiska.

Koledzy o tym wiedzieli

I często z moich pomyłek

Zabawę „po pachy” mieli.

 

Któregoś dnia na zastępstwo

Miał przyjść do nas pan Stolecki

I ja miałem się dowiedzieć,

Czy on będzie na tej lekcji.

To jest ostatnia godzina

Planowanych na dziś zajęć.

Chcielibyśmy wyjść ze szkoły.

Fajnie by było, przyznaję.

 

W pokoju nauczycielskim

Kilka osób jest przy stole.

Od samych drzwi zapytałem

– Czy jest pan profesor Stolec?

Kilka osób się zaśmiało.

Ja tam stoję i się pocę,

Lecz poprawiam się natychmiast:

– Czy jest pan profesor Klocek?

Jedna z pań nauczycielek

Zakrztusiła się herbatą.

Inną znów paroksyzm śmiechu

Wstrząsał prawie jak armatą.

 

Widział wszystko pan Stolecki.

Ja nadal stałem pod drzwiami.

Podszedł do mnie, podał rękę.

Nie ma sprawy między nami…

Szczekliwie

Mój sąsiad z góry mnie prosił,

Bym lepiej pilnował psa,

Gdyż hałasuje szczekaniem

I nie pozwala mu spać.

 

Przeprosiłem wyjaśniając,

Że ten piesek nie jest duży,

A szczekanie wieczorami

Już więcej się nie powtórzy.

 

Problem w tym, że nie mam pieska,

A te wieczorne szczeknięcia

Wydaje z siebie ma żonka

W chwilach upojnego szczęścia.

Następca

Skończyłem już trzydzieści lat.

Do tej pory, to najczęściej

Romansowałem z paniami

W sile wieku, po czterdziestce.

 

Ostatnio byłem z kobietą

Niesamowicie zadbaną,

Którą wielu innych panów

Także zapoznać by chciało.

Pani nadzwyczaj dziewczęca

I smukła jak nastolatka.

Wcale mi nie przeszkadzało,

Że to matka i mężatka.

Nie dbałem w ogóle o to,

Że to pani w średnim wieku.

Wręcz przeciwnie. Dumny byłem,

Że robię światu na przekór!

 

Ale serce nie wybiera.

Zakochałem się w dziewczynie

O delikatnej urodzie.

Małgorzata, to Jej imię.

Jest stażystką w naszej firmie.

Spotykamy się codziennie.

Świata poza nią nie widzę,

Jej świata nie ma beze mnie.

 

Po półrocznej znajomości

Doczekałem się tej chwili,

Że nareszcie jej rodzice

Mnie do siebie zaprosili.

Po raz pierwszy u niej w domu

Spotkałem się z ukochaną.

Bardzo byłem zaskoczony,

Kto okazał się jej mamą…

W stopę

Wracałem z pracy do domu,

Kiedy luba zadzwoniła

Z prośbą, żebym kupił gumki,

Bo ona to przegapiła.

 

Byłem dość mocno zmęczony,

Więc przeszedłem przez ulicę

I wszedłem do sklepiku, gdzie

Pracowali jej rodzice.

Zrobiłem to machinalnie.

Zabrałem paczuszkę z półki

I znalazłem się przy kasie,

Jakbym kupował tu bułki.

Mama mojej narzeczonej

Dziś przy kasie dyżur miała.

Zobaczywszy za co płacę

Wzrokiem mnie spiorunowała.

 

Myślałem, że tą niezręczną

Sytuację uratuję,

Lecz powiedziałem to, czego

Teraz niezwykle żałuję.

„Nie zamierzam ich używać

Z państwa piękną jedynaczką”,

Było strzałem prosto w stopę

Przed planowaną żeniaczką.

 

To pytanie każdy zada

I znacząco mi zamruga:

Powiedz wreszcie, gdzie ukrywa

Się Twoja pani, ta Druga?