Jak dobrze mieć…

Ostatnio mąż mnie zadziwia

Robiąc „ sex eksperymenty”.

Przez dwadzieścia lat małżeństwa

Nie był taki „elokwentny”.

Podoba mi się z jednej strony,

Ale z drugiej szlag mnie trafił,

Że tak „gadać” do tej pory

On w ogóle nie potrafił!

 

Na me dyskretne pytanie

O tak dużą pomysłowość

Odpowiedział, że zupełnie

Niedawno i to i owo

Obejrzał i potrenował.

Co to faktycznie znaczyło?

„Porno”. Więcej nawet słowa.

 

Dziś się właśnie dowiedziałam,

Że to nie pornosy z sieci,

Ale filmik ze „szkolenia”

Przy udziale „osób trzecich”.

Główną rolę obok męża

Zagrała fachowa dziwka,

Prywatnie dobrze mi znana

Sąsiadeczka z naprzeciwka.

Przypadek rządzi!

Minęło kilka miesięcy,

Gdy bardzo przystojny facet

Zaczął mnie niespodziewanie

Zapraszać na wspólny spacer.

 

Byłam z nim na tym spacerze

I też na kilku następnych.

Nigdy nie umawiał się wprost,

Lecz zwykle w sposób pokrętny.

 

Kiedyś, niby przypadkowo,

Zorganizował nam zbiórkę:

On z kolegą, ja z kumpelą

Spotkaliśmy się we czwórkę.

To była randka podwójna –

Sytuacja dosyć bzdurna…

 

Tydzień później jakimś cudem

Przyszedł na moją imprezę.

A dzień później niespodzianie

Zaczepił mnie na spacerze.

Przywykłam w końcu do tego

Faceta przypadkowego.

Więc wcale się nie zdziwiłam,

Powiem to zupełnie szczerze,

Kiedy znowu go spotkałam

Na jakiejś innej imprezie.

Świetnie tam się nam gadało.

A jeszcze lepiej tańczyło.

Gdy mnie w końcu pocałował –

Cudo! Wreszcie się zdarzyło!

 

Nie pisał i nie zadzwonił.

Tydzień później, znów przypadkiem,

Znalazł mnie spacerującą

W parku nad uroczym stawkiem.

 

Nie było żadnych uścisków,

Że o całuskach nie wspomnę.

Nie wiem, czy ten fajny facet

Coś w ogóle czuje do mnie.

 

Postanowiłam, że później

Napiszę do niego sama,

Żeby chociaż raz namówić

Na randez vous tego pana.

 

Napisałam. Nie czekałam.

Zwrotną pocztą otrzymałam:

Sorry ma piękna Królowo,

Ale wolę przypadkowo”.

 

Przegięła

Zagubiłam gdzieś mój bilet

I nie mogłam pójść na koncert.

Grał mój ulubiony zespół,

Lecz skończyło się na mrzonce.

Nie stać mnie było na nowy.

Chudy mój studencki trzosik.

A nie mam aż tak chętnego,

Który chciałby mnie zaprosić.

 

Parę dni po tym koncercie

Mama mnie ładnie prosiła,

Żebym z szafy jej kostiumik

Wyjęła i wyczyściła.

W nim znalazłam swoją zgubę.

To mama tam ją schowała.

„Ta muzyka nie dla ciebie”.

Tak mi to uzasadniała…

 

Za rok kończę psychologię.

Mam już dwadzieścia trzy lata.

Nie jest mi potrzebna żadna

Mamusina aprobata!!!

Na krzywy pysk…

Mam kociaka. Chcę, żeby on

Był zadbany i dorodny.

Niestety, choć zjada dużo,

Jest chudy i ciągle głodny.

Byłem pewny, że mój kotek

Ma robaki i dlatego

Zabrałem go do lecznicy

Szukać pomocy dla niego.

 

Lekarz zaraz po badaniu

Stwierdził, że nie ma robaków.

Jest bardzo niedożywiony –

Ja, jako jego właściciel,

  Nie wart jestem funta kłaków.

 

Nie uwierzył w to, co mówię.

Dał mi wykład patrząc na mnie,

Jak na kogoś, kto oszczędza

Na czymś niezbędnym – na karmie.

 

Zdesperowany tym wszystkim

Zamontowałem kamerę,

Żeby prześledzić dokładnie,

Co kociak robi z jedzeniem.

 

Tajemnica się wydała:

Mój sąsiad przez szyberek w drzwiach,

Wpuścił jamnika, głodnego

Jakby od roku nic nie jadł.

Kot uciekł przed nim w popłochu.

Jamnior prawie-że w miskę wpadł.

Wyżarł do czysta jedzenie,

Czyli, mówiąc po prostu, – skradł!

Wilczy bilet

Zupełnie niespodziewanie

Wyrzucono mnie dziś z pracy.

Powód? Głupota kolegów,

A może nawet ostracyzm?

 

W zeszły weekend miałem wolne.

Nieopatrznie zostawiłem

Plakietkę ze swym imieniem.

Na randkę zbyt się spieszyłem.

 

Następnego dnia koledzy

Lubiący żarty głupawe

Urządzili moim kosztem

Zupełnie durną zabawę.

Wymyślili, że klientom

Poza zasięgiem kamery,

Z moim znaczkiem na fartuchu

Będą „wycinać” numery.

 

Tym sposobem w zeszły weekend

Wiele skarg na mnie złożono,

Że odzywam się po chamsku,

Opryskliwy jestem ponoć…

 

Nie pomogły wyjaśnienia.

Wilczy bilet mi wręczono.

Wesołe tortury

Jestem nowym pracownikiem.

Wszystko tu jest dla mnie nowe.

Jak każdy młody nowicjusz

Muszę zapłacić frycowe.

 

Dzisiaj chłopakom odbiło,

Gdyż troszeczkę się nudzili.

Przywiązali mnie do krzesła

Nie po to, żeby mnie bili.

Chcieli mnie bardzo rozśmieszyć

I łaskotanie

We mnie śmiech miało wywołać

Na zawołanie.

Właśnie teraz mieli chęć

Załaskotać mnie na śmierć?

 

Brzmi to bardzo absurdalnie,

Lecz mi do śmiechu nie było.

Po kwadransie takich tortur

Marzyłem, by się skończyło!

Czułem ulgę i nadzieję,

Gdy do pokoju wparował

Szef bardzo zdenerwowany

Tym, że ktoś tu hałasował.

 

Niestety, spotkał mnie zawód.

Szef się przyłączył z ochotą

I teraz on i koledzy

Gilgotali mnie pod stopą.

 

Oświadczyny

Mam dziewczynę na poważnie.

Jesteśmy z sobą dwa lata.

Poznaliśmy się w sylwestra.

Właśnie zbliża się ta data.

Dokładnie zaplanowałem

Jak przebiegną oświadczyny.

Miała to ma być tajemnica

Szczególnie dla mej dziewczyny.

 

Plan był taki, że w sylwestra,

Gdy nastanie Nowy Rok,

Będąc sam na sam z dziewczyną

Uczynię ten życiowy krok

Dając Jej piękny pierścionek

I róże krwistoczerwone.

 

Lecz moja mama zepsuła

Tą wymyślną niespodziankę.

Przed północą zadzwoniła,

Żeby spytać mą Wybrankę,

Czy podobał jej się nowy

Pierścionek zaręczynowy.

O różyczki nie spytała,

Bo o nich nic nie wiedziała.

Ojcowska troska

Któregoś dnia po południu

Szedłem do domu na obiad.

Ojciec właśnie wracał z pracy,

Do auta z ulicy mnie „porwał”.

 

Dojeżdżaliśmy do domu.

Nagle zadzwoniła mama,

Żebyśmy jeszcze kupili

Coś, bo już nie zdąży sama.

Pytam ojca, o co chodzi.

On nie odwracając głowy

Mruknął, że o nic ważnego –

O papier toaletowy.

 

Stoimy z ojcem do kasy

Obładowani paczkami,

A dwie kumpelki ze studiów

Stanęły tuż – tuż za nami.

W jednej z nich się kocham skrycie,

Prawdę mówiąc od niedawna.

Ma na imię Katarzynka

Jest bardzo milutka i… ładna!

 

Ojciec rozpoznał szybko,

Że nie jest mi obojętna,

Ale jego reakcja

Była co najmniej wstrętna.

Kochany tatuś złośliwie

Śmiejąc się do mnie pod nosem

Zerknął na obie dziewczyny

I rzekł dość donośnym głosem:

„Jak tam, synuś, twój żołądek?

Czy już jest ci trochę lepiej?

Tyle papieru wystarczy?

A może dokupić w sklepie?

Wypadkowy

Jako ratownik medyczny

Co dzień jeżdżę do wypadków,

Lecz nieczęsto jestem świadkiem

Nieprzewidywalnych faktów.

 

Kiedyś byliśmy wezwani

Do wypadku osób pieszych.

Przypadek był dosyć pilny

I musieliśmy się spieszyć.

Rzeczywiście. W rowie leżał

Gość mocno poturbowany.

Karetkę wezwał do kumpla

Facet dość mocno pijany.

Zeznał, że wracali z knajpy.

Z bełkotliwego wywodu

Wynikało, że on nagle,

Niespodzianie wpadł do rowu.

Rów głęboki, umocniony

Płytami betonowymi.

W nich otwory, nierówności

I bardzo ostre szczeliny.

 

Upadek ślady zostawił.

Plamy krwi, rozbita głowa

Wskazują, że jak najszybciej

Trzeba człowieka ratować.

Wyciągnęliśmy ofiarę.

Lekarka sprawdziła oko.

Nie ma reakcji na światło,

Chociaż otwarte szeroko.

Stwierdziła zgon delikwenta.

Do worka włożono ciało,

Żeby niezabezpieczone

Na ulicy nie leżało.

 

Po kilku minutach worek

Zaczął się nagle szamotać.

Po otwarciu „zmarły denat”

Zaczął do nas coś bełkotać.

A oko, to przebadane,

Okazało się być… szklane!

Do czego to…?

Nową szczoteczkę do zębów

Właśnie dla siebie sprawiłam.

To szczoteczka elektryczna,

Więc bardzo dumna z niej byłam.

 

Do zakupu przekonała

Mnie miła pani w reklamie.

Zaraz po przyjściu do domu

Pokazałam zakup mamie.

 

Mama od szmat mnie wyzwała

I awanturę zrobiła,

Bo „doskonale wiedziała”,

Po co ją sobie kupiłam…