Nepotyzm?

Po długich poszukiwaniach

Znalazłam nareszcie pracę.

Co prawda nie w swym zawodzie,

Ale za godziwą płacę.

Ktoś mi podał adres strony,

Gdzie był casting ogłoszony.

Wysłałam CV ze zdjęciem

I dostałam to zajęcie.

Wynik naboru podano

Już następnego dnia rano.

Szybko poszło wybieranie.

Zatrudniono cztery panie.

 

Praca jest na pełen etat,

A nie na zwykłe zlecenie.

Mam składkę emerytalną

I pełne ubezpieczenie.

To była istna gratka, gdyż

W firmie jest nowa komórka.

W niej zatrudniona została

Tych nowych pracownic czwórka.

 

Wszystko byłoby w porządku,

Gdyby nie, że firma jest ta

Od niedawna zarządzana

Przez byłego, znaczy „exa”.

I to on, pewnie dla żartu,

Zorganizował ten ranking

I w jednym biurze posadził

Cztery ostatnie kochanki.

To chyba rewanż za to, że

On był dotychczas rzucany.

Ciekawa jestem niezmiernie

Jakie obecnie ma plany

Strzał w stopę

Szedłem spokojnie do sklepu.

Zaczepił mnie sąsiad z żoną

I wyraził swe współczucie,

Że mi rower ukradziono.

 

Bardzo mi tego współczuje

I chętnie by złodziejowi,

Gdyby dorwał sku….byka,

Z satysfakcją mordę obił.

 

Rzeczywiście. Wczoraj z klatki

Zniknął mój nowiutki rower.

Tylko, że o tym nikomu

Nie wspomniałem nawet słowem.

Riposta jak chłosta

Byłem z dziewczyną w galerii.

Dosyć długo chodziliśmy.

W końcu skuszeni pragnieniem

Soczek „Tymbark” kupiliśmy.

Usiedliśmy przy fontannie.

Odblokowałem nakrętkę.

Podałem, by się napiła,

Choć sam na sok miałem chętkę.

 

Moja miła długo piła

Butli nie puszczając z ręki.

To co zostało, mnie dała

Mówiąc zalotnie: „O, dzięki”.

 

Gdy piłem, ona się wdzięcząc

Podniosła rękę z nakrętką

Pokazując wewnątrz napis:

„Oczaruj mnie! I to prędko!”

Szybko jej rzuciłem tekstem:

„To chyba w łóżku, kochanie”.

Jej riposta: „W łóżku czeka

Mnie tylko… rozczarowanie”.

Groźnie

Koleżanka z mojej klasy

Zachorowała obłożnie.

Poszedłem do niej wizytą

Sprawdzić, czy z nią nie jest groźnie.

 

Razem ze mną była u niej

Cała nasza zgrana paczka.

Widać, że chora choć leży,

To z chorobą się nie cacka.

 

Gadamy sobie w najlepsze,

Gdy do pokoju wparował

Jej ojciec celując flintą.

Widać, że on nie żartował.

Krzyczał patrząc na chłopaków:

„Tutaj zaraz niech się przyzna

Ten, co zrobił jej bachora.

Niech postąpi jak mężczyzna,

Albo wszystkich powystrzelam!

Patrzył przy tym bardzo groźnie

I wyraźnie w moją stronę.

 

Skuliłem się w kącie trwożnie

I nim się zorientowałem,

Że on jaja sobie robi,

Ze strachu się… posikałem.

Lotto

Mamy rodzinną tradycję.

Gramy w „Lotka” tylko wtedy,

Gdy w puli jest pięć milionów.

Może je wygramy kiedyś?

Skreślamy te same liczby:

Datę mej żony urodzin

Oraz numer autobusu,

Który nas do domu wozi.

Z reguły żona wypełnia

Na kuponie jeden zakład.

Ostatnio to ja skreślałem,

Gdyż tak mi wypadło z nagła.

Zagrałem i zapomniałem.

Dotąd nigdy nie sprawdzałem,

Teraz też się wynikami

Nie zainteresowałem.

 

W piątek żona zadzwoniła,

Bym natychmiast wrócił z pracy.

Nie wyjaśniała przyczyny,

Słyszę coś jak krzyk rozpaczy!

Myślałem, że coś się stało.

Byłem w domu po kwadransie.

Wpadam nagle do mieszkania,

A ma żona w dziwnym transie

Czeka na mnie w dezabilu

Z szampanem i truskawkami.

Zrozumiałem, że dziś święto

Oczekiwane latami.

Żona w prasie wyczytała,

Że w czwartek wieczorem nasze

Numery wylosowano.

Stąd ten entuzjazm i… łaszek.

 

Radości nie było końca.

Cieszyliśmy się rozsądnie

Z tego, że dzięki wygranej

Spędzimy życie wygodnie.

Chcieliśmy żyć jak dotychczas.

Pracować, gdzie pracowaliśmy.

Nikomu, nawet rodzinie,

Sekretu nie zdradziliśmy.

 

Bez zwłoki do biura „Lotto”

Zgłaszamy naszą wygraną.

Jednak nasz wielki entuzjazm

Szybko utemperowano.

Otóż źle zapamiętałem

Dzień urodzin mojej żony

I w ten sposób kupon lotka

Został błędnie wypełniony.

Na pocieszenie mam „czwórkę”,

A w domu – znów awanturkę.