Najważniejsza

Pierwszego dnia na szkolenie

Tuż przed „dzwonkiem” przyjechałam

I musiałam usiąść z przodu,

Choć nie bardzo tego chciałam.

 

Drugiego dnia, nauczona

Na wczorajszym swoim błędzie,

Przyjechałam znacznie wcześniej,

By usiąść w ostatnim rzędzie.

 

Na początku prowadzący,

Zwrócił się do  zebranych,

Z pytaniem, „Czy może dzisiaj

Jeszcze na kogoś czekamy”?

 

Krótka cisza, ale zaraz

Ktoś z sali krzyknął: „Brak babki,

Tej nadgorliwej grubaski

Z najważniejszej, pierwszej ławki”!

Nauka kosztuje

Mam siostrę młodą i głupią!

Przedwczoraj sięgnęła szczytów.

Założyła sobie konto!

Nie mogła siedzieć z zachwytu.

 

Żeby wszystkim udowodnić,

Że jej karta jest prawdziwa,

Pokazała ją na „Fejsie”,

By wszyscy… mogli podziwiać!

 

Dodatkowo zapytała,

Ponieważ post był publiczny,

Co znaczy ten długi numer

Przy jej podpisie „tym ślicznym”.

 

Powiedziałam tej Wariatce,

Że bardzo źle postąpiła

I ostrzegłam, by na konto

Żadnej wpłaty nie robiła.

Bo na pewno już ktoś cwany

Spisał zawarte tam dane

I pieniądze z tego konta

Mogą Jej zostać zabrane.

 

Po mych burzliwych wyrzutach

Usunęła zdjęcia karty,

Chociaż jednak w dalszym ciągu

Traktowała to jak żarty.

 

Wczoraj, nie mówiąc nikomu,

Przez wpłatomat zasiliła

Swe konto o pięćset złotych.

Lecz gdy do domu wróciła

I sprawdziła stan na koncie,

Żadnej kaski już nie było…

Przez głupotę, na życzenie!

Nie było jej nazbyt… miło,

Bo jej zostały dwie dychy.

Następnego dnia podano

W informacjach o transakcjach,

Co z jej konta opłacano.

 

Nauka czasem kosztuje.

Teraz wie, że  przez głupotę

Straciła swe oszczędności.

I to całkiem niezłą kwotę!

 

 

Przygryzł nie jedząc

Zauważyłam, że sporo

Nam, czyli mnie i mężowi,

Tu i ówdzie się przytyło.

Trzeba szybko coś z tym zrobić!

 

Powiedziałam mu, że „teraz

Trzeba przestać jeść niezdrowo,

Bo to, co teraz podjadamy,

Nie sprzyja naszym „osobom”.

Kiedyś byliśmy szczuplejsi,

Więcej spacerowaliśmy.

Teraz źle się odżywiamy

No i zbytnio… przytyliśmy”.

 

On ochoczo to podłapał

I powiedział, że już dawno

Chciał, ale się krępował,

Całą prawdę mi wygarnąć.

Uważa tak samo jak ja,

Że beznadziejnie gotuję!

Czy on przez to chciał powiedzieć,

Że zamiast zupy jadł lurę?

 

Mi chodziło tylko o to,

Że dużo słodyczy jemy.

I to właśnie jest ten powód,

Iż coraz bardziej… tyjemy.

Pomocna ręka

Poszedłem dość późno spać.

A że musiałem wstać wcześnie,

Rano byłem niewyspany.

Poruszałem się jak we śnie.

 

Gdy jechałem autobusem

Mimo woli sen mnie zmorzył.

Nagle czyjś intymny dotyk

Kazał mi oczy otworzyć.

 

Zobaczyłem czyjąś rękę

Jak merda przy moim kroczu

I poczułem mocne parcie

Jakby przy oddaniu … moczu.

 

Ocknąłem się i spojrzałem,

A nade mną pochylona

Nieznana mi starsza pani

Sytuacją przestraszona.

 

Cofnęła rękę, a potem

Z przejęcia rozdygotana

Powiedziała mi cichutko:

„Rozporek ci zasuwałam”.

 

Życie wymusza zmiany

Lubię wspólny tusz z chłopakiem.

Pod natryskiem mam ochotę

Na czułości i coś więcej…

To nie temat dla bigotek!

 

Dzisiaj też braliśmy kąpiel.

Chciałam go trochę popieścić.

Lecz nie wyszło, tak jak chciałam.

W kabinie trudno się zmieścić.

Poślizgnęłam się na mydle.

Gdy  upadałam,  ramieniem

Uderzyłam  z całej siły

W jego męskie przyrodzenie.

On też stracił równowagę

I wyleciał wraz z drzwiczkami.

Padł na ziemię nieprzytomny,

Widocznie też w coś przywalił.

 

Zrobiłam mu oddychanie,

Ocknął się po małej chwili.

Więcej razy pod natryskiem

Myśmy się już nie bawili…

Kurierem być…

Jestem kurierem w DHL.

Dostarczam różne przesyłki.

Staram się, żeby w mej pracy

Nie było żadnej pomyłki.

 

Kurier to szybkość i pewność.

To dewiza naszej firmy.

Nie zmienię tego zawodu,

Choć trudny, na żaden inny.

Jednak czasem są kłopoty.

Nie zawsze ludzie są w domu.

Wtedy nawiązuję kontakt

Przy pomocy telefonu.

 

I tak było w zeszły wtorek.

Klient był bardzo zajęty.

Musiał być w tym czasie w pracy.

Mój terminarz też napięty.

Umówiliśmy się w mieście.

Będę wciskał gaz do dechy.

Pojadę do niego skrótem,

Przecież muszę się pospieszyć.

Klient zwrócił mi uwagę,

Że to droga w jedną stronę.

Pod prąd nie wolno mi jechać,

A mandaty przecież słone…

Odrzekłem, że mnie czas pili

I jakoś sobie poradzę.

Bardzo szybko sobie „czmychnę”.

Uda mi się zmylić „władzę”.

 

I skończyłoby się pewnie,

Bez tej cholernej obsuwki,

Gdyby odbiorcą przesyłki

Nie był… policjant z „drogówki”.

Powód

Pewien czas obserwowałam,

Że mój syn dziwnie się wierci.

Gdy go o to zapytałam,

Odrzekł, że siusiak mu sterczy.

Od niedawna tak się dzieje.

Nie zawsze, ale czasami.

W ogóle go to nie boli,

Lecz często spodenki plami.

 

Wtedy zapytałam go: – Czy

Tak się dzieje w czasie spania?

– Nie, tylko wtedy, gdy widzę

Madoxa w damskich ubraniach.

“WTOPA”

Chciałem do serwisu „WTOPA”

Wysłać swoją historyjkę.

Pisałem ją w tajemnicy

Przez każdziutką wolną chwilkę.

Dotyczyło to historii,

Która zdarzyła się w biurze.

Całość znajdziecie na „WTOPIE.

Tutaj jej zarys powtórzę.

 

Niechcący wylałem kawę

Na swego szefa i żonę

Oraz wszystkie dokumenty

Na jego biurku złożone.

Opryskałem też ich gościa

Starszego już jegomościa.

Była wielka awantura,

Bo to gość znaczącej rangi.

Za mą niezdarność szefa do mnie

Słał niewybredne uwagi.

 

Teraz wszystko opisałem

Może troszkę podbarwiając.

Ludzie lubią takie rzeczy.

Ciągle na nowe czekają.

Nie pominąłem też uwag

Na temat mojego szefa

Nie przebierając w słownictwie

I najgorszych epitetach.

 

I wtedy właśnie szefunio

Stanął za mną jak sarkofag

I czytał, co napisałem

Na monitorze laptopa.

W pewnej chwili się odezwał:

– Jak zakończysz wszystkie strofy,

Dopisz też, że za tę hecę

Szef wyrzucił cię z roboty!

Pogadajmy…

Wczoraj siedziałem na Skypie.

Nikt z listy nie był dostępny.

Po trzech godzinach czekania

Sam zrobiłem ruch podstępny.

Zmieniłem status na „biały”.

Nagle się zazieleniło.

Czternaście osób z mej klasy

Zaraz się uaktywniło.

Troje z nich też napisało

„Już poszedł” w notce statusu.

Chyba jednak mnie nie lubią.

Cóż robić. Nie ma przymusu….

Wspomnienie

Dzisiaj byłem na zakupach.

Stałem w kolejce do kasy.

Spotkałem tam koleżankę

Z mojej maturalnej klasy.

 

Ukłoniłem się uprzejmie

Myśląc, że podejdzie do mnie.

Nagle pacnęła się w czoło,

Jakby na znak dawnych wspomnień.

Wyminęła mnie pośpiesznie

Mówiąc głośno: – Muszę lecieć

Z powrotem do lodówki, bo

Zapomniałam o pasztecie”.