Prawda w uszy

Podsłuchałem moich „starych”

Jak dyskutowali o tym,

Czy jak mnie zostawią w domu,

Nie napytam im zgryzoty.

Chcą wyjechać gdzieś na weekend,

A mnie zostawić samego.

Boją się, żebym nie zrobił

Czegoś nieodpowiedzialnego.

 

Po chwili jednak stwierdzili,

Że raczej w domu posiedzę,

Niż zechcę zorganizować

Jakąś zbyt grubą imprezę.

 

A ponadto według „starych”

Jestem mało urodziwy,

I z przymusu do tej pory

Na pewno jestem cnotliwy.

Nie ma więc niebezpieczeństwa,

Nawet gdyby było ciemno,

Że jakakolwiek dziewczyna

Chciałaby się przespać ze mną.

Krojczyni

Zdenerwowałam się dzisiaj

Przy rannym krojeniu chleba.

Nóż był bardzo stępiony, aż

Wołał o pomstę do nieba.

Ze złością krzyknęłam mamie:

– Ten twój nóż jest bardzo tępy.

On nie kroi, tylko gniecie

Chleb na bardzo drobne strzępy!

 

Mama przyszła, popatrzyła.

Co mi rzekła, to przemilczę.

Powiem tylko, że kroiłam

Chleb nie ostrzem tylko tylcem.

Żeby była pełna jasność,

To wyjaśnię tu niektórym,

Że ostrzem kroi się chlebek,

A na tylec patrzy z góry.

Niby-to…

Mój jeszcze aktualny mąż

Lubi w filmach nawalanki

Przez niektórych nazywane

Mordobicia albo „pranki”.

Nieraz padłam ich ofiarą,

Kiedy obejrzane filmy

Wcielał w życie wiele razy

W sposób najbardziej debilny.

Te jego niby – to żarty

Denerwowały mnie bardzo.

Żeby go za nie ukarać

Wprowadziłam swe „embargo”.

 

Zostawiłam list na stole,

Że nie kocham go już wcale

I odchodzę do innego,

By nie znosić jego szaleństw.

Sama schowałam się w szafie

Ciekawa jego reakcji.

Byłam pewna, że przeżyję

Dziś wieczór pełen atrakcji.

 

Ku mojemu zadziwieniu

Mąż się bardzo uradował.

Złapał zaraz za komórkę,

A mój list w kieszeni schował.

Zadzwonił do jakiejś baby

Mówiąc, żeby przyjechała

I od zaraz, tak jak chciała,

Razem z nim tu zamieszkała.

 

Słysząc to wszystko myślałam,

Że to taka głupia zgrywa

I dla mnie tak jak dotychczas

Swój niby-to żart odgrywa.

Ale wnet się okazało,

Że mój „mężuś”, chociaż pokurcz

Zdradzał mnie na każdym kroku,

A z obecną lafiryndą

Spotykał się już od roku!

Na lodach

Byłem z synkiem na spacerze.

Malec ma już cztery latka.

Chłopczyk bardzo lubi lody.

Dla niego to super gratka.

 

Gdy weszliśmy lodziarni,

Zamówiłem dwa pucharki,

A w nich lody pistacjowe.

Dla każdego po dwie miarki!

Siedzieliśmy dosyć długo.

Mały zajęty lodami,

Siedział grzecznie przy stoliku

I, co dla mnie dziwne, zamilkł.

 

Lody były super smaczne.

Nic nie zostało w pucharku.

Wszystko to obserwowała

Miła kelnerka zza barku.

Kiedy przyniosła rachunek,

To pochwaliła malucha,

Że tak grzeczny, kulturalny.

Na pewno tatusia słucha.

 

Nim zdążyłem podziękować,

Zapłacić i się pożegnać

On ściągnął gacie i zagrał

Na pupie tak jak na bębnach…

Zaniepokojona

Był już wieczór, gdy wracałem

Ciemną ścieżką obok parku.

Tam zostałem zaczepiony

Przez grupę podpitych „ karków”.

 

Chwilę później byłem lżejszy

O portfel, lecz się cieszyłem,

Że chociaż swoją komórkę

Przed złodziejami ukryłem.

 

Nie odszedłem zbyt daleko,

Gdy odezwał się telefon.

Oczywiste, że musiałem

Też oddać go tym facetom.

 

To moja mama dzwoniła.

O mnie się niepokoiła.

Dziękuję ci za to mamo,

Że komórkę też zabrano…

U źródła

W jednym pokoju biurowym

Pracuje nas kilka osób.

Pewnego dnia tak śmierdziało,

Że ścierpieć było nie sposób.

Pootwieraliśmy okna.

Drzwi także uchyliliśmy.

Nawet naszej koleżanki

Perfumy rozpyliliśmy.

Nie pomogło. Nadal syfi.

Trzeba było szukać źródła.

Szperaliśmy po szufladach,

Nawet w pełnych śmieci kubłach.

Jeden z kumpli obwąchiwał

Wszystkie szafki, krzesła, biurka.

Szukał, skąd się wydostaje

Ta bardzo śmierdząca chmurka.

 

Wreszcie siadł przy swoim biurku

I bardzo się zdenerwował,

Bo znalazł to, czego szukał:

Źródło tkwiło w jego… w nogach.

Podstęp

Dzisiaj rano w autobusie

Dosiadł się do mnie staruszek.

Ja też nie jestem już „młódką”,

Podczas jazdy siedzieć muszę.

Przesunęłam się na ławce,

Żeby pan miał dość wygodnie.

Rzeczywiście, kiedy usiadł

Poczuł się dosyć swobodnie.

Zaczął wspominać o naszym

Wspólnym dzieciństwie sprzed laty.

Nawet spytał, bo zapomniał,

O imię mojego taty.

 

Gdy powiedział do mnie – Marto,

Zrobiło mi się dość przykro.

Pomyślałam: to demencja

I to już nie w skali mikro.

Wczułam się w postać Martusi

Udając dawną znajomą.

Gdy zbliżał się mój przystanek

Wstałam udając wesołą.

 

W momencie, gdy go żegnałam

Starszy pan wypalił do mnie:

– Nigdy nie było Martusi.

Wcale nie mam takich wspomnień.

Ja to wszystko wymyśliłem,

Żeby twoją czujność uśpić

I bym mógł z bliska, przez chwilę

Patrzeć na twój bujny biuścik.

Sąsiedzka pomoc

Mam mieszkanie na poddaszu.

Latem ledwo wytrzymuję.

Trzy wiatraki ledwo chłodzą.

Z gorąca prawie wariuję.

Często biorę zimny prysznic.

Potem prawie na golasa

Pracuję przy komputerze,

Zamiast byczyć się na wczasach.

 

Właśnie byłem pod prysznicem,

Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.

Otworzyłem. Stoi sąsiad,

A mokra kałuża pod nim.

Tak jak ja jest przepasany

Tylko cieniutkim ręcznikiem.

Pot strugami z niego cieknie,

A on sam już ledwo zipie.

 

– Co się stało panie Tadziu? –

Spytałem uprzejmie sąsiada.

– Pan zna się na komputerach.

Potrzebna pomoc i rada.

Mój komputer nie pracuje

I nie umiem nic z tym zrobić.

Czy mógłby pan rzucić okiem,

No bo żona chce mnie pobić!

 

Pomogłem. Komputer działa.

Mogłem poprawić swój ręcznik.

Sąsiad koniecznie chciał płacić

I tak bardzo był mi wdzięczny,

Że nawet wyszedł na schody,

By znów ponowić pytanie:

– Ile mam panu zapłacić

Mój drogi, kochany panie?

 

– Niech pan wcale nie żartuje.

To była dla mnie przyjemność.

Kiedyś ja będę w potrzebie,

A więc liczę na wzajemność!

 

Na klatce spotkał nas sąsiad,

Który wychodził z mieszkania.

Widział i usłyszał wszystko.

Od tej pory… się nie kłania.

Waleczny

Trenuję walki aikido

Z grupą innych amatorów.

Zajęcia prowadzi trener

Z amatorskiego naboru.

Trenujemy w czasie wolnym,

Gdyż wszyscy gdzieś pracujemy.

Staram się zawsze przychodzić,

Chociaż czasem są problemy.

 

Mam fajnego instruktora.

On z moją żoną pracuje.

Właśnie przez nią mnie zapytał,

Dlaczego mnie nie widuje.

Chciałby ze mną porozmawiać,

Więc zaprasza po treningu.

Będzie siedział w samochodzie

Czekającym na parkingu.

 

Gdy przyszedłem, to tłumaczył,

Że jak jestem nieszczęśliwy,

To powinienem się rozwieść.

Radzi, bo jest mi życzliwy.

Zupełnie nie rozumiałem,

O co facetowi chodzi,

Bo nie po to się żeniłem

Żeby później się rozwodzić.

 

Mniej więcej po trzech miesiącach

Znalazłem w komórce żony

Dużo dziwnych SMS-ów.

Przeczytałem je zdziwiony,

Że ktoś do niej wypisuje

Jawnie takie ostre treści.

Czy to stalking seksualny?

W głowie mi się to nie mieści.

 

Sprawdziłem numer nadawcy.

To był telefon trenera.

Żona z nim ma ostry romans.

Ja wyszedłem na frajera!

No, bo teraz nie mam wyjścia,

Bo nie mogę dać mu w mordę.

Zabiłby mnie jedną ręką.

Lecz kiedyś jeszcze go dorwę…

Exclusive

Mój wujek, chociaż jest Włochem,

To świetnie mówi po polsku.

Niedawno był w kawiarence,

By kawkę wypić po prostu.

 

Za ladą stała panienka

Z uśmiechem promiennym na twarzy.

Pyta wuja: – Jaką kawkę

Mogłabym Panu zaparzyć?

 

– Dzień dobry, proszę Macchiato [1]

Zamówił wuj swoją kawkę.

Panienka pyta: – Co? Proszę?

Dając szansę na poprawkę.

 

– No… Macchiato, Wujek znowu

Po włosku nazwę powtórzył.

– Chciał pan powiedzieć „Maciato”,

U nas jest wszystko „ekskluzif”!

1] Wym. „makiato”