Wzór

Robiłam zakupy spożywcze

W pobliskim supermarkecie.

Tam jest taniej niż gdzie indziej.

Łatwiej zmieścić się w budżecie.

Różnych ludzi tam spotykam.

Znam też tych, co mnie nie znają.

Często zdarzy mi się słyszeć,

O czym inni rozmawiają.

 

Dziś wychowawczyni synka

Narzekała na swą klasę,

Że łobuzują w niej chłopcy,

A szczególnie jakiś Jasiek.

Ale potem pochwaliła

Mego synka najmłodszego,

Że jest grzeczny, a więc inni

Powinni brać przykład z niego.

 

Tak bardzo się ucieszyłam,

Aż poczułam się szczęśliwa.

Taki dzień jak ten dzisiejszy

Rzadko mym udziałem bywa.

 

Jednak na koniec dodała,

Iż trudno jest w to uwierzyć,

Że ten kochany chłopaczek

Ze strasznym życiem się mierzy.

Ona słyszała w parafii,

Że jego rodzina liczna

Nie uznaje Pana Boga,

A więc jest… patologiczna!

Super smartfon

Tylko z czystej ciekawości

Wczoraj zainstalowałem

Aplikację na smartfona,

Bo jeszcze takiej nie miałem.

Ten gadżet nas informuje,

Że pełna jest już bateria.

Dla roztargnionych rzecz cenna,

A nie żadna fanaberia.

By było jeszcze ciekawiej,

Kiedy się instalowała,

Zapytała mnie o imię,

Bo ona także gadała!

 

Przed snem włączyłem smartfona,

Niech przez noc się podładuje.

Ja usnąłem, bo wieczorem

Zwykle dość sennym się czuję.

 

W środku nocy nagle słyszę

Krzyk naglący do wstawania:

Kaziu! Odłącz mnie natychmiast!

Mam już dosyć ładowania!

Jak to dziecko…

Kilka dni temu mój synek

Kupił sobie nowe buty.

Cały czas w nich paraduje,

Choć jeden jest już nadpruty.

Zawsze chodzi w nich do sklepu,

Do kościoła, na spacery.

W domu także ich nie ściąga,

Czy to nie dziwne maniery?

Bardzo cieszy się z nabytku,

Jak robi to wiele dzieci.

Bo to wyjątkowe buty:

Przy chodzeniu każdy świeci!

 

Aaa, i jeszcze jedno

Powiem, choć powinnam szemrać:

Mój synek niedawno skończył

Tylko… dwadzieścia i pięć lat!

Nie rób scen

Wieczorem przed moim domem

Pijany w trupa przechodzień

Miał pretensję do latarni,

Że stanęła mu na drodze

I trzyma go w swym uścisku

Zamiast chociaż trochę pomóc,

Żeby on mógł bez trudności

Nareszcie trafić do domu.

 

Sąsiadów to bardzo bawiło.

Ja ze wstydem patrzę na to,

Bo główny aktor tej scenki

To mój ukochany tato.

Wspomnienie

Scenkę z mojego dzieciństwa

Chciałbym tutaj wam przedstawić.

Wtedy byłem przestraszony,

Lecz dziś mnie to bardzo bawi.

 

W niedzielę całą rodzinką

Zasiedliśmy do śniadania.

Tata był w samych bokserkach,

Ja u taty na kolanach.

Dzieckiem byłem. Nie słuchałem,

O czym dorośli mówili.

Mnie co innego bawiło,

Więc zlazłem z kolan po chwili.

 

Pod stołem było ciekawiej.

Zacząłem przyglądać się tacie.

Wyglądał nie tak, jak zawsze.

Podwinęły mu się gacie.

Wtedy „to” zauważyłem.

Złapałem ojca za „coś tam”

I nie wiedząc o co chodzi,

Zacząłem „tym czymś” potrząsać.

 

Jedno mi przyszło do główki:

Przerażony nie na żarty

Krzyczałem ile sił w płucach:

„Tata zrobił kupę w majty”!

Kuracja

Byłam dość poważnie chora.

Leczono mnie antybiotykiem.

Prawie zawsze ta kuracja

Obarczona jest ryzykiem.

Następstwem była grzybica,

Więc musiałam brać globulki.

Kupiłam dwa pudełeczka.

Zużyłam jedno. Bez ulgi.

 

W tym samym czasie widziałam,

Że z drugiego też ubywa.

Myślałam, że może mama

Też te globulki używa,

Gdyż ostatnio chorowała

I nie odzyskała zdrowia.

Najwyżej kupię następne.

Przecież to zupełny drobiazg.

 

Gdy globulki się skończyły,

Wtedy mój tata zapytał,

Kiedy znów je kupię, bo te

Witaminy to rarytas!

Dobrze robią na trawienie.

Nie ma zatwardzeń, a nawet

Pozbył się nareszcie wszystkich

Uciążliwych wzdęć i czkawek.

 

Podałam mu okulary

I pudełko, by przeczytał

Na co są te „witaminy”,

Którymi się tak zachwycał.

Hipotetycznie

Pracuję w OBI przy „grządkach”,

Czyli w dziale ogrodniczym.

Dziś miałem dziwną rozmowę

Z klientem dość tajemniczym.

 

Na stoisku z narzędziami

Nie bardzo wiedział co szukać.

Zapytałem w czym mu pomóc,

A on zmieszany wydukał:

– Czy za moim pośrednictwem,

Hipotetycznie zupełnie,

Mógłby pan dać komuś radę,

Czym cichutko i subtelnie

Uśmiercić własną małżonkę

Pozorując na wypadek?

Zmory

Od jakiegoś czasu w nocy

Budzą mnie dość dziwne dźwięki.

Dochodzą głównie z salonu,

Pogłos też idzie z łazienki.

Są to szczególne odgłosy:

Jakby ujadanie sfory,

Ryki lwa lub piski hieny

Oraz inne senne zmory.

 

Po kilku zarwanych nocach

Zaczęłam się w końcu obawiać,

Że w ten sposób jakaś luka

W mej psychice się przejawia.

Z czasem poważnie myślałam,

Że jestem chora psychicznie,

Bo odgłosy w mojej głowie

Były głośniejsze i liczne.

 

W końcu dałam ogłoszenie,

Żeby pozbyć się mieszkania.

Chciałam jak najszybciej sprzedać,

Możliwa była zamiana.

Zgłosił się pan z ogłoszenia.

Przyszedł obejrzeć mieszkanie.

Spytał, czy też w cenie kupna

Moje głośniki dostanie.

Zgodziłam się zadziwiona.

On wyjaśnił, o co chodzi.

To są  głośniki na bluetooth.

Kupują je ludzie młodzi.

One są bezprzewodowe

I wszystko to odtwarzają,

Co „wyłapią” z otoczenia,

Jeśli tą możliwość mają.

 

Teraz nagle zrozumiałam

Skąd te zmory w środku nocy.

To mój sąsiad jest psychiczny,

A mój strach miał wielkie oczy!

Odrobek

Mój facet niespodziewanie

Zaprosił mnie na kolację

Szykowaną własnoręcznie.

Zanosi się na sensację!

 

To naprawdę niespodzianka.

Romantyczny, wolny taniec,

A potem jedno pytanie:

Czy na noc u mnie zostaniesz?

 

Wstałam raniutko szczęśliwa.

Chciałam, by podał do łóżka

Dobre śniadanko na tacy,

A nie dał nawet okruszka!

 

Zamiast tego proponował,

Żebym naczynia umyła,

A potem jeszcze w sklepiku

Świeże bułeczki kupiła.

 

On się dla mnie napracował,

A więc nie ma w tym nic złego,

Gdybym dzisiaj coś zrobiła

Wyłącznie tylko dla niego.

Rozrabiaka

Ławkę obok mnie w kościele

Zajmował ojciec wraz z synkiem.

Małemu się bardzo nudziło,

Nie usiadł nawet na chwilkę.

Był niegrzeczny, wciąż się wiercił.

Cały czas pod nosem gadał.

Potem wyciągnął cukierki

I z apetytem zajadał.

Ojciec w końcu miał go dosyć.

Myśląc, że się uspokoi

Wypuścił go, by pochodził,

Lecz on znowu zaczął broić.

Szybko podbiegł do ołtarza.

Kwiatki mu się spodobały,

Więc zaczął ściągać na ziemię

Te, które dość nisko stały.

Ksiądz zajęty był celebrą,

Więc nie reagował wcale.

Jednak ojciec nie mógł patrzeć

Na to, co wyczyniał malec.

Szybko podszedł do ołtarza.

Wziął rozrabiakę na ręce,

Żeby wynieść go z kościoła,

Gdyż nie mógł zrobić nic więcej.

Dzieciaczek wierzgał nóżkami

Wrzeszcząc przy tym nieustannie.

Zrozumiałem, co on krzyczał:

„Ludzie! Pomódlcie się za mnie”!