Teoryjka

Jestem drugi raz żonaty.

Dla pierwszej żoneczki byłem

Tylko żywym „bankomatem”,

Więc się od niej uwolniłem.

 

Druga żona ma pretensje,

Że na tyle nie zarabiam,

By jej  na wszystko starczało,

Więc musi sobie odmawiać.

 

Mam stałe, dobre pobory,

Lecz różne kobiet  potrzeby.

Pierwszej starczał jeden chlebek,

Drugiej mało na dwa chleby!

 

A że chleb jest w stałej cenie,

Inne względy decydują,

Czy starczy kobietom na wszystko,

Czy nawet być może „głodują”.

 

Oczywiście nie uważam,

Że to „teoria względności”,

Ale po ludzku ją nazwę

Teoryjką bezwzględności!

 

Odwyk?

Nasza córcia, ośmiolatka

Całą niedzielę siedziała

Gapiąc się na złotą rybkę,

Którą właśnie otrzymała.

 

To prezent na urodziny

Od przyjaciółki serdecznej.

Obie kochają Syrenkę

I Jej klimaty bajeczne.

 

Córcia chciała dostrzec moment,

W którym rybeczka wypłynie,

By w „płucka nabrać  powietrza”

I to musi zrobić przy Niej!

 

Ja już po kilku minutach

Chciałam córci wytłumaczyć,

Że to nigdy się nie stanie

I tego nikt nie zobaczy.

 

Ale mój mąż mnie przekonał,

By przy słoiku siedziała

I na rybkę, a nie w ekran

Swojej komórki zerkała.

Okulary

Do zakładu optycznego

W którym pracuję trzy lata

Przyszła kiedyś młoda pani

Dobrze ubrana, bogata.

 

To była nasza klientka.

Dobrze Ją zapamiętałem.

Gdy mierzyła okulary,

To chętnie Jej pomagałem.

 

Dzisiaj przyszła z reklamacją

Na te okulary właśnie,

Gdyż stwierdziła u nich wadę

Wyglądającą… cudacznie,

Bo podczas każdego mycia

Tak bardzo się deformują,

Że trudno jest je założyć.

Po prostu już nie pasują!

 

Dziś po raz pierwszy z czymś takim

Spotkałem się w mojej pracy.

Nie potrafiłem odgadnąć;

Chciałem to „mycie” zobaczyć.

 

Odrzekła mi: „Tutaj w sklepie

Dowodu wam nie dostarczę,

Bo myję swe okulary

W domu, w normalnej… zmywarce”.

 

 

 

Deszyfrator

W prezencie od koleżanki

Dostałam na urodziny

Koszulkę z dużym numerem –

Taki urodzinowy image.

 

Mój rocznik to „osiem-siedem”.

Na tiszercie są te cyfry.

Na ich widok ma teściowa

Spytała „Co to za szyfry?

Czy to może Twoja waga?,

Bo nie obwód Twej „dupencji”.

Jestem pewna, że to tylko

Iloraz Twej inteligencji”!

 

Mamo, mogę?

Nasz pięcioletni syneczek

Przyszedł do nas w środku nocy.

Zwykle śpi w swoim łóżeczku,

Gdzie ma ulubiony kocyk.

 

To kocyk z wielbłądziej wełny.

Ciepły, miły, no i duży.

Bardzo lubi go nasz malec.

Od trzech latek już Mu służy.

 

Synek dotąd sypiał dobrze.

Od dawna już się nie moczy

Nie było też sytuacji,

Żeby przyszedł do nas w nocy.

 

Dziś przydreptał i mnie spytał:

„Mamo, zimno mi, czy mogę”?

Bez wahania się zgodziłam.

Przecież zawsze Mu pomogę.

 

Źle zrozumiałam intencje

Rozespanego Maluszka,

Bo… ściągnął z nas  naszą kołdrę

I zawlókł do swego łóżka.

Nocny alarm

Mam problem ze słodyczami.

Nie dość, że wiele kosztują,

To jeszcze mi coraz bardziej

Linię bioder „deformują”.

 

Przyrzekłam sobie solennie,

Że już od Nowego Roku

Ograniczę podjadanie

I przejdę na… picie soków.

 

Mój małżonek, tak dla żartu,

Kupił w necie mały alarm

I umieścił go w lodówce,

O czym wcale nie wiedziałam.

 

Miałam kiedyś straszną „chcicę”,

Żeby podjeść czekoladki.

Wstyd mi było przed małżonkiem

I obawiałam się wpadki.

 

Zakradłam się więc do kuchni

Wtedy, kiedy mąż już zasnął,

Po cichutku niby złodziej,

Choć dom to moja współwłasność.

 

Gdy otworzyłam lodówkę,

Odblask żarówki mnie olśnił

I ogłuszył głośny alarm

Niespodziewanie donośny.

 

Mąż wyrwany nagle ze snu

Zapomniał kodu alarmu,

Więc syrena nadal wyła

Przy „magazynie” pokarmów.

 

Pod naszymi drzwiami szybko

Zebrała się grupka ludzi,

Których hałas w naszej kuchni

Niespodziewanie pobudził.

 

No i zupa się wylała.

Mój mąż zdołał mnie zaskoczyć,

Gdy zachciało mi się znowu

Czekoladek w środku nocy.

 

 

Ryzyko

Czekałam dziś na autobus,

Chociaż zwykle chodzę pieszo.

Dużo ludzi na przystanku.

Rankiem wszyscy gdzieś się spieszą.

 

Ja spieszyłam się do pracy.

Zdobyć miejsce trudna sprawa,

A jeszcze „ta psia pogoda”;

Kapuśniaczek zaczął padać.

 

Na zatłoczonym przystanku

Czekającej starszej pani

Wypadła z rąk portmonetka

I „grosiki” poleciały…!

 

Ludzie stali i w spokoju

Przyglądali się jak pani

Usiłuje zbierać „forsę”.

Nikt pomocą się nie splamił!

 

Podbiegłam bliżej, by pomóc.

Nim zebrałam kilka monet,

Przywaliła mi torebką

W twarz, bez uprzedzenia, w moment!

 

Jednocześnie mnie wyzwała

Od oszustek i złodziejek.

Autobus przyjechał, a ja

Nie wiedziałam, co się dzieje.

 

Potem się zorientowałam,

Że poważnie zamroczona

Zostałam przez pogotowie

Do szpitala odwieziona.

 

Skończyło się na dwóch sińcach

I szyciu łuku brwiowego.

Wyszło na to, że uprzejmość

To coś zbyt… niebezpiecznego.

 

Informacja

Zadzwoniła do mnie dzisiaj

Jakaś nieznana mi Ewa

Z trochę dziwną informacją,

Że… dzieciaczka się spodziewa,

A ja jestem pierwszą z osób,

Której ona mówi  o tym.

Zaczęłam się głowić czemu

I jaki poważny motyw

Kierował mą rozmówczynią,

Że mnie spotkał taki honor

I właśnie  jako „tą  pierwszą”

O ciąży powiadomiono.

 

Lecz wyrwała mnie z rozmyślań

Kończąc rozmowę słowami:

„Drugą będzie ojciec dziecka –

Małżonek szanownej pani”!

 

Bliźniaczki

Moja partnerka ma siostrę.

Są inne, chociaż… bliźniaczki.

Różnią się sposobem życia,

Noszą inne fatałaszki…

 

Jak przystało na siostrzyczki,

Świetnie się uzupełniają,

Jednakże z mamą i ojcem

Dobrych relacji nie mają.

 

Chociaż mnie to zadziwiało,

Nie wtrącałem się z początku,

Bo mi się wydawało, że

Ich rodzice są w porządku.

 

Zmieniłem zdanie, od kiedy

Rozpoczęto ustalenia

Dotyczące obchodzenia

Świąt Bożego Narodzenia.

 

Ich rodzice zamierzali

Tylko jednej kupić prezent.

Ponoć robią tak niezmiennie

Na każdą ważną „imprezę”.

 

W urodziny, duże święta,

Imieniny – krótko streszczę –

Prezent dostaje ta, która

Przed swoją siostrę się przedrze

I według rodziców zdania

Bardziej na niego zasłuży.

Wtedy druga nie dopuści

Siostrze sukcesu powtórzyć

Powodowana ambicją

Albo z pobudek zazdrości.

 

Wymyślają to „od zawsze”,

Czyli od Ich urodzenia.

Wychowywać według nich to

Kontrolować i… oceniać.

 

Do tej pory ich rodzice

Wcale się nie połapali,

Że dziewczyny przez te lata

W „kulki” z nimi sobie grały.

 

Jak przystało na bliźniaczki,

Rozumiały się wspaniale

I fanaberie rodziców

Nie działały na Nie wcale.

Miały poczucie wspólnoty.

Czuły się jak jedno ciało.

Dzieliły ze sobą wszystko,

Dotąd się Im udawało!

 

Przyszło mi niespodziewanie

Skojarzenie dorosłości:

Czy siostry będą się dzielić

Obiektami swych miłości?

 

 

Śledztwo

Bardzo krótko od zakupu

Nowego, pierwszego auta

Spotkała nas niespodzianie

Samochodowa… plajta!

 

Kupiłem auto na raty.

Nie mam jeszcze autocasco.

Na starcie mego małżeństwa

Zamiast szczęścia, wielkie fiasko!

 

Skradziono je nam sprzed domu

W nocy, kiedy wszyscy spali.

Auto miało blokadę, więc

Na lawetę je wciągali.

 

Widać po sposobie działań,

Że je zrobili fachowcy.

Dla nich ten sposób kradzieży

Był jednoznacznie nieobcy.

 

Tak mi tłumaczył policjant,

Który to śledztwo prowadził.

Mówił, że są duże szanse,

Ale szczegółów nie zdradził.

 

Po tygodniu zwrócił autko.

Znaleziono je w garażu

Gangu samochodowego

Podczas próby demontażu.

 

Minęło kilka miesięcy.

Mój samochód fajnie „hula”.

Czasem jeżdżę nim do pracy.

Dziś także byłem. Akurat

Zepsuło się auto szefa.

Do domu Go odwoziłem.

Nagle zatrzymał nas patrol

Bardzo bezwzględnie, na siłę!

 

Oddział antyterrorystów

Jak na wojnę uzbrojony

Wyciągnął nas z samochodu

Kajdankami połączonych.

 

Potem było jeszcze gorzej.

Prokurator sankcję wydał,

Żeby aż do wyjaśnienia

Obu na „dołku” zatrzymać.

 

Siedzieliśmy tam dopóty,

Dopóki nie wyjaśniono,

Że „system” nie wiedział o tym,

Iż samochód znaleziono,

A mnie, właściciela, teraz

Jako złodzieja śledzono.