Pierwsze koty…

Moja siostra ma kumpelę.

Podobno fajna dziewczyna.

Ja na razie nie mam pary,

Z daleka od nich się trzymam.

 

Siostrzyca mnie umówiła,

Bym poszedł na „randkę w ciemno”,

Bo „taka jedna” podobno

Chce nawiązać kontakt ze mną.

 

Zgodziłem się, ale jednak

Nie byłem zbyt przekonany,

Czy sprostam na pierwszej randce

Ziścić domniemania panny.

 

Ona przyszła punktualnie.

Ja na Nią kwadrans czekałem.

Fajna była, zgrabna, ładna;

Na jej widok ogłupiałem!

 

Dziewczyna też była w stresie.

Chcąc rozluźnić atmosferę

Palnąłem coś, czego nigdy

Powiedzieć nie powinienem:

 

„Wiesz, jeżeli ja tak bardzo

Odbiegam od twoich marzeń,

Po prostu wyjdź. Obiecuję,

Że wcale się nie obrażę”.

 

Podziękowała za szczerość,

Wyszła z pewnym… ociąganiem.

Teraz ja poproszę siostrę,

O ponowne z Nią spotkanie.

Dylemat ojca

Mieliśmy wtedy po szesnaście lat,

Lecz dalej nie było jak w piosence.

Wpadliśmy. No cóż, czasem się  zdarzy

Wpadka chłopakowi i panience.

 

Jej rodzice, katolicy,

Wyrzucili córkę z domu.

Moi, też nie zachwyceni,

Obiecali w biedzie pomóc.

 

Byli nam naprawdę wsparciem.

Mamy córeczkę, matury.

Poszliśmy razem studia…

Wtem niebo zasłały chmury!

 

Dziś się właśnie dowiedziałem,

Że Majeczka nie jest moja.

Nie tylko ze mną Jej mama

Spędzała czas na amorach.

Nie wiedziała, kto jest ojcem,

Bo to duża była szkoła…

 

Sześć latek ma już Córeczka.

Kocham Ją od dnia narodzin.

Nie mam pojęcia, co robić:

Być dalej dla Niej rodzicem,

Czy z Jej matką się rozwodzić?

Fart?

„Siła złego na jednego”!

Doświadczyłem już tej prawdy.

Zdarzył mi się w życiu taki

Dzionek zupełnie niedawny.

 

Nie spałem do piątej rano,

Chociaż ległem o dwudziestej.

Bo po nocy jakiś pijak

Śpiewał kuplety obleśne.

 

Potem jeszcze ktoś wyważył

Drzwi do klatki, w której mieszkam.

Od policyjnej syreny

Prawie że dostałem kręćka!

 

Nad ranem jakoś zasnąłem.

Wstałem już prawie o ósmej,

Lecz nie było ciepłej wody.

Myślałem, że jeszcze… usnę,

Ale dostałem biegunki.

Zdążyłem usiąść na sedes,

Gdy nastąpił pierwszy atak…

A było ich jeszcze… siedem.

 

Przetrzymałem dzielnie napaść

Swego organizmu na mnie.

Trochę się uspokoiło,

Więc się wykąpałem w wannie,

Bo była już ciepła woda.

Ale nic zjeść nie zdążyłem,

Bo żołądek mój miał wznowę

I znów do WC trafiłem.

 

Zupełnie niespodziewanie

Wpadł mi smartfon do sedesu.

Chyba straciłem kontrolę

Nad rękami wskutek stresu.

Jakoś udało mi się go

Wydostać z gęstej otchłani.

Wypłukałem, wysuszyłem.

Przecież smartfon nie jest tani!

 

Mogłem się nareszcie ubrać.

Gdy zakładałem tiszerta,

O żyrandol zawadziłem,

Stąd ma dłoń tak opuchnięta!

Miałem szczęście, że nie opadł

Mi na głową ten „instrument”.

Co by było, gdyby zleciał?

Nawet pomyśleć nie umiem.

 

Parę godzin później, kiedy

Przygotowywałem obiad,

Oparzyłem się patelnią

Pełną płonącego ognia.

 

A na koniec dnia „pięknego”

Kiedy stałem pod natryskiem,

Poślizgnąłem się na mydle.

Lecz to nieszczęścia nie wszystkie,

Bo następnego dnia rano

Pokłóciłem się z dziewczyną.

Do dzisiaj się nie odzywa,

Chociaż równy tydzień minął.

 

Zadaję sobie pytanie:

Czy me życie to jakiś żart?

A może jeszcze przede mną

Życiowy, nieustanny FART!

Płaski trójwymiar?

Byłam z chłopakiem na filmie

W nowej technologii 3D.

Nie spodziewałam się tego,

Że przydarzy się incydent.

 

Gdy usiedliśmy w fotelach,

On założył okulary

I zerkając na mój biust

Oceniał jego… wymiary!

 

Potem rzucił od niechcenia:

„Co się tu dzieje, do diaska!

Niby widzę w trójwymiarze,

A Ty nadal jesteś… płaska”!

Magnetyczny wuj

Jestem rekonwalescentką

Po przebytej operacji.

Naprawiono mi kręgosłup

Wszczepiając jakieś „zatrzaski”.

 

Wtedy, gdy byłam w szpitalu,

Mój brat pilnował me dzieci.

Różnie jednak reagują

Niefrasobliwi faceci.

Kiedy tylko się dowiedział,

Że mam wszczepione te „śrubki”,

Nakładł głupot w te malutkie,

Naiwne dziecięce główki.

Obiecał moim dzieciakom,

Że temu, co mi da radę

Przyczepić magnes do pleców,

Da w prezencie czekoladę!

 

Uwierzyły w obietnicę.

Teraz cała moja trójka

Usiłuje mi przyczepić

Te magnesiki od wujka!

 

Nie wiem jak ich mam przekonać,

Że wujek  je podle ołgał,

Bo tytan to nie żelazo

I magnesu nie przyciąga!

Dla Niego

W czasie po ciężkim rozstaniu

Z moim byłym już partnerem,

Miałam pomoc i współczucie

Przyjaciółki mojej szczerej.

 

Pomogła mi dojść do siebie.

Bardzo wiele jej zawdzięczam.

Serdecznie mnie wspierała nie

Pozwalając się zadręczać

 

Po dwóch miesiącach myślałam,

Że już odzyskałam spokój.

Nawet już się rozglądałam

Za innym partnerem wokół.

 

Wtedy ona się przyznała,

Że mojego ostatniego

Właśnie ona mi odbiła;

Bo ona była dla Niego!

Tablica

Nie ma szkoły bez… tablicy.

W każdej klasie taka wisi.

Ona atrybutem szkoły,

Wytrzyma każde bazgroły!

 

Czasem nawet coś mądrego

Uda się na niej napisać,

Tylko wcześniej mokra gąbka

Musi ją troszkę „polizać”.

 

Dziś ktoś „zawinął” nam gąbkę,

A tablica bardzo brudna.

Bez gąbki starcie tablicy

To robota żmudna, trudna.

 

Nauczyciel chciał to zrobić

Papierem toaletowym.

Taki miał właśnie miał pod ręką:

Kolorowy, trzywarstwowy.

 

Szło mu słabo, więc radziłem,

Żeby spróbował wycierać

Szmatą, co leży na biurku,

Ja tak robiłem już nieraz.

Facet spojrzał na mnie zimno,

A w klasie zrobił się rwetes.

Skąd miałem wiedzieć, że szmata

To jego nowiutki sweter!

Jak chłopak

Jestem dziewczyną, jednakże

Tak jak chłopak się ubieram.

Do tego mam krótkie włosy.

Za chłopca mnie brano nieraz.

 

Pomyłki się powtarzają,

Ale przywykłam do tego.

Dzisiaj przy rodzinnym stole

Temat powrócił. Dlaczego?

 

Moja babcia uporczywie

Patrzyła na mnie przez chwilę,

Po czym poprosiła, żebym

Odwróciła się profilem.

 

Potem rzekła, że jej zdaniem

Mój wygląd nie jest dramatem,

Lecz fajniej bym wyglądała

Jako chłopiec – nastolatek.

Urodziny, urodziny

W ostatni, majowy weekend

Była wręcz piękna pogoda.

Mąż miał wtedy urodziny.

A że na grilla jest moda,

Sprosił gości do ogródka.

Dla Jego kilkunastu gości

Były kiełbaski i wódka.

 

Było nam bardzo wesoło,

Kulturalnie chociaż z wódką,

Całe nasze towarzystwo

Sprawowało się cichutko.

 

Mimo tego ktoś z sąsiadów

Wezwał policyjny patrol.

Dla mnie, męża oraz gości

Był to niewybredny afront!

 

Grupa parunastu osób

Co grali w „kule” przy świecach

Musiała kogoś z sąsiadów

Dość specyficznie podniecać.

 

Choć to nie był mądry pomysł,

Ale po wódce niegłupi,

Wtedy uwagę obecnych

Tylko na grze w „kule” skupił.

 

Zdaniem sąsiadów to było

Odprawianie w tej scenerii

Satanistycznych obrzędów,

Lub nabożeństw masonerii!

 

Antrakt

W konkursie w lokalnym radiu

Wygrałam z mężem w nagrodę

Pięć biletów do teatru.

Spektakl wieczorem we środę.

Mieliśmy tam pójść z teściami,

Lecz im wypadło coś nagle.

Dowiedzieliśmy się o tym

Dwie godziny przed spektaklem.

 

Dałam bilety sąsiadom.

Mają dorosłego syna.

Nie zmarnują się wejściówki.

Pójdzie ich cała rodzina.

Lecz byli tylko mąż z żoną.

Przyszli tuż przed przedstawieniem,

A po przerwie gdzieś zniknęli,

Stąd nasze szczere zdziwienie.

 

Pomyśleliśmy wtedy, że

Bardzo ważna rzecz się stała,

Iż musieli wyjść z teatru,

Choć sztuka się podobała.

 

Następnego dnia w południe

Spotkałam w sklepie sąsiadkę.

Ona mnie tam zaczepiła,

Bym wyjaśniła… zagadkę.

Bo wczoraj pierwszy raz w życiu

Wychodziła z przedstawienia,

Które chociaż „superowe”,

To nie miało zakończenia!

 

Z mężem byli zawiedzeni.

Ludzie też rozczarowani,

Bo wszyscy, i to świadomie,

Nie bili brawa na koniec!!!