Zadośćuczynienie

Tak się stało, że w tym roku

Moja kochana dziewczyna

Kompletnie zapomniała o

Mych dwudziestych urodzinach.

 

Było mi przykro, gdyż zawsze

Odkąd już razem byliśmy,

Urodziny Jej i moje

Zawsze celebrowaliśmy.

 

W ramach „zadośćuczynienia”

Zabrała mnie do lokalu

Znanego z wytwornej kuchni

I dość drogiego drink baru.

 

Posiłek był bardzo pyszny,

A drinki w lodowych szklankach

I na tym się zakończyła

Urodzinowa sielanka.

Kelnerowi, który przyniósł

Rachunek na srebrnej tacy,

„Fundatorka” mnie wskazała,

Że to ja go będę płacił…

Patent na wyrost

Przypadkowo wczoraj rano

Zobaczyłem swoją córkę,

Jak pije surowe jajko

Przez małą w skorupce dziurkę.

Zdziwiło mnie to, bo nigdy

Nie jadła surowych jajek.

Spytałem dwunastolatkę,

Skąd u niej takie zwyczaje.

 

To jej dorosła już siostra

Powiedziała, że jak ona

Nauczy się tak to robić,

To niedługo się przekona,

Że nigdy nie będzie miała

Problemu najdrobniejszego

Ze znalezieniem chłopaka

I to nawet najlepszego.

 

Teraz musi wciąż trenować,

By opanować ten patent.

A dlaczego? O tym ona

Powie jej za kilka latek.

Obciach

Wyjątkowo dzisiaj rano

Przytrafiła mi się „gratka”.

Transportowałem do szkoły

Mego brata siedmiolatka.

 

Jechaliśmy autobusem

Stłoczeni jak jakieś konie.

Młody z zapałem grał w gierkę

Na moim własnym smartfonie.

 

Ja stojąc w tłoku bezmyślnie

Dosypiałem wczesne wstanie.

Nagle brat trąca mnie w rękę

Bezczelnie bez żadnych manier

I woła: „Od jakiejś Marty

Masz wiadomość, że cię prosi,

Byś ją posuwał wieczorem,

No bo seksu ma niedosyt”.

 

Po chwili jeszcze dorzucił:

„Powiedz, co znaczy posuwać”?

Wszystkie oczy patrzą na mnie.

Fajny ze mnie mieli ubaw!

Za friko

Od jakiegoś czasu jestem

Nianią dla dziecka sąsiadów.

Nie robię tego za friko,

Ale też nie przeciw prawu.

 

Otrzymuję swoją dolę

Wyliczaną za godziny,

Które spędzę przy opiece

Ich ukochanej dzieciny.

 

Wczoraj zaraz po obiedzie,

Chociaż mała była chora,

Zadzwonili żebym przyszła

I była z nią do wieczora.

 

Siedziałam z nią kilka godzin.

Pilnowałam, żeby spała.

Była bardzo niespokojna.

Cały czas nad nią czuwałam.

 

Zdaniem rodziców malucha

Nic nie robiłam przy dziecku,

Nawet jej nie przewinęłam,

Nie posmarowałam plecków.

Mogłam robić to co chciałam,

A siedzenie to nie praca.

Wobec tego nie należy

Mi się od nich żadna płaca.

Osiemnastka

Staram się być przedsiębiorczą.

Choć w domu wiedzie się nieźle,

Podjęłam pracę kelnerki

W pobliskim, nowym zajeździe.

 

W osiemnaste urodziny

Także musiałam pracować,

Bo nie dostałam wolnego,

Gdyż inni chcieli świętować.

Ktoś zamówił rezerwację

Dla dużej grupy klientów

I musiałam być na zmianie

Pomimo moich wykrętów.

 

Tymi gośćmi z rezerwacji

Była cała ma rodzina,

Przy czym mój kochany tatko

Odegrał w tej sprawie prymat.

 

To psota na urodziny,

A istota żartu cała:

Wypić toast za me zdrowie

Wódką, którą ja podałam.

 

Obsługiwałam Rodzinkę

Podczas całej „mojej” bibki.

Nie dostałam upominków,

Ale… sowite napiwki!

Horoskop

Często jeżdżę w delegacje.

Podróż dla mnie – dzień powszedni.

Cały czas jazdy pociągiem

Potrafię sobie wypełnić.

Zawsze mam coś do czytania,

Aplikacje w telefonie.

To wystarcza, by o nudzie

W czasie podróży zapomnieć.

 

Jednakże w zeszłym tygodniu

Miałem małe opóźnienie.

Do tego doszło także

Większe niż zawsze zmęczenie.

Dobrze, że przez Internet

Zawsze kupuję bilety.

Na pociąg ledwo zdążyłem,

Ale byłem bez gazety.

W dodatku komórka padła,

Bo jej nie naładowałem.

Przynudzony bezczynnością

Na siedząco podsypiałem.

 

Ucieszyłem się, gdy pani,

Która obok mnie siedziała

Pozostawiła gazetę,

Gdy do wyjścia się zbierała.

To było „babskie” pisemko,

Ale czasem „…i rak – ryba”.

Dziś zacząłem je przeglądać,

Chociaż przeważnie wykpiwam.

 

Czytałem nawet horoskop.

Przepowiadał, że niebawem

Spotkam uroczego chłopca

Niespodzianie, przez przypadek.

 

Uśmiechnąłem się do siebie,

Bo jestem przecież hetero.

Od pół roku mam żoneczkę.

Ożeniłem się dopiero.

 

Lecz nie było mi do śmiechu,

Gdy po powrocie złapałem

Moją żonę w moim łóżku

Z całkiem niezłym, młodym ciałem!

Niezapomniany

Zawsze jak byłam podlotkiem,

Chodziłam, choć nikt nie zmuszał,

W Wielką Sobotę do fary,

By odwiedzić Grób Chrystusa.

Oczywiście zawsze wtedy

Miałam ze sobą święconkę;

W niej jaja, kiełbaskę, pieprz, sól

I koniecznie chleba kromkę.

 

Najczęściej chodziłam z babcią.

Kiedy byłyśmy w kościele,

Poświęcenie darów bożych

Było naszym głównym celem.

 

Ksiądz zamiast święcić pokarmy

Zaczął wtedy od przemowy.

Mówił o istocie Święta

I odrodzeniu duchowym.

Było widać, że on bardzo

Wczuł się w to, o czym nam mówił.

Głos podniósł, gestykulował,

Ale chyba się… pogubił.

 

Poszedł sobie do zakrystii

Nie poświęciwszy „święconek”.

Długą chwilę czekałyśmy

Zawiedzione i zdumione.

Dwóch mężczyzn za nim pobiegło.

Ksiądz wrócił skonfundowany

I poświęcił nam koszyczki.

To był dzień niezapomniany…

Na parkingu

Byłam dzisiaj na zakupach

W pobliskim supermarkecie.

Podjechałam samochodem,

Bo po to go miałam przecież.

 

Auto stało na parkingu.

Gdy podeszłam z zakupami

Zobaczyłam z przerażeniem,

Że zderzak porysowany.

Przetarłam rysy chusteczką

Próbując, czy je usunę.

Były niestety solidne.

Ktoś wyciął mi niezły numer!

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

Jak chciałam otworzyć kufer,

To nie mogłam, bo zamknięcie

Okazało się zepsute.

 

Gdy chciałem wsiąść do kabiny,

Zobaczyłam, że tam siedzi

Zupełnie nieznany facet

I moje „zmagania” śledzi…

 

Cztery miejsca parkingowe

Dalej stała moja „zguba”,

A on, gdy mnie obserwował,

Musiał mieć niewąski ubaw.

Odkrycie

Mam córeczkę, ale jeszcze

Jestem w ciąży z drugim dzieckiem.

Wiadomo już, że następne

Będzie z pewnością syneczkiem.

 

Córcia skończyła sześć latek

I czekając na braciszka.

Śpiewa mu przedszkolne piosnki.

Już dała mu swego miśka!

Nie może się wprost doczekać,

Kiedy się dzidziuś urodzi.

Przez cały czas wypytuje,

Czy malcowi coś nie grozi.

Pyta także, czy ma główkę,

Rączki, nóżki oraz brzuszek.

Tą troską mnie i mężowi

Dostarcza niemało wzruszeń.

 

Dzisiaj krzyknęła radośnie:

– Dzidziulek już ma pupeczkę!

– Skąd u ciebie taki pomysł?,

Zapytałam swą córeczkę.

– Bo on właśnie puścił bąka,

Więc dupeczkę już mieć musi.

Ten bączek doleciał do mnie,

Prosto z twojej, mamo, buzi!

Szkoła życia

Jestem rozwódką od roku.

Ma córka dziesięciolatka

W każdy weekend jest u taty.

Do dla niej jest fajna gratka.

 

Bardzo chwali sobie chwile

Spędzone u swego ojca.

Jest tam wolna, bo jej tata

Nie pilnuje jak nadzorca.

 

W ostatni weekend została

Przyłapana na kradzieży.

Myślałam, że to pomyłka.

Nie umiałam w to uwierzyć!

 

Kradła w sklepie kosmetycznym,

Choć nic nie potrzebowała.

Byłam bardzo zaskoczona.

Ja nie tak ją wychowałam.

 

Wyjaśniła mi, że ojciec

Sam ją przyuczył do tego,

Żeby kradła, ale zawsze

Coś małego i… taniego.

Mówił, że do dwustu złotych

To jeszcze nie jest nic złego!

 

Zadzwoniłam do byłego

Żeby go za to opie***yć.

Usłyszałam, że niestety

Ja nie zrobię świata lepszym,

A nasz jeszcze Mały Kiciuś

Musi sobie radzić w życiu!