Niemoralna propozycja

Pewna para mnie prosiła

Bym była dawcą jajeczka

Do zapłodnienia in vitro,

Bo z mężem chcą mieć syneczka.

Nie mają szans na dzieciaczka.

Ratunek tylko w zabiegu.

Odmówiłam im, ponieważ

Nie lubię łamania reguł.

 

Wyzwali mnie od najgorszych,

W tym od samolubnej suki.

Według nich jestem bez serca

Jak jakiś „pomiot biskupi”.

 

Nie uważam, że in vitro

Łamie wszystkie boże prawa.

Korzystanie z tej kuracji

Decyzji ludzi zostawiam.

Lecz teraz byłam przeciwna,

Bo o dobroć mnie poprosili

Były mąż z nową małżonką,

Którzy mnie kiedyś zdradzili.

Teoria sobie…

Jestem uważnym kierowcą

Prawo jazdy mam od roku.

Nigdy nie łamię przepisów,

Choć na drodze wiele pokus.

 

Egzamin zdałem po pięciu

Podejściach u instruktora,

Który oblewał za głupstwa.

Zaliczyć jazdę to zmora!

Ten egzaminator właśnie

Wpłynął na moje nawyki,

Żeby na wszystko uważać

I nie polegać na nikim.

 

Czasem jednak nie przewidzisz

Zachowania innych ludzi,

Szczególnie kierowców taxi,

A nawet wielkich limuzyn.

Dzisiaj rano jako pierwszy

Stałem na czerwonym świetle.

Nagle z hukiem wjechał na mnie

Czarny SUV, ogromny Bentley.

Kierujący samochodem

Rozmawiał z kimś przez smartfona.

Reakcja na zmianę świateł

Była znacznie opóźniona.

 

Mocno się zdenerwowałem.

W duchu wyzwałem go – matoł.

Gdy wyszedł z wozu, poznałem:

To był mój egzaminator!!!

Nieroztropna

Wczoraj powiedziałam ojcu,

Że zerwałam z narzeczonym.

Tata się tym zdenerwował

I był bardzo zawiedziony.

W dodatku nawrzeszczał na mnie,

Że postąpiłam pochopnie,

Gdyż w tak ważnych sprawach trzeba

Zachowywać się roztropnie.

 

Kiedy już się uspokoił,

Podał mi powód swych nerwów:

Gdybym zerwała za tydzień,

Nie popełniłabym błędu,

Bo chłopak zdążyłby ojcu,

Jeszcze jako narzeczony,

Wymienić na letnie

Stare, zimowe… opony.

Dziewczynka i wózeczek

Mam znacznie młodszą siostrzyczkę.

Trzynastolatką już byłam,

Kiedy na moje żądanie

Mamusia ją urodziła.

 

Byłam dumna, że mam siostrę.

Chodziłam z nią na spacery

I nic mnie nie obchodziły

Łyżworolki czy rowery.

 

Kiedyś spacerowałyśmy

(Ona w wózku, ja piechotką)

Po parku. Było spokojnie,

Dziecko spało sobie słodko.

 

Na ławeczce przy alejce

Siedziały dwie starsze panie.

Coś szeptały między sobą

Pokazując palcem na mnie.

 

Byłam dumna, że ja właśnie

Prowadzę dziecinny wózek.

Małej chyba coś się śniło,

Uśmiechniętą miała buzię.

 

Kiedy przechodziłam obok,

Naskoczyły na mnie obie

Wyzywając od najgorszych,

Bijąc torebką po głowie.

 

Krzyczały, że „już w tym wieku

Bachora mi się zachciało”.

„Kiedyś takie to bez sądu

Na śmierć się… kamienowało”!

 

Inne wyzwiska też padły,

Ale ich tu nie wymienię,

Bo na samo ich wspomnienie

Mimo swoich lat czterdziestu

Do tej pory się rumienię.

Zaskoczenie

Często oglądamy filmy

Puszczane w telewizorze,

Szczególnie obyczajowe

W wieczorowej porze.

Rzadko je z nami ogląda

Nasz synek – trzynastolatek.

On woli inne programy,

Szczególnie walki karate.

 

Dzisiaj jednak wyjątkowo

Synek usiadł z nami razem.

Pewno skusił go do tego

Półmisek pełen truskawek.

 

We trójkę oglądaliśmy

Trzygwiazdkowy, premierowy,

Zachwalany w naszej prasie

Nowy film obyczajowy.

Fabuła bardzo ciekawa,

Jest rodzinnie i lirycznie,

Ale nagle się zrobiło

Bardzo, bardzo erotycznie.

 

Odruchowo, jak to rodzic,

Oczy chłopcu zasłoniłem.

Mój syn na to: „Czy ty myślisz,

Że ja tego nie robiłem”?

Palenie szkodzi

Zawsze robota przy biurku

Bardzo szybko mi się nudzi.

Wtedy idę do palarni,

Lubię przebywać wśród ludzi.

Nie dość, że pociągnę dymka,

(Myślę, że kiedyś to rzucę),

To pogadam z kolegami

I przy biurku siedzę krócej.

 

Dziś od rana szef mi kazał

Stanowczo, choć trochę drwiąco,

Siedzieć w biurze, aż swe sprawy

Wyprowadzę na bieżąco.

Do południa ze trzy razy

Wychodziłem „puścić dyma”.

Papiery mam rozgrzebane.

Terminu dziś nie dotrzymam.

 

Byłem w nerwach, więc musiałem

Sięgnąć znów do papierosków.

Paczka pusta, więc pobiegłem

Po nową porcję do kiosku.

Długo to wcale nie trwało,

Bo sklepik był nieopodal.

Po powrocie zobaczyłem,

Że ktoś ukradł mi iPoda.

Zostawiłem go na biurku,

Miałem w nim moje zapiski

Bardzo ważne, gdyż pracuję

W… Komisariacie Policji.

500+

Razem z żoną prowadzimy

Dom Dziecka zwany Rodzinnym.

Nie powiem gdzie, bo postronni

Znać adresu nie powinni.

Trafiają do nas dzieciaki

Zabrane przez Rodzinny Sąd

Rodzicom, którzy dotychczas

Popełnili niejeden błąd.

 

Patologiczne rodziny

Zaniedbywały swe dzieci

Nie pamiętam, żeby kiedyś

Ktoś przyszedł, by je odwiedzić.

Staraliśmy się dać dzieciom

Dzieciństwo w miarę normalne,

Żeby zapomniały dawne

Przeżycia smutne, brutalne.

Niektórzy wychowankowie,

Są już ludźmi dorosłymi,

A kilkoro z nich już nawet

Swe założyło rodziny.

 

Żyliśmy sobie w spokoju

Z naszą przybraną gromadką.

Ja jestem ojcem rodziny,

A moja żona ich matką.

 

Nagle od pierwszego kwietnia

Odnaleźli się „rodzice”.

Koczowali obok domu.

Niektórzy, to nawet krzykiem

Obiecywali, że nigdy

Swoich dzieci nie opuszczą,

Że każde będzie najlepszym

Tatuśkiem albo mamuśką.

 

Czasem w nocy wydzwaniali

Z pogróżkami, że niebawem

Siłowo dzieci odbiją,

Choć jest to niezgodne z prawem.

 

Chowali się w gęstych krzakach

Pod dotąd spokojnym domem

Brudni, śmierdzący, nierzadko

Upojeni alkoholem.

Obiecywali, że będą

Znów kochającą rodziną.

Że kochają i że właśnie

Powód rozłączenia minął…

 

Policja rozkłada ręce.

Atmosfera wciąż nerwowa.

Dzieciaki są wystraszone,

Nie mogę wyzbyć się obaw,

Że w ich główkach odżył koszmar.

Znów w zobojętnienie wpadły.

Są wystraszone, nieufne.

Nasza praca poszła w diabły!!!

Złote “pęto”

Wspólne zakupy przed ślubem

Są niebezpieczne dla związku

I to wcale nie dlatego,

Że może zbraknąć pieniążków.

Dwie „niedotarte” osoby

Są w swe racje bardzo dufne

I nim się porozumieją,

Mogą wszcząć zbyteczną kłótnię.

 

Skąd u mnie to przekonanie?

Człowiek uczy się na błędach.

Niektórzy w to zbyt nie wierzą,

Ale to jest prawda jednak.

 

Byliśmy u Jubilera

Z narzeczoną po obrączki.

Do tego, by dobrze wybrać

Potrzebne są obie rączki,

A konkretnie tylko palec

Co serdecznym jest nazwany.

Większa obrączka dla pana,

Mniejsza na paluszek damy.

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

Bo najważniejszy jest profil

I materiał, gdyż są różne;

Dla Niej to musi być złoty!

Ale to złoto „złociste”,

Nie jakaś biała platyna.

Jeszcze ktoś byłby pomyślał,

Że to srebro albo… cyna.

 

Dla mnie obrączka to symbol

Więzi między małżonkami.

Dla niej to jest biżuteria;

Musi mieć choć jeden kamyk!

 

I to właśnie cały powód

Kłótni nie do opisania,

A w konsekwencji rychłego,

Dramatycznego… zerwania!

Świadek

W czasie przerwy obiadowej

Byłem razem z kolegami

Na posiłku w bliskiej knajpie;

Szef kuchni dobrze tam karmi.

 

Gdy wyszliśmy z restauracji,

Przejechał obok samochód

Podobny do mego auta

Tak jak dwa ziarenka grochu.

 

Koledzy się nabijali,

Że jestem naocznym świadkiem,

Jak mi ktoś kradnie samochód,

Gdy ja zajęty obiadkiem.

 

Spojrzałem na rejestrację,

By sprawdzić, czy nie ma blefu.

To jednak moje auteczko.

Mnie już nie było do śmiechu…

Podziękowanie

Mam modny salon fryzjerski,

Jak to mówią „pełny wypas”.

Dziś sam byłem po południu,

Bo kumpla „złapała” grypa.

 

Ostatnią klientką była

Atrakcyjna nastolatka.

Z karnacji wywnioskowałem,

Że mogła to być mulatka.

Miała długie, czarne włosy

Pokręcone jak pierścionki.

Chciała, bym je wyprostował

Tak, jak czeszą się Japonki.

 

Oczywiście się zgodziłem.

Mam najlepsze kosmetyki.

Prostowałem „na jedwabiu”,

Bo z nim najlepsze wyniki.

Dużo czasu to zajęło,

Lecz efekt był znakomity.

Ona też zadowolona,

Ja liczyłem na profity…

 

Ale gdy się odwróciłem,

Złapała torbę i… zwiała!

Niestety nie zapłaciła…

Ale mi podziękowała!!!