Wyrzutek

Jestem ścisłą abstynentką.

Lubię urządzać imprezy.

Zawsze są bez alkoholu,

Lecz jeśli komuś zależy,

Może przynieść własne picie.

Jednak przyjaciele wiedzą,

Że nie lubię podchmielonych.

Alkohol to nic dobrego.

Z takiej rodziny pochodzę.

Miałam koszmarne dzieciństwo.

Wiedział też o tym mój chłopak,

Lecz to on zrobił mi świństwo.

 

Wspólnie zrobiliśmy imprę.

Przyniósł dużo alkoholu.

Nawalił się jak armata

I zachował jak małpolud.

Pobił mojego kolegę.

Rozwalił telewizorek.

Potem jeszcze „troszkę” wypił,

Żeby wytrzeźwieć… we wtorek.

 

Na moje wymówki wspomniał,

Że zna „Moją Familiję”,

A ja jestem „czarną owcą”,

Bo alkoholu nie piję.

Nie wszystko złoto

Mam mały sklep jubilerski.

Zawsze witam, gdy ktoś wchodzi.

Nie ważne, czy u mnie kupi.

Grzeczność nikomu nie szkodzi.

 

Dziś powitałem klientkę:

„Dzień dobry, w czym pomóc Pani,”?

Nagle oberwałem w mordę,

Kto mi tak mocno przywalił?

 

To nie „pani” tylko facet.

Każdy by się tak pomylił,

Bo miał suknię i makijaż;

Stwierdziłem po dłuższej chwili…

Ach te baby…

Jedna żona i trzy córki

To babiniec w moim domu.

Nie jest łatwo, ale nigdy

Nie oddałbym ich nikomu.

 

Póki córki były małe,

Żyłem znośnie i spokojnie.

Z czasem, jak już dojrzewały,

Bywało wręcz jak na wojnie.

 

Teraz mam cztery kobiety.

Tak im się jakoś układa,

Że „ta kobieca przypadłość”

Co tydzień jedną dopada.

 

Cały miesiąc, po kolei

Każda ma burzę hormonów.

Strzela fochy, czasem płacze;

Ja jestem w oku cyklonu!

 

Nie wiem, jak będzie, gdy córcie

Będą miały swoje dzieci,

Lecz wtedy szczęśliwi będą

Zupełnie inni faceci.

 

Dla dobra dziecka

Rodzice są po rozwodzie.

Ojciec miga się zbyt często

Z alimentami na mamę

I na mnie, czyli na dziecko.

 

Sąd wyrokując ich rozwód

W swej ostatecznej sentencji

Orzekł, by wpłacał oddzielnie

Zasądzone alimenty.

 

Przyznaję, że na me konto

Wpłaca w miarę regularnie.

Z wpłatami na konto mamy

Rzeczywiście jest dość marnie.

 

Dzisiaj właśnie odkryłam, że

To konto imienne moje

Matka do cna opróżniła

Traktując je jako swoje!

 

No… bo jej się też należą,

A ojciec prędzej mnie odda.

Przecież zrobiła to tylko

Dla mojego i jej dobra!

Fundatorka

Mam kochanego braciszka

Młodszego o lat dwadzieścia.

Niestety jest chorowity,

Ale poza tym – debeściak!

 

Już trzy lata mieszkam w Anglii.

Jakoś wiążę koniec z końcem,

Ale jeszcze  nie stać mnie by

Wczasować się na Majorce.

 

Przed kilkoma miesiącami

Mama prosiła o pomoc,

Żeby sfinansować drogi,

Konieczny dla brata hormon.

Oczywiście uwierzyłam

I uściboliłam kwotę.

Żyłam skromnie, kasę słałam,

W końcu wyszłam na idiotkę,

Bo nie drążyłam tematu

Dumna, że wszystko zrobiłam,

Żeby pomóc memu bratu.

 

Kiedy jakoś się odkułam

Mogłam kupić sobie bilet,

Żeby przylecieć do kraju

Chociaż na moment, na chwilę.

 

Po przylocie, na lotnisku

Witam brata i mamuśkę;

On niestety chorowity,

Za to ona z nowym… biustem!

Przeprosiny

W przededniu moich imienin

Rano, gdy przyszłam do pracy,

Zastałam na biurku bukiet.

Już wiedziałam, co to znaczy.

 

Byłam pewna, że to Marek

Przysłał mi te piękne kwiaty.

Jest akurat w delegacji.

Pojutrze wróci do „chaty”.

 

Stęskniona, ale szczęśliwa,

Że mój Miły mi je przysłał,

Chwyciłam białą kopertkę…

Skończyło się n domysłach.

 

Liścik napisany „maczkiem”.

Pismo jest zupełnie obce:

„ Bardzo przepraszam , że wczoraj

Przespałam się z Twoim chłopcem”.

Potrawka

Jadłam u babci potrawkę

O unikatowym smaku.

Poprosiłam więc o przepis

Na przyrządzenie przysmaku.

Babcia przyznała, że sama

Tej potrawy nie robiła,

Ale ją nabyła w sklepie

I troszeczkę doprawiła.

 

Pokazała mi też puszkę,

Żebym wiedziała na przyszłość,

Jaką konserwę mam kupić,

Aby danie smaczne wyszło.

 

A ja z babci poczęstunku

Wyciągnęłam wnioski takie:

– Babci trzeba okulisty,

Bo z widzeniem jest na bakier.

– Wybór babci zasługuje

Na absolutne poparcie,

Gdyż naprawdę bardzo smaczne

Jest puszkowe kocie żarcie!

Nabór niewojskowy

Nakryłem właśnie żoneczkę,

Jak na portalu randkowym

Poszukiwała kochanka

Wśród wielu męskich podobizn.

Miała tam swój własny profil,

A w skrzynce całą litanię

Zapisów, że kompletuje

Do seksu chętną kompanię.

 

Ona wcale nie rozumie,

Dlaczego chcę od niej odejść.

„Przecież jeszcze nie zdradziłam,

A zresztą to ja odchodzę”!

 

Wszystko jestem w stanie pojąć

Ale nie to, że w selekcji

Wcale nie uwzględniła mnie

I mojej świetnej… e*ekcji.

Chrońmy drzewa

W pewnym znanym wydawnictwie

Pracuję jako redaktor.

Nie zdążyłem skończyć pracy,

Bo przestał działać mój laptop.

Miałem kopię bezpieczeństwa,

Więc wziąłem pracę do domu.

Córki nie było, dziś mogłem

Popracować w jej pokoju.

Skorzystałem też z laptopa,

(To prezent na urodziny).

Kończy w tym roku gimnazjum.

Jestem dumny z tej dziewczyny.

 

Gdy wpisałem „p”, to Google

W podpowiedzi mi podały

„Pornohub”, a tam fotosów

I filmików dla dorosłych

Asortyment jest niemały.

Nie przypuszczałem, że córka

Zagląda na takie strony.

Prędzej chłopiec, co rozumiem,

Byłby tym  zaciekawiony.

Zaraz sprawdziłem historię

I stwierdziłem, że codziennie

Korzystała z porno strony

I robiła to sumiennie

Tracąc niejedną godzinę.

Gdybym sam tego nie stwierdził,

Uznałbym ten fakt  za kpinę!

 

Poinformowałem żonę,

Jak nasza córcia się bawi.

Takich rzeczy bez reakcji

Nie można przecież zostawić.

Porozmawialiśmy z córką.

Cóż wynika z tej rozmowy?

Nasza córa miała ważne

Niezaprzeczalnie  powody.

 

Motywację popieramy,

Ale sposób jest naganny.

Nie powinny go stosować

Niedorosłe jeszcze panny.

Ona dba o środowisko.

Jest „wierzącym” ekologiem.

Już teraz zdecydowała;

Będzie studiować biologię.

 

Usłyszała, że „Pornohub”

Ma posadzić jedno drzewo

Za obejrzenie każdego

Filmu tam zamieszczonego.

Bardzo przeżywa wycinkę

Drzew prowadzoną obecne.

Uważała, że w ten sposób

Posadzenie nowych wesprze.

Kiedy wychodziła z domu,

Lub wieczorem zasypiała,

Załączała jakiś filmik,

Głos i ekran  przymykała.

 

Żona ma teraz obiekcje,

Czy nie pójdę w córki ślady.

Dwoje ekologów w domu,

Czyż nie za dużo przesady?

Leśni

Bardzo lubiłem z kumplami

Włóczyć się grupą po lesie

Jako oddział partyzantów

Bez munduru, za to w dresie.

 

Z czasem ta bezładna grupa

W zespół się przeobraziła

I jako „żołnierze września”

Na defilady chodziła.

 

Mieliśmy dość częste zbiórki.

Ćwiczyliśmy jak żołnierze.

Bardzo lubiłem tam chodzić.

Mówię to zupełnie szczerze.

 

Któregoś dnia ćwiczyliśmy.

Mieliśmy repliki broni,

Mundury z demobilu i

Gałązki sosny na skroni.

Zabrałem z sobą Kaprala;

Tak ma na imię owczarek,

Który zawsze razem ze mną

„Włóczy” się leśnym bezmiarem.

 

W pewnym momencie do lasu

Wjechał samochód dostawczy.

Kierowca otworzył klapę,

Rozejrzał się, czy ktoś patrzy

I… zaczął wyrzucać  śmieci.

W tym samym momencie wstałem.

W niego jakby piorun strzelił,

Jak ujrzał mój hełm i kaem.

 

Błyskawicznie zebrał śmieci

I uciekł skonfundowany.

A mówią, że tacy jak my

Na nic się nie przydamy