Taki żarcik

Od dwóch tygodni z okładem

Męczy mnie lekki kaszelek.

Nie palę. W swym otoczeniu

Nie mam palaczek zbyt wiele.

 

Nie przejmowałam się zbytnio,

Choć tyle się mówi o smogu.

U nas nie było przekroczeń.

To nie do bojaźni powód.

 

Do męża zażartowałam,

Że mam raka i zapewne

Rychło mnie będzie miał z głowy,

Lecz on tylko burknął gniewnie.

 

Jednak by go uspokoić

Badaniom wnet się poddałam..

Wyniki są jednoznaczne:

Niestety, nie żartowałam…

Jak się nie ma…

Nie lubię swego zajęcia,

Lecz popłatne, więc pracuję.

Jednakowoż coraz gorzej

W takim kieracie się czuję.

 

Ma to wpływ na moją pracę

I coraz gorsze wyniki.

Jestem ciągle rozdrażniony.

Mam zaburzenia psychiki?

 

Dzisiaj krótko przed fajrantem

Dostałem wypowiedzenie.

Za zaległy jeszcze urlop

Otrzymam wynagrodzenie.

Opuszczałem biuro wiedząc,

Że już nigdy tam nie wrócę.

Nie wiem czemu, ale nagle

Poczułem gdzieś w sobie smutek.

 

Natychmiast wziąłem się w karby.

Nie chcąc wyglądać jak gamoń

Dumnie ruszyłem do wyjścia

I… uszkodziłem kolano.

 

Teraz nie mam pracy, kasy;

Ale to dla mnie błahostki.

Lecz za to mam nogę w gipsie

Od biodra do same j kostki!

Przyczepka

Jechaliśmy z żoną do Włoch

Na wakacje turystyczne.

Mieliśmy z sobą przyczepę.

Tak ma być ekonomiczniej.

 

Przewozu osób w przyczepie

Przepis wyraźnie zabrania.

Moja żona podczas jazdy

Była chora z niewyspania.

Położyła się w przyczepie,

Żeby choć trochę wypocząć.

I tak jechaliśmy dalej

Spokojną, pogodną nocą.

 

Podróż mnie jednak znużyła.

Zatrzymałem się na Shell’u,

Żeby napić się tam kawy

I w innym, wiadomym celu.

Zaraz wyruszyłem dalej,

Bo ruch nocą był niewielki.

Szybciej jechałem wiedząc, że

Na granicy są kolejki.

 

Zatrzymał mnie jednak patrol

Policyjny na motorach.

Pytają: „Jest ktoś w przyczepie”?

A tam moja żona chora!

Zaprzeczyłem oczywiście,

Ale policjant nalega,

Żebym otworzył te drzwiczki.

Będzie mandat. Ale krewa!

Patrzy na mnie dosyć dziwnie,

Więc przyznałem się, że żona

Usnęła w czasie podróży

I śpi tam bardzo zmęczona.

Nadal jednak chce, bym otwarł

Te przeklęte drzwi przyczepy.

Zły otwieram, w środku pusto.

Żony tam nie ma. O rety!

 

Nie wiedziałem, co się dzieje,

Ale policjant po chwili

Wytłumaczył mi, że oni

Po to mnie właśnie gonili,

Bo: Kiedy ja piłem kawę,

Żona wysiadła z przyczepy,

Żeby skorzystać z wucetu

I …obejrzeć nocne sklepy.

Myślała, że ja ją widzę,

Ale ja jej nie widziałem

I po wypiciu kawusi

Zaraz w drogę odjechałem.

 

Żona została tam sama

W środku nocy, bez pieniędzy,

Na parkingu pełnym TIR-ów,

Smrodu ropy, smarów, benzyn.

Nie miała też telefonu,

Butów  oraz dokumentów.

Miotała się opuszczona,

Zrezygnowana do szczętu.

Teraz ona na mnie czeka

W policyjnym radiowozie.

 

Muszę zawrócić, żeby jej

Podać dokumenty, odzież…

Stracę przez to dużo czasu,

Ale jest też dobra strona

Wśród tych niekorzystnych trafów.

Za przewóz osób w przyczepie

Nie zapłacę dziś mandatu!

Stadnina

Żyłem z dziewczyną przez pięć lat.

Była prawie idealna.

Miała tylko jedną wadę:

To nienawiść maniakalna

Do wszelakich żywych istot

Z jedynym wyjątkiem – ludzi.

Każde zwierze małe, duże

Jednaką wrogość w niej budzi.

 

U mnie w rodzicielskim domu

Zawsze bywały zwierzęta.

Ciągle bawiłem się z nimi,

Od kiedy tylko pamiętam.

 

Mam przyjaciela, który jest

Instruktorem jazdy konnej.

On to mi zaproponował

Rozwiązanie karkołomne.

Pracuje w stadninie koni

I namówił mnie to tego,

Żebym  wykupił jej pakiet

Nauki jazdy u niego.

 

Mimo trudnego początku

Złapała „tego bakcyla”

I po mniej więcej pół roku

Fobia jej zaczęła mijać.

Akceptuje prawie wszystkie

Zwierzęta w jej otoczeniu.

Jazdę konną pokochała.

Przyjaciel to prawie geniusz!

 

Na urodziny mej lubej

Planowałem oświadczyny.

Chciałem ją prosić o rękę

Na maneżu tej stadniny.

 

Tydzień przed uroczystością

Powiedziała, że niestety

Do ożenku muszą sobie

Innej poszukać kobiety.

Ona odchodzi do syna

Właściciela tej stadniny,

A już teraz mnie zaprasza

Na zaplanowane chrzciny.

 

Nikt, ja także, nie przypuszczał,

Że ona tu pokochała

Nie tylko konie i jazdę

Lecz też tego „Bucefała”…

Nieudolnie

Byłem dziś na pierwszej randce

Z super bombową dziewczyną.

Nawet nie zauważyłem,

Jak czas randki szybko  minął.

Odprowadziłem ją pod drzwi

I chcąc być też superowy

Chciałem przy pożegnaniu z nią

Coś romantycznego zrobić.

 

Przyciągnąłem ją do siebie,

By w policzek pocałować.

Zrobiłem to nieudolnie.

Przekrzywiła się jej głowa

I strzeliło coś przy szyi.

Teraz kołnierz musi nosić.

 

Nie wiem czy na drugą randkę

Pozwoli mi się zaprosić.

Niesterowna

Spotykałem się onegdaj

Z naprawdę piękną kobietą.

Niestety, po kilku randkach

Zrozumiałem, że to nie to.

Bozia dała jej urodę,

Ale więcej już niczego.

W trzech słowach to uzasadnię:

„Rozumku była małego”.

 

Im dłużej trwała znajomość,

Tym doskwierało mi bardziej

To, że ona inteligencję

Ma w nieustannej pogardzie.

Jednak zerwałem dopiero,

Gdy kiedyś mnie odwiedziła

I przy ludziach zwykłą windą

Prawdziwie się zachwyciła.

 

Wobec mych znajomych z pracy

Zauważyła z zachwytem,

Że nasza winda jest dla niej

Nowoczesności szczytem.

Nie dość, że jeździ jak inne,

To ma dodatkowe „triki”,

Bo jeszcze jeździ… na boki.

To prawdziwy cud techniki!!!

 

Nie muszę chyba wyjaśniać,

Że patrzyła na „guziczek”

Do uruchamiania funkcji

Szybszego zamknięcia drzwiczek!

Jeden z sześciu

Wczoraj się dowiedziałem, że

Moja była już dziewczyna,

Z którą rozstałem się latem,

Urodziła właśnie syna.

Zostałem wezwany, żeby

Poddać się pilnie testowi

Na ojcostwo. Ona teraz

Tatusia dla dziecka „łowi”.

Poszedłem, kiedy sąd wzywa,

A ze mną sześciu „mołojców”.

Tylu nas wytypowała

Jako potencjalnych ojców.

Moment

Wróciłem wcześniej do domu.

Usłyszałem szum prysznica.

Dzieciaki jeszcze są w szkole.

Tusz bierze ma połowica!

 

Chciałem jej zrobić psikusa

I rozebrany do naga

Wślizgnąłem się do kabinki,

A tam moja córka Aga

Zabawiała się z chłopakiem.

Ona goła i on goły

Myśleli, że chata wolna,

Więc urwali się ze szkoły.

 

Moment, kiedy nasze oczy

Spotkały się w tym prysznicu,

Był najbardziej kłopotliwy

W mym dotychczasowym życiu.

Zakład

Na bardzo ważnym spotkaniu

Ziewnąłem skrycie dwa razy.

Mój szef przyłapał mnie na tym.

Każdemu  może się zdarzyć.

 

Pryncypał wkurzył się mocno

I zagroził, że jeżeli

Jeszcze przy nim choć raz ziewnę,

Będzie to ostatni „delikt”.

Zwolni mnie natychmiast z pracy,

Bo nie będzie tolerował,

Żeby ktoś niekulturalny

Razem z nim w firmie pracował.

 

Koledzy z biura od razu

Zaczęli robić zakłady.

Zrzucali się po sto złotych,

A pulę wygra, kto sprawi,

Że zostanę wyrzucony.

Obecnie w banku jest suma

Ponad tysiąc pięćset złotych,

 

Tyle co pół pensji u nas!

Teraz każdy bez wyjątku

Na mój widok ciągle ziewa,

Kiedy tylko mnie zobaczy

Gdziekolwiek w pobliżu szefa.

Loda!

Mój bardzo dobry znajomy

Wracał z rodziną z wakacji.

Żona i dwójka dzieciaków

Nabawiły go frustracji,

Bo narzekali, że późno

I już są bardzo zmęczone.

Jego znów denerwowało,

Że się musiał zatrzymywać

Na „si” lub kupkę co moment.

 

Kiedy miał już tego dosyć,

„Do dechy” pocisnął gazem,

By szybciej jechać. Niestety,

Policjant stanąć mu każe!

 

Za przewinienie jest kara.

Sześć punktów i dwieście złotych.

Kumpel dyskutował z „władzą”,

Bo płacić nie miał ochoty.

 

W pewnej chwili przez okienko

Wszyscy usłyszeli słowa

Wykrzyczane przez córeczkę:

„Tata loda! Tato loda”!!!

Złapała ojca za rękę

Wychyliwszy się przez okno.

Wołała tak dłuższą chwilę

Mocno go za palec ciągnąc.

 

Policjant zaczął już „mięknąć”,

Lecz ojciec stracił cierpliwość.

Nachylił się do córeczki

Próbując wymusić rygor.

 

„Skąd ja ci tu loda wezmę”?

Ze złością małej wycedził.

Mała naburmuszyła się

Pokazując ojcu język.

Spojrzała na policjanta.

Język wysuwa i chowa.

„Tato,  mówiłeś niedawno,

Że policja to jest banda,

Co ci może zrobić loda”!