Niewyspany

Od. pół roku jestem ojcem.

Uwielbiam moją córeczkę.

Ma takie malutkie stopki

I przezabawną buzieczkę.

 

Od miesiąca Maja cierpi

Na kolki i wzdęcia brzuszka.

Zdarza się, że całe noce

Nie kładziemy się do łóżka,

Tylko bujamy Małą, huśtamy.

Przez to się nie wysypiamy.

Czuję się czasem jak zombie.

W pracy kimam na stojąco.

Trzymam w objęciach cokolwiek

Kiwając się kołysząco.

 

Dziś robiłem sobie kawę.

Nagle ekspres pisnął z lekka.

Odruchowo zawołałem:

„Zaraz ci przejdzie, Maleńka”!

 

Akurat szef był i słyszał.

Przez to stałem się nerwowy,

Że zapyta przy okazji,

Czy na pewno jestem… zdrowy?

Trójkąt

Jakieś trzy miesiące temu

Znalazłem morową pracę.

Nowym mym szefem jest Paweł,

Starszy, ale fajny facet.

Ja mam dwadzieścia sześć wiosen,

On jest trochę po czterdziestce.

Zaraz złapałem z nim kontakt.

Mamy relacje kumpelskie.

Chodzimy często do klubu

Na bilard albo na darta.

Zdarza się, że po wypłacie

Spotykamy się na kartach.

 

Prawie dwa miesiące temu

Podczas wojażu po klubach

Poznałem piękną kobietę.

Zakochałem się jak sztubak.

Ja też jej się spodobałem,

Bo tylko ze mną tańczyła.

U mnie w domu po imprezie

Bardzo miła dla mnie była.

Szczegółów tutaj oszczędzę

I nie zdradzę ich nikomu.

Rano zostawiła stringi

Wraz z numerem telefonu.

 

Spotykamy się ukradkiem.

Aga jest w trakcie rozwodu,

Więc nie może przeciw sobie

Dostarczać żadnych dowodów.

Ten nasz związek może przetrwać

Tylko w cieniu tajemnicy.

Kocha mnie i w tym momencie

Nic innego się nie liczy.

Świat wydawał się bajkowy.

Swój czas dzieliłem pomiędzy

Dwie ważne dla mnie osoby,

Z  którymi mnie zespalały

Mocne, chociaż inne, więzy.

 

Wczoraj, już z samego rana,

Nim zdążyłem się ogolić

Zadzwonił szef  z zapytaniem,

Czy pomogę mu w niedoli.

Miał wczoraj w domu  imprezę,

Więc poprosił mnie ten pracuś,

Żebym zawiózł go do firmy,

Bo czuje, że jest na kacu.

Nigdy u niego nie byłem.

Znałem adres, to podstawa.

Jednak jazda długo trwała,

Bo był opuszczony szlaban.

Wjechałem  na podjazd przed domem,

By ulicy nie zagradzać.

Zadzwoniłem do drzwi, czekam;

Otworzyła moja Aga!

 

Wyszło na jaw, że Agnieszka

Jest żoną mojego szefa.

Nigdy nie mówił o żonie.

Jak bym spytał, byłby nietakt.

Mówił mi, że się rozwodzi.

To nie była moja sprawa.

Rozumiałem, że przez rozwód

Tak pociąga go zabawa…

 

A on już od trzech miesięcy

Tylko ze mną się spotykał.

Dla mnie chciał Agę zostawić

I ze mną, hetero, się bzykać!

 

Zegarek

Dzisiaj na lekcji polskiego

Pani się zdenerwowała

O to, że klasa nadmiernie

Telefonów używała.

Zwróciła uwagę uczniom,

By schowali telefony.

Jednak większość na Facebooku

Nadal szukała  znajomych.

 

Tracili czas przeznaczony

Dla ojczystego języka.

A czas nieustannie płynie,

A zegarek tyka, tyka…

 

Żeby im to uświadomić

To pokazała zegarek

Naręczny i mechaniczny,

Z cyferblatem, jak te… stare…

 

Ciekawostka! Tylko czwórka

Z dwudziestu trzech uczniów klasy

Rozszyfrowała  godzinę…

O tempora! Co za czasy!

 

Zdarzają się takie wpadki.

Nie robiłbym z tego krzyku,

Gdyby to się nie zdarzyło

W ostatniej  klasie technikum.

Odprawa

Dziewczyna jest stewardesą.

Zamierzałem się oświadczyć.

„Zrób to, ale w chmurach, stary” –

Podpowiedzieli doradcy.

W obłokach będzie wspaniale

I podobno romantycznie.

Czy wszystko będzie jak trzeba?,

Przemyśliwałem sceptycznie.

 

Wykupiłem bilet na lot,

Którym  Ona miała lecieć.

Z załogą się umówiłem,

Bo sam nic nie zrobię przecież.

 

Byłem wcześniej na lotnisku

Świadomy dzisiejszej roli.

Jednak pech mnie prześladował.

Gdy podszedłem do kontroli,

 

Jakimś cudem moja luba

Wypatrzyła mnie w kolejce.

Przybiegła do mnie z pytaniem,

Gdzie niespodziewanie lecę.

 

Pewno bym się jakoś wyłgał,

Gdyby nie to, że ochroniarz

Trzymał etui z pierścionkiem

W potężnych jak bochny dłoniach.

Otworzył je, żeby sprawdzić

Czy ja czegoś nie przemycam.

W efekcie pięknym pierścionkiem

Zaczął się… wraz z Nią zachwycać.

Patrioci

W mojej gminie działa grupa

Patriotów – narodowców.

Czynem kochają Ojczyznę,

Jak przystało na bojowców.

 

Nienawidzą Europy

Tej zachodniej i niepolskiej,

Bo to kraje proniemieckie

Albo fałszywe, angolskie.

Dziś Europa ich dusi

Przez dyrektywy unijne.

Prawdziwy Polak-katolik

Nigdy takich praw nie przyjmie!

 

Zaczęli niszczyć tablice

I inne unijne ślady:

 

Już nie mamy placów zabaw.

Ryneczek, to plac dziurawy.

Nową ścieżkę rowerową

Zaorali wielkim pługiem

Kupionym ze środków Unii

Nie obciążonych długiem.

 

Nowy parking za kościołem

Jest pomalowany farbą,

A pornograficzne wzory

Nie są sztuką. Nawet marną.

 

Na nowym boisku szkolnym

Połamano ławki,  bramki.

Nie oszczędzono też furtki

I płotu z zielonej siatki.

 

Wszystko, co było w zasięgu,

Nawet wrota do kościoła

Oblepiono naklejkami

Z wezwaniami: „Żydom szoah”!

„Fuck islam” i inne, także

Fanatyczne, rasistowskie:

„Polakiem jestem i mam ja

Obowiązki tylko polskie”!

 

Są dumni z tego, co robią.

Nie zamierzają się zmienić,

By unijne g*wna dłużej

Nie kalały polskiej ziemi!

Tatuaż

Jestem najmłodszą w mym biurze.

Mam dwadzieścia cztery lata.

Gdy mnie porównać do innych,

Jestem po prostu smarkata.

To dlatego bardzo często

Proszą mnie o wyjaśnianie

Różnych nowinek technicznych,

Na przykład na Instagramie.

W miarę moich możliwości

Pomagam wszystkim w mym biurze.

Czasem nawet muszę słuchać,

Choć nie chcę, różnych wynurzeń.

 

Dziś właśnie szef podszedł do mnie

Po kryjomu, skrycie, chyłkiem,

I spytał, dlaczego panie

Noszą tatuaż nad tyłkiem.

 

Bez namysłu mu odparłam,

Ze to na wzór Messaliny

Tatuują się w ten sposób

Wszystkie „te łatwe” dziewczyny.

Szef się strapił i po cichu

O dyskrecję mnie poprosił

Wyznając, że jego córka

Także ten tatuaż nosi.

 

Ja na pewno będę milczeć,

Bo innego wyjścia nie mam.

A może wyjawić prawdę?

Teraz to ja mam dylemat;

Co szef zrobi, gdy się dowie,

Że to była głupia ściema?

Wyjmuj zawsze…

Wczoraj wieczorem widziałam,

Jak współlokator mój sikał

Do zlewu w kuchence, zamiast

Do klozetu lub nocnika.

 

Na zwróconą mu uwagę

Wygłosił głupi komentarz,

Że tak robi gros facetów,

Kiedy łazienka zajęta.

 

Jeśli przyjąć, że to prawda,

To zwrócę uwagę na szczegół,

Żeby  zawsze przed sikaniem

Wyjąć naczynia ze zlewu!

Broszka

Musiałam się wstydzić ludzi,

Gdyż ma córka ukochana

Przy próbie kradzieży broszki

Została zdemaskowana.

 

W tym roku ma zdać maturę.

Odpowiada za swe czyny.

Myślałam, że powodem są

Moje przyszłe urodziny.

Nie miała dla mnie prezentu,

Więc chciała mi dać tę broszkę.

Lecz niestety się myliłam

I to wcale nie tak troszkę.

 

Na zadawane pytania

Nie dawała odpowiedzi.

Milcząco usiłowała

Trzymać się dziwnej strategii,

Którą z pewnością był zamiar

Siebie i kogoś osłaniać.

Kiedy tata ją przycisnął,

Wtedy się wreszcie przyznała,

Co z tą ukradzioną broszką

Ona zrobić zamierzała.

 

Niebawem ma imieniny

Jej dziewczyna ukochana…

 

Nie przypuszczałam, że kiedyś

Dowiem się o takich zmianach.

“Toleranci”

Mój syn chodzi do gimnazjum.

Wrócił ze szkoły pobity.

Ci, co go maltretowali,

Wyzwali go od „szyity”.

 

To byli jego koledzy,

Z którymi do klasy chodził.

Usłyszeli przypadkowo

Że syn w Turcji się urodził.

Nie umknęło to uwadze

Innych kolegów w klasie.

Odsunęli się od niego

Wyzywając „ty brudasie”.

 

Wyjaśnił  okoliczności

Swych „bliskowschodnich” narodzin.

Gdy  byłam z nim wówczas w ciąży

Mąż nas na wczasy odwoził.

W Turcji zaszły komplikacje.

Podróż została wstrzymana,

A ja musiałam tam zostać

Do momentu rozwiązania.

 

Mimo tego znów obrywał.

Wyzywali go „ciapasem”,

Zagrożeniem dla religii,

Tym, co zdradza białą rasę…

 

Przecież Polakiem jest synek,

Niebieskooki  blondynek!

Siódme i Ósme przykazanie

Skończyłam już czternaście lat.

Mieszkam razem z rodzicami.

Jestem już prawie dorosła.

Od pół roku noszę… stanik.

Żyję w malutkim miasteczku.

Jest tam poczta i plebania.

Mamy też swój Urząd Miasta.

Przy sklepie czynna kawiarnia.

 

Tak jak w innych miejscowościach

Głównym miejscem jest plebania.

Przy niej działa razem z księdzem

Nasza rada parafialna.

 

Tydzień temu ksiądz ogłosił,

Bo on robi to corocznie,

Zbiórkę ubrań dla ubogich,

Która zaraz się rozpocznie.

Nie można już było zwlekać,

Bo nadchodzi wczesna zima

I pośpiech bardzo wskazany;

Sorry, taki mamy klimat…

 

Zbiórka trwała prawie tydzień.

Wczoraj właśnie się skończyła.

Trzeba dary posortować,

Do pomocy się zgłosiłam.

 

Razem  z innymi paniami,

Już od wczesnego ranka

Przybiegłam na plebanię

Segregować palta, wdzianka…

Zanosiło się, że praca

Będzie trwała całą dniówkę

I dlatego wszystkie mają

Jakieś jadło w reklamówce.

 

Gdy zaczęłyśmy sortować.

Zdarzyło się coś, w co nigdy

Nie mogłabym uwierzyć.

Panie pracujące ze mną

Najlepsze sztuki odzieży

Zamiast umieszczać w pudle

Chowały do reklamówek.

Powiedziałam o tym księdzu.

Uwierzył, lecz z dużym trudem.

 

Poszedł ze mną do „sortowni”

I sprawdził zawartość toreb.

Choć kręciły, to że kradły

Udowodniono bezspornie.

Ksiądz zaraz zamknął sortownię

Żeby kradzieże ukrócić.

Nie zgłosił tego policji,

Lecz baby z Rady wyrzucił.

 

One jednak zadziałały

Wśród kumoszek i rodziny.

Dziś moja matkę spotkały

Głupie uśmieszki i drwiny.

 

Ktoś rozpuszczał głupie ploty

Że nasz ksiądz jest pedofilem,

A jej córeczka, czyli ja

Jest jego seksi pupilem.

Inny obraz też już krąży,

Że ja, ta smarkata ździra,

Jestem jego nałożnicą

I winem się z nim upijam.

 

Skończył się mój etap życia

Bezgrzesznego i ufnego.

Poznałam czym jest naprawdę

Tak zwana miłość bliźniego!!!