Oj, życie, życie!
Spisane wierszem krótkie opowieści osób, które przeżyły różne (smutne, wesołe, dziwne czy krępujące) zdarzenia i publicznie podzieliły się tymi faktami. Dotyczą osób w różnym wieku, różnego statusu społecznego, czy materialnego. Zdarzyły się także w różnych miejscach i czasie. Tymi tematami zająłem się w roku 2013 i kontynuuję do dziś. Pierwszy zbiorek zatytułowany “Traumatyczne Przeżycia” publikuję jako pierwszy. Pozostałe będą zamieszczane sukcesywnie. Zapraszam do lektury i proszę o komentarze. JP.
Micha
Nas pies ma już swoje lata.
I praktycznie każda karma
Szkodzi mu, więc gotujemy.
I nie jest to z mleczkiem… manna!
Wcześniej sprawdziliśmy z żoną
Wszystkie karmy, nawet takie,
Które daje się szczeniakom,
Lecz reakcje są jednakie.
Porusza się ociężale.
Dużo śpi, a mało… sika.
Żona sama musi „pichcić”
Dla naszego „emeryta”.
Kiedyś wróciłem zgłodniały
I pomyliłem talerze.
Zjadłem pieskowi obiadek.
Smakował mi, powiem szczerze.
Wstyd się przyznać, ale „micha”,
I tutaj tkwi cały dramat,
Była bardziej smakowita,
Niż to, co gotuje dla nas.
Ankieta
Pracuję w dość dużej firmie
Supernowoczesnej, nowej.
Kadry tu są doświadczone,
Choć w większości jeszcze młode.
Wszędzie mamy komputery
Produkcyjne i biurowe.
Ostatnio było włamanie
Na trzy serwery firmowe.
Ukradziono wiele danych,
Osobowych w szczególności.
Dużo naszych informacji
Znalazło się w rękach obcych!
By utrudnić dalsze straty,
Albo im także zapobiec
Dział IT zorganizował
Szkolenie „internetowe”.
Program tyczył bezpiecznego
Zachowania w Internecie,
By ostrzec przed oszustami,
Których coraz więcej w „necie”.
Było ono obowiązkiem
Dla pracowników biurowych.
Odbyło się w czasie pracy.
Potem szef sprawdzian im zrobił.
Tydzień po skończeniu „kursu”
Rozesłał wszystkim „kursantom”
Anonimowego maila,
Że ma do sprzedaży… auto.
Cena okazyjna, ale
Data krótka, jednodniowa.
Należy wpłacić, tu konto,
Tysiąc – to mniej niż połowa!
Żeby się uwiarygodnić,
Trzeba wypełnić ankietę,
I odesłać ją odwrotnie
Mailem albo esemesem.
Poznałby się nawet głupek,
Że to próba wyłudzenia.
Nasz filtr ją też „oflagował”.
Że oszustwo, złudzeń nie miał!
Wiecie ilu z tych odbiorców
Zareagowało na to?
Aż sześćdziesiąt siedem procent!
Czy w IT siedzi amator?
Falstart
Awaria auta szefowej.
Że mieszkamy siebie blisko,
Proponowałem podwózkę –
Usłużne ze mnie chłopisko.
Już w trakcie jazdy do domu
Zadzwonił mój telefonik.
Byłem pewien, że to do mnie
Kurier z paczką właśnie dzwoni.
Czekałem właśnie przesyłki –
Prezentu dla mojej Żony,
Więc odebrałem „na głośno”
Na jeździe bardzo skupiony.
To wcale nie dzwonił kurier,
Ale pani personalna
Z firmy, gdzie aplikowałem
O pracę już od dość dawna.
Przedstawiła się „firmowo”
I w krótkich, uprzejmych słowach
Poinformowała grzecznie
Że spotkała mnie… odmowa.
Milczałem do końca jazdy.
Pasażerka też ucichła.
Ciekaw jestem, czy od jutra
Nie będzie w pracy… powikłań.
„Au revoir” Francjo!
Kupiłem niedawno auto –
Nówkę jeszcze na gwarancji.
Planowałem na wakacje
Wyjazd rodzinny do Francji.
Nabyłem je z ogłoszenia,
Więc chroniąc się przed z kosztami
Postanowiłem zbadać, czy
Za granicą nie nawali.
Fachman – serwisant ocenił,
Że jeszcze w aucie nic złego
Się nie dzieje, lecz mam jeszcze
Przed rajzą trafić do niego.
Naprawi w ramach gwarancji
Wszystkie wykryte usterki.
Nic nie zapłacę – gwarancja.-
Zresztą koszt nie będzie wielki.
Co najmniej przez miesiąc mogę
Jeździć po mieście bez strachu;
Na gwarancji pojazd jeszcze!
Spoko, żadnego obciachu!
Dwa dni później byłem z dziećmi
Na wycieczce w Ciechocinku.
Tężnie, solanka, baseny…
Zaparkowałem na rynku.
Po dwóch godzinach zwiedzania
Wracam do auta zmęczony.
Wsiadłem i odpalam auto…
A w nim… moduł nawalony!
Awarię sygnalizuje
Czerwona lampka w kokpicie,
Że przepustnica nie działa!
Parszywe kierowcy życie…
Do domu pięć godzin jazdy.
Ciechocinek przepełniony.
Dzwonię po pomoc drogową
I oczywiście do Żony.
Auto oddałem w Toruniu
Do gwarancyjnej naprawy.
Tam stwierdzono, że już wcześniej
Były usterek objawy.
Długo muszę czekać na to,
Żeby serwis na gwarancji
Wszystkie usterki naprawił.
„Au revoir” – rzekłem Francji…
Gorąca robota
Dopiero co zamieszkałam
W nowo najętym lokalu.
Na rok zawarłam umowę.
Miejsce fajne w każdym calu!
Właściciel tłumaczył, że cena
Za wynajem niewysoka,
Bo pandemia, brak popytu
Na tak wychuchany lokal.
Zgodziłam się też na to, że
Zapłacę kary wysokie,
Jeśli wypowiem umowę
Przed upływającym rokiem.
Uważałam, że zrobiłam
Bardzo intratny interes,
Bo lokalizacja świetna,
A mieszkanie bez usterek!
Byłam pewna, że tam będę
Zamieszkiwać długie lata,
Bo czynsz niezbyt duży płacę.
Nie miałam więc żadnych wahań.
Po trzech tygodniach pobytu
Byłam pewna, że tu nigdy
Nie dam rady wejść pod prysznic,
Bo jest niezwykle… perfidny!
Bo kiedy chcąc się wykąpać
Puszczę wodę w swej łazience,
Tylko wrzątek z sitka cieknie
Mimo, że pokrętłem kręcę.
Pogadałam z sąsiadami
I… podobno wykonawcy
Spieprzyli coś przy montażu,
A wzywani inni „znawcy”
Nie przyszli tu ani razu.
Problem tylko w mej łazience.
I dlatego już trzy razy
W okresie tego kwartału
Nowy lokator się „sparzył”.
Mieszkanie mam na parterze
Średniej wielkości wieżowca.
Którykolwiek sąsiad z góry
Kąpiel pod natryskiem bierze,
U mnie tylko jest… gorąca!
Na mój damsko – chłopski rozum
Przyczynę wyjaśnić mogę:
Zimny kran mego prysznica
Podczas tegorocznych mrozów
Podłączono do osprzętu
Ciepłej wody… obiegowej.
Dorosłe bzdety
Moja o rok młodsza siostra
Czuje się niedoceniana.
Kłamie, że jest małym dzieckiem,
Żeby… być publikowana.
Uważa się za artystkę,
Lecz niedocenianą jeszcze.
Wciąż maluje i… maluje.
Ambicja ciągle Ją łechcze.
Wysyła swe rysuneczki
Do gazetki „Lego Friends”
I czasem je wydrukują.
Niewiele ma takich „szczęść”,
Lecz zawsze jest bardzo dumna,
Gdy załapie się na szpaltę
„Nadesłane przez Najmłodszych”
Publikowaną co czwartek.
Robi to już cztery lata.
Nikt z redakcji nie „zaskoczył”,
Że rysunki już zbyt długo
Czytelnikom „mydlą” oczy,
Że wciąż są jednakim tworem
Niewprawnej rączki dziecięcej.
Obrazki ciągle niezdarne,
A winny być coraz lepsze!
Przecież ta „mała dziewczynka”
To dorosła już kobieta!
Czy nikt z „państwa” redaktorów
Nie poznał się na tych bzdetach?
Kryzys
Moja siostra się żaliła,
Że ma małżeńskie problemy.
Mąż przestał ją adorować,
Stał się oschły, szorstki, niemy.
Kiedyś dawał często kwiaty,
Czekoladki i ciasteczka.
Chwalił Ją przed kolegami,
Że fajna z Niej jest Du..czka.
W trakcie gadki mi wyznała,
Że kilka miesięcy temu
Chciał Ją namówić do zabaw
Ciekawszych niż „po bożemu”.
Wtedy zbyła Go słowami,
– Że się kochali niedawno
I… żeby się opamiętał,
Bo to wielka… niepoważność.
– Że wstrętne są te namowy!
Ma pohamować swą śmiałość!
– Zgodzi się na… raz miesięcznie,
Lecz dla niego to zbyt mało!
Wtedy też strzeliła focha,
– Że jak to za mało Jemu,
Niech sobie szuka kochanki,
No bo nie rozumie czemu
Ma ryzykować znów ciążę
Dla Jego kaprysów i… genów
Nie wiem, czy jeszcze możliwe
Wyjście z takiego kryzysu…
Czy ona naprawdę nie wie,
O co jemu właśnie chodzi?
Co jest problemem w ich stadle?
Przecież nie są już tak młodzi!
Nie rozumie, że to ona
Jest komplikacją dla związku,
Seksu nie wolno traktować
Jak przymusu, obowiązku.
Odpowiedziała zdziwiona,
Że jej
„seksu już nie trzeba…
A obowiązek małżeński?
On jest funta kłaków nie wart!
To kościelne prawodawstwo
Coraz częściej wyśmiewane.
Nie ma więzi między nami.
Małżeństwo skończone. Amen”!
Paradoksy
Od parunastu lat mieszkam
Prawie naprzeciw szpitala.
Początkowo dźwięk karetek
Zasypiać mi nie pozwalał.
Z czasem wyrobiłem w sobie
Taką wybiórczą głuchotę,
Że nic mi już nie przeszkadza,
Nawet, jak ktoś wali młotem!
Sygnał karetek nie działa
Na moją wrażliwość dźwięku.
To paradoks, jakbym umiał
Zobaczyć wszystko po ciemku!
Za to od kilkunastu dni
Nocą słyszę ujadanie.
Sąsiad wziął z azylu pieska.
Teraz budzi mnie… szczekanie!
Pies sąsiadów reaguje
Na syreny pogotowia,
Bo boi się ich sygnałów.
I to ma być służba zdrowia?
Okazja
Już ponad dwadzieścia pięć lat
Pracuję jako położna.
Wszystkie tajniki zawodu
Dokładnie zdążyłam poznać.
Prawie wszystkie me pacjentki
Pytają o różne sprawy
Związane z ciążą, porodem.
Dominowały… obawy.
Czy nie będzie niespodzianek?
Czy wszystko się skończy dobrze?
Czy jak będą komplikacje,
To na pewno dziecko… ochrzczę?
Ale w ubiegłym tygodniu
Pani przed „cesarskim cięciem”
Choć wiele głupot słyszałam
Powaliła mnie przegięciem.
Zapytała protekcyjnie,
Czy jest jakaś szansa na to,
By wyciąć nadmiar sadełka
Za… dodatkową opłatą.
