Babunia

Byłem na spacerze z babcią.

To dość leciwa kobieta.

Jest już po osiemdziesiątce,

Lecz nikt by Jej tyle nie dał.

 

Nagle zaczepiło nas dwóch

Oprychów w skórzanych kurtkach

„Prosząc” o… oddanie forsy,

Bo nas… „pogłaszczą po główkach”!

 

Obaj mieli w rękach noże,

Więc bardzo się przestraszyłem.

Bez oporu zza pazuchy

Zaraz portfel wydobyłem.

 

Ale babcia wszczęła alarm.

Wydzierała się piskliwie

Okładając ich torebką

Na oślep, z zacięciem, mściwie!

 

A oni? Zwiali w popłochu,

Tylko kurz za nimi latał.

A ze mnie cała rodzina

Przez tydzień „ciągnęła łacha”.

Mój Były

Ukochany wręczył mi list,

Mówiąc przy tym, że nie umie

Wysławiać się o uczuciach.

Prosił mnie, by Go zrozumieć.

 

Pisząc mógł wszystko przemyśleć

I ułożyć w jasny wywód.

Treść musi być przemyślana,

Spokojna, jasna, bez porywów.

 

Czytałam, a tam z początku

Słodkie słowa, wprost „landryny”.

Nabierałam przekonania,

Że to będą… oświadczyny!

 

Ze wzruszenia się… spłakałam

I chciałam się doń… przytulić,

Lecz on nagle mnie odepchnął.

Jak ktoś obcy i nieczuły.

 

„Przeczytaj do końca”, odrzekł.

Nie były to oświadczyny.

To był list informujący,

Że pisał go…  już mój Były.

Mój brzuch

Starsza pani dzisiaj rano

Uprzejmie mi ustąpiła

Siedzące miejsce przy oknie.

Poczułem się głupio, nijak!

 

Tłumaczenie, że to miejsce

Bardziej jej by się przydało

Wzburzyło Ją niepomiernie,

Rzekłbym, że… zirytowało!

 

„Bo kobieta w ciąży musi

Dbać o siebie i dzieciaczka.

A pani mi odmawiając

Postępuje jak dziwaczka”!

 

Rozbawiło pasażerki

To niewielkie zamieszanie,

Bo dziwnym zrządzeniem losu

Obok stały tylko… panie.

 

Mimo wszystko ja spokojnie

Wyjaśniałem ważną kwestię,

Że nie dziecko w brzuchu noszę,

Lecz grubym facetem jestem!

 

Do bani!

Straciłem nadzieję na to,

Że jedyny nasz syneczek

Przedłuży nazwisko rodowe,

On jedyny jest z „tym mieczem”.

 

Nie mam braci, tylko siostry.

Po nim tylko linia męska.

Dziś Go wzięli do… szpitala!

Przyczyna była błazeńska.

 

Po pijaku miał „fantazję”

Bardzo debilną i…chorą.

Wsadził na prącie sprężynkę

Czym wywołał… chyba krwiomocz.

 

Obyło się to bez szwanku.

On ma już dwadzieścia sześć lat.

Chyba ma kłopoty z seksem,

Mimo że wkoło… tyle bab!

 

Właściwie, to już straciłem

Nadzieję, że jakaś pani

Stworzy z mym synem rodzinę.

Moje życie jest do… bani!

Rozpaczliwie…

Dziesięcioletnia córeczka

Miała niebywałą czelność

Spytać, gdzie się wyniesiemy,

Gdy osiągnie pełnoletność.

 

Nie zamierza mieszkać z nami

Dłużej, niż to jest konieczne.

Nasz domek Jej się podoba,

Ale nas ma dość serdecznie.

 

Skąd ten pomysł u dziewczynki?

Wyjaśniłam Jej z miłością,

Że tylko Ona w tym domku

Jest nam największą radością.

 

Wytłumaczyłam wraz z mężem,

Jak rzeczywiście wygląda

Dorastanie, dojrzewanie

I co przez to się osiąga.

 

Nie wiedzieliśmy, że problem

Bardzo dużo dla Niej znaczy

I nie było nam do śmiechu,

Widząc Ją w wielkiej… rozpaczy.

 

„…nie ma sensu…”

Zabrałam wnuczka na spacer.

Pięciolatek mnie naciągał

Na lody, lecz odmówiłam,

Gdyż kasłał i noskiem pociągał.

 

Poza tym troszeczkę wcześniej

Miał „na koncie” kilka dropsów.

Nie chciałam, żeby przeze mnie

Ząbki słodyczami popsuł.

 

Widać było, że się wkurzył,

Ale po chwili pod nosem:

„To nie ma sensu” – zamruczał

Troszkę rozdrażnionym głosem.

 

On zawsze był uparciuchem

I się o wszystko handryczył,

Więc bardzo mnie tym zaskoczył,

Że spokojny i nie krzyczy.

 

Później chciał oglądać bajki,

Lecz również się nie zgodziłam.

Tu już nie poszło tak łatwo.

Sytuacja się zmieniła.

 

Płakał, krzyczał, tupał nóżką.

Na koniec głosem skrzekliwym

„To nie ma sensu” zawołał

I tak zakończył sprzeciwy.

 

Zapytałam, o co chodzi

I zaraz pożałowałam.

Tego się nie spodziewałam,

Co od Niego usłyszałam:

 

„Po naszej ostatniej sprzeczce

Tata mi wytłumaczył,

Że nie ma sensu się kłócić,

I Babci trzeba… wybaczyć.

Bo i tak już lada moment,

I to sprawa dosyć pewna,

Ty, kochana Babciu, z nami

I z tym światem się pożegnasz”.

Azjata

Przez wiele lat mój małżonek

Marzył by jechać do Azji.

Oglądał filmy i zawsze

Puszczał wodze swej fantazji.

 

W styczniu wreszcie tam pojechał.

Dwa miesiące miał tam bywać.

Od początku swej podróży

Bardzo rzadko się odzywał.

 

No, różnica czasu spora.

Sygnał Internetu słaby.

Kiedy już kończył się luty,

Zaczęłam miewać obawy.

 

Długo nie miałam kontaktu.

Martwiłam się, że coś złego

Go spotkało, kiedy wreszcie

Miałam telefon od Niego.

 

Rozmowa była króciutka.

Powiedział, że tu jest życie,

O którym marzył latami.

On to życie ma w praktyce!

 

Mam o nim szybko zapomnieć,

Bo nie wróci, tu zostanie.

On jest pewny, że to życie

Jest dla niego… powołaniem.

 

Rozłączył się i już nigdy

Nie odezwał się szaleniec.

Po latach spędzonych razem

Dodałby wytłumaczenie!

 

Sąsiedztwo

Postanowiliśmy sprzedać

Nasze spółdzielcze mieszkanie.

Żeby znaleźć nań nabywcę,

Wyceniliśmy je taniej.

 

Na ogłoszenie natrafił

Nasz sąsiad z tej samej klatki.

Zaczął się głupio uśmiechać

I mamrotać głupie gadki:

 

Że w obecnych, ciężkich czasach,

Choć on nic do tego nie ma,

Nigdy go nie odsprzedamy.

To jest za wysoka cena.

 

Trafiła się jednak para,

Której to nasze mieszkanie

Przypadło bardzo do gustu

I nabrali chęci na nie.

 

Nie wiem jakimże to cudem

Sąsiad o tym gdzieś usłyszał

I z naszego interesu

Została wielgachna… kicha.

 

Podsunął mu swe mieszkanie

O troszkę większym metrażu,

No i jeszcze dodatkowo

Miejsce w podziemnym garażu.

 

Dlaczego sąsiad tak zrobił?

Powód naprawdę nieznany.

Nasi niedoszli klienci

Są nowymi sąsiadami!