Całuśna

Mój kochany bardzo często

Po cichutku się zakrada

I policzek do całusa

Niespodziewanie nadstawia.

 

Przez czas naszej znajomości

Zrodził się we mnie ten nawyk,

Zupełnie  odruchowo Go

Całować, gdy się… nadstawi.

 

Dziś zupełnie przypadkowo

Dałam buziaka nieskromnie

Nieznajomemu mężczyźnie.

Który przystanął blisko mnie.

 

Natychmiast spiekłam buraka

Przepraszając jednocześnie.

Ten pan nawet się ucieszył

Mówiąc „Ja to dziś chyba śnię”!

 

Stało się to na przystanku,

Gdy oboje patrzyliśmy

Na wiszący rozkład jazdy.

Kiedy głowy zbliżyliśmy,

To nagle zadziałał odruch.

Pocałowałam nie patrząc,

A potem zaraz uciekłam,

Jak bym była winowajcą.

 

Ludzie bardzo przypadkowi,

Którzy na przystanku stali,

Skwitowali mą pomyłkę

Śmiechem oraz… oklaskami.

 

 

Iniekcja

Moja dziewczyna panicznie

Bardzo zastrzyków się boi.

Od dzieciństwa aż do teraz

Na iniekcję nie pozwoli.

 

Właśnie znów jest bardzo chora,

Więc koniecznie zrobić musi

Kompletną analizę krwi.

Przemyślałem, jak Ją skusić.

 

Wiem, że malutkie dzieciaczki

Są przymusowo szczepione.

Ciekaw byłem, w jaki sposób

Przed ukłuciem są chronione.

 

I znalazłem. Dla dzieciaków

Wrażliwych na kłucie igłą

Są plastry znieczulające

Albo specjalne mazidło.

 

Ten krem nazywa się „Emla”.

Koszt niewielki – parę złotych.

Wypróbowałem i… działa!

Wyczuwa się tylko dotyk!

 

Dziewczyna też tak odczuła,

Kiedy spróbowała sama.

Ta próba Jej pozwoliła

Poprzedni opór przełamać.

 

Zgodziła się pójść, lecz przedtem

Jeszcze raz użyła kremu.

Zadziałało. Od tej chwili

Nie powinno być problemów.

 

Ale młoda pielęgniarka

Nie mogła trafić do żyły.

Czyżby pod wpływem kremu

Aż tak bardzo się skurczyły?

 

W tej sytuacji musiała

Wyrzucić brudną igiełkę

I powiedziała dziewczynie:

„No to podaj drugą rękę…”

 

 

Ekolog

Pojechałam wraz z rodziną

Nad jezioro urlopować.

Mamy domek kempingowy,

Lecz nie myślę w nim się chować.

 

Przez cały dzień na powietrzu,

Kąpiel w słońcu albo w wodzie.

Pogoda gwarantowana.

I tak od tygodnia co dzień.

 

Po jakimś czasie przestałam

Rajcować się opalaniem.

Zaczęłam w pobliskim lesie

Wzmacniać kondycję bieganiem.

 

Mój mąż był bardzo sceptyczny

Do moich nowych „treningów”.

On wolał z dziećmi posiedzieć

W cieniu naszego kempingu.

 

Musiałam zabierać komórkę,

By w razie czegoś pilnego

Odebrać jego wiadomość

I przybiec szybko do Niego.

 

Szczególnie, kiedy Niemowlę

Obudzi się na karmienie

I będzie musiał szybciutko

Odgrzać butelkę z jedzeniem.

 

Nim odgrzeje, ja dobiegnę.

Będę miała pod kontrolą

Swe treningi, dzieci, męża.

Koniec z rodzinną niewolą!

 

Jednak biegać z telefonem

Dosyć trudno, bo obija

Albo uda, albo piersi…

Trzymać w dłoni… także nijak!

 

Wymyśliłam, że pobiegam

Wkoło znanymi ścieżkami,

A telefon sprytnie schowam

W ściółce między jałowcami.

 

Zawinęłam go w chusteczkę.

Położyłam obok krzaczka

I pobiegłam jak… Szewińska –

Sławna przed laty biegaczka.

 

Nie przewidziałam jedynie,

Że co dzień dróżką tą samą

Spaceruje wsparty laską

Pewien starzec zawsze rano.

 

I właśnie w czynie społecznym

Ten bardzo miły dziadulek

Nadziewa wszystkie leżące

Śmieci na laski szpikulec

 

„Stręczycielka”

Mam faceta od pół roku.

Uczęszczam na studia dzienne.

Nie mam nazbyt wiele kasy,

Stypendia nie są nadmierne.

 

Dlatego dorabiam sobie

Zleceniami dorywczymi

Jako kelnerka, barmanka,

Niania, wychowawczyni…

 

Mam nawet stałą klientkę.

Jej dziećmi się opiekuję.

Zawsze do mnie dzwoni wcześniej,

Czy ja czasem dysponuję.

 

W końcu sobie skojarzyłam,

Że kiedy dzwoni, to ciągle

Mój facet ma „deal” z kumplami,

Którego nie może odwlec.

 

Po kilkukrotnej powtórce

Przejrzałam jego telefon,

Chociaż nigdy do tej pory

Nie stosowałam tych metod.

 

Znalazłam w nim SMS-y.

Gdy jej dzieci pilnowałam,

To ona z moim chłopakiem

Bezczelnie się umawiała.

 

Za miłość z moim facetem

Ona właśnie mi płaciła.

Dzieci – to bezczelny wybieg,

Żebym z mieszkania „wybyła”.

 

Wyszło na to, że formalnie

Właśnie jestem burdelmamą.

Biorę kasę od kobiety

Za seks z osobą kochaną.

 

Nawet łóżko udostępniam,

Wychodzę, by nie przeszkadzać.

Więcej mi się na ten temat

Nie chce pisać ani gadać…

 

Takie… kwiatki!

Od niedawna zamieszkałam

W swym nowym mieszkaniu w bloku.

Kupiłam lokal spółdzielczy,

Chociaż bardzo cenię spokój.

 

Postanowiłam tu mieszkać,

Bo moi bliscy sąsiedzi

Są jak ja w podeszłym wieku,

Więc nie mają… małych dzieci.

 

Dobrze mi się tutaj mieszka.

Bliżej poznałam sąsiadkę

Z mieszkania o piętro niżej.

Czasem proszę Ją na… kawkę.

 

Ja nie byłam jeszcze u Niej.

Gościć gości sama wolę.

Z nikim na zbytnią zażyłość

Nigdy sobie nie pozwolę.

 

Lecz uległam, gdy sąsiadka

Wręcz usilnie nalegała,

Żebym, kiedy jej nie będzie,

Kwiatki u niej podlewała.

 

Zgodziłam się, bo to przecież

Żadna w końcu jest fatyga,

A jej wdzięczność po powrocie

Na pewno kiedyś się… przyda!

 

Zostawiła mi swe klucze.

Mieszkanie – jeden pokoik,

A w nim sześćdziesiąt roślinek

Wszędzie, gdzie popadnie, stoi!

 

Na niewielkim, wolnym miejscu

Sześć kartek z wyjaśnieniami,

Kiedy i jak mam się zająć

Jej kochanymi kwiatkami.

 

Na jednej podziękowania

Bardzo miłe i… gorące

Że podziękuje za wszystko,

Gdy wróci… za dwa miesiące!

 

„Obżartuch”

Córka najbliższych sąsiadów

Naszej córce się zwierzyła,

Że jest chora na bulimię.

Jej pierwszej o tym mówiła.

 

Trzymała to w tajemnicy,

Ale czuje, że bez wsparcia

Nie da sobie dłużej rady

Ze swym pociągiem do żarcia.

 

Razem Ją przekonaliśmy,

By rodzicom powiedziała,

Że na tę straszną chorobę

Już od roku chorowała.

 

Od tamtej pory słyszymy

Awantury, że nie po to

Kupują tyle jedzenia,

Żeby je „wyrzucać w błoto”.

 

Że wciąż marnuje jedzenie,

Za które grosza nie płaci.

Tyle co Ona nie zjada

Nawet dwóch Jej starszych braci!

 

Sąsiadów bardziej dotknęły

„Straty” drogiego jedzenia

Niż problemy własnej córki

I skutki jej nieleczenia.

Jak w pokerze

Byliśmy z żoną na wczasach

W ośrodku wczasowym firmy.

Znaliśmy się prawie wszyscy.

Klimat swojski, wręcz rodzinny.

 

Po tygodniu spadły… deszcze.

Załamała się pogoda.

Trzeba było przed zmoknięciem

Przez calutki dzień się chować!

 

Zabijaliśmy czas grając

W kalambury lub planszówki,

A wieczorem był pokerek.

Nie obyło się bez wódki.

 

Graliśmy na gotóweczkę.

Miałem szczęście, szła mi karta.

Często dobrze dobierałem.

Muszę przyznać. Miałem farta!

 

Współgrający posądzając,

Że oszukuję ich chyba,

Bezskutecznie się starali

Na oszustwie mnie przydybać.

 

Zakpiłem, że się zdarzają

Przysłowiowe przypadłości,

Że ten, co ma szczęście w kartach,

Nie ma go wcale w miłości.

 

Zapadła kompletna cisza,

A siedząca obok żona

Pobladła na całej twarzy

Nagle czemuś przerażona.

 

Przy okazji się sprawdziła

Inna maksyma z sypialni,

Że to mąż o zdradzie żony

Dowiaduje się ostatni.

Zazdrość

Nie chciałem, ale musiałem

Zerwać znajomość z dziewczyną.

To Jej absurdalna zazdrość

Była jedyną przyczyną.

 

Zaczęło się od awantur

O to, że chodzę na „siłkę”

Tylko po to, by oglądać

Gołe” baby” choć przez chwilkę.

 

Zabroniła mi też chodzić

Do fryzjerki, bo widziała,

Że się zanadto seksownie

Nad mą głową pochylała.

 

Nie dość tego. Ona także

Dotykała zbyt namiętnie

Moich włosów. A powinna

Zawodowo, obojętnie!

 

Miarka się przebrała, kiedy

Byłem w kwiaciarni po bukiet.

Ci, co kochają, tak czynią

I to nie jest przecież głupie.

A ona mnie oskarżyła,

O flirt z młodą sprzedawczynią!

 

Jestem spokojnym facetem.

Wierzę w wierność i oddanie.

Nie dla mnie romans na boku,

Ani nawet flirtowanie.

Dobra we wszystkim

Mam ambitną narzeczoną.

Teraz jest panią inżynier.

Ale kiedy studiowała,

Żyła w okropnym reżymie.

 

Nie dlatego, że ktoś na nią

Wpływał, albo wymagał coś.

Ona, na swe możliwości,

Obowiązków brała dość.

 

W czasie swych studiów technicznych

Pomimo zajęć nawału

Miała stałe zatrudnienie;

Ciągła praca, to Jej nałóg!

 

Jej ambicja wymuszała,

Żeby niezależną była,

Bo Ją ze mną nie mamona,

Ale miłość połączyła.

 

Zluzowała trochę wtedy,

Gdy była już tak wymęczona,

Że zasnęła na wykładzie

Wcale tego nieświadoma.

 

Nikt jej nie budził nawet wtedy

Gdy skończyły się wykłady.

Przespała ponad sześć godzin!

I to był powód do… sławy!

 

Bo do dzisiaj jest legendą

Na Warszawskiej Polibudzie,

Choć minęło kilka latek

Pamiętają o Niej ludzie.

 

 

Sercowe sprawy

Czasem wiele różnych rzeczy

Podczas wesela się dzieje.

Szczególnie, gdy któryś z gości

Nazbyt szybko się „nachleje”.

 

W takim właśnie weselisku

Sam uczestniczyłem kiedyś.

Uważam, że takiej burdy

Nikt długo nie zdoła przebić.

 

Właśnie podczas tej imprezy

Jakieś dwie nieznane panie

Powiadomiły Młodego,

Że… rychło ojcem zostanie.

 

Świeżo poślubiona żona

Wcale brzemienna nie była,

Więc o efekt zdrady męża

Swą kuzynkę oskarżyła.

 

Rozpętała awanturę,

Która szybciutko nad podziw

Przekształciła się w bijatykę

Dwóch „zaprzyjaźnionych” rodzin.

 

Efektem „rodzinnej sprzeczki”

Były meble połamane.

Pokiereszowane nosy

I… fryzurki potargane.

 

Pan Młody stracił dwa zęby.

Młoda dorwała kuzynkę

I jej wnet zdemolowała

Buziulkę oraz czuprynkę.

 

Mogło dojść do katastrofy.

Ale kłótnię wnet przerwała

Babcia, która  widząc bójkę

Zawału serca dostała.