„Pierwsze koty”…

W pierwszym dniu pierwszej pracy

Rozpocząłem okres próbny.

Nie przypuszczałem, że będzie

To dla mnie też dzionek zgubny!

 

W sklepie z odzieżą zacząłem

Karierę sprzedawcy ciuchów.

Tu są też czapki, berety

I duża kolekcja butów.

 

Pierwsi klienci dziś weszli –

Obaj tędzy – facet z synkiem.

Przeprosiłem, że podejdę

Do nich dosłownie za chwilkę.

 

Już od drzwi do mnie wołali:

„Gdzie gustowne buty trzymasz”?

Zapytałem więc uprzejmie:

„Dla Tatusia, czy dla Syna”?

 

Odpowiedź była wrzaskliwa:

„Dla mnie i dla córki mojej,

Bo przecie jestem kobitą,

A ty jesteś… zwykły gnojek”!

 

Nie muszę chyba wyjaśniać

Że chciałem rzucić tę pracę.

Zajście nie było fortunne.

Czy będą lepsze? Zobaczę!

„Dziesiątka”

Byłam z córką i Jej synkiem

Latem na nadmorskiej plaży.

Była tak fajna pogoda,

Że o takiej tylko marzyć!

 

Żeby uniknąć poparzeń

Kilka kremów Córka miała.

Zdziwiło mnie to, że Ona

Dziwacznie je stosowała:

 

Siebie „trzydziestką” mazała

A dla dzieciaczka jedynie

Tylko krem z „dziesiątką” miała

I to rzadki, jakby w płynie!

 

Nieśmiało Ją zapytałam,

Czy chce skorzystać z mojego,

Bo mam z sobą „pięćdziesiątkę”,

Dla mnie nie ma już lepszego…

 

Odmówiła, bo jest młoda –

Do pięćdziesiątki daleko!

Zaśmiałam się, że to żarcik,

Lub…  słoneczko zbyt przypiekło.

 

Lecz w dalszym ciągu drążyłam

Temat słonecznej ochrony,

Bo to, co dotąd mówiła

To nie wiedza, ale… komizm!

 

Ona – dorosła kobieta –

Przez całe życie myślała,

Że liczba na etykiecie

Wiek odbiorcy określała.

 

Przecież tylko przez przypadek

Wykryłam niebezpieczeństwo

I ustrzegłam przed udarem

Nasze kochane Maleństwo.

Spiritus movens…

Jestem sama. Mam mieszkanie.

Nie chcę siedzieć w pustym domu.

Wynajmuję jeden pokój

Nielegalnie, po kryjomu.

 

I w ten sposób u mnie „goszczę”

Za niezbyt dużą opłatą

Panią tak jak ja samotną,

Lecz nie tak jak ja…  pyskatą.

 

Już trzy lata u mnie mieszka.

Trochę się… przyzwyczaiłam,

Choć przyznaję, że czasami

Nie byłam dla Niej zbyt miła.

 

Nieraz się denerwowałam

Na jej drobne uchybienia,

Lecz nawet nie pomyślałam,

By sublokatorkę zmieniać.

 

Ale, by odreagować

Każde  takie zamieszanie,

Działał we mnie imperatyw:

Musisz… posprzątać mieszkanie!

 

Ona to zauważyła

I często, z premedytacją

Wywoływała zatargi

Kończące się… moją akcją:

 

Ona jedynie patrzyła,

Gdy ja jak głupia sprzątałam.

Nigdy się nie przydarzyło,

By choć troszkę pomagała.

 

 

 

 

Niania

Mamy dwójkę małych dzieci.

A ponieważ pracujemy,

Do opieki nad potomstwem

Baby-sitter najmujemy.

 

Dzieciaki Ją uwielbiają.

Wszędzie pójdą za swą Nianią.

To dobra wychowawczyni.

Też Ją wysoce cenimy.

 

Nie jest jednak idealna.

Punktualność to nie „sacrum”.

Często spóźnia się do pracy,

A nas wystawia do wiatru.

 

Potrafiła, i to nieraz,

Spóźnić się o trzy godziny.

Przez to w pracy mam kłopoty –

Spóźnień przekroczony limit.

 

Ostatnio, kiedy tak było,

Telefon swój wyłączyła.

Gdy wreszcie przyszła do pracy,

Hardo mi się… postawiła:

 

Że nie jest mi na posyłki,

Że dla siebie potrzebuje

Odpoczynku, gdy kochanek

Akurat u niej nocuje.

 

Nie chciała się dostosować

Do ustalonych godzin,

W których jest zobowiązana

Zgodnie z umową przychodzić.

 

Tą sytuacją zmuszeni

Wymówiliśmy jej pracę.

Dziś właśnie miał być ten dzień,

Że jej więcej nie zobaczę.

 

Poprosiła, by na koniec

Mogła pożegnać się z dziećmi.

Ten sposób odejścia z pracy

Wydawał się nam dość… śmieszny,

Ale przystaliśmy na to,

Bo wiedzieliśmy, że One

Mogą po odejściu niani

Czuć się przez nią… opuszczone.

 

Dała dzieciom po… buziaku

I na odchodnym rzuciła:

„Dzieci, nie ma Mikołaja,

Bo to „ściema” wielka była.

A mamusia oraz tatuś

Wcale was nie pokochali.

Bo gdyby było inaczej,

Nie ja, a oni by raczej

Sami Was wychowywali”!

 

 

 

Krokomierz

Mama mi się poskarżyła,

Że „krokomierz” w Jej smartfonie

Jest kompletnie do niczego,

Oszukuje Ją… świadomie!

 

Pokazuje jej codziennie

Tylko dystansu ułamek,

A na pewno chodzi więcej,

Niż na  to, wskazują dane.

 

Dziś dla próby chodziliśmy

Drogą polną, dosyć krętą.

Gdy wróciliśmy, przed domem

Prosiłem Ją o …telefon.

 

Na co Ona dość zdziwiona:

„On leży na szafce w domu,

Bo gdy idę z psem na spacer,

Nie zabieram telefonu”.

 

 

Po prostu obcy…

Po wielu latach wyrzeczeń

Kupiliśmy wreszcie domek.

Czułem się w nim tak wspaniale,

Jak na swojej barce Noe.

 

Nie mogłem się wręcz doczekać

Tej najcudowniejszej chwili

Żebyśmy siedli w salonie

I w kominku napalili.

 

Po kwadransie przyjechała

Straż Miejska ażeby sprawdzić,

Czy w donosie, że my śmieci

Tu spalamy, jest coś z prawdy.

 

Dwa tygodnie później do nas

Przyjechał patrol Policji,

Bo dostali cynk, że u nas

Są zakopane… pociski.

 

A ja od kilku dni kopię

Dół pod małe… oczko wodne.

Pan Prezydent to poleca,

A więc robię, co jest… modne.

 

Tak na żywo do tej pory

Nikogo nie poznaliśmy.

Dwa donosy w dwa tygodnie!

Czym się tak zasłużyliśmy?

Nie popuszczę, aż się dowiem

Komu w paradę „wleźliśmy”

 

Halo, pomyłka…

Nie wiem z jakiej to przyczyny,

Aż przez trzy doby cierpiałam

Na biegunkę bakteryjną.

W życiu tak nie chorowałam!

 

Nie był to pierwszy mój rozstrój,

Więc sama wzięłam  lekarstwa.

Przedtem brzuch mnie czasem bolał,

Ale na skutek… „obżarstwa”.

 

Teraz nic nie pomagało.

Czułam się wciąż coraz gorzej.

Musiałam szukać pomocy.

Ale gdzie? O nocnej porze?

 

Teraz „lekarstwem” na wszystko

Jest kontakt telefoniczny.

Siostra dała mi swój numer

Do lekarza specjalisty.

 

Zadzwoniłam i bez wstępu

Omówiłam co mnie boli.

On chwilę cierpliwie słuchał,

Wreszcie wybuchnął chocholim

Śmiechem, że aż mną zatrzęsło.

Potem usłyszałam wreszcie:

Współczuję, że cię spotkało

Dość krępujące nieszczęście.

Lecz ma specjalność to… pralki.

A w tym przypadku, tak czuję,

Że przez telefon uszczelki

W twym „spuście” nie zamontuję”.

 

Doceniam refleks rozmówcy,

Gdyż to ja tu „dałam ciała”.

Po prostu zdenerwowana

Zły numer wtedy wybrałam.

 

 

Premia

Główna Księgowa zakładu

Poważnie zachorowała.

Inna pani z księgowości

Jej zastępczynią została.

 

Szefowej długo nie będzie,

Więc nie wiadomo czemu

Ma ją zastąpić… ma mama

Zatrudniona tydzień temu!

 

Nie chciała przyjąć tej funkcji,

Bo nowa, nie zna zakładu;

No i jeszcze nie poznała

Zależności i układów.

 

Mama, z zawodu księgowa,

Na rachunkowości się zna.

Postanowiłam Jej pomóc

Ten galimatias okiełznać.

 

Miałam wgląd do dokumentów,

Z których się dowiedziałam,

Że mój szef dostaje to,

Czego ja nie dostawałam.

 

Co miesiąc ma w dyspozycji

Budżet na koszt tłumaczenia

Dokumentów z zagranicy,

A rachunków żadnych nie miał!

 

Od paru miesięcy kazał

Mnie robić te tłumaczenia

W ramach mej normalnej pracy…

Czy to była dla mnie… premia?