Nie może…

Dużo jeżdżę „pekaesem”.

Nie mam swego samochodu,

Ale lubię jazdę i wciąż

Siadam na fotelu z przodu.

 

Oglądam piękne widoki,

Czytam lub słucham muzyki.

Lubię własne towarzystwo,

Staram się nie siadać przy kimś.

 

Kiedyś jednak się zdarzyło,

Że nawalił mi telefon.

Pech i nuda, bo nie mogłem

Oddać się swoim „uciechom”.

 

Było ciemno, więc czytanie

Niemożliwe, cóż więc robię?

Staram się zasnąć spokojnie,

Ale niestety… nie mogę,

Bo zaraz za mną siedziały

Dwie młode współpasażerki.

Zamiast spać, to rozmawiały

Te dwie serdeczne kumpelki.

 

Jedna z nich się uskarżała,

Że pomimo ciągłych starań

Nie mogą z mężem zajść w ciążę,

Chyba Pan Bóg ich pokarał.

 

Druga, bardzo tym przejęta,

Spytała, czy odstawiła

Środki antykoncepcyjne,

Bo zamiast chudnąć –  przytyła.

 

Na to ta pierwsza wzburzona:

„Nie powinnam ich  odstawić,

Bo mam bolesne miesiączki,

A nie mogę w ciąży… krwawić”!

Przereklamowani

Różnie ludzie zarabiają,

Chyba najchętniej w reklamach.

Nie dość, że jest z tego kasa,

To mogą bezkarnie… kłamać!

 

W mojej rodzinie to plaga,

Bo każde ma swoje „wejścia”

I co jakiś czas dostaje

„Bilet” do udziału w sesjach.

 

Ostatnio tak się zdarzyło,

Że cała moja rodzina

Wystąpiła w serii reklam

I stąd cała ta zadyma:

 

Dziadek reklamuje leki

Wiarygodnie, muszę przyznać,

Na cukrzycę, stawy, stercze,

Bo wiekowy to mężczyzna.

 

Moja Babcia wiarygodnie,

Bo nie musi szukać wsparcia,

Lansuje super-saszetki

Z preparatem na… zaparcia!

 

Ojciec natomiast promuje,

Bo ma warunki do tego,

Preparaty na schorzenia

Układu pokarmowego.

 

Mam jeszcze młodszą siostrzyczkę,

Dziewczę młode i niewinne.

Ona także reklamuje

„Coś” na problemy intymne.

 

Moi kumple uważają,

Że bez nadzwyczajnych fatyg

Mógłbym wystąpić w reklamie

„Mensilu” i …prezerwatyw.

 

 

 

Potrójne zaskoczenie

Poszłam z facetem do sklepu.

Za ladą była „Ta Była”.

Dla Niego to zaskoczenie.

Nie wiedział, że tu „robiła”.

 

Dla niej także niespodzianka,

Że On spotyka się z kimś.

Dla mnie, że są wciąż małżeństwem,

Także nie przyszło na myśl.

 

Gdybym wiedziała, że jeszcze

Oni nie są po rozwodzie,

To bym się nie wpakowała

Jako trzecia w tę „trylogię”!

Awans

Dostałem nareszcie awans.

W innym biurze będę błyszczał!

Będę miał wyższą pozycję,

Niż  zajmowałem dotychczas!

 

Bliżej domu, lepsza pensja,

Swój gabinet, sekretarka.

Czy mógłbym czegoś chcieć więcej?

Może zimnego „browarka”?

 

Nie! Brak powitalnej kupy

Na środeczku biurka z kwiatkiem,

Byłby tym jednym, jedynym,

Miłym dzisiejszym dodatkiem.

 

Biureczko

Dwóch kurierów przytargało

Sporą paczkę moim córkom.

Gdy spytałam, powiedziały,

Że to tylko małe biurko.

 

Jedno dla dwóch, więc podwójne.

Zostawili to w przedsionku.

Córki z  mężem obiecały,

Że wszystko będzie w porządku.

 

Okazało się, że w paczce

Spakowano wiele desek,

Płyt wiórowych, jakichś skrzynek.

Przejście  zapchali z kretesem!

 

Zaczęły razem z tatulkiem

Składać „biureczko” w… salonie,

Dlatego, gdyż jest przestrzeń i

Będzie im znacznie wygodniej.

 

Dwa razy się upewniałam,

Czy po złożeniu „mebelka”

Zdołają je przenieść do siebie.

„Przecież to sprawa niewielka”,

Trójka odpowiedziała zgodnie.

Mam się nie mieszać w „ich sprawy”.

Zrobią wszystko należycie,

Choć przecież nie mają wprawy.

 

Rzeczywiście po godzinie

Biurko zaraz po montażu

Przy wynoszeniu z salonu

Utknęło Im w korytarzu.

 

Chyba dwie godziny trwało,

Nim „biureczko” rozebrali

I już w pokoju córeczek

„Do kupy” znowu składali.

 

Bibka

Zostawiliśmy na weekend

Swego synka – nastolatka

W domu „na gospodarce”, gdyż

Pojechaliśmy do dziadka.

 

Chłopak jest strasznym odludkiem,

Więc nawet mnie ucieszyło,

Gdy po powrocie stwierdziłem,

Że w mieszkaniu „hucznie” było.

 

Widać ślady po imprezie.

Biały proszek na podłodze

Rozsypany w kilku miejscach

Zaniepokoił mnie srodze.

 

Czyżby młodzież w naszym domu

Zażywała narkotyki?

I synek też już zaczął brać

Głupio, po szczeniacku, przy kimś?

 

Mam kamerki w całym domu

Zainstalowane po tym,

Jak nas kiedyś okradziono

Na wiele tysięcy złotych.

 

Zobaczyłem prawdę całą,

Co w naszym domu się działo.

Nawet, co jest dosyć dziwne,

Bardzo dobrze się nagrało.

 

W wieczór przed naszym powrotem

Chłopak skrzętnie pozorował

Bałaganik po „imprezie”,

Jakby z kumplami… balował.

 

A podejrzana substancja

W kilku miejscach umieszczona

To buchnięta mamie z kuchni…

Zwykła soda oczyszczona.

 

 

 

Teoryjka

Jestem drugi raz żonaty.

Dla pierwszej żoneczki byłem

Tylko żywym „bankomatem”,

Więc się od niej uwolniłem.

 

Druga żona ma pretensje,

Że na tyle nie zarabiam,

By jej  na wszystko starczało,

Więc musi sobie odmawiać.

 

Mam stałe, dobre pobory,

Lecz różne kobiet  potrzeby.

Pierwszej starczał jeden chlebek,

Drugiej mało na dwa chleby!

 

A że chleb jest w stałej cenie,

Inne względy decydują,

Czy starczy kobietom na wszystko,

Czy nawet być może „głodują”.

 

Oczywiście nie uważam,

Że to „teoria względności”,

Ale po ludzku ją nazwę

Teoryjką bezwzględności!

 

Alarm

Miałam okropny ból zęba.

Chodziłam po ścianach prawie!

Dentysta był niedostępny,

Więc mąż nie miał mnie gdzie zawieźć.

 

Wzięłam bardzo silne leki,

Żeby przetrzymać do rana,

Długo nie mogłam zasnąć.

Przeżyłam prawdziwy dramat.

 

Ledwie zasnęłam, po chwili

Usłyszałam brzmienie dzwonka.

To moja sąsiadka z góry

Po korytarzu się błąka.

 

Dzwoniła już do sąsiadów

Chyba od dość długiej chwili,

Ale oni do tej pory

Nawet drzwi nie uchylili.

 

Działo to się w środku nocy.

To już bardzo późna pora.

Sąsiadka jest w słusznym wieku,

Więc myślałam, że jest chora,

A Jej tylko przestał działać

Pilot od telewizora!

 

Aktywistka

Od ponad sześciu miesięcy

Piszę w aktach: „rozwiedziony”.

Coraz częściej mi dokucza

Brak kogoś w „rodzaju żony”.

 

Chciałem poznać jakąś panią

Na stałe, nie tymczasowo,

Żeby zechciała stać przy mnie,

A nie jak ma „była”… obok.

 

Koledzy mi poradzili,

Żebym się zarejestrował

Na dobrym portalu randkowym.

Wtedy mógłbym „zapolować”

Na dziewczynę, może żonę.

Jedno miałbym zapewnione:

Mógłbym wybierać do woli

Zgodnie z klasą i bon tonem.

 

Atutem tego portalu,

Jak reklama podkreślała,

Jest, że właśnie ta agencja

Już od wielu lat działała.

 

Ponoć ważni naukowcy

Tylko dla tego portalu

Opracowali algorytm

Dociekliwy „w każdym calu”.

 

Po wypełnieniu ankiety

Pełnej pytań i wskazówek

Musiałem przelać akonto

Za zamówioną usługę.

 

System natychmiast po wpłacie

Z „poborcy” zmienił się w swatkę

I „wypluł” bezzwłocznie z siebie

Pierwszą dla mnie kandydatkę.

 

Gdy ją tylko zobaczyłem,

Pomyślałem, że mam omam.

Wiecie kto był na tym zdjęciu?

Moja żona… odmłodzona!

 

Jej zdjęcie już dobrze znałem.

Była ładna, muszę przyznać.

Obok notka dla mnie przykra;

Ze wybrana dla mnie pani

Jest od czterech lat… aktywna!

 

Pracuś

Mam pracowitego męża.

To mój ukochany Wacuś.

Oficjalne imię Wacław,

Ale dla mnie – „Mrówcia – Pracuś”.

 

Rzadko Go widuję w domu,

Bo pracuje w nadgodzinach.

Podobno bez Niego w biurze

Żaden projekt „się nie spina”.

 

Właśnie teraz znowu musi

Zostawać nawet do nocy,

Bo w biurze sobie nie radzą

Bez mego męża pomocy.

Dla wszystkich to ważny projekt,

Więc on musiał się poświęcić,

Choć narzekał, że tym razem

To… zupełnie nie ma chęci,

Gdyż jest bardzo pracochłonny

I nie dający… pieniędzy.

 

Gdy On w pracy, to ja muszę

Wiele rzeczy brać na siebie.

Dobrze, że mamy samochód,

To mam czym zakupy przewieźć.

 

Dziś też wracałam z marketu,

Gdy nagle jakaś paniusia

Wjechała w mój kufer na światłach.

Patrol ingerować musiał!

 

Zadzwoniłam więc do Wacka,

Ale numer był zajęty.

Przyjechał po dłuższej chwili

Mocno tą stłuczką przejęty.

 

Zdumiona chciałam zapytać

Skąd on o tej stłuczce wiedział,

Lecz zanim to uczyniłam,

On już… w  tamtym aucie siedział.

 

Zdziwiłam się niepomiernie,

Ale wnet się wyjaśniło,

Że „lalunia”, ta od stłuczki,

Jest po prostu zwykłą zdzirą.

 

Teraz wiem, że ona to ten

Ważny „projekt” co „nie spina”,

A także, że „projektować”,

Znaczy to samo co „dymać”!

 

Nie wierzyłam, że tak łatwo

Nabrałam się na tę śpiewkę.

Robiłam mu kanapeczki,

A on posuwał tę dziewkę!