Lekcja

Byłam wczoraj na zakupach.

Zabrałam z sobą córeczkę –

Uczennicę pierwszej klasy,

Bo chcę Ją wprawić troszeczkę

Do samodzielności, obycia

I innych umiejętności

Potrzebnych ludziom do… życia.

 

Musi się uczyć zachowań

Społecznych wśród innych ludzi.

To proces na długie lata

I nie może nam się znudzić.

 

Pierwsza „lekcja” to zakupy.

Dzisiaj właśnie się odbyła

W dość dużym domu handlowym

I dla mnie nie była… miła.

Zapomniałam, że powinnam

Kupić butelkę oleju.

Niedobry przykład dla córci,

Kompromitacja. O jeju!

 

Byłyśmy właśnie przy kasie.

Szybko wróciłam na salę,

Córcia została w kolejce

Nie przejmując się tym wcale.

 

Wracając zauważyłam,

Że jakiś starszy już facet

Wciska się przed mą córeczkę

Dosyć bezczelnie, cichaczem.

 

Gdy to tylko zobaczyłam,

Chciałam narobić hałasu.

Na to córa rezolutnie

Tak do mnie mówi od razu:

„Mamo, spokojnie, powoli…

Ten pan ma niewiele czasu.

Jest już stary i tak myślę,

Że niedługo wykorkuje.

Widocznie już to przeczuwa,

Bo już teraz źle się czuje”.

 

Tak tym stremowała dziada,

Że przy aplauzie obecnych

Wycofał się bez słóweczka

Ze swych zamiarów bezecnych.

 

To ja miałam szkolić córkę.

Lecz zaszła istotna zmiana.

To Ona dziś dała lekcję

Kultury i wychowania.

 

 

 

 

 

Horrrror!

W ulubionej, taniej knajpie

Kilku kolegów popiło.

Długo trwało ich spotkanie,

Po północy się skończyło.

 

Był tam także inny zespół

Też coś tam oblewających.

Oni także dużo pili

I skończyli po północy.

 

Jak to bywa w tych przypadkach

Wzajem się… odprowadzali.

I dość często, nieświadomie,

Żegnali się lub… witali.

 

Marek bez kolegów poszedł,

Bowiem mieszkał za cmentarzem.

Kumplom nie było po drodze,

Toteż nie szedł nikt z nim razem.

 

Żeby szybciej dojść do domu,

Poszedł jak zwykle na skróty,

Czyli pomiędzy…. grobami.

A że był mocno zapruty,

To rutyna go zawiodła.

Wpadł do dołu grobowego

Na jutrzejszą ceremonię

Wcześniej przygotowanego.

 

Nie dał rady z niego wyleźć,

Więc musiał zostać w tym dole.

Rano grabarze tu przyjdą

I znajdą go, volens nolens[1].

 

Najważniejsze, że jest ciepło.

Zapas fajek miał w kieszeni.

Przekima się tu do rana,

Rankiem się wszystko odmieni.

 

Naraz do tej samej dziury

Zwalił się następny koleś.

Bez sprawdzenia, gdzie się znalazł,

Skakał tak jak mucha w smole.

 

Nie miał szans, więc nasz Mareczek

Odezwał się dosyć tubalnie:

„Sam z tej dziury nie wyleziesz”!

On przerażony totalnie,

W sekundzie był już… na górze.

Rwąc ze strachu bujne włosy

Uciekał ile sił w nogach krzycząc

„Boże ratuj”! – wniebogłosy.

 

[1] Z łac. „chcąc nie chcąc”

Szansa

Krewni na urlop jechali

Nowo zakupionym autem.

Wózek fajny, mało pali

Lakier ekstra, autko… kształtne

I do tego nie za drogie.

Zachwyceni są zakupem.

Takiej szansy by zaniechał

Chyba… nadzwyczajny głupek!

 

Zbywca chwalił, że wystarczy

Napełnić bak i pojechać

Nawet w podróż zagraniczną;

Cały świat Im się uśmiechał.

 

Uwierzyli. Nie sprawdzili

Nawet podstawowych rzeczy.

Pojechali, a znajomy

Zapomniał się… ubezpieczyć!

Sto kilometrów od Rzymu,

Auto im się „rozkraczyło”.

Z kasą krucho, upał srogi,

A miało im być tak miło…

Wpadka

Zerwałam ponad rok temu

Z chłopakiem. Był do niczego.

Teraz dłużej wybierałam.

Mam już na pewno… lepszego.

 

Mimo stosowania gumek

Właśnie się zorientowałam,

Że jestem już miesiąc w ciąży,

A wcale tego nie chciałam.

 

Byłam pewna, że jesteśmy

Zabezpieczeni właściwie.

Nie dostrzegłam, aby Miły

Chciałby sprawić jakiś figiel.

 

Czyli mówiąc na poważnie,

Było niemożliwe nader,

Żeby moja ciąża była

Po prostu wynikiem wpadek.

 

Przeszukałam szafkę nocną.

W pudełku były „XL”-ki.

Na samym spodzie karteczka,

Ale format niezbyt wielki:

 

Liścik napisał  mój „były”,

A słowa w nim były takie:

„Wszystkie gumeczki przekłułem,

Byś wpadła z nowym chłopakiem”!

Dalej…

Po raz pierwszy od dość dawna

Byłam szczęśliwa w swym związku.

Chłopak był super. Me myśli

Odgadywał już w zalążku.

 

Poza tym inteligentny

I atrakcyjny fizycznie.

Bardzo często to dowcipem,

Albo anegdotą błyśnie…

 

Po kwartale zerwał ze mną,

Bo jego rodzina właśnie

Przeprowadza się, a miłość

Na odległość zawsze… gaśnie.

 

Dwa tygodnie później fuksem

Dowiedziałam się, że wcale

Nie odjechał zbyt daleko,

Tylko trzy..  ulice dalej.

 

Zdrajca!

Mam dziewczynę dosyć wścibską.

Kiedy nie widzę, częstokroć

Zagląda do mej komórki.

Uważam to za okropność.

 

Dzisiaj właśnie przeczytała

Korespondencję z kumpelą,

Z którą losy „od dzieciaka”

Bardziej nas łączą niż dzielą.

 

Oskarżyła mnie o podryw

I mentalną zdradę uczuć.

Nawet mnie słownie zbeształa

Wyzywając mnie „ty bucu”!

 

Powiedziałem, że przesadza

I to ostro, bo ja jestem

Dość specyficznym facetem

Z „uśmiechem, słowem i  gestem”.

 

Dałem jej do przeczytania

Korespondencję z kumplami.

Chwilę potem byłem sam, bo

Zdradzam ją z obiema… płciami!

Pytanie

Tato, co to jest wibrator?

Zapytała moja córka.

Machinalnie Jej odrzekłem:

„Córuś, a co to za bzdurka”?

 

Zadziwiło mnie, skąd Ona,

Czteroletnia dziewczyneczka,

Zna pojęcia, których sfera

Jest niepojęta dla dziecka.

 

Kompletnie mnie zaskoczyła,

Więc powiedziałem jedynie,

Że to jest taka zabawka

Tylko dla dużych dziewczynek.

 

Odpowiedź Jej wystarczyła.

Nie wracała do rozmowy.

Kilka miesięcy minęło,

Zbliżał się okres zimowy.

 

Odwiedziła nas teściowa.

Zawsze, gdy tylko przyjedzie,

Bawi się z wnusią, rozmawia.

Dziś została na obiedzie.

 

Potem kawka i rozmowa.

Wnusia babci imponuje,

Bo jest mądra i w Wigilię

Na prezencik zasługuje.

Koniecznie musi Jej kupić

Upominek pod choinkę

Który będzie odpowiedni,

Dla tak dużej już dziewczynki.

 

U córki się zapaliła

Lampka skojarzenia na to

I spytała: „Czy to znaczy,

Że kupisz dla mnie… wibrator”?

 

Teściową to aż zatkało.

Ledwo z siebie wydusiła:

„Kto jej tych paskudztw nauczył?

To na pewno Twoja wina”!

I spojrzała na mnie groźnie.

Córcia, nim minęła chwila,

„Tatuś – jej odpowiedziała –

Ja się tym będę bawiła”!

 

 

 

Przedszkolaczka

Moja pierworodna córcia,

A mam jeszcze młodszą w wózku,

Poszła właśnie do przedszkola

W bardzo gustownym fartuszku.

 

Dumna jestem z mej córeczki.

Ładnie mówi, nawet śpiewa.

Rezolutna jest i miła.

Na imię dostała – Ewa.

 

Pierwszego dnia, gdy wróciła,

Usłyszałam od córeczki,

Że tam świetnie się bawiła

I z nikim nie miała sprzeczki.

 

Ma tam masę koleżanek.

Są też w jej grupie chłopaki.

Nawet bawią się z Nią razem

Grzecznie, bez najmniejszej draki.

 

Cieszyłam się, że przedszkole

Na mą córcię dobrze wpłynie.

Że będzie grzeczna, bezpieczna

Jak do tej pory w rodzinie.

 

Po paru dniach usłyszałam,

Że nie będzie ze mną gadać,

No bo jestem debilką i …

Zaraz mam na drzewo spadać!

 

Przez dwa tygodnie spokoju

Dni minęły dosyć szybko.

Nagle córcia zawołała:

„Zamknij ryj, ty głupia dziwko”!

 

Wiecie do kogo to było?

Do siostrzyczki – niemowlaka.

W tym spokojnym dotąd domu

Pierwsza między dziećmi „draka”.

 

Bardzo boję się o przyszłość,

Że mą małą przedszkolankę

To przedszkolne wychowanie

Zmieni na wulgarną… chamkę.

Rada

Mój sąsiad jest tak obleśny,

Że aż mnie mdli, gdy go widzę.

Od lat próbuje mnie wyrwać

Pomimo, że z niego szydzę.

 

Wielokrotnie mu mówiłam,

Że nie ma najmniejszej szansy.

Dziś mnie w windzie uporczywie

Znów namawiał na… romansik.

 

Bo gdyby został kochankiem,

To na pewno tak się stanie,

Że godzinami w sypialni

Będzie brał mnie… na dywanie.

 

A dywan gruby, czerwony,

W sam raz dla dwojga kochanków.

On mnie będzie uszczęśliwiał.

Będę to miała „jak w banku”!

 

Gdy tak mówił, to jak zwykle

Obleśnie się oblizywał.

Wybuchłam gniewem, bo przecież

Jak cham do mnie się odzywał.

 

I wtedy do mnie dotarło,

Że on nie był u mnie nigdy.

Skąd więc wie, jaki mam dywan?

On jest groźny i… perfidny!

Niepokoi i podgląda.

Dowód: dywan w mej sypialni.

Ja od teraz mam obawy.

Czuję, że jestem jak w matni.

 

Powiedziałam o tym tacie.

On zawsze ma dobre rady.

„Zaangażuj adwokata,

By doprowadził do sprawy,

Bo naruszył Twą prywatność.

Pewno zdjęcia też posiada.

Niech oskarży go o stalking.

Taka oto moja rada”.

 

Powiększenie

Mam na wychowaniu wnusię.

Tak jak pokolenie całe

Jest „na ty” z elektroniką.

Brak u Niej innych „smykałek”.

 

Ciągle jest tylko wpatrzona

W ekran swojego smartfona.

Paluszkiem po nim przebiera,

Coś wyrzuca, a coś wkleja…

 

Ostatnio oglądałyśmy

Zdjęcia Jej mamy z młodości.

W albumach mam stare fotki,

A nie cyfrowe nowości.

 

Jedno z tych zdjęć wybrała

I paluszkami „mazała”.

Powierzchnia zdjęcia jest płaska

A ona gładziznę… głaska!

 

Wzruszyła mnie bardzo czułość

Z jaką okazuje wnusia

Swojej dawno zmarłej Mamie,

Zaraz pewnie będzie… buziak!

 

Ale ona nadal szura

Paluszkami po powierzchni.

Pomyślałam, „Panie Boże,

Jak Ona za Mamą tęskni”!

 

Zapytałam, „czy mi powiesz,

Co tam tak zawzięcie skrobiesz”?

„Babciu, chcę powiększyć troszkę

Fragment, by zobaczyć… broszkę”.