Chłopczyca

Jestem chłopczycą, lecz nie dlatego

Że zabiegam o względy chłopców,

Lecz zachowuję się tak jak oni

I pasuję do nich  „jak w korcu…”.

 

Taki mam styl i nie żałuję,

Bo to jest inność, która  mnie wkręca.

Jestem dorosła, no i studiuję,

Tam z kolegami też mam zajęcia.

 

Przez awarię mojej pralki,

W której prałam swoje ciuchy,

Stało się wielkie nieszczęście,

Bo w szafie nic, same „puchy”.

 

Musiałam pójść na Uczelnię

Ubrana „po kobiecemu”.

Nie myślałam, że w ten sposób

Narobię troszkę problemów.

 

Wszyscy mi się przyglądali

I gadali między sobą.

Zerkali na mnie ciekawie.

Wyglądali groteskowo!

 

Kolega z roku, ten nowy,

Z którym dotąd nie gadałam,

Szczególnie mi się przyglądał,

Gdy sama w drzwiach jeszcze stałam.

 

Nie wytrzymałam i w końcu

Doszłam do niego i z drwiną

Powiedziałam: „Cześć Wam wszystkim!”

A on zdumiony zapytał:

„Oooo, to ty jesteś dziewczyną”?

Wyjaśniłam mu tę sprawę.

Lecz to nie koniec „atrakcji”

Tego wieczora przeżyłam

Kilka podobnych reakcji.

 

Bez pamięci

Nie pamiętam nowych nazwisk.

Twarzy także nie pamiętam.

Czasem ludzie przypuszczają,

Że ja ich po prostu wkręcam.

 

Przez to często uczestniczę

W żenujących dla mnie scenach.

Dlatego stronię od ludzi

I znajomych prawie nie mam.

 

Tak się stało, że musiałam

Zmienić miejsce zatrudnienia.

Już w pierwszym dniu starałam się

Nie zrobić złego wrażenia.

 

Pierwsze wrażenie jest ważne,

A więc grzecznie i taktownie

Przeszłam się po całym biurze

Przedstawiając się stosownie.

 

Gdy podeszłam do kolejnej

Osoby,  na powitanie

Wyrecytowałam do niej

To samo, co innym, zdanie:

 

„Cześć, jestem Kaśka, ta nowa,

I od dzisiaj będę razem

Z Tobą i innymi ludźmi

Właśnie w tym biurze pracować”.

 

Kobieta patrząc z ukosa

Powiedziała jakby… drwiła:

„Wiem, bo to jest  moja firma

I sama Cię zatrudniłam.

 

 

Poleciało, zaleciało

Mamy domeczek z ogródkiem.

Już w marcu nastała wiosna.

Na długo przed Wielkanocą

Świeża trawka bujnie wzrosła.

 

Postanowiliśmy z żoną

Zrobić przed Świętami jeszcze

Porządek w naszym ogródku,

Nim pojawią się w nim… kleszcze.

 

Oczyściliśmy też meble

Wypoczynkowe z tarasu.

Nie przypuszczałem, że praca

Zajmie nam niewiele czasu.

 

Skończyliśmy przed obiadem.

Zatem, by nastroju nie psuć,

Postanowiliśmy obiad

Zjeść tym razem „na powietrzu”.

 

Biała kiełbaska z musztardą

Smakowała mi wybornie.

Zobaczyłem, że musztarda

Skapnęła na moje spodnie.

 

Niewiele myśląc wytarłem

Ją paluchem i… zlizałem,

A chwilę później poczułem,

Że coś zalatuje… kałem!

 

Szukając źródła „zapachu”

Dotarłem do spodni i…dłoni.

Polizałem ptasią kupę!

Długo nie mogłem się… domyć.

 

Oświadczenie

Na urodziny dostałam

Pierścioneczek od chłopaka.

Złożył mi także życzenia.

Mówiąc do mnie prawie płakał.

 

Był przy tym bardzo wzruszony

I zapewnił mnie solennie,

Że jestem dla niego wszystkim

I nie może żyć beze mnie…

 

…Ale chciałby zrobić przerwę

W naszym związku i pochodzić

Jeszcze z kilkoma laskami

Nim na małżeństwo się zgodzi.

 

Nie jestem pewna, czy Miły

Właśnie mi się zdeklarował,

Czy dla innej zerwać ze mną

W ten sposób się zdecydował.

Nieziemska

Niespodzianie na imprezie

Zostałam „gwiazdą wieczoru”.

Nie dlatego, że „wyglądam”,

Lecz na dziko, bez wyborów.

 

Nie umiem tańczyć ni śpiewać.

Jestem zupełnie przeciętna.

Lubię jednak towarzystwo.

Mówią mi, że jestem „smerfna”.

 

Mam w wyglądzie wiele braków.

Moim problemem jest trądzik.

To bardzo widoczny feler.

Próbuję się jego pozbyć.

 

Dermatolog mi przepisał

Krem specjalny na me pryszcze.

Pojedynczo je smaruję,

A po jakimś czasie czyszczę.

 

I tak poszłam na imprezę.

Nie wiedziałam tego, że krem

Niewidoczny na mych pryszczach

Skrywa nieprzyjemny sekret!

 

Mieni się w ultrafiolecie.

A więc każdy pryszcz mej twarzy

W świetle błysków jupiterów

Świecił się, migotał, jarzył!

 

I w ten sposób moje lico

Stało się nieziemskim tworem.

Nie byłam „gwiazdą wieczoru”,

Byłam całym „gwiazdozbiorem”!

Skojarzona dieta cud

Przed miesiącem mój małżonek

Wrócił z miasta pijaniutki.

Był z kumplami w jakiejś knajpie.

Musiał wypić „morze wódki”.

 

Oczywiście pierwsze kroki

Skierował był do łazienki.

Wyszedł z niej wprost załamany,

Jakby doświadczył mordęgi.

 

Dotąd nigdy nie widziałam

Mego męża w takim stanie.

Z trudem wypowiedział do mnie

Jedno zrozumiałe zdanie:

 

„Ja od dzisiaj się odchudzam”.

I faktycznie od tej pory

Nie korzysta z alkoholu,

Do jedzenia też nieskory.

 

Codziennie chodzi na spacer.

Zaczął nawet troszkę biegać.

Dzisiaj powiedziałam Mu, że

Zmiany na lepsze dostrzegam.

 

Zadowolony z pochwały,

Ale w skupieniu, nieśmiało

Przyznał się, co go tak mocno

Do tych zmian zmotywowało:

 

Wtedy, kiedy po imprezie

Wrócił do domu pijany,

Zorientował się, że w moczu

Ma  niepokojące zmiany:

Bo wskutek złego jedzenia,

Choć nigdy dotąd nie poczuł,

Tłuszczyk ma nie tylko w brzuchu,

Ale także nawet w moczu!

 

Dziś na pewno Mu nie zdradzę,

Bo dobrze mu robi dietka,

Że wtedy zatkałam kibel

I nie mogłam go odetkać.

Wylałam tam stary rosół

Z resztkami mięsa i warzyw.

Na rosołku pływał tłuszczyk;

To on mu się źle skojarzył!

 

Człowieczek

Wujostwo poprosiło mnie,

Żebym im popilnowała

Ich ukochaną córeczkę.

Cztery latka ma ta Mała.

 

Ja z Nią świetnie się bawiłam,

Kiedy poszli na imprezę.

Potem Pupilka zasnęła,

Ja spokojnie obok leżę.

 

Cisza nie trwała zbyt długo.

Z krzykiem się zbudziła Mała,

Bo „bardzo groźnego wilka,

Który chce Ją zjeść” się bała.

 

Pół nocy Ją pocieszałam

Przekonując, że złe wilki

Pożerają kury, owce,

A nie malutkie dziewczynki.

 

Potem do samego rana

Tłumaczyłam temu dziecku,

Że jest malutkim człowiekiem,

A nie kurką czy  owieczką!

Planowanie

Moja sześcioletnia córcia

Już od prawie dwóch tygodni

Zachowuje się, jak na Nią,

W sposób nie bardzo rozsądny.

 

Chodzi po całym mieszkaniu

I na dyktafon nagrywa

Swoje własne „złote myśli”

Usiłując to ukrywać!

 

Udawałam, że nie widzę,

Lecz zwyciężyła obawa

I po tygodniu spytałam,

Czemu służy ta zabawa.

 

Powiedziała, że nagrywa

To dla mnie tylko dlatego,

Żebym za Nią nie tęskniła.

Bo jak się rozwiodę z tatą,

U mnie będzie tylko bywać,

A zamieszkiwać u niego.

W potrzebie

Wracałem z wczasów do domu.

Dwie godziny już jechałem.

Nagle natura wymogła,

Że zatrzymać się musiałem.

 

Do MOP[1] miałem niedaleko,

Więc nie było kłopotliwe

Ulżyć naturze, bo przecież

Tam znajdę porządny kibel.

 

Niestety, wszystkie zajęte.

Szkoda, że nie miałem farta.

Po dłuższej ktoś wyszedł.

Jedna kabina otwarta!

 

Ale dwóch na nią czekało.

Obok mnie stał mały chłopiec.

Jego zachęciłem gestem,

By przede mną usiadł w klopie.

 

Pokręcił przecząco głową.

Pierwszy wszedłem do kabiny.

Potem umyłem ręce i

Zwolniłem ją już po chwili.

 

Chłopczyk nadal czekał, ale

Teraz z tatą razem stali.

Facet wielki, aż strach patrzeć.

Wyraźnie na mnie czekali.

 

Chłopiec podniósł w górę rączkę

I powiedział stojąc przy nim:

„To ten pan prosił przed chwilą,

Żebym wszedł z nim do kabiny”.

 

 

[1] MOP- miejsce obsługi podróżnych