Riposta

Zobaczyłam swą teściową,

Jak szła ulicą w mą stronę.

Nie przepadamy za sobą.

Omijam ją na kilometr.

 

W mgnieniu oka pomyślałam:

Udam, że telefonuję

Z myślą, że to ją zniechęci

I z zaczepki zrezygnuje.

 

W mojej głowie taki wybieg

Miał szansę na powodzenie;

Poczeka chwilę, a potem…

Było to jednak złudzenie.

 

Nie przewidziałam, że ona

Komórkę trzymała w rękach

Nastawioną na wybranie

Właśnie mojego numerka.

 

Po chwili zabójczym wzrokiem

Patrzyła śmiejąc się w duchu,

Gdy zadzwonił mój telefon

Bezpośrednio przy mym uchu.

Kształcony, a debil

Mój syn trafił do szpitala

Z poparzeniami przełyku,

Jako skutkiem niemądrego

I sztubackiego wybryku.

 

Wypił płyn do odgrzybiania

Ścian, podłóg i jeszcze czegoś.

Zapytałem go o powód,

Bo byłem ciekaw. Dlaczego?

Myślałem, że chciał się otruć

Z powodu jakiejś dziewczyny.

Dlatego, choć bardzo cierpiał,

Pytałem go o przyczyny.

 

Kiedy było już z nim lepiej,

Napisał mi na karteczce,

Że złapał „jakiegoś syfa”

Na weekendowej wycieczce.

Nie chciał chodzić do lekarza,

Więc w Internecie wyczytał,

Że na naloty i grzybki

Najskuteczniej działa „Tytan”.

 

Jak był mały, to mu babcia

Syrop z cebuli dawała.

Uważał, że nowy środek

Jeszcze skuteczniej zadziała.

 

Choć syn ma dwadzieścia pięć lat,

To zdarzają mu się chwile

Że zachowuje się jak dziecko,

Lub po prostu jest debilem!

Piotruś?

Miałam ja kiedyś chłopaka.

Ładny, miły i szalony.

Zawsze tylko by się bawił.

On we mnie nie szukał żony.

Ja dorosłam, a on dalej

Żył kolorowo, z fantazją.

Myślałam, że też się zmieni,

A on zerwał ze mną. Na złość?

 

Po dwóch latach od zerwania

Zupełnie niespodziewanie

Zadzwonił do mnie mój były

Z prośbą o pilne spotkanie,

Bo ostatnio wywnioskował,

Że rozstanie było błędem.

Teraz by tego nie zrobił,

I pochlastał by się pierwej.

 

Chociaż to on wtedy zerwał,

Ja do dziś wspominam mile

Wszystkie razem z nim spędzone

Te dobre i gorsze chwile.

Zapytał mnie, czy poszłabym

Z nim na obiad tak jak kiedyś,

By we dwójkę, tak jak dawniej,

Na spokojnie pogawędzić.

 

Proponowałam sobotę.

On stwierdził, że nie da rady,

Bo nie może narzeczonej

Żadnego zawodu sprawić.

Właśnie ją w tym dniu powinien

Na USG autem zawieźć,

Gdyż ona właśnie jest w ciąży

I czuje się coraz słabiej.

A poza tym chce poznać płeć

Nienarodzonego dziecka.

Cieszyłby się, i to bardzo,

Gdyby była to córeczka.

 

Czy ten facet się odmienił?

Czy zaszła w nim jakaś zmiana?

Wydoroślał? Czy dalej w nim

Siedzi coś z Piotrusia Pana?

Niefart

Na „Szybkim Czacie” video

Poznałem fajną dziewczynę.

Dwadzieścia lat, czarne włosy.

Małgorzata ma na imię.

Dość często rozmawialiśmy.

Mówiłem dużo o sobie.

Już wie, gdzie ja pracuję.

Gdzie ona? Chyba się dowiem…

 

Kiedyś, zupełnie niedawno,

Sugerowałem z nadzieją,

Że chcę spotkać ją w realu,

Że już przyszedł czas na przełom!

Jednakże, nie wiedzieć czemu,

Kilkukrotnie odmawiała.

Miałem wrażenie, że ona

Spotkania ze mną się bała.

 

Dzisiaj ją niespodziewanie

Spotkałem u siebie w biurze.

Pomyślałem, że kochana

Nie mogła mnie zwodzić dłużej.

 

Ona tu przyszła do ojca,

A mnie spotkał wielki niefart.

Gosia, to czternastoletnia

Córeczka mojego szefa!

 

Istne średniowiecze

Istne średniowiecze

Wiele grup rekonstrukcyjnych

Działa na terenie Kraju.

Ja też razem z kolegami

Strzeżemy starych zwyczajów.

Zajmujemy się szczególnie

Późną erą Średniowiecza,

Kiedy często używano

Łuku, kopii, no i miecza.

Broniliśmy się przeciwko

Wielu najazdom ze wschodu,

A później też walczyliśmy

Z chrześcijanami z zachodu.

 

Dzisiaj wraz ze znajomymi

Kręciliśmy własny filmik.

Było wiele wojsk z epoki,

I dużo gapi. Cywilnych!

 

Słyszałem wiele dygresji

Ze strony naszej widowni.

W większości to nas chwalono.

Ludzie byli bardzo zgodni.

 

Nagle słyszałem pytanie:

„Kim są te przebrane zgraje”?

I odpowiedź, „Co ty nie wisz?

To som jakeś samuraje.

No wisz,.. ci co pod Grunwaldym

Lub na Pieskim Polu byli

I z nimi o wolne Polskie,

Co jom jusz moma, sie bili.

 

Na język pcha się ironia:

Czy nas podbija Japonia?

Lodzik z truskawką

Oboje z mężem lubimy

Umilać nasze igraszki.

Ostatnio mąż mnie polewał

Sokiem truskawkowym z flaszki.

Było fajnie, romantycznie.

Chwalił słodkość mej truskawki,

Gdy zlizywał sos ze smakiem

Z brzuszka, pępka, czy z brodawki.

 

Dzisiaj postanowiliśmy

Powtórzyć ten „Show Strawberry”.

To miało być „coś na bis” tej

Bardzo udanej premiery.

Sok był chłodny, więc czekałam,

Aż wywoła we mnie dreszcze,

Wcale się nie spodziewałam,

Co może zdarzyć się jeszcze;

Bo gdy polał mą kobiecość,

Poczułam bóle totalne

I pieczenie, tak jakby ktoś

Zlał mnie płonącym napalmem!

 

Okazało się, że nasz syn,

Umaczał w tym swoje ręce.

Zmienił zawartość butelki,

Wylał sok, a w jego miejsce

Nalał ostry sos tabasco

I dosypał chili jeszcze.

Zrobił to, by się odegrać

Za szlaban, który mu dałem

Na jeżdżenie moim autem

Po drodze wokoło działek.

Syn ma tylko lat piętnaście.

Jeszcze nie ma prawa jazdy.

Dlatego mu nie pozwalam

Samemu prowadzić „mazdy”.

 

Wiedząc dobrze, że lubimy

Lody z sokiem truskawkowym,

Podmienił ten słodki soczek

Na piekący, tabascowy.

Ale chyba nie przypuszczał,

Że to będzie tak niezdrowe

I trzeba będzie nam wzywać

Pogotowie Ratunkowe.

Dżesika

Spotkałam dziś koleżankę.

Kilka lat jej nie widziałam.

Razem w przedszkolu, a w szkole

W jednej ławce z nią siedziałam.

 

Poszłyśmy razem na kawkę,

By pogadać, bo okazja.

Niedaleko siedział facet.

Chyba diabeł go tu nasłał.

Przy nim siedziała dziewczynka,

Do której non stop nawijał:

„Dżesi”, zaśpiewaj piosenkę,

Piękny dzisiaj masz makijaż!

Dżesika, jakaś ty piękna,

Zdolna, wprost zachwycająca!

Powiedz tatusiowi wierszyk”…

I tak wciąż w kółko, bez końca.

 

Zapytałam koleżanki,

„Czy słyszałaś coś takiego”?

„Tak, bo to jest moja córcia.

Przecież nie ma w tym nic złego”!

Zamiana ról

Jestem w szoku, gdyż osoba

Co dotąd była mi matką,

Nie jest nią, ale naprawdę

Jest „zaledwie” moją babką.

Okazało się, że mama,

To naprawdę moja siostra,

Która ciągle mnie strofuje

I jest dla mnie dosyć ostra.

 

Teraz wiem, że pod płaszczykiem

Nastoletniego starszeństwa

Pilnowała mnie jak matka

Dla mojego bezpieczeństwa.

Sama wyciągnęła wnioski

Ze swego postępowania,

Żeby mnie, tak jak ją kiedyś,

Nie uwiódł seksowny cwaniak.

 

Czasu nie uda się cofnąć,

Lecz mamy nowe układy.

Ona już mnie nie strofuje,

Tylko wygłasza… tyrady!

Życie bez początku

Mój wujek mnie molestował,

Odkąd siedem lat skończyłam.

Zagroził mi karą piekła,

Bym nikomu nie mówiła.

Rodziców nie obchodziłam.

To przecież alkoholicy.

Wujek wódkę im przynosił.

Tylko on się dla nich liczył.

 

Jednak w końcu we mnie pękło.

Księdzu o tym powiedziałam.

Wujka zaaresztowano,

Przypuszczam, że ksiądz zadziałał.

Dostał karę w zawieszeniu,

Bo na rozprawie żałował

I publicznie się popłakał.

Na ofiarę się kreował.

Poza tym nie był karany

I „był człowiekiem porządnym”;

Urząd sołtysa sprawował!

Wspierał ubogich i głodnych…

 

Trzynaście lat wtedy miałam

I psychikę roztrzęsioną.

Pięć lat w specjalnym ośrodku

Psychikę moją leczono.

 

Dziś mam dwadzieścia dwa lata.

Choć wiele krzywd doświadczyłam,

Odwiedziłam wieś rodzinną,

Gdzie dziesięć już lat nie byłam.

 

Dowiedziałam się, że jestem

Dla całej wioski legendą.

Niebawem się okazało,

Że to dla mnie żaden splendor.

Ja, wyrodna siostrzenica,

Zazdrosna byłam jak żmija,

Że wujek biednych wspomagał,

A mnie bezczelnie pomijał.

Za to biednego staruszka

W molestowanie wrobiłam,

A swoich chorych rodziców

Bez wahania opuściłam.

 

 Byłam taka zatwardziała,

Że milczałam całe lata.

Matka z ojcem jeszcze żyją,

Ale bieda ich przygniata.

Podobno wuj bardzo długo

Przeżywał horror przeze mnie

Na skutek podłych oskarżeń

Złożonych w sądzie nikczemnie.

To ja na jego pieniądze

Byłam na tyle łapczywa,

Że zawróciłam mu w głowie;

To ku**stwem się nazywa!

 

Tak mnie ma wieś przywitała.

A zdarzyło się po tym,

Jak zapijaczona matka

Znowu mnie z domu wygnała.

Dla niej córką już nie byłam,

Bo jej brata rodzonego

O podły grzech oskarżyłam,

A ją, kochaną mateńkę,

Ohydną hańbą okryłam.

 

Dziś zerwałam z mą przeszłością.

Jestem jak nowo rodzona.

Nie mam już żadnej rodziny.

Ta historie jest skończona!

Żadna praca…

Pracuję w znanym fast – foodzie.

Właśnie dzisiaj miałam zmianę

Przy okienku dla kierowców.

Od rana był duży zamęt.

 

Nie dość, że dużo klientów,

To jeszcze chłopak napisał,

Że sypia z mą koleżanką

I zrywa ze mną już dzisiaj.

 

W tej samej chwili podjechał

Klient po odbiór jedzenia.

Starałam się być spokojną,

Lecz nie ukryłam wzruszenia.

Łzy same mi się cisnęły.

Oczy miałam rozmazane.

Klient patrzył, nie pojmował,

Co tak na prawdę jest grane.

Wreszcie ironicznym głosem

Odbierając swoją tacę

Rzekł, że też by płakał, gdyby

Miał aż tak g*wnianą pracę.