Czubaty kubeł

Jest nas kilkoro rodzeństwa.

W naszym domu każde z dzieci

Miało swoje obowiązki;

Ja wciąż wyrzucałem śmieci.

 

Kosz na śmieci był tak mały,

Że przy dość licznej rodzinie

Zapełniał się aż po brzegi

Już po niecałej godzinie.

Dziennie musiałem wychodzić

Aż trzy razy do śmietnika.

Mały kubeł, dużo kursów –

Była w tym jakaś logika?

 

Ciągle prosiłem rodziców,

Żeby kupić większy kubeł.

Nie kupili, chociaż nieraz

Śmieci było pełno. Z czubem!

 

Wczoraj, kiedy już dorosły

Wyprowadzałem się z domu,

Ojciec mi zasugerował,

Że chce w przeprowadzce pomóc.

Odwiezie mnie do mieszkania,

Bym nie płacił na taksówkę,

A on kupi duży kubeł

Za mą oszczędzoną stówkę.

Połowiczny sukces

Mocno się napracowałam,

Żeby zgubić parę kilo.

Kilka miesięcy na diecie,

Wreszcie udręki epilog.

Ubyło mi dosyć dużo

Centymetrów w talii, w udach.

Mimo wszystko trochę wcześnie,

By mówić, że jestem chuda.

 

Waga jest już do przyjęcia,

Lecz nie wszystkim się podoba.

W biuście także mi ubyło;

Mój chłopak mówi, że… szkoda.

Jednak cieszy się wraz ze mną

Z osiągniętego wyniku.

Nawet przygotował pogrzeb

Dla mych zbyt dużych… staników.

Chusteczkowa sprawa

Dał mi narzeczony chustę.

Bardzo mi się podobała.

Była milutka i ciepła,

Więc często ją zakładałam.

Zabierałam ją na wczasy

I spacery z narzeczonym.

Zawsze, kiedy mnie w niej widział,

Był bardzo zadowolony.

 

Kiedyś jechałam do pracy.

Uchyliłam obie szyby.

Na moście wiatr chustę porwał.

Ratunek nie był możliwy…

Straciłam ją bezpowrotnie.

Muszę miłemu powiedzieć.

Tylko kiedy? W jaki sposób?

Przecież powinien to wiedzieć!

 

Wreszcie zaczęłam rozmowę:

– Czy może jeszcze pamiętasz

Chustę, co kiedyś mi dałeś?

Odpowiedział:

                        – Tak, Maleńka,

Ale wtedy zapomniałem

Dodać jeszcze do prezentu

Listu, w którym napisałem,

Że to chusta mojej babci;

Po Niej pamiątka jedyna.

Nie mam siostry, więc po mamie

Przeszła na mnie – wnuka, syna.

Tobie ją ofiarowałem,

Bo to damski fatałaszek.

Ty przekażesz ją w przyszłości 

Córeczce, jak będzie, naszej.

 

Jak ja teraz mam postąpić?

Przecież utopiona chusta!

A prawda w tej sytuacji

Nie przejdzie przez moje usta.

Ach te baby

Jedna żona i trzy córki

To babiniec w moim domu.

Nie jest łatwo, ale nigdy

Nie oddałbym ich nikomu.

 

Póki córki były małe,

Żyłem znośnie i spokojnie.

Z czasem, jak już dojrzewały,

Bywało wręcz jak na wojnie.

 

Teraz mam cztery kobiety.

Tak im się jakoś układa,

Że „ta kobieca przypadłość”

Co tydzień jedną dopada.

 

Cały miesiąc, po kolei,

Każda ma burzę hormonów.

Strzela fochy, czasem płacze;

Ja jestem w oku cyklonu!

 

Nie wiem, jak będzie, gdy córcie

Będą miały swoje dzieci,

Lecz wtedy szczęśliwi będą

Zupełnie inni faceci.

Nie wszystko złoto…

Mam mały sklep jubilerski.

Zawsze witam, gdy ktoś wchodzi.

Nie ważne, czy u mnie kupi.

Grzeczność nikomu nie szkodzi.

 

Dziś powitałem klientkę:

„Dzień dobry, w czym pomóc Pani”?

Nagle oberwałem w mordę,

Kto mi tak mocno przywalił?

 

To nie „pani” tylko facet.

Każdy by się tak pomylił,

Bo miał suknię i makijaż;

Zauważyłem po chwili…