Zazdrośnik

Chodzę na kurs językowy.

Poznałam na nim faceta

Dowcipnego, rozumnego,

O greckim imieniu… Stefan.

 

Już od początku czułam, że

Dogadujemy się świetnie

Oczywiście, że po polsku,

Ale bez świadków, dyskretnie.

 

Nikt tego nie  zauważył,

Gdyż ja swe uczucia kryłam.

Ale z czasem tak się stało,

Że się Nim… zauroczyłam.

 

Wyobraźcie sobie, proszę,

Jak zabiło mi serducho,

Kiedy Stefek po zajęciach

Wybąknął mi szeptem na ucho,

Że świetna jest ze mnie babka,

Że z nikim się jeszcze jemu

Tak świetnie nie rozmawiało…

I to bez żadnych problemów!

 

Potem dodał troszkę głośniej

Z grymasem prawie radosnym

To, że nawet jego chłopak

Jest o mnie bardzo… zazdrosny!

 

 

Przymus

Po sześciu latach chodzenia

Zerwał ze mną mój Wybrany,

Bo nagle sobie przypomniał,

Że przez „inną był kochany”.

 

Pogrzebał w swojej pamięci

I przypomniał nagle sobie,

Że musi mi dziś coś wyznać,

Tak jak człowiekowi… człowiek.

 

Z rozbrajającą szczerością

Powiedział, że przed dwu laty

Złajdaczył się z koleżanką,

Bo… odmówić nie potrafił!

 

Przez najbliższe dwa tygodnie

Największą dla mnie szaradą

Będzie odgadnięcie, czemu

On „wyskoczył” z taką sprawą

Wtedy, kiedyśmy skazani

Za „styk” z koronawirusem

Na kwarantannę.

Cóż robić?

Choć  nie chcę zostać, to muszę…

 

 

Przymiarka

Miesiąc temu po sąsiedzku

Wprowadziła się dziewczyna.

Kiedyś określonoby ją,

Że jest piękna jak malina.

 

Nie spotkałam jeszcze nigdy

Osoby tak bubkowatej,

A dodam jeszcze do tego –

Ordynarnej i pyskatej.

 

Z powodu dużej urody

Pełno jej na Instagramie.

I to chyba motywuje

Jej przesadne wywyższanie.

 

Ona chyba zawodowo

Jest modelką „prawie porno”,

Że zarabia na goliźnie,

To dla mnie rzeczą bezsporną.

 

Regularnie w naszej windzie,

W której jest lustro olbrzymie,

Robi sobie gołe zdjęcia.

Kiedyś zrobiła to… przy mnie!

 

Chwaliła do mnie, że światło

Jest tak równo rozproszone,

Że oświetla jednakowo

Każdą „jej osoby” stronę.

 

Przedwczoraj mój mąż wieczorkiem

Był w sklepie zrobić zakupy.

Wrócił radosny jak szczygieł

Mamrocząc „ochy” i „uffy”!

 

Pytałam go o przyczynę,

Bo to jest rzadkość u Niego,

Że żwawo wrócił ze sklepu,

Gdyż z natury jest… „lebiegą”.

 

Musiałam Go długo pytać,

Co się stało i czy czasem

Nie znalazł czegoś cennego,

Albo może… jakąś kasę?

 

Długo zaprzeczał, że nie wie

O co mi w ogóle chodzi.

Był uparty i dyskretny

Niespotykanie, nad podziw!

 

W końcu wyznał, że sąsiadka

Ta „ładna i bardzo modna”

Mierzyła  w windzie bieliznę,

A on się… tylko przyglądał.

 

 

 

 

„Czyścioszek”

Mój mąż, tak jak większość mężczyzn,

Jest niezłym bałaganiarzem.

Wszędzie wszystko mi rozwala

W szczególności pliki… gazet.

 

Oczywiście ciągle sprzątam

Po nim popiół z popielniczki,

Rozrzucone części ubrań,

A skarpetki… przede wszystkim!

 

Wciąż go muszę upominać,

By dobrze buty wycierał.

Na jego bałaganiarstwo

Cholera mnie brała. Nie raz!

 

Ale w ukochanym aucie

Ciągle walczy z bałaganem.

Nie wolno w nim jeść ani pić.

Musi być „jak wydmuchane”.

 

Jego „autkowa” obsesja

Właśnie osiągnęła… szczyty!

Wczoraj mnie poinformował,

Że ma nowe dywaniki,

Bo ten od strony kierowcy

Był już nadmiernie… zużyty.

 

I cóż zrobił mój „Hołowczyc” ?

Ano, znowu przebrał miarę:

Żeby nie pobrudzić nowych,

Położył na nich… te stare!

Biureczko

Dwóch kurierów przytargało

Sporą paczkę moim córkom.

Gdy spytałam, powiedziały,

Że to tylko małe biurko.

 

Jedno dla dwóch, więc podwójne.

Zostawili to w przedsionku.

Córki z  mężem obiecały,

Że wszystko będzie w porządku.

 

Okazało się, że w paczce

Spakowano wiele desek,

Płyt wiórowych, jakichś skrzynek.

Przejście  zapchali z kretesem!

 

Zaczęły razem z tatulkiem

Składać „biureczko” w… salonie,

Dlatego, gdyż jest przestrzeń i

Będzie im znacznie wygodniej.

 

Dwa razy się upewniałam,

Czy po złożeniu „mebelka”

Zdołają je przenieść do siebie.

„Przecież to sprawa niewielka”,

Trójka odpowiedziała zgodnie.

Mam się nie mieszać w „ich sprawy”.

Zrobią wszystko należycie,

Choć przecież nie mają wprawy.

 

Rzeczywiście po godzinie

Biurko zaraz po montażu

Przy wynoszeniu z salonu

Utknęło Im w korytarzu.

 

Chyba dwie godziny trwało,

Nim „biureczko” rozebrali

I już w pokoju córeczek

„Do kupy” znowu składali.

 

Aktywistka

Od ponad sześciu miesięcy

Piszę w aktach: „rozwiedziony”.

Coraz częściej mi dokucza

Brak kogoś w „rodzaju żony”.

 

Chciałem poznać jakąś panią

Na stałe, nie tymczasowo,

Żeby zechciała stać przy mnie,

A nie jak ma „była”… obok.

 

Koledzy mi poradzili,

Żebym się zarejestrował

Na dobrym portalu randkowym.

Wtedy mógłbym „zapolować”

Na dziewczynę, może żonę.

Jedno miałbym zapewnione:

Mógłbym wybierać do woli

Zgodnie z klasą i bon tonem.

 

Atutem tego portalu,

Jak reklama podkreślała,

Jest, że właśnie ta agencja

Już od wielu lat działała.

 

Ponoć ważni naukowcy

Tylko dla tego portalu

Opracowali algorytm

Dociekliwy „w każdym calu”.

 

Po wypełnieniu ankiety

Pełnej pytań i wskazówek

Musiałem przelać akonto

Za zamówioną usługę.

 

System natychmiast po wpłacie

Z „poborcy” zmienił się w swatkę

I „wypluł” bezzwłocznie z siebie

Pierwszą dla mnie kandydatkę.

 

Gdy ją tylko zobaczyłem,

Pomyślałem, że mam omam.

Wiecie kto był na tym zdjęciu?

Moja żona… odmłodzona!

 

Jej zdjęcie już dobrze znałem.

Była ładna, muszę przyznać.

Obok notka dla mnie przykra;

Ze wybrana dla mnie pani

Jest od czterech lat… aktywna!

 

Uzasadnienie

Nasz jedenastoletni syn

Dostał nowy obowiązek,

A tata ma kontrolować,

Jak się On z tego wywiąże.

 

Junior będzie na suszarce

Wieszać ciuchy po wypraniu.

Potem posortuje, złoży,

By zapobiec ich zgniataniu.

 

Nadzór nad tym „obowiązkiem”

Powierzyłam małżonkowi.

Jego wcześniej nauczyłam.

Dobrze wie, jak to się robi.

 

Pierwszy raz dopiero wczoraj

Sortowali suche ciuchy.

Usłyszałam ich rozmowę

Toteż  nastawiłam uszy.

 

Syn wypytywał „trenera”:

„Skąd mam wiedzieć, czyje coś jest”?

Po głosie zauważyłam,

Że „targają” Nim… emocje – .

„Jak odróżnić, czy te majtki

Są mamusi czy też Zuzi”?

Mąż Mu na to: „Z tym akurat

Nie musisz się zbytnio trudzić.

 

Majtkami mamy dzieciakom

Można zasłonić widnokrąg,

Albo też chłopakom jak Ty

Zrobić… niewielki spadochron”!

Auto – debil

Bardzo kocham… samochody.

Często bywam na wyścigach.

Lubię, gdy „jakieś ferrari”

Ze świstem przede mną śmiga.

 

Tam też poznałam chłopaka.

Na randkę się umówiłam.

Wiedział, że lubiłam jeździć,

Chociaż się tym nie chwaliłam.

 

On, nie wiedziałam dlaczego,

Wbił sobie niestety w głowę,

Że na pierwszą naszą randkę

Przyjedzie swym samochodem.

 

Dla mnie auto przede wszystkim

Musi być sprawne i tanie.

On oczywiście w tej kwestii

Ma zupełnie inne zdanie.

 

Przyjechał okrężną drogą

Swoją nowiuteńką furą,

Bo… on musi mieć przyjemność

I wykazać się brawurą!

 

Później zajechał na stację.

Musiał „schella” zatankować,

Bo silnik wysokoprężny

Tylko ten olej „przyjmował”.

 

Gdy czułam zniecierpliwienie,

On jeszcze na myjnię skręcił,

Żeby mu autko umyli

Jacyś znajomi ajenci.

 

Nudziłam się, więc bezczelnie

Żądał, żebym odkurzyła

Piękne skórzane fotele,

To nie będę się nudziła.

 

Mocno wkurzona poczułam,

Że dłużej z nim być nie mogę.

Kazałam się wieźć do domu.

Znów wybrał… okrężną drogę!

 

Ryzykant

Leniwy, sobotni ranek.

Gdy tylko otwarłam oczy,

Zobaczyłam, że mój chłopak

Rozmyśla usilnie o czymś.

 

Zawsze miał wzrok marzycielski,

Ale dziś dziwnie zamglony.

Zauważyłam, że jeszcze

Był czymś bardzo poruszony.

 

Zapytałam  o czym myśli.

Dał mi odpowiedź w pytaniu:

„Czy pamiętasz, co mówiłem

Na myśl o naszym rozstaniu?

 

Z uśmiechem kiwnęłam głową

Potwierdzając, że pamiętam

Jak mi gadał, że beze mnie

Wolałby trafić na cmentarz.

 

Teraz patrząc w bok, nie w oczy,

Rzekł: „Inaczej to dziś czuję.

Właśnie doszedłem do wniosku,

Że jednak… zaryzykuję”.

Co nagle, to…

Zapoznałam się z facetem.

Między nami zaiskrzyło.

Zaraz poszliśmy do łóżka.

Było bardzo, bardzo miło.

 

Po fantastycznym tygodniu

Na odwagę się zebrałam

I po prostu, patrząc w oczy

Miłość swoją Mu wyznałam.

 

Też zebrał się na odwagę

I wyszeptał: „Moja Mała,

Chciałbym, byś się… przebadała,

Bo niestety mam obawę

Że ja Tobie, Moja Śliczna,

Dałem coś, czego nie chciałem

Nawet w najskrytszych swych myślach –

To… choroba weneryczna.