Puste koperty

Przez wiele lat się spóźniałem

Z wysłaniem życzeń świątecznych.

Teraz postanowiłem, że

Będę sumienny i grzeczny.

Właśnie dzisiaj dumny z siebie

Z poczty do domu wróciłem

Z przekonaniem, że być grzecznym

To dla mnie żaden wysiłek.

Patrzę i oczom nie wierzę,

Że na biurku karty leżą.

Ten widok tak mnie zszokował,

Że straciłem cały rezon.

Wszystko jest nie tak, jak chciałem.

Znów  wyjdzie, że jestem gamoń,

Gdy rodzina i znajomi

Puste koperty dostaną.

P.S.

Po tej wpadce tylko dziadek

Jedynie  mnie nie unika.

Wierzy mi, że wciąż go kocham,

A wie to od… Szczepanika.

Lubię…

Lubię dobre kosmetyki.

Słodyczy też nie wyrzucę.

Gdy tylko coś gdzieś zobaczę,

Natychmiast spróbować muszę .

Przykłady? Proszę posłuchać.

Już od tygodnia używam

Słodko pachnący szapmonik,

Choć nie wiem, jak się nazywa.

W lodówce zauważyłem

Kilka pysznych czekoladek.

Pożarłem je chyba wszystkie,

Choć na stole stał obiadek.

 

Dzisiaj mama, jak co tydzień,

Chciała wykąpać Tamarkę.

Przedtem zawsze jej dawała

Czekoladek małą miarkę.

Do kąpieli dolewała

Szamponik pachnący słodko.

Zawsze taki używała

Nie ufając innym środkom.

 

Nie mogąc niczego znaleźć

Wszczęła na cały dom alert.

Bohatersko się przyznałem,

Że szamponik i słodyczki

Nieświadomie ja zabrałem.

 

Tamara to psinka mała –

Meksykańska Chihuahua.

Samobój

W firmie jestem od niedawna.

Wiem już co to bezrobocie.

Szefa kiedyś  raz widziałem

Tylko przez chwilę, w przelocie.

 

Pracuję w hali montażu

Z innymi robotnikami.

Bardzo rzadko tak się zdarza,

Że szef firmy gada z nami.

Wprawiłem się dosyć szybko

W pracę, którą wykonuję.

Powtarzam te same ruchy.

W ciemno już wszystko montuję.

 

Dał efekty dobry trening.

Okulary mam w kieszeni.

Dziś szef zatrzymał się przy mnie.

Czyżby boss miał złe zamiary?

Lecz on tylko mnie zapytał:

„Czy ty nosisz okulary”?

Tak, – mówię mu machinalnie –

Ale rzadko i przeważnie

Wtedy, gdy nad czymś  pracuję

I muszę widzieć wyraźnie…

Pachnie mi to samobójem…!!!

Dała, nie dała

Wczoraj miałem urodziny.

Całkiem nieoczekiwanie

Dostałem od matki chrzestnej

Liścik i czek na pięć „baniek”.

Tego się nie spodziewałem,

Więc się bardzo ucieszyłem,

Bo pusta studencka kieszeń.

Po prostu spłukany byłem.

 

Niedługo ma radość trwała,

Bo chrzestna mnie zaskoczyła

I zupełnie inne imię

Na tym czeku umieściła.

Nie wiedziałem, co jest gorsze:

Że czek jest do wyrzucenia,

Czy też to, że moja chrzestna

Nie pamiętała imienia.

 

Ale przecież na kopercie

Imię było prawidłowe.

Pomyłka to nieświadoma,

Czy też  działanie celowe?

Złośliwości wykluczyłem,

Przecież to był podarunek!

Zadzwonię, by się upewnić,

Jak… sobie przypomnę numer.

Tajska niespodzianka

Nareszcie jestem w Tajlandii.

Ten urlop wciąż mi się marzył.

Wieczorem, tuż po przyjeździe,

Spacerowałem po plaży.

Zobaczyłem tam dziewczynę

Piękną i egzotyczną,

Zjawiskową i cudowną,

Prawie nierealistyczną.

 

Nie znała mego języka,

Lecz przemawiała gestami.

Tak nawiązała się bliskość

Między naszymi ciałami.

Dała mi się pocałować,

A całowała gorąco,

To wyglądało na przyszłość

Ogromnie zachęcająco.

 

Dostawszy taką  zaliczkę

Sięgnąłem pod minispódniczkę

Próbując  pójść o krok dalej.

Zupełnie  niespodziewanie

Trafiłem nagle na „coś  tam”,

Co w spodniach swoich także mam.

 

Ręka sama się cofnęła,

Jak tylko to „coś” dotknęła.

Wtedy „ona” nie gestami,

Lecz  angielskimi słowami

I z wyraźną nutą kpinki

Spytała:

 „A co, wolisz dziewczynki”?

Niezamierzony impas

Moja dziewczyna gra w brydża.

To jej pasja ponad wszystko.

Mam wielu znajomych graczy

Wśród brydżystek i brydżystów.

W tym gronie jest też mój kumpel,

Ale ja z nim nie gram z nim w karty.

Mam zupełnie inne hobby.

Moim konikiem są narty.

Nocne rozgrywki mej lubej

Zajmują te wszystkie noce,

Które sam  z nią mógłbym spędzić

Jako upojne, urocze.

Spotykamy się dość często

Ja, kumpel i ukochana.

Dzisiaj przyszli do mnie wcześnie,

Bo grali w brydża do rana.

Ledwo weszli, pytam kumpla,

Jak się w luba spisywała

Mając na myśli tylko to,

Czy dobrze… licytowała.

 

Ona wybuchnęła płaczem

I wyznała mi od razu,

Że przeprasza mnie za zdradę

Oraz za sprawiony zawód.

Więcej już tego nie zrobi,

Mogę się nie obawiać.

Prosi mnie tylko o to,

Żeby jej nie zostawiać.

Będąc pod  brydżystów wpływem,

Używając ich odzywek

Wyimpasowałem damę,

Choć wcale tego nie chciałem.

Teraz  muszę zdecydować,

Czy mam dla swojego dobra

Wygrać lub poddać rozdanie,

A potem całego robra.

Właśnie

Właśnie żona wyjechała.

Zostałem sam z naszym synem.

Przed wyjazdem przykazała

Właściwie karmić chłopczynę.

Nastolatek ma apetyt.

Zjada więcej niż ja – tata.

Potrzebne właściwe dania,

Nie wystarczy mu herbata.

Właśnie robiłem kolację,

Kiedy głodny syn mnie spytał:

„Czy możemy dzisiaj razem

W McDonaldzie zjeść do syta”?

Zaprzeczyłem, że nie dzisiaj,

Bo kolację robię właśnie.

„No właśnie – westchnął synalek.

No właśnie tato, no właśnie”.

To nie to, co widać…

Dziś bardzo wcześnie oddałam

Próbkę swej krwi do badania.

Przeszłam żołądkową grypę

I grożą mi powikłania.

W laboratorium  dość tłoczno.

Długo w kolejce czekałam.

Byłam na czczo. Sucho w ustach.

Napić się koniecznie chciałam.

Muszę się spieszyć, bo późno.

Nie chcę spóźnić się do pracy,

Ale nie mam samochodu

Oraz szybkości biegaczy.

 

Kupiłam żółtą herbatkę,

Bo czynny był w firmie bufet.

Choć w przezroczystym plastiku,

Jednak smakowała super!

 

Odprawa już się zaczęła.

Byłam spóźniona, lecz weszłam.

Stoję w drzwiach zdenerwowana,

Z nerwów cała aż się się trzęsłam.

W ręku trzymałam herbatkę.

Wyjaśniłam swe  spóźnienie

Tym, że byłam na badaniach,

Bo mam kłopoty z trawieniem.

Wszystkie oczy w moją stronę

Patrzą się cośkolwiek dziwnie.

A najbardziej na herbatkę

Wyglądającą niewinnie…

Gały źle widziały…

Wciąż patrzę w stronę chłopaka,

Który mnie interesuje.

On widzi moje spojrzenia,

Lecz wcale nie reaguje.

 

Ciągnie się to już dość długo,

Ale wiem, że nieuchronnie

Nadejdzie ta chwila, kiedy

Wreszcie odezwie się do mnie.

 

Stało się, że On przemówił!

Ma cierpliwość nagrodzona!

Łykam każde jego słowo

Z emocji cała speszona.

„Powiedz, gdybyś stóp nie miała,

Czy buty byś zakładała”?

„Na pewno nie – tak stwierdziłam –

Nie przydałyby się na nic”.

Zaśmiał  mi się drwiąco w twarz:

„No to po co nosisz stanik?

Ludzie listy… dostają

Rzadko otrzymuję listy.

Zwykle są to esemesy.

Nagle przyszedł do mnie list,

Bardzo on mnie ucieszył.

Przysłano go przez kuriera.

Pięć znaczków.  Biała koperta.

Na znaczkach piękne serduszka.

Czyżby miłosna oferta?

Zachwyciłam się przesyłką.

Nigdy takiej nie dostałam.

Nie mogłam dotknąć koperty,

Nim jej nie pokwitowałam.

Nawet miałam z tym kłopoty,

Bo z emocji ręka drżała.

Gdy rozrywałam kopertę

Serce aż mi dygotało,

Jednak nie to co bym chciała,

W kopercie się znajdowało.

Te serduszka mnie zmyliły.

One nic nie miały znaczyć.

W tej kopercie otrzymałam

Właśnie wymówienie z pracy.