Niespodzianka

Wróciłem w nocy do domu

Lekko wstawiony, bo piłem.

Zapalam światło w salonie

I cholernie się zdziwiłem,

Gdyż oboje swych rodziców

Niespodzianie zobaczyłem.

Mieli zatroskane miny

I mimo późnej godziny

Znów wysłuchałem wykładu,

Że jestem…, że będę…, aż…

Takie zwykłe gadu – gadu,

Że znów wpędzę się w kłopoty

Imprezując bez umiaru…

Moich rodziców nade mną

Okresowe, znane larum…

A ja mam już swoje lata,

Połowę tych co ma tata.

Od dwóch lat nie mieszkam z nimi

I nie mam pojęcia, kiedy

W mym mieszkaniu się zjawili.

Znam syna swego…

Moja matka to prawdziwy

Fenomen nowoczesności.

Rozumie i akceptuje

Odmienne seksualności.

Przekonuje swoje krewne

Wszystkie kuzynki i ciotki,

Że to, co mówią o gejach

To wyssane z palca plotki.

Jest aktywna w internecie.

Szczególnie na forach rodzin,

Które mają problemy z tym,

Że im się syn – gej urodził.

Mam jej pełne zrozumienie

I nie muszę mieć dziewczyny,

By uchodzić za hetero

Szczególnie w oczach matczynych.

Nosi  koszulkę z napisem

„Nie wstydźcie się mówić prawdy”,

Żebym wiedział, że u innych

Gej już nie wzbudza pogardy.

Tylko jeden, tak naprawdę,

Problem w tej sprawie istnieje.

Polega wyłącznie na tym,

Że ja… Ja nie jestem gejem!

Królestwo inaczej…

Byliśmy z całą rodziną

Na zamku w Niepołomicach.

Był z nami najmłodszy synek.

On tam wszystkim się zachwycał.

Tłumaczyłem, że ten zamek

Był siedzibą królów niegdyś.

Razem z nim tam przebywali

Królewicze i królewny.

Stąd król rządził całym państwem…

Synek spytał: Co to znaczy?

Czułem się zobowiązany

Żeby Mu to wytłumaczyć:

A więc: pobierał podatki,

Wydawał wszystkim rozkazy,

Tylko on na coś zezwalał,

Albo ustalał zakazy.

Młody był bardzo zdziwiony,

Gdyż króla znał tylko z baśni,

Dlatego mu próbowałem

Tą kwestię jakoś wyjaśnić,

Że to było bardzo dawno,

Kiedy jeszcze na tej ziemi

Nie było naszych pradziadów,

A żyjący wtedy ludzie

Byli przy zamkach skupieni

I po nich nie ma już śladu.

Starałem się opowiadać

Trochę na sposób dziecinny,

Że teraz nie mamy króla

I rządzi nami ktoś inny.

Nie wiem, czy on to zrozumiał,

Lecz miał pytanie konkretne:

Kto obecnie nami rządzi

I dlaczego jest tak świetnie?

Nim zdążyłem coś powiedzieć,

Mój ojciec, a jego dziadek

Wyrwał się do odpowiedzi

Z następującym wykładem:

Kiedyś było bardzo prosto:

Był król, było królestwo.

Dzisiaj rządzi demokracja

I stąd całe to k*restwo.

Chłopiec nie wie, co to znaczy,

Ja nie próbuję tłumaczyć…

Czy to ważne?

Mam dwójkę bliźniąt. To chłopcy.

Sama co dzień ich kąpałam,

Ale dzisiaj niespodzianie

Teściowa mi pomagała.

Byłam niezmiernie zdziwiona,

Chętnie się zgodziłam,

Bo dotychczas przy kąpieli

Sama mocno się męczyłam.

Robiłam to z dużą wprawą,

Gdyż praktyka mistrza czyni.

Szybko, sprawnie, delikatnie,

Żeby im krzywdy nie czynić.

Dziś my obie przy wanience.

Teściowa pierwszą łaziebną.

Ona mydli i spłukuje,

Wcale się nie liczy ze mną.

Po kąpieli ich wytarła,

Pudrowała, poczesała.

Szybko, sprawnie, delikatnie

W ciuszki też poubierała.

Na sam koniec obu chłopców

Położyła na kocyku

Ogromnie zadowolona

Z uzyskanego wyniku.

Patrzę na to przerażona.

Twarz wykrzywiłam grymasem.

Nie dowierzam swoim oczom,

Że na rączkach brak opasek.

Po nich ich rozpoznawałam,

Który Franio, który Staszek.

Podobni są tak do siebie,

Jakby z jednej byli skóry

Te dwa małe sobowtóry.

Zupełnie nie mam pojęcia,

Który z mych synków jest którym!

Życiowa pomyłka

Czasem kłócę się z dziewczyną.

Są to sprzeczki bez znaczenia.

Dziś nazwała mnie Narcyzem,

Przecież to samo, co cienias!

„To dla mnie wielka obraza”,

Z oburzeniem jej w twarz rzekłem

I wielce zdenerwowany

Bez pożegnania wybiegłem.

Gdy po chwili ochłonąłem,

SMS-a Jej wysłałem.

Chciałem to wszystko wyjaśnić,

Nadal przecież Ją kochałem.

Zakończyłem SMS-a,

Jakby mi mózg się przykurczył:

„To są me ostatnie słowa –

Nie Narcyza. Samobójcy”.

Stare, dobre

Pokłóciliśmy się z żoną

Podczas remontu mieszkania,

Ale się pogodziliśmy

Bez dłuższego wyjaśniania.

Mieliśmy malować kuchnię.

Żeby się nie zabrudziła,

Więc grzecznie Ją poprosiłem,

By stare ciuchy włożyła.

 

Co się wkrótce okazało?

Założyła ślubną suknię,

Welon, buciki, pończoszki

I oświadczyła mi butnie:

„To są me najstarsze ciuchy.

One w szafie były zawsze.

Dlatego je założyłam,

Bo to one są najstarsze.

Poza tym wszystkie pasują,

A dla mnie to wielka korzyść.

Te twoje zaraz się sprują,

Gdy na brzuch chciałbyś je włożyć”.

Przytyk Żony zrozumiałem.

Do remontu się przyłożę

I na jego zakończenie

Ślubne spodnie na się włożę.

Może…

Szczodry

Wczoraj w knajpie postawiłem

Dwóm kolegom kilka wódek.

Gdy przyszło płacić rachunek

Przeliczałem forsę z trudem.

Odliczyłem garść pieniędzy.

Kumplom strzemiennego wlewam.

Podaję kaskę kelnerce

Mówiąc, że „reszty nie trzeba”.

 

Lubię wzbudzać podziw gestem

I znany tu z tego jestem.

Doszedłem już prawie do drzwi.

Żegnaj! – krzyczę do barmana,

A do mnie woła kelnerka

Cośkolwiek zakłopotana.

„Niestety, brakuje jeszcze

Pięć złociszów, proszę pana”.

4 x 4

Mój narzeczony ma dzieci.

Dziś się o tym dowiedziałam.

I to nie jedno. Nie dwoje.

Nawet nie podejrzewałam,

Że tych dzieci jest aż troje!

 

Pierwszy chłopczyk jest z Alicją.

Dziewczynkę powiła Zosia.

Trzecie dziecko, też dziewczynkę,

Urodziła mu Małgosia.

 

On z dorobkiem „trzy i troje”

Teraz mnie prawi dusery.

Niech nie myśli, że ja “czwarta”

Dam mu dziecko numer cztery!

Polał…

Byłem z kumplami na piwku.

W nocy nieźle podchmielony,

Dumny, że pilnuję pionu

Wróciłem nocą do żony.

Po ciemku i bez hałasu

Dotarłem aż do łazienki.

Piwko mi parło na  pęcherz.

Nareszcie koniec udręki.

Uległem presji natury.

Gdy załatwiłem, co trzeba

Poczułem się taki lekki,

Że mógłbym skakać jak źrebak.

 

Ucelowałem centralnie

Bez rykoszetów na bok.

Nie uroniłem ni kropli

Tak jak precyzyjny  robot!

„Mocarz ze mnie” – pomyślałęm.

Wielka duma mnie rozpiera.

Palę światło, spuszczam oczy…

To kosz na pranie… Cholera!