…do piekła…

Spotkałem „starych” kolegów

Na pomaturalnym zjeździe.

Dziesięć lat Ich nie widziałam.

Wyglądali całkiem nieźle.

 

Oczywiście gadaliśmy

O wszystkim oraz o… niczym.

Lecz każdą rozmowę kończy

Zawsze temat… zasadniczy:

 

Nasze sprawy żeńsko – męskie.

Wszyscy byliśmy „zajęci,

Ale nie wszyscy z obecnych

Byli z tych związków kontenci

 

Siedziałem tam, ale cicho

Tkwiłem spokojnie za stołem.

Szczególnie, gdy już niebawem

Miała przypaść moja kolej.

 

Bo nie było romantycznie,

Jak powiadali koledzy.

Spodziewałem się, że będą

Uszczypliwe egzegezy[1].

 

Kiedy ja się oświadczyłem,

Moja „bardzo ukochana”

Na me wyznanie miłości

Dziwnie zareagowała.

 

Poruszyła ramionami

I z diabelską miną rzekła:

„Jakby co, to pójdę z Tobą

Choćby do samego… piekła”!

[1]„egzegeza” – inaczej: komentarz, interpretacja

Kawał psoty

We czwórkę z mymi kumplami

Wynajmujemy mieszkanie.

Kształcimy się na… prawników,

A to niełatwe zadanie.

 

Trzeba dużo czytać. Potem

Jeszcze wszystko…zapamiętać

Literalnie, co do słowa.

Jak zapomnisz, no „to cmentarz’!

 

Obowiązki przede wszystkim,

Ale młodość ma swe prawa.

Przyjemności, relaks, psoty…

Jest nauka, jest… zabawa!

 

Kumple, z którymi „koczuję”

„Psikusa” mi urządzili.

Do żartów, szczególnie głupich,

Oni zawsze skłonni byli.

 

Miałem jechać razem z kumplem,

Bo mieszkamy w jednym mieście,

Do domów, już po zajęciach.

Ja jeden byłem na teście

Oni „na chacie” zostali.

Żaden iść ze mną nie zechciał,

Bo kawał dla mnie zmyślali.

Bo specjalnie po to właśnie

Zarządzili sobie „wolne”.

Żeby obmyślić szczegóły

Psoty głupiej, takiej… szkolnej.

 

Moje „tobołki” zostały,

Po co miałem je zabierać.

Oni z tego skorzystali

I zaczęli w nich mi gmerać:

 

Dwa plecaki, co już wczoraj

Do podróży spakowałem,

Zostawiłem, niech czekają.

Są bezpieczne, pomyślałem.

 

I tutaj się pomyliłem.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem,

Że już wcześniej moi kumple

„Rozmyślali” nad kawałem.

 

Gdy ja byłem na uczelni,

Oni wzięli większy plecak,

Otworzyli go bez śladów…

To miała być wielka heca…

 

No i wsadzili do niego:

Woreczek ze starym serem,

Zepsutą rybą, cebulą

I coś jeszcze, chyba ścierę!

 

Kiedy wróciłem z uczelni

Szybko zabrałem plecaki

I laptop do samochodu.

Nic nie zwiastowało draki.

 

Wyjechaliśmy wraz z kumplem

Mieszkającym razem ze mną.

On zabrał też swą Sympatię,

Żeby Jej zrobić… przyjemność.

 

W czasie jazdy się zgadało,

Że przyjemność, to zakupy.

Więc żeby im nie przeszkadzać,

Wcześniej „odbiłem” od grupy.

 

Wysiadłem, ale plecaki

Pozostały w samochodzie.

Jutro przyjdę je odebrać,

W nich jest tylko brudna odzież.

 

Zajęty dziewczyną kumpel

Zapomniał o tym zupełnie,

Że mi ten kawał zrobili

I może być… nieprzyjemnie!

 

Zabrałem tylko laptopa.

Do taksówki się przesiadłem,

Żeby szybciej być już w domu,

Bo „od wieków”… nic nie jadłem.

 

Następnego dnia w południe

Wpadłem do Niego po bagaż.

Im jestem bliżej garażu,

Tym bardziej fetor się wzmaga.

 

Rzeczywiście. Kawał fajny,

Tylko efekt dość mizerny.

Kumpel wpadł sam w swoje sidła.

Taki miał niefart cholerny!

 

Ja swoje ciuchy wyprałem,

A plecaki wyrzuciłem.

Kumpel do auta nie wsiada,

Tylko wnętrze czyści, myje…

 

Bufon

Mieszkam w spółdzielczym wieżowcu.

W nim jestem ważną personą.

Znają mnie wszystkie dzieciaki

Innych  nie wspomnę przez skromność.

 

Jestem grzeczna. Lokatorzy

Bardzo rożni. Starzy, młodzi.

Zawsze powiedzą „Dzień Dobry”,

Gdy ktoś wchodzi lub wychodzi.

 

Jest tylko jeden wyjątek.

To starszy już pan. Ma pieska.

To owczarek, zwie się Alex.

Razem ze swym panem mieszka.

 

Jeszcze nigdy nie widziałam,

By on wchodząc lub wychodząc

Ukłonił się kiedykolwiek,

Albo uśmiechnął do kogoś.

 

Chodził powoli patrząc w dół,

Jakby… przyglądał się butom.

Z nikim nigdy nie rozmawiał,

Zawsze nadęty jak… bufon.

 

Któregoś dnia go spotkałam

W windzie, jak z innym psem jechał.

Piesek mniejszy i…fajniejszy.

Samym widokiem… rozśmieszał!

 

Wyrwało mi się pytanie:

„A co z tamtym psem się stało”?

Na to warknął: „Jemu w praniu

Futerko się sfilcowało”.

Wiadomość

Wymieniłem swój telefon

Na dobrej marki smartfona.

Dla mnie to skok w technologii.

Długo uczyłem się co ma.

 

Pochwaliłem się nabytkiem

Bratu przy jakiejś okazji.

Te „maszynki” są dla Niego

Lejtmotywem wielkiej pasji.

 

Robi z nimi wszystko, co chce.

Potrafi każdą naprawić.

Ale także w jego ręku

Często jest wątkiem zabawy.

 

Prosił, bym Mu go pokazał.

Bawił się tylko przez kwadrans.

Widziałem, że takiemu znawcy

Wielką przyjemność on sprawia.

 

Oddał mi go do ręki.

Pochwalił za możliwości.

Życzył, by smartfon był źródłem

Tylko dobrych… wiadomości.

 

W rzeczywistości braciszek

Przez calutkie pół godziny

Powysyłał mym znajomym

I do dalszej mej rodziny

Krótką wiadomość tekstową

Z informacją o tym, że ja

Mam rzeżączkę. Dla mnie tylko

W drogim leczeniu nadzieja.

 

Ja nic o tym nie wiedziałem,

Bo przezornie mój braciszek

Usunął ten ślad z historii

I zaraz potem gdzieś wyszedł.

 

Przez pół godziny, co chwila

Pisali młodzi i starzy

Przesyłając mi swe  szczere

Swego współczucia wyrazy.

 

Próbowałem to zrozumieć,

Dlaczego wszyscy tak zgodnie

Ślą mi wyrazy współczucia.

Jak mam się do tego odnieść?

 

W końcu doszedłem do tego,

Że to był „dowcip” braciszka.

„Zabawił” się moim kosztem.

On, osoba mi najbliższa!

 

 

Teściowa

Moja teściowa w całości

Zasługuje na to miano,

Bo chyba wszystkie złe cechy

Od Niej splagiatowano.

 

Dzisiaj właśnie dała popis

Traktowania swego Wnuczka.

Według mnie ona się stała

Jako babcia wprost… nieludzka!

 

Akurat dziś do Niej szliśmy.

Na chodniku tuż pod blokiem

Błyszczała błotna kałuża –

Nie sforsujesz jednym krokiem.

 

Syn wystrojony jak nigdy,

Więc ostrzegłem, by nie wchodził,

Bo zabłoci nowe buty,

Ale wiadomo, ci młodzi…

 

Nie posłuchał i…przeskoczył.

Buty pozostały czyste,

Ale tyłkiem wpadł w to błoto!

No, i wszystko oczywiste!

 

Cała reszta ciuchów… zgroza!

Wszystko zbłocone na amen,

A że Synek szybko rośnie,

To brak ubranka na zmianę.

 

Teściowa miała, jak zwykle,

Na nas niezłe używanie

Za spóźnienie i… „Wnuczulka”

Niezbyt odświętne ubranie.

 

 

Z dobrego źródła

Nasza ośmioletnia córka

Wywołała niespodzianie

Obciach wśród naszej rodziny:

Żoną piłkarza zostanie!

 

Natychmiast chce rzucić szkołę,

Bo ma plan na swoje życie.

Edukacja jej jest zbędna.

Piłkarz szmal kosi obficie!

 

Skąd u Niej tak głupie plany,

Długo się zastanawiamy.

Wyjaśniła tak pokrótce:

„Dziś Uczą się tylko… głupce”.

 

Skąd u dziecka takie wnioski?

Sobie zadaję pytanie.

Znam odpowiedź. Takie teksty

Znalazła na Instagramie!

Dwie Gracje

Narzeczona wraz z bratową

Wyjechały na wakacje,

By u znajomych wypocząć,

Jak przystało na Dwie Gracje.

 

A powiedzieć jeszcze muszę,

Że Te Obydwie Damulki

Lubią „sporty ekstremalne”-

Bez majteczek, czy koszulki!

 

Ja z bratem dopiero później

Mieliśmy do Nich dołączyć.

Musieliśmy rozpoczęte

Prace na budowie skończyć.

 

Przyjechaliśmy. Naszych Pań

Nie było już na kwaterze.

Gospodarz nam wyjaśnił,

Że „wybyły” na rowerze.

 

Nie wiedziałem, gdzie znalazły

Tandem, którym pojechały

Ani adresu miejsca, gdzie

Wczesnym rankiem pojechały.

 

Znajomy pomyślał chwilkę

I zaczął nam opowiadać,

Że niedaleko nad rzeką

Coś dziwnego się wyprawia.

 

Dzieci z całej wsi tam chodzą

I dwie panie podglądają,

Jak zupełnie „na nagusa”

Codziennie się… opalają!

 

Podobno już kilka osób

Zwracało „na to uwagie”,

Że to grzech jest pokazywać

Małym dzieciom ciała nagie.

 

Oczywiście wraz ze szwagrem

Zaraz się zdeklarowałem,

Że przegonię naturystki

Zupełnie darmo, za frajer!

 

Niech się plażują gdzie indziej,

Tam, gdzie ustronnie jest bardziej.

Poszliśmy tam, gdzie wskazanie

Pewni swej misji i… hardzi.

 

Faktycznie. Dwie naturystki

Opalały się „bezczelnie”.

Ciała miały niezakryte,

Co wzbudziło sprzeciw we mnie.

 

Ostrożnie razem ze szwagrem

Pokrzyw trochę narwaliśmy

I  krzycząc obie naguski

Po plecach wysmagaliśmy.

 

 

 

Chyba już się domyślacie,

Że w wyniku tej akcji

Od obu mieliśmy szlaban

Na seks do końca wakacji.

Auto-pomyłka

Jestem z zawodu kierowcą.

Na liniach autobusowych.

W moim przekonaniu jestem

Szoferem wprost wzorowym.

 

Nie miałem żadnej kolizji

Ani scysji z kolegami.

Jestem zawsze uprzejmy

W kontaktach z pasażerami.

 

Różne już miałem przypadki

Ale dzisiaj niespodzianie

Zostałem przez pasażerkę

Oskarżony o porwanie!

 

Starsza już mocno kobieta

Na pętli oczekiwała.

Podjechałem więc pod wiatę,

Pomogłem jej, gdy wsiadała.

 

Innych podróżnych nie było,

Więc w kurs powrotny ruszyłem.

Staruszka wpadła w histerię,

Że ja… porywaczem byłem!

 

Zadzwoniła na Policję,

Bo jej zdaniem Ją porwałem

I wywożę ją gdzieś w pole

Nie zatrzymując się wcale!

 

Ona wcale nie zna trasy,

Którą właśnie Ją wywożę.

Nawet  słyszałem modlitwę:

„Ratuj mnie mój Dobry Boże”!

 

Zatrzymałem więc autobus

Policjanci dojechali

I „ofiarę porywacza”

Dość długo przepytywali.

 

Dopiero funkcjonariuszom

Udało się Ją przekonać,

Że autobus jest prawdziwy,

A nie „kidnaperski pojazd”.

 

Pani pomyliła linię,

Którą wiele lat jeździła.

Ja to prawdziwy kierowca,

A Ona…  się pomyliła.

Stówka

Jestem z synkiem nad jeziorem.

Na plaży od kilku godzin

Budowaliśmy zamczysko

Z piachu, kamyków, łozy…

 

Były tam fosa, wieżyczki,

Mury i nawet ogródek.

Siedzieliśmy podziwiając

To, co zbudowane z trudem.

 

Chwilę później podbiegł chłopak

I nagle wskoczył w sam środek.

Zburzył w jednym mgnieniu oka

Calutką naszą budowę.

 

Chwilę później jego mama

Ubrana mimo spiekoty

Podeszła do nas i milcząc

Rzuciła pięćdziesiąt złotych.

 

Zdziwiona, że nie przyjęłam,

Spytała: „Czy wystarczy sto?”

Skąd się tacy ludzie biorą?

Buta, pycha i wyniosłość.

Nick

Żyję w dosyć zgodnym stadle.

Dotrwaliśmy „Złotych Godów”.

Nawet Medal dostaliśmy

Od Dudy – „Ojca Narodu”.

 

Do tego był dołączony

List z podpisem Prezydenta

Do „Czcigodnych Jubilatów”,

Gdyż Państwo o Nich pamięta.

 

Wyszczególnił Pan Prezydent,

Że „wierność danemu słowu”

To wielki powód do dumy

I wiarogodności dowód.

 

Dałem słowo, przysięgałem.

Pan Prezydent to docenił.

Nie jestem krzywoprzysięzcą

I to się wcale nie zmieni.

 

Bo przysięga, ślubowanie

To dla ludzi honorowych

Zobowiązanie na zawsze,

Że dochowa się umowy.

 

Nie jest ważne czy cywilna,

Czy handlowa, czy… państwowa.

Złożonej przysiędze zawsze

Trzeba wierności  dochować.

 

Ja przysięgałem Małżonce,

Że będę wierny do śmierci,

Zaś Prezydent Narodowi,

A nie partii, czy agencji.

 

Ja swych ślubów nie złamałem.

Przysięgę wypełniam w pełni.

Pan Prezydent docenił, że

Przez pół wieku byłem wierny.

 

A On podczas ślubowania

Na Konstytucję przysięgał.

Cały Polski Naród widział…

Teraz wie, że On zełgał.

 

Bo Strażnikiem Konstytucji

Jest prezydent. Właśnie na Nią

Śluby składał Narodowi,

Że będzie Jej wierny. Ano!

 

Prezydent Rzeczypospolitej

Jest Konstytucji Strażnikiem.

Ten pan, który się nim mieni

Dla mnie po prostu jest nick-iem.