A priori

Muszę z powodu choroby

Wciąż nosić chustkę na głowie.

Wyglądam prawie tak samo,

Jak bogobojni mułłowie.

 

Na lotnisku przed odlotem

Poddana byłam kontroli.

Czyżbym została wybrana

Losowo, czy też a priori?

Przed bramką stała grupa

Takich jak ja pasażerów.

Na mnie padło, choć mogło być

Podejrzanych jeszcze wielu.

 

Mili panowie w mundurach,

Którzy mnie przeszukiwali,

Powiedzieli mi, że muszą

Chronić nas przed talibami.

W tym celu sprawdzali nawet

Pod chustką mą łysą głowę

Udając, że nie widzą, iż

Mam dość wstydliwą chorobę.

 

Przede mną przez bramkę przeszedł

Mężczyzna w obszernych szatach

Z zawojem na głowie z chusty,

Jaką kiedyś miał Arafat.

Nikt jego nie niepokoił.

Przeszedł bez żadnej kontroli.

 

Panowie celnicy wiedzcie,

Że mnie ten fakt bardzo boli!

Ulotka

Robiłem szybkie zakupy.

Byłem już trochę spóźniony

I musiałem się pospieszyć,

Żeby zdążyć do znajomych.

 

Kiedy wracałem do domu

Zauważyłem papierek

Zatknięty za wycieraczkę.

Czasu nie miałem zbyt wiele,

Więc olałem tą ulotkę.

Podczas jazdy ją wiatr szarpał,

Aż sfrunęła zakosami

Niczym alpejczyk na nartach.

 

Gdy wysiadłem z samochodu

By żonie podać zakupy,

Zauważyłem, że zderzak

Jest dość poważnie zepsuty.

To, co wziąłem za ulotkę,

Było najprawdopodobniej

Informacją kontaktową

Skierowaną właśnie do mnie.

Za stary?

Otrzymałem urzędowe

Upomnienie z magistratu,

Że mogę być ukarany

Karą w postaci mandatu.

Choć nie podano żadnego,

Wiarygodnego powodu,

Muszę usunąć z ulicy

Wrak mojego samochodu.

Jeżeli go nie usunę,

To oni zrobią to sami,

A mnie, jako właściciela,

Zaraz obciążą kosztami.

 

Mam od lat starego golfa

Jeszcze na czarnych tablicach.

Ten samochód, chociaż stary,

Jest wyjątkiem na ulicach.

 

Jeżdżę nim co dzień do pracy.

Żeby zadać więcej szyku,

Złożyłem w urzędzie wniosek

O rejestrację antyku..

Jest już stary, a więc chciałbym

Jeździć na „żółtych tablicach”

I swoim „młodym antykiem”

Poszpanować na ulicach.

 

Zaznaczyłem, że dostarczę

Wymagany komplet „kwitków”,

Jak otrzymam białą Kartę

Ewidencyjną Zabytków.

 

Urząd wniosek tak rozpatrzył,

Że uznał antyk za „wraka”.

To z jego niekompetencji

Ta bulwersująca draka.

Wdzięczne dzieciaki

Pracuję w jednym z przedszkoli

Jako „pani przedszkolanka”.

Cieszę się widząc „swe dzieci”

Codziennie, każdego ranka.

 

Kiedyś odwiedził mnie chłopak.

Zobaczyły go dzieciaki.

Otoczyły go natychmiast

Dziewczynki oraz chłopaki.

 

Kiedy już miał iść do domu,

Część dzieci się popłakało

I żeby chciał dłużej zostać,

U mnie pomocy szukało.

 

Jeden nawet mnie zapytał:

(On ma na imię Michałek)

„Czy ten kumpel zamiast pani

Może tu zostać na stałe”?

 

Inny memu chłopakowi

Wyznał wcale nie dziecinnie,

Że stać go na znacznie więcej

I tylko marnieje przy mnie.

Cudowny i drogi

Na pierwszą naszą rocznicę

Proponowałem dziewczynie

Obiad w fajnej restauracji

I romantyczny film w kinie.

 

Obiad minął nam cudownie.

Po obiedzie powiedziałem,

Że czuję się bardzo słabo

I do domu już iść chciałem.

Ona bardzo się przejęła

Tą niespodzianą wymówką

I odwiozła mnie chorego

Wierząc w każde moje słówko.

 

A naprawdę to tak było:

Ja nie miałem bólu główki,

Tylko obiad był za drogi

I nie starczało gotówki.

Pokrewna dusza

Poszłam dziś sama do klubu.

Dzisiaj za singielkę robię.

Mam tak bardzo podły nastrój,

Że chyba popiję sobie.

Chcę też zapoznać chłopaka,

Bo poprzedni mnie porzucił.

Widzę go, tego bydlaka,

Jak dumnie z nową lasencją

Przechadza się jak kogucik.

 

Dzisiaj właśnie mu pokażę,

Że bez niego daję radę

I właśnie na jego oczach

Zrewanżuję się za zdradę.

 

Patrzę wokoło po sali.

Szukam fajnego chłopaka.

Widzę. Przystojny, zadbany.

Wygląd dużego luzaka.

Uśmiecha się i podchodzi.

Chyba wpadłam jemu w oko.

Prosi do tańca. Tańczymy.

„Były” patrzy się złowrogo.

 

Potem siadamy przy barze.

On zamawia dwa koniaki.

Mówi mi, że świetnie tańczę

I że nie zna drugiej takiej.

Chwali mnie także za uśmiech,

Za to, że świetnie się ruszam

I w ogóle, że jest we mnie

Bardzo pokrewna mu dusza.

 

Dziękuję za komplementy

I imieniem się przedstawiam:

„Jestem Klaudia, miło bardzo”.

„Też mi jest miło, Oktawia”.

Deser

Poszłam na samotny obiad

Do pobliskiej restauracji.

Smakowało co podano.

Nie muszę już jeść kolacji,

Więc postanowiłam zaszaleć

I dodatkowo „zaliczyć”

Jeszcze deser niespodziankę:

„Marzenie każdej dziewicy”.

 

Po chwili mam zamówienie.

Kelner z uśmiechem Jokera

Przyniósł mi coś pod pokrywą

I natychmiast ją otwiera.

 

Na talerzu dwie kuleczki

Lodów i banan pośrodku

Symetrycznie rozłożone

Na porcelanowym spodku.

 

Jest też druga niespodzianka

Dla takiej ja laseczki.

To brak ( i to przemyślany)

Widelczyka lub łyżeczki.

Kapłańska posługa

Kiedy moja narzeczona

Wyjechała gdzieś służbowo,

Jej rodzice, przyszli „teście”,

Zaprosili mnie „na słowo”.

 

Bardzo się tym stresowałem,

Gdyż nie bardzo mnie lubili.

Byłem pewien, że na pewno

Jakiś podstęp wymyślili.

 

Ale nie. Było spokojnie.

Wręcz określiłbym dostojnie,

Gdyż na obiad był proszony

Oprócz mnie też ksiądz kanonik.

Siedzieliśmy obok siebie.

Po deserze, po kryjomu

Dał mi sygnał, żebym jego

Przez grzeczność odwiózł do domu.

 

Kiedy już byliśmy sami,

To powiedział mi w trzech zdaniach:

 – Żebym zaraz przyszłą żonę

Zabrał do swego mieszkania.

 

– Jak ja byłem w toalecie,

Teść chciał jemu mnie wystawić,

Żeby „święte” egzorcyzmy

Nad moją duszą odprawił.

 

– Ponoć jestem ewidentnie

Opętany przez demona

I manipuluję córką

Zniewalając ją w swych szponach.

 

Dzisiaj jesteśmy małżeństwem.

Dzięki postawie kapłana

Moja żona z rąk rodziców

Została… uratowana!

Za mało …ości

Choć mam dwadzieścia dwa lata,

To mamuśka razem z „tatką”

Traktują mnie w taki sposób,

Jak bym była nastolatką.

 

Od kilku lat jestem w związku.

Chcemy założyć rodzinę,

Jednak mama razem z „tatką”

Uważają to za kpinę.

Podobno nie mam pojęcia

O poświęceniu, miłości,

Zaangażowaniu oraz

Jeszcze wielu innych…ości.

 

Zrobię tak, jak ja uważam.

Jednak muszę wspomnieć o tem,

Że przez całe moje życie

Jestem dla mamy kłopotem.

Miała tylko osiemnastkę,

Kiedy już mnie urodziła,

A do dzisiaj już trzy razy

Szczęśliwie się… rozwodziła!

Kto się zgapił?

Często bywam u chłopaka

W jego małej garsonierze.

Rankiem jedliśmy śniadanko,

A zawsze w przeddzień wieczerzę.

 

Po ostatniej naszej nocy,

Odkryłam brak swych kolczyków.

U niego je zostawiłam?

Może na nocnym stoliku?

Poprosiłam, by je przyniósł,

Bo bez nich dziwnie się czuję.

Następnego dnia mi oddał.

„Aleś ty gapa” – żartuje.

 

Przyznałam rację, lecz zaraz

Mina mi zrzedła ogromnie.

Te kolczyki, które przyniósł

Wcale nie należą do mnie.