Starość to…

Sąsiadka mnie namawiała

Na wspólne bieganie ze mną,

Lecz zbywałam ją wymówka,

Bowiem wolałam się zdrzemnąć.

 

Gdy już zbrakło argumentów,

Pobiegłyśmy na przebieżkę.

Po kwadransie poprosiłam,

Byśmy… zwolniły troszczkę.

A po następnych minutkach

Na tyle straciłam werwę,

Że ją niestety musiałam

Poprosić o dłuższą przerwę.

 

Nie byłby to aż tak wielki

Powód do wstydu pod słońcem

Gdyby nie to, że sąsiadka

Jest już po siedemdziesiątce.

 

A ja, co całkiem przegrałam

Dzisiaj ten biegowy teścik,

Za niecały miesiąc skończę

Z wielką pompą lat… trzydzieści!

 

Przerwa

Mamy w pracy przerwę na lunch.

Zawsze jeden z mych kolegów

Zamiast zamówić coś w barku,

Całą przerwę spędza w… biegu.

 

Po prostu biega „dla zdrowia”.

Bo ruch dobrze jemu służy.

Dzisiaj również poszedł ganiać,

Chociaż od rana się chmurzy.

 

Po powrocie mnie zapytał,

Czy nie mam dezodorantu,

Albo może przypadkowo

Tubki antyperspirantu.

 

Gdy podałem mu to drugie,

On patrząc na mnie poprosił,

Żebym ja z niego skorzystał,

Gdyż to nie on z nas się spocił.

Wyselekcjonowała…

Szef poprosił, bym zrobiła

Dla niego wstępną selekcję

CV na wolną posadę

I dała swe referencje.

 

Siedemdziesiąt procent zgłoszeń

Zanegowałam dlatego,

Że mym zdaniem żadne się nie

Nadawało do niczego.

 

Było wśród nich kilka fajnych,

Bardzo interesujących.

A ten, mym zdaniem najlepszy,

Był też w dodatku… gorszący!

 

Obiecujący kandydat

Nawet zamieścił… reklamę:

„Kręcę swoim przyrodzeniem” –

W sekcji „hobby” miał wpisane.

 

Założyłam, że ten głupi

Żart ktoś mu celowo zrobił

I wpisał te głupstwa w CV

Zupełnie bez jego zgody.

 

Zadzwoniłam więc do niego

I powiedziałam prywatnie,

Że musi wymienić CV

Na najbardziej… aktualne.

 

Facet bez żenady spytał,

Czy chodzi mi o „kręcenie”.

Przytaknęłam, a on na to”

„Takie już mam przyrodzenie.

Kręcę nim młynki, ósemki

I nie będę zbyt bezczelny,

Jeśli stwierdzę, że w „te klocki”

Ze mnie też fachowiec świetny”.

 

Bezsenność w Sieci

Sprzedaję poprzez Internet

Własnej roboty produkty.

Niezłe ceny proponuję.

Nie mam charakteru kutwy.

 

Na Facebooku mam swą stronkę

I tam „łapią” mnie klienci.

Piszą do mnie, zamawiają.

Interes się nieźle kręci.

 

Ostatnio nieznana pani

W zamówieniu napisała,

Co zamierza u mnie kupić.

Potem jeszcze nadsyłała

W odstępach chyba kwadransów

Serię takich wiadomości:

-„Czemu mi nie odpisujesz”?

-„Czy może  chcesz mnie zezłościć”?

-„Bo kupię to w innym sklepie”!

-„Nie masz nawet za grosz taktu,

Bo ignorujesz klientów

Bezczelnym brakiem kontaktu”!

 

Potem jeszcze na mej stronie

Zamieściła takie treści:

-„Brak kontaktu ze sprzedawcą.

To w głowie mi się nie mieści,

Że nie da się nic zamówić!

Nie polecam. Kup gdzie indziej!!!

Nie daj nawet pięciu groszy

Zarobić tej głupiej pindzie”!

 

To wszystko byłoby OK,

Bo klient ma zawsze rację

I w każdym momencie może

Wyrazić swoje frustracje.

 

Ale opisana akcja

Odbyła się w środku nocy!

Ja wtedy zwyczajnie spałam.

Internet nie śpi, więc łączy.

 

Nie zawsze można odebrać

Wiadomość, nawet dość pilną.

Mój sklepiczek nie jest służbą

Przez calutką dobę czynną.

Pierwszy raz mi się trafiła

Taka dość dziwna osoba.

Która nawet w środku nocy

Nie sypia, żeby kupować.

 

 

 

Zawsze pomocna

Mama poszła do znajomych

Na proszone imieniny.

Miałem wtedy wolną chatę

Dla siebie i mej dziewczyny.

 

 Po szesnaście lat już mamy.

Lubimy miłe zabawy.

Na razie jeszcze bez seksu,

Ale… nabywamy wprawy.

 

To był dla nas świetny wieczór,

Nagle drzwi się otworzyły.

Pojawiła się w nich  mama,

Gdy myśmy się… nie nudzili.

 

Niezrażona powiedziała,

Że u znajomych tchnie nudą,

Więc wolała chociaż chwilkę

Spędzić ze mną i… mą lubą.

 

Lecz to jeszcze nie najgorsze,

Że nas jakby przyłapała,

Tylko to, że zaraz po tym

Z cierpkim uśmieszkiem dodała:

 

„Wy sobie nie przeszkadzajcie.

Dobrze znam uczuć porywy.

A jakby była potrzeba,

To mam gdzieś… prezerwatywy”.

Toast

Za tydzień mamy z małżonkiem

Pierwszą rocznicę zaślubin.

Staramy się o potomka.

Mąż mnie do tego namówił.

 

 Od miesiąca mi się spóźnia

To, co zwykle świadczy o tym,

Że niedługo będę miała

Poranne mdłości, wymioty…

 

Szczęśliwa, jak nigdy w życiu

Czekałam na wielką chwilę,

Kiedy mężowi tą wieścią

Naszą rocznicę umilę.

 

Ta uroczysta kolacja

Byłaby świetną okazją…

Do dzisiaj, no bo niestety

Szydło z woreczka wylazło.

 

Jednak “ciotka” przyjechała,

Jak co miesiąc, choć spóźniona.

Niestety, jeszcze musimy

Trochę poczekać na toast.

Wędkowanie

Mam małe mieszkanko w bloku.

Choć to tylko kawalerka,

To jednak jest też balkonik:

Mały podest i barierka.

W tym pionie mojego bloku

Są jedynie kawalerki.

Wszyscy najemcy tych mieszkań

To single albo singielki.

Zawsze muszę na balkonie

Suszyć każde moje pranie,

Gdyż by rozstawić suszarkę,

Za małe jest me mieszkanie.

Niedawno tak się zdarzyło,

Że źle zapięłam zapinki

I na balkon piętro niżej

Zleciały me nowe stringi.

Zeszłam na dół, lecz sąsiadki

Akurat nie było w domu.

Ściągnęłam swego faceta,

Żeby mi  w nieszczęściu pomógł.

On wymyślił, żeby zgubę

Ściągnąć tu z powrotem wędką.

Póki nie ma tej sąsiadki

Trzeba by zrobić to prędko!

Wyobraźcie sobie scenkę:

Jakiś dość młody osobnik

Na wędkę  kradnie majteczki

Suszące się  piętro pod nim.

On tak zrobił! Po kwadransie

Udało mu się je „złowić”.

Potem dopiero spokojnie

Nad sprawą się zastanowił.

„Lepiej późno niźli wcale”;

Przysłowie znów się sprawdziło.

Sam bowiem doszedł do wniosku,

Że chyba nie warto było…

Kilkoro osób z sąsiedztwa

Widziało te jego wyczyny.

Teraz patrzą nań z ukosa

Robiąc różne, głupie miny!

Ona czy On?

Mój chłopak jest delikatny.

Ma ciało drobnej budowy.

Do tego włosy w kędziorach

I długie, szczuplutkie nogi.

 

Niejednokrotnie mówiłam

Że wygląda na cud-laskę.

Zawsze jednak me uwagi

Wzbudzały w nim irytację.

Miał pretensję, że przesadzam.

Dobrze czuł się w swoim ciele.

Czasem tylko swą czuprynę

Prostował smarując… żelem!

 

Kiedyś, gdy był na basenie,

Podszedł ratownik do niego

Prosząc go, „żeby włożyła

Górę od kąpielowego”!

Nie widziałam go przez tydzień,

Do spotkania ze mną nie był skory.

Po tygodniu już wiedziałam:

Zapuścił wąsy. Przystrzygł kędziory!

Czy to wstyd?

Jako ratownik medyczny

Pracuję już cztery lata.

Uczestniczę, choć nie zawsze,

W różnych nieszczęściach, dramatach.

 

Dzisiaj rano nas wezwano

Do  młodej kobiety w ciąży,

Której odeszły już wody.

Gnaliśmy, by na czas zdążyć.

 

Ona była w autobusie.

Właśnie do pracy jechała.

Wezwali nas dwaj studenci

Nie wiedząc, że… oszukiwała.

 

Pani dopiero w karetce

Przyznała nam się do tego,

Że nie odeszły jej wody,

Tylko siknęła, dlatego

Że dziecko się tak wierciło

I kopało po wielokroć;

To jest najważniejszy powód,

Że zrobiło się zbyt mokro.

 

A poza tym się wstydziła

Powiedzieć, że się zsikała.

Reakcji współpasażerów

Panicznie się obawiała.

Doradca

Koleżankę z mego biura

Wezwano dzisiaj do szefa.

Strasznie się denerwowała,

Że przydarzy się jej  niefart.

 

Próbowałam  w jakiś sposób

Rozładować atmosferę

Głupim kawałem, co zaraz

Niestety stał się  problemem.

 

Tylko do niej powiedziałam,

Ale wszyscy to słyszeli:

„Zrób szefuńciowi lodzika,

Wtedy zły los się odmieni.

To jedyny sposób, żeby

Dostać awans i podwyżkę.

Robiły to już przed tobą

Koleżanki. Prawie wszystkie”!

 

Miał być dowcip, wyszła wtopa.

Tuż za mną stał szef – przystojniak.

Zamarłam ze strachu słysząc:

„A to ciekawa teoria”!

 

W praktyce się okazało,

Że na nią już czekał awans.

A ja koleżankom nadal

Głupie dykteryjki gadam.