Wędkowanie

Mam małe mieszkanko w bloku.

Choć to tylko kawalerka,

To jednak jest też balkonik:

Mały podest i barierka.

W tym pionie mojego bloku

Są jedynie kawalerki.

Wszyscy najemcy tych mieszkań

To single albo singielki.

Zawsze muszę na balkonie

Suszyć każde moje pranie,

Gdyż by rozstawić suszarkę,

Za małe jest me mieszkanie.

Niedawno tak się zdarzyło,

Że źle zapięłam zapinki

I na balkon piętro niżej

Zleciały me nowe stringi.

Zeszłam na dół, lecz sąsiadki

Akurat nie było w domu.

Ściągnęłam swego faceta,

Żeby mi  w nieszczęściu pomógł.

On wymyślił, żeby zgubę

Ściągnąć tu z powrotem wędką.

Póki nie ma tej sąsiadki

Trzeba by zrobić to prędko!

Wyobraźcie sobie scenkę:

Jakiś dość młody osobnik

Na wędkę  kradnie majteczki

Suszące się  piętro pod nim.

On tak zrobił! Po kwadransie

Udało mu się je „złowić”.

Potem dopiero spokojnie

Nad sprawą się zastanowił.

„Lepiej późno niźli wcale”;

Przysłowie znów się sprawdziło.

Sam bowiem doszedł do wniosku,

Że chyba nie warto było…

Kilkoro osób z sąsiedztwa

Widziało te jego wyczyny.

Teraz patrzą nań z ukosa

Robiąc różne, głupie miny!

Ona czy On?

Mój chłopak jest delikatny.

Ma ciało drobnej budowy.

Do tego włosy w kędziorach

I długie, szczuplutkie nogi.

 

Niejednokrotnie mówiłam

Że wygląda na cud-laskę.

Zawsze jednak me uwagi

Wzbudzały w nim irytację.

Miał pretensję, że przesadzam.

Dobrze czuł się w swoim ciele.

Czasem tylko swą czuprynę

Prostował smarując… żelem!

 

Kiedyś, gdy był na basenie,

Podszedł ratownik do niego

Prosząc go, „żeby włożyła

Górę od kąpielowego”!

Nie widziałam go przez tydzień,

Do spotkania ze mną nie był skory.

Po tygodniu już wiedziałam:

Zapuścił wąsy. Przystrzygł kędziory!

Czy to wstyd?

Jako ratownik medyczny

Pracuję już cztery lata.

Uczestniczę, choć nie zawsze,

W różnych nieszczęściach, dramatach.

 

Dzisiaj rano nas wezwano

Do  młodej kobiety w ciąży,

Której odeszły już wody.

Gnaliśmy, by na czas zdążyć.

 

Ona była w autobusie.

Właśnie do pracy jechała.

Wezwali nas dwaj studenci

Nie wiedząc, że… oszukiwała.

 

Pani dopiero w karetce

Przyznała nam się do tego,

Że nie odeszły jej wody,

Tylko siknęła, dlatego

Że dziecko się tak wierciło

I kopało po wielokroć;

To jest najważniejszy powód,

Że zrobiło się zbyt mokro.

 

A poza tym się wstydziła

Powiedzieć, że się zsikała.

Reakcji współpasażerów

Panicznie się obawiała.

Doradca

Koleżankę z mego biura

Wezwano dzisiaj do szefa.

Strasznie się denerwowała,

Że przydarzy się jej  niefart.

 

Próbowałam  w jakiś sposób

Rozładować atmosferę

Głupim kawałem, co zaraz

Niestety stał się  problemem.

 

Tylko do niej powiedziałam,

Ale wszyscy to słyszeli:

„Zrób szefuńciowi lodzika,

Wtedy zły los się odmieni.

To jedyny sposób, żeby

Dostać awans i podwyżkę.

Robiły to już przed tobą

Koleżanki. Prawie wszystkie”!

 

Miał być dowcip, wyszła wtopa.

Tuż za mną stał szef – przystojniak.

Zamarłam ze strachu słysząc:

„A to ciekawa teoria”!

 

W praktyce się okazało,

Że na nią już czekał awans.

A ja koleżankom nadal

Głupie dykteryjki gadam.

Przemiana

Jeden z mych kolegów z pracy

Od pierwszego dnia poznania

Nie potrafił się powstrzymać

Od ciągłego docinania.

Dokuczał mi nieustannie.

A że jestem dość nieśmiała,

To najzwyczajniej na świecie

Kontaktów z nim unikałam.

 

W zeszłym tygodniu, gdy znowu

Znów mi dociął dosyć szpetnie,

Nawrzeszczałam tak na niego

Że zaniemówił kompletnie.

Stał i patrzył na mnie głupio,

Bo wreszcie poszłam na całość.

Co się wtedy wydarzyło,

Pół biura chyba widziało.

 

Dzień później on podszedł do mnie

I  przyznał, że nigdy dotąd

Nie był aż tak podniecony.

Ma złość była dlań pieszczotą!

 

Od wtedy jest bardzo miły

I wciąż powtarza pytanie,

Czy on może na to liczyć,

Że jego Panią zostanę,

A on z namiętności dzikiej

Zostanie mym… niewolnikiem.

Co twoje, to…

Mieszkałam w jednym mieszkaniu,

Z koleżanką, która była

Bardzo serdeczną kobietą.

Niestety się pomyliłam.

 

Tydzień temu niespodzianie

Wyprowadziła się z domu

Wtedy, kiedy byłam w pracy.

Narzeczony jej w tym pomógł.

Podjechał autem dostawczym

I załadował do niego

Rzeczy, jakie ona miała

I część dobytku mojego.

 

Gdy wróciłam, zobaczyłam

Puste półki i szafeczki.

Brakowało mych talerzy,

Zniknęły srebrne łyżeczki.

Nie doliczyłam się garnków,

Mikrofalówki, pościeli.

Zabrali także suszarkę,

Mój odkurzacz też „zwinęli”.

 

Zaraz do niej zadzwoniłam

Z pretensją, o co jej chodzi.

Ona wielce zadziwiona,

Tak mi swe racje dowodzi:

„Mieszkałam z tobą trzy lata.

Ze wszystkiego korzystałam,

Więc to też jest mój dobytek,

I swą część z sobą zabrałam”.

 

Zgłosiłam kradzież policji,

Ale czarno wszystko widzę,

No bo nie mam żadnych faktur.

Jeśli zobaczę, to… figę!

Pozory mylą

Już chyba ze dwa tygodnie

Biegam po pracy dla zdrowia.

Wybieram bezpieczne trasy.

Zawsze omijam pustkowia.

 

Nie zdążyłem jeszcze kupić

Do biegania żadnych ciuchów.

Obywam się także dotąd

Bez specjalistycznych butów.

Stwierdziłem, że szkoda kasy,

Bo przy mym tempie biegania

I przemierzanych dystansach

Mogę mieć zwykłe ubrania.

 

Tak uważałem do wczoraj.

Lecz musiałem zmienić zdanie,

Gdy popadłem w tarapaty

Przez to „cywilne” bieganie.

 

Biegłem jak zwykle chodnikiem.

Nagle patrol policyjny

Zgarnął mnie na komisariat,

Jakbym ja czemuś był winny.

 

Maglowało mnie na zmianę

Trzech aspirantów w mundurach.

Oskarżali mnie o napad…

Jakaś piramidalna bzdura!

 

Okazało się, że w miejscu,

W którym mnie zatrzymano,

Chwilę wcześniej jakiś menel

Napadł na leciwą panią.

A ja, zdaniem policjantów,

Swym strojem uwagę zwracam,

Bo wyglądam na złodzieja,

A nie zwykłego biegacza.

Stalking kwiatowy?

Moja pani się martwiła.

Widać coś Ją zdołowało.

Chciałem jej kłopotach pomóc,

Bo to wciąż się pogłębiało.

 

Pytałem się o przyczynę

Tej dosyć dziwnej odmiany.

Nie zdradziła. Wtedy właśnie

Wpadłem na przewrotny zamysł.

 

Zrobiłem Jej niespodziankę.

Zamówiłem w Interflorze

Kwiaty oraz czekoladki.

Być może, to jej pomoże!

 

Kurier miał wszystko dostarczyć

Na adres Jej miejsca pracy.

To miał być znak, że jest ten ktoś,

Dla kogo Ona coś znaczy.

 

Kiedy wróciła do domu,

Poskarżyła się, że znowu

Przysłał jej tandetne kwiatki

Jakiś nieznajomy łobuz.

„Znowu”! „Łobuz”! To jest stalking!

Ktoś mą żonę nęka w pracy!

Codziennie się z Nią spotyka.

Lecz.. czemu kwieciem Ją straszy?!

Bez rozporka

Robiłam porządek w ciuchach.

Czynię to zresztą co wiosnę.

Nim wyrzucę, to przymierzam

Szczególnie te zeszłoroczne.

 

Ze smutkiem musiałam przyznać,

Że już nie mieszczę się w spodnie,

W których jeszcze w zeszłym roku

Było mi  bardzo wygodnie.

 

Później dotarło to do mnie,

Że te portki nie są moje.

Zapytałam o to męża,

A ten zaskoczony gnojek

Zaczął kręcić coś o kumplu,

Co zostawił mu te spodnie…

Plątał się, a tłumaczenia

Były z gruntu bezsensowne.

 

Spodnie nie miały rozporka.

Ewidentnie damski model!

Zdradził się, że ma kochankę,

Co ma mniejszy obwód bioder!

Chemia fizyczna?

Po prawie roku małżeństwa

Okazało się, że mój mąż

Ma ochotę pofiglować

Wczesnym rankiem ciągle, wciąż.

 

A mnie rano właśnie trzeba

Mocnej kawy do rozruchu,

Bo wtedy przeważnie jestem

Gwiazdą pośród „ospaluchów”.

Za to wieczorem odczuwam

Erotyczne apogeum,

Wtedy mój mąż dniem zmęczony

Zasypia słodko w fotelu.

 

A mówią, że przeciwieństwa

Przyciągają się. To prawda.

Lecz w miłości, która chemią,

To maksyma bezpodstawna!