“Kolega”

Na weselu mej kuzynki

Tańczyłem ze swą narzeczoną

Przytulańca, znaczy tango,

Blisko siebie – „łono w łono”.

 

Zaczęła mnie prowokować

Pocierając mnie znacząco

W takim miejscu, że natychmiast

Zrobiło mi się gorąco.

 

Reakcja mojej męskości

Była natychmiastowa

I gdyby nie Jej sukienka

Nie mógłbym się nigdzie schować.

Przyciągnąłem Ją do siebie.

Ona zareagowała

I jeszcze bardziej namiętnie

O mnie się ocierała.

 

W pewnym momencie nasz didżej

Zagrał bardziej żywiołowo.

Wtedy nagle usłyszałem

„Odbijany” – jedno słowo.

 

Ten taniec z przyszłą teściową

Był dla mnie bardzo niezręczny.

Spróbujcie tańczyć z teściową,

Jak „kolega” jeszcze sterczy!

 

Faksowanie

Szef kazał mi przefaksować

Do jednego z kontrahentów

Jeszcze przed pójściem do domu

Całą stertę dokumentów.

 

Po pierwszych dwudziestu stronach

Miałam dosyć tej roboty,

Bo dwa faksy w naszym biurze

To jakieś stare klamoty!

 

Jednak nadal wysyłałam

Coraz bardziej tym znudzona.

Zadzwonił nagle telefon,

Gdy „poszła” trzydziesta strona.

 

To kontrahent informował,

Że wkładam kartki odwrotnie,

Bo z ich strony wciąż wychodzą

Tylko same puste kopie.

Nygus

Ja sama pracuję, bo mąż

Od pół roku jest bez pracy.

Bardzo ciężko nam się żyje

Tylko z jednej, mojej płacy.

 

Dzisiaj miał iść na rozmowę.

Był umówiony w południe.

Gdy wróciłam, on przy kompie

Siedział ubrany dość schludnie

W marynarkę i koszulę,

Do tego krawacik w kratki,

Ale niżej katastrofa;

Na sobie miał tylko… gatki.

 

Grał spokojnie na laptopie

I patrzył na mnie zdziwiony,

Jak gdyby się nie spodziewał

Widoku swej własnej żony!

 

Zapytałam go o wynik

Jego rozmowy o pracę,

Ale widzę, że znów tylko

Nerwy i spokój utracę.

 

A on patrząc ze zdziwieniem

Powiedział, że się przez chwilkę

Zagapił przed wyjściem z domu…

Czy on mnie miał za debilkę?

 

Ta „chwilka” trwała sześć godzin!

Jak się nie postara bardziej,

To przy takich „wielkich chęciach”

Nigdy roboty nie znajdzie!

Dowód

Mój, na szczęście, eksmałżonek

Na rozprawie rozwodowej

Żeby mnie zdyskredytować

Nie powstrzymał się od obelg.

 

Nie będę ich cytowała,

Bo nie wszystkie były grzeczne.

Ale, żeby mnie pogrążyć

To skorzystał z ostatecznej:

Przyniósł do Sądu dokument

Jako mojej winy dowód,

Że on nie jest ojcem dziecka.

I to rozwodu jest powód!

 

Bardzo zaskoczył tym wszystkich

Mnie przypisując tę winę.

A najbardziej się zszokował

Nasz… adoptowany synek.

Mistrz kuchni

Mój facet chciał mi dziś sprawić

Prezencik na „walentynki”.

Miała to być kolacyjka

A nie „lufa i piklingi”.

 

Bardzo mnie to zaskoczyło,

Bo dotąd najwyższym szczytem

Było gotowanie wody

A także… solenie frytek!

 

Przeczytał mnóstwo przepisów.

Zadał mi miliony pytań.

W końcu wziął się za pichcenie,

Ja poszłam trochę poczytać.

 

Siedziałam w pokoju obok,

By nie przeszkadzać mistrzowi.

Słyszałam przez drzwi, jak w kuchni

Miły dwoił się i troił.

 

Ale wtedy, gdy poczułam

Swąd kuchenny aż w pokoju,

Pobiegłam tam, żeby sprawdzić

Pełna  lęku, niepokoju.

 

On zatrzymał mnie u progu

Wyjaśniając, że ma wszystko

Co planował pod kontrolą.

Udał mu się nawet biszkopt!

Teraz tylko oczekuje,

Aż się olej zagotuje.

 

Nie spytałam na cholerę

Potrzebny wrzątek z olejem,

Bo z oleju zamiast pary

Buchnął płomień w kłębie spalin!

Moja Mama

Przyznam, że nie mieszkam w Polsce.

Byłam dzieckiem chorowitym.

Lekarze byli bezradni.

Nie pomógł nawet krucyfiks!

 

Ciągłe problemy ze zdrowiem

Doprowadziły do tego,

Że w rodzinie się mówiło:

„Ta Mała jest do niczego!

Wszystko za nią robi mama,

Bo Ona się nie nadaje”.

W sumie to mówili prawdę,

Sama to dzisiaj przyznaję.

 

Wciąż mnie w domu wyręczano,

Kiedy ja nie miałam siły.

Tęsknie patrzyłam przez okno

Na dzieci, gdy gdzieś pędziły.

Całe miesiące spędzałam

W sanatoriach i szpitalach.

Starałam się być pogodną

I na nic się nie użalać.

 

Teraz już jestem dorosła.

Z mężem chcemy mieć dzieciaczka.

Poszłam do ginekologa,

Nie mogę wiecznie się cackać.

 

Dowiedziałam się, że wskutek

Przebytych chorób nie mogę

Zajść w ciążę w sposób normalny-

Taką dostałam przestrogę.

Nawet gdy się „cudem” uda,

To tej ciąży nie donoszę,

Choćbym przez cały ten okres

Była „schowana pod kloszem”.

 

Gdy mama się dowiedziała,

Zawołała klaszcząc w dłonie:

„Ja zostanę surogatką!

Wnuczka mego nie poronię”!

Winna, grzeszna

Niespodziewanie mój chłopak,

Po kielichu (dla kurażu)

Przyszedł do mego mieszkania

Namówić mnie do mariażu.

Teraz mówi się: „oświadczył”,

Ale chodzi o to samo.

Teraz o rękę córeczki,

Nie prosi się taty z mamą!

 

Rano, kiedy się obudził,

Byłam calutka w skowronkach.

Czułam się dostojnie, godnie

Jako jego przyszła żonka!

On zaspany przetarł oczy

I spytał mnie, co się stało,

Że jest tutaj właśnie przy mnie

I ma całkiem nagie… ciało.

 

Nie pamiętał, że przez niego

Od wczoraj jestem szczęśliwa,

Że niedługo, już po ślubie,

Będę się jak On nazywać.

 

Po tym jak to powiedziałam,

To on śmiejąc się rubasznie

Krzyknął, że nic nie pamięta,

Więc co mówił, nie jest ważne.

 

Zażądał zwrotu pierścionka,

Bo kupił go, lecz dla innej.

Takiej, która aż do ślubu

Nie da się uwieść. Niewinnej!

 

Wyrzuciłam gnoja za drzwi,

A jego rzeczy tuż za nim.

Nie wiedziałam, że on taki

Dwulicowy chrześcijanin!

Nikt

Dowiedziałem się przypadkiem,

Że maturzyści z mej klasy

Od trzech lat się spotykają,

By wspominać dawne czasy.

 

Co roku opowiadają,

Co z nimi dzieje się teraz.

Gdy się o tym dowiedziałem

To trafiła mnie… cholera!

 

Mnie wcale nie zapraszano.

Przecież o takich spotkaniach

Organizator powinien

Wszystkich z klasy powiadamiać.

 

Byłem w klasie jednym z lepszych

Uczniów z matmy i fizyki.

Teraz czuję, że dla klasy

Ja byłem po prostu… nikim!

Tapeta

Powiedziałam mężowi, żeby

Tapetę zmienił w smartfonie,

No bo mi się nie podoba

I mam awersję do niej.

 

Zdziwił się, gdyż na tapecie

Moja twarz figurowała.

To zdjęcie było okropne,

Dlatego zmienić je chciałam.

 

Prosiłam, żeby poczekał,

Aż poprawię wygląd twarzy.

On tylko mruknął pod nosem,

Że to nigdy się nie zdarzy…

Opłata za luksus

Cioteczka mnie poprosiła

O pilnowanie mieszkania

Przez dwa tygodnie, gdy ona

Przechodzić będzie badania.

Musi jechać do szpitala

Poza miejsce zamieszkania

I boi się, że w tym czasie

Będzie ofiarą włamania.

 

Z chęcią się zgodziłam na to,

Bo chatę ma na full wypas,

A ja mieszkam w kawalerce,

Więc dla mnie to jak rarytas.

Pomieszkam sobie w luksusie.

Chociaż mam dalej do pracy,

Ale za to tam nie muszę

Zmywać po sobie naczyń!

 

Gdy wróciłam do mej klitki

Nie mogłam oczom uwierzyć.

W mym mieszkaniu dokonano

Najpospolitszej kradzieży.

Niewiele rzeczy zginęło,

Ale to majątek dla mnie.

Mieszkanie ogołocono

Bardzo dokładnie, starannie.

 

Wyglądało, jakby było

Opróżnione dla malarzy.

Zastanawiam się, dlaczego

Nikt tego nie zauważył.