Była na prawie…

Trzy lata jestem mężatką.

Wiem, że mój mąż był wcześniej

W związku z inną dziewczyną

I żył z nią także cieleśnie.

 

Ona jest straszną świruską.

Nagabuje nas bez przerwy.

Trwa to od samego ślubu.

Ja mam już stargane nerwy!

 

Nowy adres nie przeszkoda.

Chyba ma wtykę w Policji.

Nie można się przed nią schować!

 

Lecz ostatnio, dziwnym trafem

Udało się nam zamieszkać

Na dłużej niż wszędzie dotychczas,

Ale znowu trwa groteska:

 

Znalazła nas i co więcej

Poszła nawet na wizytę

Do przychodni mego męża

Żeby mu pokazać „cipę”.

Postąpiła zgodnie z prawem,

A dlaczego? To wam powiem:

Ma prawo wybrać lekarza;

Mój mąż jest ginekologiem.

Związany

Mam fajnego psa – wilczura.

Jest młody, jeszcze „dziecinny”,

Ale go uczę, trenuję.

Z każdym dniem jest bardziej zwinny.

Nie ma jeszcze dokumentów:

Rodowodu, książki zdrowia.

Zamierzam je psu wyrobić.

Przecież to drobniutki drobiazg!

 

Przedwczoraj podczas spaceru

Zerwał mi się psiak ze smyczy.

Do dziś, choć się zastanawiam,

Nie mogę ustalić przyczyn.

Uciekł mi do lasu, gdzie go

Znalazł jeden z mych sąsiadów.

Zabrał do domu jak swego,

Choć to czyn przeciwko prawu!

 

Ubzdurał sobie, że zwierzak

Doznał ode mnie okrucieństw

I nie chcąc już dłużej cierpieć,

Postanowił w knieję uciec.

 

Wezwałem policję, lecz sąsiad

Skłamał, że ten pies jest jego,

A ja choruję psychicznie

I chcę go wziąć jak swojego.

Mundurowi ocenili,

Że pies faktycznie z sąsiadem

Wydaje się bardziej związany.

W sądzie rozwiążemy zwadę.

Kryzys wieku średniego

Słyszałem gdzieś o tak zwanym

Kryzysie wieku średniego.

Mówiono, że to ciężki okres

Dla każdego „trafionego”.

 

Zgłębiłem to zagadnienie,

Tak sam z siebie, po kryjomu,

Gdy dostrzegłem, co rodzice,

Kiedyś wyprawiali w domu.

 

Statystycznie występuje

U dziesięciu procent ludzi.

Mężczyznom oraz kobietom

Potrafi w życiu nabruździć.

Różne są tego symptomy:

– samotność lub przygnębienie,

– złość, nerwowość i apatia,

– kimś nowym zauroczenie.

Człowiek będący w kryzysie

– ma pociąg do alkoholu,

– ucieka od codzienności,

A tym samym chce uniknąć

Właśnie

 – odpowiedzialności.

 

To, co zrobili rodzice,

Nie mieści się w tych kanonach.

Są inni, lecz moja troska

Jest całkiem uzasadniona.

Ciesząc się, że oni może

Unikną tego kryzysu,

Obawiam się, że niestety

Będą ofiarą kaprysu.

 

Mój ojciec dostał ostatnio

W prezencie od kogoś grzybki,

A mama je przyrządziła

Nie wiedząc, że to używki.

Gdy je zjedli, to po chwili

Dzwonili na pogotowie

Ze skargą, że „jakieś książki

Przeciwko im są w zmowie

I szczerzą się na nich, żeby

Zjeść ich twarze wraz z…  uszami.

Proszą o pomoc, bo zaraz

Pożegnają się z… głowami”!

 

Całe życie byli przeciw

Używkom i narkotykom.

A teraz właśnie  stwierdzili

Że potrzebny był im ten „kop”.

Nigdy tak się nie bawili.

A że była świetna jazda,

To będą próbować dalej,

Nieważna jest grzybków nazwa!

 

Pogotowie przekazało

Do Policji „grzybny” wynik.

Już nie będą jedli „grzybków”.

Kryzys jeszcze jest… przed Nimi!

Windą do…

Kiedyś podczas jazdy windą

Miałem głupią sytuację.

Opowiem o niej nie po to,

Żeby wywoływać sensację,

Ale dlatego, że wtedy

Zachowałem się jak kretyn,

Który w głowie zamiast mózgu

Ma sfermentowany kefir.

 

W kabinie windy wraz ze mną

Jechała młoda dziewczyna.

Nagle „stop”, bo niespodzianie

Maszyneria się zacina.

 

Dziewczę zbladło i za moment

Trzęsła się już jak listek,

A dodatkowo jej oczy

Stały się blade i szkliste…

 

„Czy masz klaustrofobię”? – pytam.

Zaprzeczyła kręcąc głową

I wydukała, że właśnie

Przeżywa prawdziwy… horror!

Bo w filmach już oglądała,

Że tacy jak ja faceci

W zatrzymanych właśnie windach

Krzywdzą kobiety i dzieci!

 

Uraziła mnie tym sądem,

A więc ja w ramach odwetu

Użyłem po małej chwilce

Wypróbowanego blefu:

 

Odczekałem małą chwilkę,

Po czym  z grymasem na twarzy

Wytrzeszczyłem nagle oczy,

Żeby dziewczynę przerazić.

Zaraz też jak krowa lub żubr

Zaryczałem „buuu. buuu, buuu, buuu…

 

Dziewczyna się posikała

I przestraszona zemdlała.

Dobrze, że zaraz potem

Winda się… odblokowała!

Opiekun

Musiałam wyjść z domu wcześniej.

Mąż został więc sam z chłopcami,

Żeby ich cieplutko ubrać

Oraz przed wyjściem nakarmić.

Jeszcze potem dwóch urwisów

Do przedszkola zaprowadzić.

Mówił, bym była spokojna,

Na pewno sobie poradzi.

 

Odbierałam ich z przedszkola.

Starszy syn z wielkim wyrzutem

Wyskoczył do mnie znienacka

Wymachując swoim butem.

„Tata nie ubrał mi majtek”!

Na co młodszy się pochwalił:

„A ja mam ciepło, bo tata

Założył mi aż dwie pary”!

Zwrot grzecznościowy

Pracuję w restauracji, gdzie

Wszyscy są z sobą „na ty”.

Szef  niezbyt mnie lubi. On też

Nie jest cale z mej „parafii”.

Ale z wrodzonej grzeczności

Mówiłem do niego „na Pan”.

W końcu zwrócił mi uwagę,

Że ten zwrot, to spora gafa,

Bo gdy słyszy „Pan”, to czuje

Się, choć młody, zbyt nobliwie.

A on ma jeszcze czas na to,

By wyłysieć lub posiwieć.

 

Szef ma przecież zawsze rację.

We mnie nastąpiła zmiana.

Odtąd do niego się zwracam

Grzecznym zwrotem: „proszę Pana”.

Nie wyszło

Poznałem fajną dziewczynę.

Byłem z Nią na kilku randkach.

Niestety nie zaiskrzyło.

Tak bywa w wielu przypadkach.

 

Mówi się „trudno” i dalej

Się żyje, być może trudniej.

Jednak w tym moim przypadku

Żyło mi się wręcz paskudnie!

 

Właśnie dziś się dowiedziałem

Czemu nam dwojgu nie wyszło.

Mój ojciec mi ją przedstawił

Jako swoją żonę. Przyszłą!!!

Pomyłka

Nigdy dotąd w moim życiu

Nie bolała mnie tak głowa

Jak wczoraj, gdy rano wstałam,

By do pracy się szykować.

 

Ból był naprawdę potworny,

A myśl o pójściu do pracy

Też pogarszała sprawę, bo

Mogłam przez to wiele stracić.

 

Musiałam być w pełni sprawna,

Wzięłam więc etopirynę,

Ale ból nie ustępował.

Czułam, że zaraz… odpłynę!

 

Robiłam się coraz słabsza,

Lecz zdążyłam zauważyć,

Że będąc w sennym amoku

Coś innego mogłam zażyć.

 

Leżały tam rozsypane

Męża tabletki nasenne.

On leczy się na bezsenność

I zażywa je codziennie.

 

Choć przezwyciężyłam słabość,

To czułam się tak jak swój cień.

Spóźniłam się w końcu do pracy;

Nie był to dla mnie łatwy dzień.

Dublet

Nakryłem moją dziewczynę,

Z którą od roku chodziłem,

W łóżku z moim przyjacielem.

A tak bardzo jej wierzyłem,

Że przed ślubem ona nigdy

Nikomu nie odda cnoty.

Mnie czasami pozwalała

Na całuski i pieszczoty.

 

Teraz wiem, że dla niej byłem

Tylko zakochanym durniem

I zostałem oszukany

Pierwszy raz, ale podwójnie.

Nauka liczenia

Kiedy byłam nastolatką

Miałam „pieriepałki” z „matmą”

Rodzice to humaniści.

Im także z matmą nie łatwo.

 

Żeby jednak pomóc córce

Dali mi korepetycje.

Korepetytor to student.

Miał wiedzę i aparycję.

Umiał dobrze wytłumaczyć

I uczył mnie stosowania

Wszystkich sposobów i reguł

Jak rozwiązywać równania.

 

Ale to wszystko kosztuje.

A „korki” nie są zbyt tanie

I dlatego mój ojczulek

Wymyślił dla mnie zadanie.

Po kilku lekcjach on stwierdził,

Że facet, sam urodziwy,

Nie będzie na moje wdzięki

Odporny i niewrażliwy.

Zalecił, żebym podjęła

Przecież niewielkie ryzyko

I poderwała mentora.

Lekcje dawałby za friko.

 

Do dziś mam kłopoty z „matmą”.

Mój syn ma korepetycje,

Bo tak jak ja nie rachuje,

Lecz ma bankowe ambicje!

Chociaż z matmą jest na bakier,

To rachować kasę umie

I jak dziadek wszystko sprzeda!

Jak to robi? Nie rozumiem.