Nie wyszło

Poznałem fajną dziewczynę.

Byłem z Nią na kilku randkach.

Niestety nie zaiskrzyło.

Tak bywa w wielu przypadkach.

 

Mówi się „trudno” i dalej

Się żyje, być może trudniej.

Jednak w tym moim przypadku

Żyło mi się wręcz paskudnie!

 

Właśnie dziś się dowiedziałem

Czemu nam dwojgu nie wyszło.

Mój ojciec mi ją przedstawił

Jako swoją żonę. Przyszłą!!!

Pomyłka

Nigdy dotąd w moim życiu

Nie bolała mnie tak głowa

Jak wczoraj, gdy rano wstałam,

By do pracy się szykować.

 

Ból był naprawdę potworny,

A myśl o pójściu do pracy

Też pogarszała sprawę, bo

Mogłam przez to wiele stracić.

 

Musiałam być w pełni sprawna,

Wzięłam więc etopirynę,

Ale ból nie ustępował.

Czułam, że zaraz… odpłynę!

 

Robiłam się coraz słabsza,

Lecz zdążyłam zauważyć,

Że będąc w sennym amoku

Coś innego mogłam zażyć.

 

Leżały tam rozsypane

Męża tabletki nasenne.

On leczy się na bezsenność

I zażywa je codziennie.

 

Choć przezwyciężyłam słabość,

To czułam się tak jak swój cień.

Spóźniłam się w końcu do pracy;

Nie był to dla mnie łatwy dzień.

Dublet

Nakryłem moją dziewczynę,

Z którą od roku chodziłem,

W łóżku z moim przyjacielem.

A tak bardzo jej wierzyłem,

Że przed ślubem ona nigdy

Nikomu nie odda cnoty.

Mnie czasami pozwalała

Na całuski i pieszczoty.

 

Teraz wiem, że dla niej byłem

Tylko zakochanym durniem

I zostałem oszukany

Pierwszy raz, ale podwójnie.

Nauka liczenia

Kiedy byłam nastolatką

Miałam „pieriepałki” z „matmą”

Rodzice to humaniści.

Im także z matmą nie łatwo.

 

Żeby jednak pomóc córce

Dali mi korepetycje.

Korepetytor to student.

Miał wiedzę i aparycję.

Umiał dobrze wytłumaczyć

I uczył mnie stosowania

Wszystkich sposobów i reguł

Jak rozwiązywać równania.

 

Ale to wszystko kosztuje.

A „korki” nie są zbyt tanie

I dlatego mój ojczulek

Wymyślił dla mnie zadanie.

Po kilku lekcjach on stwierdził,

Że facet, sam urodziwy,

Nie będzie na moje wdzięki

Odporny i niewrażliwy.

Zalecił, żebym podjęła

Przecież niewielkie ryzyko

I poderwała mentora.

Lekcje dawałby za friko.

 

Do dziś mam kłopoty z „matmą”.

Mój syn ma korepetycje,

Bo tak jak ja nie rachuje,

Lecz ma bankowe ambicje!

Chociaż z matmą jest na bakier,

To rachować kasę umie

I jak dziadek wszystko sprzeda!

Jak to robi? Nie rozumiem.

Płaci i wymaga

Jeżdżę w „Pomocy Drogowej”.

Widziałem stłuczki, wypadki,

Lecz wczoraj przytrafił mi się

Przypadek niezwykle rzadki.

 

Było słonecznie i ciepło

Nie dziwota, przecież lipiec.

Zostaliśmy przywołani

Do zmiany opony w jeepie.

 

Prosiły o pomoc dwie panie.

Zapytałem, czemu one

Nie założyły zapasu,

Lecz chcą wymienić oponę.

Wszystkie bowiem terenówki

Na klapie od bagażnika

Wożą zapasowe koło,

By zmiany opon unikać.

 

Jednogłośnie poświadczyły,

Że to przecież dekoracja

I jej nie należy ruszać.

Klient płaci. Jego racja!!!

Dżentelmeni?

Zdobyłem się na wydatek

I kupiłem nowe felgi.

Tak mi się podobały, że

Mam zrobione z nimi… selfi!

 

Widać także wpadły w oko

Nie tylko właścicielowi,

Lecz  musiały odpowiadać

Nieznanemu złodziejowi.

A właściwie całej szajce,

Bo jeden nie dałby rady

Ukraść wszystkich czterech kół i

Auta na cegłach postawić.

Na karoserii nie było

Żadnej rysy, zadrapania.

Winien jestem tym złodziejom

Słowa dużego uznania.

Poza tym za wycieraczką

Znalazłem… bilet miesięczny

  Na autobus.

                                  Szefie szajki!

            Jestem Ci niezmiernie wdzięczny!!!

Blondynki

Mieszkam ze współlokatorką

W wynajmowanym lokalu.

Każda z nas ma swój pokoik.

We dwie mniej płacimy szmalu.

 

Ona pierwsza tam mieszkała,

Więc miała kluczyk do skrzynki.

Zawsze odbierała listy

I pozostałe przesyłki.

Mnie to nic nie przeszkadzało,

A nawet było wygodnie.

Jeden kluczyk mniej, to przecież

Cieńsza torebka lub spodnie.

 

Ostatnio jednak kumpela

Pojechała rodziców.

Razem z nią „zabrał się” kluczyk

I tak znalazł się w Łowiczu.

Zobaczyła po tygodniu,

Że z sobą ma klucz od skrzynki.

Wcześniej o tym nie myślała.

To typowe dla blondynki?

 

Zaraz wysłała go w liście,

Żebym go przy sobie miała

Na wypadek gdybym jakiś

Ważny liścik otrzymała.

Nie powiadomiła jednak,

Że list z „kluczem na pokładzie”

Do mnie zaadresowany,

Będzie już w skrzynce lada dzień.

 

Kiedy do mnie zadzwoniła

List już był zamknięty w skrzynce.

Co mam robić? Podpowiedzcie

Drugiej bezradnej blondynce.

Kolęda

Mieszkam na małym osiedlu

Domków jednorodzinnych.

Mamy tu  swoją parafię

Oraz własny Urząd Gminy.

 

Czekaliśmy na „kolędę”.

Wszystko już przygotowane:

Krzyż oraz świeczki na stole

Białym obrusem przybranym.

Wodę w kościele święconą

Na talerzyk już nalałam.

W ręku trzymam zapalniczkę…

Bardzo się denerwowałam.

 

Ksiądz już chodził w okolicy.

Ja też od okna do okna,

Bo chciałam na progu domu

Z Wielebnym dzisiaj się spotkać.

Bezwiednie dla siebie samej

Zapalniczką wciąż pstrykałam.

Gdy Go zobaczyłam wreszcie,

To ręką mu pomachałam.

 

Wystarczyła jedna chwila,

Żeby zapalniczki płomień

Podpalił fałdy firany.

Zauważyłam to w porę.

Kiedy ksiądz był tuż przed progiem,

Zdążyłam zadusić ogień.

Jednak wielebny coś wyczuł.

Nim nas pokropił kropidłem,

Pochwalił, że w naszym domu.

Pachnie… kościelnym kadzidłem!

Bilet na… wyjście

W Święta zabrałam kuzynka

Na nieszpory do kościoła.

Gdy Młodemu się znudziło,

Zaczął gapić się dokoła.

Ciągle zagadywał do mnie.

Wiercił się, jakby miał świąd.

Chciałam, by się uspokoił

Póki nie wyjdziemy stąd.

 

Na razie mu pozwoliłam

Przejść się wzdłuż ławek samemu.

Myślałam, że tym sposobem

Pomogę przetrwać Młodemu.

 

Wtedy on zobaczył księdza,

Jak między ławkami z tacą

Chodził mówiąc „…zaapłać, … zaapłać…”

A ludzie po prostu… płacą!

 

Naraz krzyknął w moją stronę,

Co było bardzo niegrzeczne:

„Marysia!… Jak zapłacimy,

To będzie można wyjść wcześniej”?!

Kuchenna rewolucja

Dziś myłam piekarnik w kuchni.

Dawno tego nie robiłam.

A że  mocno zabrudzony,

Nie dał się oczyścić nijak!

 

Musiałam aż zdemontować

Podwójną szybkę, bo ona

Była w środku i na zewnątrz

Niemożebnie zaświniona.

 

Udało mi się, choć z trudem.

Wszystko czyste, nawet szybki.

Montaż ich sprawiał trudności.

Bolały mnie ręce, łydki…

 

Gdy już traciłam nadzieję,

Że uda się je zmontować,

Nagle obie zaskoczyły

I mogłam je zablokować.

Wydałam okrzyk, który brzmi

Jak fanfara albo trąbka.

Nagle zauważyłam, że

Wewnątrz między szybkami tkwi

Mała, brudna, mokra… gąbka!