Bilans małżeński

W Walentynki oznajmiłem

Mojej własnej Rodzicielce,

Że to popołudnie spędzę

Z Moją Lubą na… wycieczce.

 

Wrócimy z niej dosyć późno,

Więc zostanę na noc u Niej.

Wtedy Mama zapytała

Po cichu, jakby w zadumie:

 

„A masz dla Niej jakiś prezent

Z tej okazji niepośledniej”?

„Nie, bo przecież fajny prezent

Będzie miała właśnie ze mnie!”

 

Taki żarcik mi się wymsknął,

Na co Mama patrząc zezem

Wymamrotała pod nosem:

„Oj, coś marny jest Ten Prezent”.

 

„Rekomendacja”

Mieszkam samotnie w „wieżowcu”.

Jestem samotną od roku.

Lecz nie zaznaję  spokoju

Od lokatorów w mym bloku.

 

Tuż przed sprawą rozwodową

Mój już były w ramach odwetu

Wrzucił sąsiadom do skrzynek

Informację pełną bzdetów.

 

Jednym z nich było podanie,

Że można do mojej skrzynki

Bezpiecznie, bez skrępowania,

Wrzucać niechciane przesyłki.

 

Bo ja je kolekcjonuję,

I ciągle powiększam zbiory.

Ludzie to zapamiętali,

A dla mnie kłopot i gorycz.

 

Od tamtej pory minęło

Już sześć lat, a ja bez przerwy

Dwa razy w każdym tygodniu

Miewam ataki alergii.

 

Mam uczulenie na farby,

Szczególnie czarną, gdy splami.

To jest przyczyna egzemy

Na dłoni między palcami.

Umowa

Jestem swoim przedsiębiorcą.

Sam prowadzę mą działalność.

Wykonuję różne rzeczy.

Kowalstwo to moja specjalność.

 

Dla tej sprawy nieistotne

Co wykonuję  lub kiedy.

Najczęściej biorę przedpłatę,

Choć czasem robię na kredyt.

 

Właśnie chciałem opowiedzieć

O takiej transakcji właśnie.

Płatność była „za pobraniem”,

Szczegóły zaraz wyjaśnię.

 

Miałem zrobić dla klientki

Pewną rzecz i wysłać pocztą

Za pobraniem należności

Równej poniesionym kosztom.

 

Twierdziła, że dla Niej będzie

Wygodniejsze, niźli przyjazd.

Zresztą ta forma płatności

Coraz więcej się rozwija.

 

Zrobiłem zamówioną rzecz.

Do klientki napisałem

Prośbę o adres, gdzie wysłać

Wykonaną już rzecz dla Niej.

 

Jeszcze dwa razy prosiłem,

Oczywista, że listownie,

Żeby mi adres podała.

Żadnej odpowiedzi od Niej.

 

Przecież nie wywróżę z fusów,

Jaki jest adres odbiorcy

Zresztą tak się złożyło,

Że potrzebowałem forsy.

 

Czekałem ze dwa tygodnie.

Klientka się nie odzywa.

Postanowiłem rzecz sprzedać.

Zhandlowałem ją „w tri miga”.

 

Po trzech miesiącach klientka

Do mnie skargę napisała,

Że czeka już bardzo długo,

A tej rzeczy nie dostała.

 

Znów piszę, że Jej milczenie

Potraktowałem na serio,

I to Ona, nie wiem czemu,

Zerwała umowę ze mną.

 

Mam nauczkę, żeby nigdy

Na wysyłki się nie zgadzać.

Niech Klient u mnie odbiera..

Jak zapłaci, niech wymaga.

 

 

 

Kocie drogi…

Są wspomnienia, co na zawsze

Pozostaną w Twej pamięci.

Ja także mam takich kilka

Pochodzących z lat… młodzieńczych.

 

Wtedy właśnie przechodziłam

„Nastoletni” okres buntu.

Czarny makijaż i włosy

Wszystko kruczee, aż do gruntu!

 

Słuchałam tylko metalu

I nosiłam tylko glany.

Taki był styl ubierania

Z charakterem nie tożsamy,

Bo pomagałam w… kościele,

Bywałam wolontariuszem

W szpitalu, domu opieki…

Więcej wyliczać nie muszę…

 

Moja sąsiadka, staruszka,

Na mój widok wyzywała,

Szatanica, ladacznica

Bo innych wyzwisk nie znała.

 

Nigdy nie reagowałam.

Omijałam ją z daleka.

Rozumiałam jej reakcje –

Starszego przecież człowieka.

 

Ona miała w domu kotkę.

Pewnego dnia się zdarzyło,

Że ukochany czworonóg

Nie wiadomo gdzie zaginął.

 

Wtedy właśnie ta staruszka

Mnie o „zbrodnię” oskarżyła,

Że to ja, a nie nikt inny,

Coś złego kotce zrobiłam!

Mama powiedziała, że nic

Wiemy nic o jej kocicy,

Lecz i tak nas nachodziła.

Sprawdzała nawet w… piwnicy!

 

Sytuacja dość żałosna.

Kiedyś byłam w domu sama.

Znowu przyszła z zapytaniem:

„Czy w końcu przestaniesz kłamać”?

 

Popatrzyłam na Nią groźnie

I wyznałam: „Pożarłam go”!

Babka padła nieprzytomna,

Jakby ktoś jej przylał fangą!

 

Wyglądało, że ma… zawał.

Usłyszał jej  krzyki sąsiad.

On zawezwał pogotowie

I do karetki z Nią też wsiadł.

 

Po trzech godzinach wróciła.

Nic Jej złego się nie stało.

Kot też się w końcu odnalazł

Wyjaśniając scysję całą…

Właśnie…

Wychowywała mnie mama –

Tolerancyjna osoba.

Była szczera i otwarta,

Miała w sobie fajny powab.

 

Urody też Jej nie brakło,

Lecz sama ze mną mieszkała.

Dziwne dla mnie dawniej było,

Że z nikim się nie związała.

 

Kiedyś spytałem Ją o to.

Rzekła, że jest… nienormalna.

Tak Ją ludzie oceniają,

Bowiem jest… biseksualna.

 

Nie wiedziałem, o czym mówi,

Ale mi wytłumaczyła.

Dotąd mi nie przeszkadzało.

Właśnie… pannę mi odbiła!!!

 

Ławeczka

Ostatnio moja kobieta

Zrobiła mi awanturę

O głupotę, drobiazg, bzdet,

Jakąś wydumaną bzdurę!

 

O co poszło?, zapytacie;

Chcecie wyjaśnień, to macie.

 

Oczekiwałem przed firmą,

Gdzie pracuje Moja Mała,

Na ławeczce dłuższą chwilę,

Bo cośkolwiek się spóźniała.

 

Na tej ławce wcześniej siadła

Jakaś nieznana dziewczyna.

Dosiadłem się, bom zmęczony,

A ławka była jedyna.

 

Zrozumiałbym te Jej dąsy,

Gdyby nie fakt, że często

Sama bez żadnych problemów

Wybiera obstawę męską.

 

Z kolegami z pracy chodzi

To na kawę, to do kina,

A mnie zwykłą sytuację

Jako zdradę  wypomina.

 

Tak Jej wszystko wygarnąłem,

Ona nie przyjęła tego.

Stwierdziła że powinienem

Poskarżyć się Jej kolegom.

 

I jak dobrze się postaram

Co nie będzie takie  łatwe,

Bo jestem zbyt „upierdliwy”

Gdyż mam już „taki charakter”.

Stłuczka

Wracam z zakupów i patrzę:

Jakiś zły kierowca – szkodnik

Tak uderzył w moje auto,

Aż je przesunął na chodnik!

 

Uderzenie było mocne.

Chwileczkę stałem zdumiony.

Po chwili ujrzałem papier

Za wycieraczkę włożony.

 

Ucieszyłem się, że jednak

Są jeszcze ludzie porządni

I numery „blach” spisali,

Na jakich jeździ ten „szkodnik”.

 

Biorę go i myślę sobie:

„Mam na was namiary, dranie…”

A tam był zatknięty mandat…

Dla mnie za złe parkowanie.

 

Rada

Dzisiaj po prawie tygodniu,

Który w łóżku przeleżałam

Walcząc z dosyć ciężką grypą,

W końcu siłą woli…    wstałam!

 

Mamunia się ucieszyła

I zaraz mi… poleciła,

Bym dom posprzątała żwawo,

Bo jest tak jakoś… brudnawo.

 

Powiedziałam Jej, że jeszcze

W rękach i w krzyżu mnie boli.

Z zatroskaną miną rzekła:

„Kochanie, sprzątaj powoli”.

Głośne sąsiedztwo

Mieszkam opodal kościoła,

Więc dość często obok domu

Przejeżdżają kawalkady

Ustrojonych samochodów.

 

Weselnicy w nich jadący

Włączają głośne klaksony

Jako wiwat Nowożeńcom

W tym kościele poślubionym.

 

Mego młodszego braciszka

Zawsze ich brzmienia wkurzały.

Za każdym razem, gdy słyszał

Nerwowo wzdrygał się cały.

 

Rok temu Brat „dostał prawko”.

Teraz, kiedy zauważy

Weselników przed kościołem,

W „gajerek weselny” włazi

I swoim autem się włącza

Do weselnej kawalkady,

By zmylić im trasę jazdy-

Ot tak, ponoć dla zabawy.

 

Kilka aut, tych spoza miasta,

Zwykle zmylić uda mu się.

I na „manowce sprowadzić”.

Głupie to i… taniusie.