Miałem termin egzaminu,
Więc jechałem na uczelnię.
W baku mało już paliwa,
Pomyślałem, że dopełnię.
Dotarłem na stację paliw.
Nie mogłem wlewu otworzyć,
Bo zameczek zamarznięty.
Trzeba go szybko odmrozić.
Łatwo mówić, kiedy mroźnie,
A nie miałem odmrażacza.
Ale przecież nie zamarzał
Także… płyn ze spryskiwacza.
Musiałem koniecznie pobrać
Kilka kropli tego płynu,
Żeby tylko zmoczyć zamek
Do niezbędnego minimum.
Szukałem, no i znalazłem
W bagażniku samochodu.
Po co kiedyś ktoś go schował,
Naprawdę nie znam powodu.
Polałem tym płynem zamek.
Już po chwili wlew otwarłem.
Zatankowałem, ruszyłem,
Aż nagle cały zamarłem,
Bo wyprzedził mnie radiowóz.
Policjant macha lizakiem
Żebym zatrzymał się zaraz
Za „Zakaz Postoju” znakiem.
Zatrzymałem się posłusznie
Zdziwiony, że każą „dmuchać”,
Lecz na alkomacie – „zero”,
Czyżby chciał „władzę” oszukać?
Zdziwieni takim wynikiem
Wezwali drugi radiowóz.
Przyjechał po półgodzinie
Dmuchałem. „Zero” jest znowu.
Jestem już zdenerwowany,
Minął termin egzaminu.
Zapytałem o co chodzi,
Czemu do mnie taki przymus.
Mówili, że ktoś dzwonił, że
Widział, jak piję na stacji
Przy ludziach, a że z ich strony
Nie było…. żadnej reakcji,
Więc zadzwonił na policję,
Żeby pijaka zatrzymać …
Nie mógł wiedzieć, że w mym aucie
Zamek korka wlewu przymarzł.
A z kieliszka to nikt nie pił,
Bo w nim był płyn zimowy.
Co prawda to był alkohol,
Tyle, że…. metylowy.
Wyjaśniłem policjantom,
Ten pechowy zbieg omyłek.
Przeprosili mnie za kłopot…
Na egzamin nie zdążyłem,
A szkoda, bo… się uczyłem!