Suszenie

Mieliśmy gości na weekend.

Przyjechał mój brat z bratową.

Kolacja nam się udała.

Popiliśmy sobie zdrowo!

 

Rano wyszedłem na taras

Zaspany jak małe dziecko,

A tam śmieją się serdecznie

Mój braciszek wraz z żoneczką.

 

Ciekaw skąd z samego rana

U nich taki śmiech „na zabój”,

Spytałem, a on wydukał,

Że powodem… pies sąsiadów!

 

Psisko po całym ogrodzie

Biegało z koszulką w pysku

Przy rechotaniu braciszka

I wtórze bratowej pisków.

 

Kiedy psu już się znudziło,

Wrócił za dom i po chwili

Przybiegł ze… spodniami w pysku.

Brat z żoną znów się… cieszyli!

 

Mnie to też by rozbawiło,

Bo śmiech brata wszystko głuszył,

Gdybym nagle nie rozpoznał,

Że pies szarga moje ciuchy!

 

Pies przez wykopaną dziurę

Przedostał się na nasz teren,

A psu z suszarki na pranie

Ściągnąć „szmatkę” trudno nie jest.

 

 

Start w dorosłość

Mój ojciec mi opowiadał,

Że w latach swojej młodości

Przeprowadził się w Bieszczady,

By tam zażywać wolności.

 

Los go rzucił do Rzeszowa

I tam właśnie pracy szukał.

Był po studiach, pracę znalazł,

Ale nuda do drzwi… puka.

 

Nikogo tam jeszcze nie znał,

Więc umieścił w prasie notkę,

Że pozna  miłą panienkę –

Fajną, wesołą… chichotkę –

Po to, by mu pokazała

Nieznane dla niego miasto

I nie zawsze tylko wtedy,

Gdy na dworze jeszcze jasno.

 

Zgłosiło się… trzech facetów.

Dwóch z nich chciało się dowiedzieć,

Czy ta metoda na podryw

Na pewno ich nie zawiedzie.

 

Ten trzeci chciał go przekonać

Że ojcu pokaże miasto

Z innej strony niż kobieta,

Bo preferuje… rubaszność!

Untitled

Dzisiaj wsiadł do autobusu,

Starszy, niewidomy pasażer.

Pomogłam mu znaleźć miejsce,

Bo dobre wychowanie tak każe.

 

Pan był mi wdzięczny za pomoc.

Gdy usiadł, powiedział do mnie:

„Dziewczyny z tak miłym głosem

Będzie mi trudno zapomnieć.

Musisz być dobra i śliczna.

Widzę Cię w swej wyobraźni

Jako człowieka pełnego

Życzliwości i przyjaźni”.

 

Naprzeciwko mego miejsca

Siedzieli dwaj jegomoście.

Obydwaj parsknęli  śmiechem

W dosyć zgryźliwej ripoście,

A jeden z nich rzucił słowa:

„Jesteś zrzęda, ślepy starzec.

Nie widzisz, że rzeczywistość

Jest różna od wyobrażeń”.

Skuter

Uwielbiam jeździć skuterem.

To spełnienie moich marzeń.

Wszędzie jeżdżę swą „Lambrettą”,

Nawet na pobliską… plażę.

 

W zeszłą niedzielę też byłam.

Tłok. Stojaki przepełnione.

Nie mam gdzie przypiąć skutera.

Lecz pomyślałam przez moment

I rozwiązanie znalazłam!

Dobre pomysły też miewam:

Przecież zamiast do stojaka

Przywiążę skuter do drzewa!

 

Kupiłam całkiem niedawno

Pęta super wytrzymałe.

Czy ktoś mi skuter ukradnie?

Czy znajdzie się taki śmiałek?

 

I nawet zażartowałam,

Że jak go ktoś skraść spróbuje,

To prędzej powali drzewo,

Niż ten łańcuch przepiłuje.

 

No i parę godzin później,

Gdy odjeżdżać z plaży chciałam,

Okazało się, że sama

Brak skutera wykrakałam!

 

Rada

Byłam właśnie niemym świadkiem

Przekomicznej sytuacji,

Kiedy siedząc na balkonie

Usłyszałam dziwne wrzaski.

 

Okoliczność była taka,

Że moi sąsiedzi „z dołu”

Zamknęli na klucz mieszkanie

Córkę zostawiając w domu.

 

Mam mieszkanie tuż nad nimi,

A to trzecia kondygnacja.

Dziewczyna jest „uwięziona”,

Dla niej trudna sytuacja.

 

Bo pechowo swoje klucze

Zostawiła u… chłopaka.

Została więźniem w swym domu.

Zdążyła się nawet… popłakać!

 

Chyba jednak go wezwała,

Bo przyszedł po pół godzinie

I przywołał ją do okna

Krzycząc, że zdążył je przynieść.

 

Leżąc sobie na leżaczku

Opalałam się spokojnie

I słuchałam strzępków dźwięków,

Które „dochodziły” do mnie.

 

Z rozmowy między młodymi

Wynikało, że dziewczyna

Zawiesi koce na oknach,

A on trenować zaczyna

Technikę rzutu do góry,

By trafić kluczami celnie.

Wtedy Ona drzwi otworzy,

Będą razem, nie oddzielnie!

 

Gdy zobaczyłam, że ona

Naprawdę okna „ogaca”,

A on kamienie podrzuca

Przypominając…   pajaca,

Musiałam zareagować

Wychylając się z balkonu:

„Przecież rzucając kluczami

Krzywdę możesz zrobić komuś.

Czy nie byłoby ci prościej,

I tak zrobić radzę ci,

Gdybyś wszedł do niej po schodach

I kluczem otworzył drzwi?”

 

 

Niania

Mamy dwójkę małych dzieci.

A ponieważ pracujemy,

Do opieki nad potomstwem

Baby-sitter najmujemy.

 

Dzieciaki Ją uwielbiają.

Wszędzie pójdą za swą Nianią.

To dobra wychowawczyni.

Też Ją wysoce cenimy.

 

Nie jest jednak idealna.

Punktualność to nie „sacrum”.

Często spóźnia się do pracy,

A nas wystawia do wiatru.

 

Potrafiła, i to nieraz,

Spóźnić się o trzy godziny.

Przez to w pracy mam kłopoty –

Spóźnień przekroczony limit.

 

Ostatnio, kiedy tak było,

Telefon swój wyłączyła.

Gdy wreszcie przyszła do pracy,

Hardo mi się… postawiła:

 

Że nie jest mi na posyłki,

Że dla siebie potrzebuje

Odpoczynku, gdy kochanek

Akurat u niej nocuje.

 

Nie chciała się dostosować

Do ustalonych godzin,

W których jest zobowiązana

Zgodnie z umową przychodzić.

 

Tą sytuacją zmuszeni

Wymówiliśmy jej pracę.

Dziś właśnie miał być ten dzień,

Że jej więcej nie zobaczę.

 

Poprosiła, by na koniec

Mogła pożegnać się z dziećmi.

Ten sposób odejścia z pracy

Wydawał się nam dość… śmieszny,

Ale przystaliśmy na to,

Bo wiedzieliśmy, że One

Mogą po odejściu niani

Czuć się przez nią… opuszczone.

 

Dała dzieciom po… buziaku

I na odchodnym rzuciła:

„Dzieci, nie ma Mikołaja,

Bo to „ściema” wielka była.

A mamusia oraz tatuś

Wcale was nie pokochali.

Bo gdyby było inaczej,

Nie ja, a oni by raczej

Sami Was wychowywali”!

 

 

 

Priorytet

Najstarszy synek znajomych

Po sąsiedzku mieszkających

Spędzał noce w samochodzie

Owinięty w zwykły kocyk.

 

Kilka razy to widziałam,

Więc chłopaka zapytałam:

– Czemu śpisz tak każdej nocy?

– Czy potrzebujesz pomocy?

 

Odpowiedział, że to trening,

Który można nazwać… wprawką,

Bo jak skończy osiemnastkę

To natychmiast zrobi „prawko…”!

 

Rozmarzony ciągnął dalej:

„…Będę na imprezy jeździł,

A jak będę nawalony,

Prześpię się i… będę trzeźwy”!

 

No cóż… Wstępując w dorosłość

Trzeba mieć swe priorytety.

Jedni chcą tylko… wytrzeźwieć,

Drudzy… podjeść, trzeci… nie tyć.

Femina mutata est …

Na piątą rocznicę ślubu

Biżuterię dałem Żonie

Oraz zdjęcie z pierwszej randki

W piękną ramkę oprawione.

 

Fotka ta była zrobiona

Przez Jej dobrą  koleżankę

Kiedyś, gdy Ją spotkaliśmy

Niespodziewanie, przypadkiem.

 

Pamiętam jak się cieszyła,

Że się fajnie dobraliśmy

I do pamiątkowej fotki

Za „modele” służyliśmy.

 

Teraz odszukałem zdjęcie.

Powiększyłem, wyostrzyłem

I w tajemnicy przed Żoną

W ramkę pięknie oprawiłem.

 

Żona bardzo się cieszyła

Z otrzymanej biżuterii,

A na widok fotografii

Prawie dostała… histerii!

 

Na widok zdjęcia westchnęła.

Jej twarz oblała się dąsem.

„O! jaka piękna rameczka”…

Odrzekła z dziwnym przekąsem:

 

Ja uśmiecham się pod wąsem

Zadowolony, lecz Ona

Wyjęła zdjęcie z rameczki

I nadzwyczajnie  wkurzona…

Fotką psa je zastąpiła.

 

Kiedyś… romantyczką była!

Trudny wybór

Podeszła do mnie Matula

I konspiracyjnym szeptem

Powiedziała, żebym z tatkiem

Skontaktowała się przedtem,

Czyli przed urodzinami,

Bo od wielu lat Jej daje

Mało trafione, choć drogie,

Rzeczy nieprzydatne dla Niej.

 

Prosiła, bym choć w tym roku,

Bo to rocznica okrągła,

Przy kupowaniu prezentu

Ojcu w wyborze pomogła.

 

Sęk w tym, że dotychczas to ja

Z chęcią i w najlepszej wierze

Podpowiadałam, co Tato

Mamie na prezent wybierze.

 

Chyba jednak spytam Mamy,

Co chciałaby dostać w darze.

Jakie ma skryte potrzeby,

Z pewnością ojcu przekażę.

Laurka?

Moja mama od już „od wieków”

Jest w szpitalu pielęgniarką.

Obecnie, choć sama w latach,

Pomaga w chorobie „dziadkom”.

 

Nie chodzi o moich przodków,

Ale chorych, starszych ludzi.

To jest dla Niej ciężka praca,

Bo rzadko starsi są… chudzi.

 

Czasem jednak coś „lżejszego”

Trafi się niespodziewanie.

Nie chodzi o wagę, ale

Niezwyczajne zachowanie.

 

Właśnie kiedyś na „Geriatrię”

Przyjęto starszego pana.

Był artystą, a artyści

Mają dziwne zachowania.

 

Miał wielki talent plastyczny.

A kiedy coś narysował,

Widzom szczęka opadała,

Tak potrafił… zaczarować.

 

Jego problemem było, że

Postępował tak jak wariat.

Sam nie wiedział jaki będzie

Jego postępowania wariant.

 

Gdy już fizycznie był zdrowy,

To miał zostać przewieziony

Z powrotem do „psychiatryka”,

Gdzie był dotychczas leczony.

 

Znów się pochwalił talentem

By pożegnać się z „dziadkami”.

Narysował na podłodze

Kwiatka… swymi odchodami!