Zaskoczenie

Ze względu na temperament

I chroniczny brak mężczyzny

Sama podrywałam chłopców.

Dotąd nie byli przeciwni!

 

Upływ czasu jest bezwzględny.

Co było łatwe, jest trudne.

Coraz częściej jestem sama,

Moje życie jest wprost nudne.

 

Przyjaźnię się z kumplem z pracy.

Od wielu lat już się znamy.

Lubimy z sobą przebywać,

O seksie nie wspominamy.

Niedawno mnie przypiliło,

Więc prosiłam przyjaciela,

By choć raz się zapomniał i…

Porządnie mnie „sponiewierał”.

 

Z oporami, lecz się zgodził.

Był delikatny nad podziw,

Póki się nie rozebrałam.

Wtedy wszystko się skończyło…

Mam przyjaciela… pedała.

Pobudka

Wczoraj coś mnie obudziło.

Słychać było od sąsiada,

Jak zabawia się z kimś w nocy

Z intensywnością tornada.

Mam problemy z zasypianiem,

Więc nakrzyczałam przez ścianę,

By ciszę nocną szanował,

A nie robił w nocy zamęt.

Dzisiaj rano jego córka,

Którą spotkałem na schodach

Powiedziała, że przyczyną

Tego zajścia jest choroba.

Jej ojciec na epilepsję

Kilkanaście lat choruje.

A choroba raz do roku

Tak mocno go atakuje.

Zawstydziła mnie dziewczyna.

Nie powinnam była krzyczeć,

Bo nie zawsze dzieje się to,

Co aktualnie słyszycie…

 

To niemożliwe?

Dzisiaj nareszcie podjąłem

Życiowe postanowienie,

Że od zaraz, już, natychmiast

Swoje nawyki odmienię.

Przechodzę na ścisłą dietę,

Zacznę katorżniczą pracę

I na siłowni do lata

Dwadzieścia pięć kilo stracę.

Zrobię formę i nie będę,

Jak dotychczas, cielska chować,

Lecz na basenie lub plaży

Wśród fajnych dziewczyn brylować!

 

Od rana trzymałem dietę.

Wieczorem zacząłem biegać.

Chyba życie się uparło,

Żebym zmarł jako lebiega.

Pierwsze metry pokonałem.

Może ich było kilkaset.

Upadłem. Złamałem nogę.

Czy mam być wiecznym grubasem?

Pod humorkiem

Ciężka choroba w dzieciństwie

Ślady we mnie zostawiła.

Muszę uważać z jedzeniem

I żebym wódki nie piła.

 

Wracałam rano z Sylwestra.

Byłam w cudownym humorze.

Jechałam z mężem do domu.

To ja kierowałam wozem.

Zatrzymała nas Policja.

Posądzili mnie, że piłam,

Bo witając ich uśmiechem

Chyba tym się naraziłam.

Rozkazali „Proszę wysiąść”!

Wysiadając przydeptałam

Swoją balową kreację

I na ziemi „zlądowałam”.

Sytuacja wręcz komiczna.

Chociaż upadłam z impetem,

To humor mnie nie opuszczał.

Znowu zaniosłam się śmiechem!

 

Wzięli mnie na posterunek.

Przesiedziałam tam pięć godzin.

Pobrali próbki do badań.

Nie dadzą się „babie” zwodzić,

Bo na pewno coś tam brałam,

Tylko się nie przyznawałam!

 

Nie mogli uwierzyć, że ja

Trzeźwiutka i nie na haju

Mogę być też „pod humorkiem”

Tak jak pierwszy lepszy chlajus.

 

Foch to foch

Mam obrażalską dziewczynę.

Dziś także focha strzeliła.

Po dwóch godzinach spytałem

Dlaczego jest tak niemiła.

Nie umiała odpowiedzieć

Na moje proste pytanie,

Lecz po chwili konsternacji

Zarzuciła mi… nękanie!

 

Ona nic nie wie, dlaczego,

Ale ja muszę to wiedzieć!

Dlatego ciągle się złości,

Że ja jej nie chcę powiedzieć.

Bo na pewno jej nie kocham…

I natychmiast po swojemu

Strzeliła nowego… focha.

Bez kolejki

Minęły dawno te czasy,

Kiedy już w cztery tygodnie

Można było ślub załatwić

W kościele, ratuszu, godnie.

Teraz trwa to znacznie dłużej.

Wiem, bo sama ślub załatwiam.

Terminy są tak długie, że

Mogą najcierpliwszym zachwiać.

 

Jednak trwamy z narzeczonym.

Kornie terminu czekamy.

Nagle wszystko ma się zmienić

I to pod wpływem mej mamy!

 

Dzisiaj właśnie mi kazała

Odwołać wszystkie terminy,

Bo… musi jutro ogłosić

Młodszej siostry zaręczyny.

To ciąża młodszej siostrzyczki

Powodem tego zamętu.

Gdy zaczęłam oponować,

To użyła argumentu:

 

“Właśnie z powodu tej ciąży

Ona pierwsza musi za mąż.

Chyba nie chcesz, by rodzinę

Paluchami wytykano!

A poza tym wiele rzeczy

Do twego ślubu gotowe.

Twoją suknię zaniesiemy

Do przeróbki u krawcowej.

U księdza zaraz załatwię,

Krótsze nauki przedślubne.

Dziecko w drodze, chrzest też będzie.

Nie postępuj samolubnie!

Poza tym wszystko kosztuje,-

-Napomknęła oczy mrużąc,

A dwa wesela w rodzinie

To jest stanowczo za dużo”!

Randka

Umówiłem się z dziewczyną

Na spotkanie w drogiej knajpie.

Poznaliśmy się przypadkiem

Przez znajomego na Skypie.

Dziewczyna jest bardzo fajna,

Więc chciałem zrobić wrażenie.

Podałem jej kartę prosząc,

By złożyła zamówienie.

 

Nie wiem, czemu zamówiła

Tajską zupę z krewetkami.

Chciałem, żeby ją zmieniła,

Jak już zostaliśmy sami.

Wyjaśniłem, że uczula

Mnie każde danie z krewetek

I dlatego ciągle muszę

Uważać na swoją dietę.

I jeżeli chce się ze mną

Nadal spotykać, dlatego

Musi koniecznie zamówić

U kelnera coś innego.

 

Spojrzała na mnie wołając

Na kelnera, by się „bujnął”

I przyniósł natychmiast zupę

Dla niej jedną, mnie – podwójną!

Namowa

Jechałam dziś autobusem.

Usiadłam obok faceta

Bardzo fajnie ubranego.

Oceniłabym – esteta!

 

W pewnym momencie powiedział

Patrząc z lekka w moją stronę:

„Wiem, że jeszcze się nie znamy,

Ale to jest dobry moment,

By namówić cię na kawę”.

Zaszokowana odparłam:

„Właściwie to, czemu by nie”?

Wydostało mi się z gardła.

 

Zaraz się zreflektowałam,

Że palnęłam dużą gafę

Dając się jemu poderwać

Na tak wyświechtany patent.

Chcę zaprzeczyć swoim słowom.

Patrzę na niego, on na mnie.

Czuję się w tej sytuacji

Naprawdę bardzo fatalnie.

 

On także mocno zdziwiony

Spogląda na mnie w bezruchu

Wskazując palcem słuchawkę

Telefoniczną w swym uchu.

Spider Killer

Jestem studentem. W tej samej

Grupie jest fajna dziewczyna.

Choć ona o tym nic nie wie,

Jest dla mnie „jedna, jedyna”.

Całą grupą na zajęciach

Spotykamy się codziennie.

Często z sobą rozmawiamy.

Wtedy jest bardzo przyjemnie.

 

Kiedyś w czasie dłuższej przerwy

Sam się zaofiarowałem,

Że kiedy będzie w potrzebie,

To przybiegnę do niej cwałem.

Wczoraj do mnie zadzwoniła,

Żebym natychmiast przyjechał,

Bo jest samiutka w mieszkaniu,

Bardzo się boi i… czeka!

 

Na miejscu się okazało,

Że trzeba… zabić pająka,

Który nie wiadomo po co,

W jej pokoju się zabłąkał.

 

Kiedy już ją uwolniłem

Od natrętnego „spajdera”

Dziękowała mi słowami:

„To możesz już wracać. Teraz”!

Zguba

Pracuję w małej piekarni.

Dostaliśmy zamówienie

Na pokaźny tort weselny.

Bardzo poważne zlecenie!

 

Zawsze w pracy chowam włosy

Pod specjalną, białą chustą.

Nie maluję też paznokci.

Odmawiam pomadki ustom!

Dziś ten sam reżim jak zwykle.

Pracowałam kilka godzin.

Tort już jest prawie gotowy.

Urodziwy jest nad podziw!

 

Nagle zdałam sobie sprawę,

Że brak mi w uchu kolczyka.

Wyjątkowo ich nie zdjęłam.

Tylko jedno stąd wynika:

Trzeba „rozczłonkować” ciasto.

Znaleźć zagubiony kolczyk.

Zaraz zacząć piec od nowa,

Żeby do rana tort skończyć.

 

Kiedy tort był już w śmietniku,

Zobaczyłam na podłodze

Ten mój zagubiony kolczyk –

Powód moich niepowodzeń.

Tyle pracy zmarnowane.

Zła jestem na tę „obsuwę”.

Pierwszy raz cały dzień pracy

Nadawał się „psu na budę”.