Przywara

Facet, z którym się umawiam,

Nie chce ze mną spędzać… nocy!

Myślałam, że chce  mnie sprawdzić,

Albo się po prostu droczy.

 

Od początku znajomości

Mówił, że mieszka samotnie

Niepewnie się uśmiechając,

Włoski mi gładząc zalotnie.

 

Byłam już gotowa na to,

By skonsumować z Nim miłość.

Dawałam znaki, sugestie,

Lecz… oskomy w Nim nie było.

 

Postanowiłam przycisnąć!

No i… to mi się udało.

Ględził o samodzielności,

A tu… z mamą się mieszkało!

 

Facet w „chrystusowym” wieku.

Skończył lat trzydzieści trzy!

Niesamodzielny, uległy

Jak jakiś nieletni „szczyl”!

 

Nie chciał, żeby matka jemu

Robiła wciąż awantury,

O to, że nie sypia w domu

I… inne podobne bzdury.

 

Od początku naszych spotkań

Nie mogłam go rozgryźć wcale.

Chyba jednak musi mieć

Jakąś solidną przywarę.

Dążenie przedszkolaczka

Jestem młodą przedszkolanką.

Kocham pracę z dzieciaczkami.

W domu mam też swoją Dwójkę,

A Trzecie jeszcze przed Nami.

 

Do wszystkich dzieci w mej grupie

Odnoszę się tak, jak do swoich.

Szkoda, że w Polsce jest mało

Takich jak moje przedszkoli.

 

Kiedyś zaczęłam rozmowę

Z dziećmi  starszego oddziału,

Kim chciałyby być w przyszłości,

Tak na serio, bez banałów.

 

Padały zwykłe w tym wieku

Zawody męskie typowo:

Strażak, policjant czy pilot…

Nic nowego, daję słowo…

 

Ale był jeden wyjątek!

Mariolka była tą jedną,

Która się wyrwała, że chce

Zostać strażniczką więzienną!

 

Nim zatliła mi się w głowie

Lampka kontrolna przed wpadką,

Pochwaliłam Ją przed grupą,

Że  wybrała pracę… rzadką.

 

Spytałam: „Czemu”? Odrzekła:

„No, bo mogłabym odwiedzić

Mego Drogiego Dziadziusia,

Co sam w tym więzieniu siedzi”.

 

Ankieta

Pracuję w dość dużej firmie

Supernowoczesnej, nowej.

Kadry tu są doświadczone,

Choć w większości jeszcze młode.

 

Wszędzie mamy komputery

Produkcyjne i biurowe.

Ostatnio było włamanie

Na trzy serwery firmowe.

 

Ukradziono wiele danych,

Osobowych w szczególności.

Dużo naszych informacji

Znalazło się w rękach obcych!

 

By utrudnić dalsze straty,

Albo im także zapobiec

Dział IT zorganizował

Szkolenie „internetowe”.

 

Program tyczył bezpiecznego

Zachowania w Internecie,

By ostrzec przed oszustami,

Których coraz więcej w „necie”.

 

Było ono obowiązkiem

Dla pracowników biurowych.

Odbyło się w czasie pracy.

Potem szef sprawdzian im zrobił.

 

Tydzień po skończeniu „kursu”

Rozesłał wszystkim „kursantom”

Anonimowego maila,

Że ma do sprzedaży… auto.

 

Cena okazyjna, ale

Data krótka, jednodniowa.

Należy wpłacić, tu konto,

Tysiąc – to mniej niż połowa!

 

Żeby się uwiarygodnić,

Trzeba wypełnić  ankietę,

I odesłać ją odwrotnie

Mailem albo esemesem.

 

Poznałby się nawet głupek,

Że to próba wyłudzenia.

Nasz filtr ją też „oflagował”.

Że oszustwo, złudzeń nie miał!

 

Wiecie ilu z tych odbiorców

Zareagowało na to?

Aż sześćdziesiąt siedem procent!

Czy w IT siedzi amator?

 

 

Okazja

Już  ponad dwadzieścia pięć lat

Pracuję jako położna.

Wszystkie tajniki zawodu

Dokładnie zdążyłam poznać.

 

Prawie wszystkie me pacjentki

Pytają o różne sprawy

Związane z ciążą, porodem.

Dominowały… obawy.

 

Czy nie będzie niespodzianek?

Czy wszystko się skończy dobrze?

Czy jak będą komplikacje,

To na pewno dziecko… ochrzczę?

 

Ale w ubiegłym tygodniu

Pani przed „cesarskim cięciem”

Choć wiele głupot słyszałam

Powaliła mnie przegięciem.

 

Zapytała protekcyjnie,

Czy jest jakaś szansa na to,

By wyciąć nadmiar sadełka

Za… dodatkową opłatą.

Smart…

Mąż już od jakiegoś czasu

Nie mówiąc tego nikomu

Dostał fioła na punkcie

Inteligentnego domu.

 

Kupował, no i montował

Masę przeróżnych czujników.

Sam to robił z dużym trudem,

Choć nie miał do tego drygu.

 

Potem trochę mnie objaśniał

Jakie funkcje pełni który.

No i po co nam montuje

Te przewody, puszki, rury…

 

Trwało to ponad rok, jak

Włączał czujki, sensory

Głosu, dymu, ruchu, światła

I inne też detektory…

 

Od tygodnia wszystko działa.

Dom jest „smart” na piątkę w plusie.

Wszystko jest już pod kontrolą.

Nasz domek jest… pełen uciech!

 

Nie pomyślał On, że nie jest

To… nazbyt fortunny pomysł,

Kiedy w domu jest… papuga

Gadającą farmazony.

 

Cały rok się biedak męczył.

Stracona niejedna stówa,

Ale przynajmniej papuga

Ma fenomenalny… ubaw!

 

Termin

Pracuję już dosyć długo

W pewnej firmie usługowej.

Awansowałem na szefa

Jej Placówki Terenowej.

 

Ciężko jest być samodzielnym

Kierownikiem kilku ludzi,

Szczególnie, gdy poprzedni szef

Dyscypliną się nie trudził.

 

Kiedy po miesiącu pracy

Poznałem tamten bałagan,

Zacząłem porządnej pracy

Od swych podwładnych wymagać.

 

Napotkałem duży opór,

Więc musiałem twardo działać,

Szczególnie, gdy część załogi

Pozostałych buntowała.

 

Kilka osób wyrzuciłem

Za kradzieże i pijaństwo

Naruszenia behapowskie,

Spóźnienia i bumelanctwo.

 

A wczoraj miałem rozmowę

Bardzo zresztą nieprzyjemną.

Podczas niej dyrektor firmy

Prawie… znęcał się nade mną!

 

Zarzucił, że w mej placówce

Jest nazbyt duża rotacja

I jeśli tak dalej pójdzie,

To będzie jego reakcja

I zostanę przeniesiony,

Albo wylecę z roboty…

 

To był wtorek, a dostałem

Czas do… najbliższej soboty.

Cios

Ćwiczę różne sztuki walki

Tak dla siebie, z amatorska.

Wie o tym cała rodzina.

Mam ten nawyk jeszcze z wojska.

 

Synek mojej siostry Anki

Bez przerwy oglądał bajki

Z kung-fu i jakąś tam pandą.

Było to całkiem niedawno.

 

Kiedyś byłem u Nich „w gościach”.

Bajka „szła” z magnetowidu.

Malec pilnie ją oglądał

Pokrzykując: „kopnij, przyduś…”!

 

Kiedy wreszcie się skończyła,

Zapytał mnie, czy ja umiem

Jak na filmie napiąć „brzuszek”,

Że nic ciosu nie poczuję,

Kiedy mnie uderzy w niego

Z całej siły, jak obuchem!

 

Napiąłem brzuch i kazałem

Walić w niego z całej siły.

Uderzył. Nagle boleści

Całe ciało me przeszyły.

 

Chłopiec nie jest zbyt wysoki.

Nie związany bon-tonem

Uderzył mnie niżej niż w brzuch

I… trafił w moje „cohones”

[1]!

 

 

[1]  Czyt. „kojones” – z hiszp. .wulgaryzm – jaja, chuj, jądra…

Bezpośredniość, naiwność, prostota

Jestem panią z „trzeciej klasy”.

Kocham kontakt z maluchami.

Często  organizuję zajęcia

Z domowymi zwierzętami.

 

Odwiedziły nas już kotki,

Pieski, kurki, kaczki, rybki,

Chomik, królik, świnka morska

Nie sposób wymienić wszystkich.

 

W końcu nie miałam pomysłu,

I chyba też możliwości,

By inne, drobne zwierzęta

Na lekcji w klasie ugościć.

 

Wycieczkę chciałam urządzić

Na wieś, gdzie są hodowane,

Lecz moje sugestie, prośby

Pod uwagę nie są brane.

 

Sięgnęłam więc po przykłady

Spoza naszego klimatu.

Miałam ryciny i zdjęcia

I mnóstwo różnych tematów.

 

Pokazałam dzieciom małpki,

Hipopotama, żyrafę.

By wiedziały, gdzie „mieszkają”,

Zdjęcia wkleiłam  na mapę.

 

Po Afryce była Azja,

Potem obie Ameryki.

Na koniec kangur z Australii,

I pingwiny z Antarktyki.

 

Niedawno pod koniec lekcji

Rozdałam karteczki z quizem.

Dzieci ucieszył ten temat

I odpowiadały skwapliwie.

 

Pytania były stosowne

Do sposobu pojmowania

I kojarzenia przez dzieci

Cech, sposobu zachowania…

 

Jedno było o leniwcu;

Treść: „Leniwy jak nie wiem co”.

Sześcioro wpisało… „tatuś” –

Z bezpośredniością dziecięcą.

„Parys”

Jedyny raz w swoim życiu

Umówiłam się z facetem,

Który był bez kindersztuby

Ale miał piękną… sylwetę.

 

Oczywiście był przystojny,

A w mojej „dziesiętnej” skali

Dawałam Mu aż… dwanaście;

Tyle nie dostałby Parys!

 

Mieliśmy jechać na plażę,

Ale wstąpiliśmy jeszcze

Do McDrive-a, żeby kupić

Frytki, bo tam są najlepsze.

 

On zamawiał, ale przy tym

Darł się, że aż uszy puchły

Bardzo zirytowany, że

Obie kelnerki ogłuchły!

 

Nie dość, że nie dosłyszały,

To cicho się odzywały,

Że on nic nie mógł zrozumieć,

Czego one odeń chciały!

 

Zniesmaczona sytuacją

Zwróciłam jemu uwagę,

Że gdyby opuścił szybę,

Łatwo zamówiłby strawę.

 

Dalej było znacznie gorzej.

To choleryk w każdym calu.

Zerwałam znajomość  słowami:

„Ty się wpierw kultury naucz”!!!

 

Mandat

Jechałem do domu z dzieckiem.

Zawsze wożę swą Dwulatkę

W przepisowym foteliku,

W pasach na tylnej kanapce.

 

Zmorą dla mnie podczas jazdy

Były krzyki mej córeczki,

Bo nudziła się okropnie,

Więc „brałem” Ją… z innej beczki.

 

Często, gęsto udawałem,

Że przez telefon gadamy.

Słuchawkę zastępowałem

Przeróżnymi gadżetami.

 

Najczęściej była to czarna,

Ręczna do okien skrobaczka,

A córeczka miast słuchawki

Trzymała w rączce… gryzaczka.

 

Pech chciał, że staliśmy w korku.

Coś się stało gdzieś przed nami.

Nie było żadnych szans, żeby

Jechać dalej objazdami.

 

Żeby zająć czymś córeczkę

Sięgnąłem czarną skrobaczkę

I „zadzwoniłem” do dziecka,

By czymś zająć małą płaczkę.

 

Chwilę tylko „gadaliśmy”,

Bo policjant mnie wyhaczył,

Kiedy w mej dłoni przy uchu

Czarny „telefon” zobaczył.

 

Zaraz kazał zjechać na bok.

Nie chciał słuchać tłumaczenia,

Tylko dwie stówy mandatu

Wlepił mi do zapłacenia.

 

A do tego punkty karne.

Nie za dużo, tylko piątkę

Za „rozmowę” przez skrobaczkę

Z moim malutkim dziewczątkiem.