Zdemaskowany

Rozpocząłem pracę w sklepie.

Cieszyłem się na tę fuchę.

Pierwszego dnia przyszedł klient

Mający problem ze słuchem.

 

Dobrze trafił. Ja akurat

Znam trochę język „migany”,

Bo moja siostra nie słyszy

I w ten sposób „gada” z nami.

 

Klient również znał podstawy,

Więc mógł mnie lepiej rozumieć,

Gdy pokazując rękami

To samo głośno mówiłem.

 

Wtem podbiegł do mnie kierownik

I zaczął na mnie jazgotać,

Że zachowuję się głupio

Jak jakiś handlowy profan!

 

Na klienta jego zdaniem

Ja krzyczałem, tak to ujął,

A takie wybryki wcale

Z uprzejmością nie licują.

To brak profesjonalizmu

I ogłady z mojej strony.

Powinienem dziś, natychmiast

Zostać przez zarząd zwolniony!

 

Szybko wszystko wyjaśniłem,

Lecz miałem problemy potem,

Bo kierownik mojej zmiany

Wyszedł na durnia, idiotę!

 

Debilem był znacznie wcześniej,

Tylko ja pomogłem innym

Dostrzec to, o czym uprzednio

Wszyscy już wiedzieć powinni.

 

Kalkulacja

Pomiędzy mą mamą i mną

Często do kłótni dochodzi,

Bo gdy Ona kładzie się spać,

Ja siedzę do późnych godzin.

 

Ma trudności z zasypianiem,

Brak snu na zdrowie Jej szkodzi.

Ja znów jestem „nocnym Markiem”,

Tak już mają ludzie młodzi.

 

Żeby rozwiązać tę sprawę

Mama wymyśliła system

Prosty, nieskomplikowany,

A reguły bardzo czyste:

 

Będzie mi zawsze kupować

Jakiś drobiazg wtedy, gdy ja

Wcześniej się do snu ułożę.

„Zarobek” – po każdych trzech dniach.

 

Gdy trzy pierwsze dni minęły,

Byłem z mamą w przymierzalni.

Zgodnie z zawartą umową

Ja wybieram, mama płatnik.

 

Znalazłem fajowe spodnie.

Zapytałem: „Mamo oceń,

Czy dziś możesz kupić je mi”?

„Tak, lecz za podwójne noce”,

Zaraz mi odpowiedziała.

Słyszało to osób kilka.

Spojrzeli, jakby myśleli:

„Co gada ta pedofilka” ?

 

Wyszliśmy szybko ze sklepu.

Skończyliśmy z zakupami.

Na podobne podejrzenia

Nie chciałem narażać Mamy.

 

Układ z Mamą nadal działa,

Lecz inna „gratyfikacja”.

Za „trzy noce” mam dwie dychy.

Chyba niezła kalkulacja?

 

Dworzec

Kiedyś, gdy byłam na dworcu,

Ukradziono mi portfelik.

Nie było w nim dużo kasy,

Lecz sentyment wzbudzał szczery.

 

To pamiątka po mej babci,

Która mnie wychowywała.

Od Jej śmierci do tej chwili

Zawsze przy sobie go miałam.

 

Kiedy zadzwoniono z dworca,

Że mają ukradzionego,

Wydawało mi się, że ja

Mam farta nadzwyczajnego.

 

Następnego dnia po pracy

Przy sprzyjającej pogodzie

Pojechałam  na rowerze

Po jego odbiór na dworzec.

 

Odzyskałam swoją  „zgubę”!

Chcąc wracać w powrotną drogę,

Wyszłam z dworca i zadrżałam.

Tym razem skradli mi… rower!!!

Zapoznanie

Poznałam Jego rodziców!

Pierwszy raz byłam proszona

Na obiad do przyszłych teściów

Jako Jego narzeczona.

 

Mama dała mi się poznać

Otwartą i miłą osobą.

Przywitała mnie słowami:

„Chciałam się zapoznać z Tobą,

Bo On wciąż o Tobie gada

Monika to, Monia tamto…

Wyśpiewuje Twoje imię

Jak, nie przymierzając, kantor”!

 

To byłoby bardzo miłe

I mogłoby mnie podjarać,

Gdyby nie mały drobiażdżek:

Ja na imię mam… Dagmara.

Imię

Pracuję w kawiarni, w której

Dość fajny zwyczaj panuje

Pytania gościa o imię,

A potem je zapisuje

Na kubku z podaną kawą.

To pytanie wielu zbywa,

A gdy ponawiam swą prośbę

Często mruczą: „Mała, spływaj”…

 

Czasami nawet się zdarzy,

Że robią zdumioną minę

I odpowiadają cicho,

Że… mają już swą dziewczynę.

 

Te komiczne sytuacje

Mnie się zdarzają najczęściej,

A koleżankom dość rzadko.

Czy to pech, czy aż nieszczęście?

 

Chciałam spytać kumpla z pracy,

Czy wyglądam jego zdaniem,

Aż na taką desperatkę

Pośród niezamężnych panien.

 

Zagaiłam Go, czy mogę

Prywatnie zapytać o coś.

Nim zdążyłam  coś powiedzieć,

On z uśmiechem i uroczo

Powiedział jak stary Satyr:

„Wybacz, jestem już żonaty”.

Szansa

Krewni na urlop jechali

Nowo zakupionym autem.

Wózek fajny, mało pali

Lakier ekstra, autko… kształtne

I do tego nie za drogie.

Zachwyceni są zakupem.

Takiej szansy by zaniechał

Chyba… nadzwyczajny głupek!

 

Zbywca chwalił, że wystarczy

Napełnić bak i pojechać

Nawet w podróż zagraniczną;

Cały świat Im się uśmiechał.

 

Uwierzyli. Nie sprawdzili

Nawet podstawowych rzeczy.

Pojechali, a znajomy

Zapomniał się… ubezpieczyć!

Sto kilometrów od Rzymu,

Auto im się „rozkraczyło”.

Z kasą krucho, upał srogi,

A miało im być tak miło…

Przez masło…

Mojej żonie się przyśniło,

Że zatłukła mnie pięściami,

Bo zjadłam  ostatni kąsek

Masła, tego z orzechami!

 

Kocha… masło orzechowe,

A sen był realistyczny,

Bo pięściami mnie waliła

W sposób iście pedantyczny.

 

Obudziłem się, a ona

Walić mnie nie przestawała.

Kiedy się wreszcie zbudziła

To się strasznie… załamała,

Bo obudziła bliźniaki.

Odtąd boją się mamuni,

Gdyż nie mogą tego pojąć,

Skąd jest tyle złości u niej.

 

Jak czteroletni człowieczek

Ma zrozumieć to, dlaczego

Mama pobiła tatusia;

I co ma… masło do tego!

„Na policjanta”

Ktoś mi dziś ukradł aktówkę,

Wszystko co cenne w niej miałem.

Że tak szybko się odnajdzie,

Nawet się nie spodziewałem.

 

Dzwonił do mnie ktoś z Policji,

Że odnaleziono zgubę.

Umyśliłem, że w nagrodę

Dam znaleźne – kilka stówek.

 

Pojechałem na Komendę

Aż na drugi koniec miasta,

Lecz dla dyżurnego wcale

Sprawa ta nie była jasna.

 

Przeglądnął wszystkie raporty.

Pół godziny tak się trudził,

Ale nikt dzisiaj nie odniósł

Żadnej znalezionej zguby.

 

Nikt także do mnie nie dzwonił.

Rozmowy są nagrywane.

W przesłuchanych taśmach nagrań

Też nie było żadnych wzmianek.

 

Kiedy wróciłem do domu

Zastałem nieład w mieszkaniu,

Nic nie jest na swoim miejscu

Po dokładnym splądrowaniu.

 

Okradziono mnie ponownie

Sposobem „na policjanta”.

Nie da się nie zauważyć,

Że wyszedłem na… palanta.

 

 

Udało się?

Siostra jest samotną mamą.

W sytuacji awaryjnej

Zapytała, czy w ten wieczór

Pieczę nad jej córcią przyjmę.

 

Sytuacja dosyć ciężka,

Bo dzisiaj Malutka musi

Po raz  pierwszy w krótkim życiu

Zasnąć bez swojej  mamusi.

 

Przybiegłam. Nie było łatwo.

Cztery godziny czytania,

Opowiadania, karmienia,

Śpiewania i przytulania.

 

To z mojej strony, a z drugiej

Wołania mamy, płakania.

W końcu zmęczona usnęła.

Wyjść z sypialni miałam zamiar.

 

Nagle sygnał telefonu

Jak grzmot w nocną ciszę trzasnął.

To moja siostra pytała:

„Małej udało się zasnąć”?

Awaria

W naszym biurze była kiedyś

Awaria klimatyzacji.

Było potwornie gorąco,

Ale były także… blaski.

 

Bo szefowa pozwoliła

Na lekkie, luźne ubrania.

Zaszalały nasze panie,

Ich wygląd mężczyzn… omamiał.

 

Założyły prawie wszystkie,

I mężatki i panienki,

Skąpą bieliznę, a na nią

Półprzezroczyste sukienki!

 

Chyba pogadam z serwisem,

By nauczył mnie sposobu,

Jak mam „zepsuć” naszą „klimę”

By awarię „zrobić” znowu.