Przeprosiny

W przededniu moich imienin

Rano, gdy przyszłam do pracy,

Zastałam na biurku bukiet.

Już wiedziałam, co to znaczy.

 

Byłam pewna, że to Marek

Przysłał mi te piękne kwiaty.

Jest akurat w delegacji.

Pojutrze wróci do „chaty”.

 

Stęskniona, ale szczęśliwa,

Że mój Miły mi je przysłał,

Chwyciłam białą kopertkę…

Skończyło się n domysłach.

 

Liścik napisany „maczkiem”.

Pismo jest zupełnie obce:

„ Bardzo przepraszam , że wczoraj

Przespałam się z Twoim chłopcem”.

Potrawka

Jadłam u babci potrawkę

O unikatowym smaku.

Poprosiłam więc o przepis

Na przyrządzenie przysmaku.

Babcia przyznała, że sama

Tej potrawy nie robiła,

Ale ją nabyła w sklepie

I troszeczkę doprawiła.

 

Pokazała mi też puszkę,

Żebym wiedziała na przyszłość,

Jaką konserwę mam kupić,

Aby danie smaczne wyszło.

 

A ja z babci poczęstunku

Wyciągnęłam wnioski takie:

– Babci trzeba okulisty,

Bo z widzeniem jest na bakier.

– Wybór babci zasługuje

Na absolutne poparcie,

Gdyż naprawdę bardzo smaczne

Jest puszkowe kocie żarcie!

Nabór niewojskowy

Nakryłem właśnie żoneczkę,

Jak na portalu randkowym

Poszukiwała kochanka

Wśród wielu męskich podobizn.

Miała tam swój własny profil,

A w skrzynce całą litanię

Zapisów, że kompletuje

Do seksu chętną kompanię.

 

Ona wcale nie rozumie,

Dlaczego chcę od niej odejść.

„Przecież jeszcze nie zdradziłam,

A zresztą to ja odchodzę”!

 

Wszystko jestem w stanie pojąć

Ale nie to, że w selekcji

Wcale nie uwzględniła mnie

I mojej świetnej… e*ekcji.

Chrońmy drzewa

W pewnym znanym wydawnictwie

Pracuję jako redaktor.

Nie zdążyłem skończyć pracy,

Bo przestał działać mój laptop.

Miałem kopię bezpieczeństwa,

Więc wziąłem pracę do domu.

Córki nie było, dziś mogłem

Popracować w jej pokoju.

Skorzystałem też z laptopa,

(To prezent na urodziny).

Kończy w tym roku gimnazjum.

Jestem dumny z tej dziewczyny.

 

Gdy wpisałem „p”, to Google

W podpowiedzi mi podały

„Pornohub”, a tam fotosów

I filmików dla dorosłych

Asortyment jest niemały.

Nie przypuszczałem, że córka

Zagląda na takie strony.

Prędzej chłopiec, co rozumiem,

Byłby tym  zaciekawiony.

Zaraz sprawdziłem historię

I stwierdziłem, że codziennie

Korzystała z porno strony

I robiła to sumiennie

Tracąc niejedną godzinę.

Gdybym sam tego nie stwierdził,

Uznałbym ten fakt  za kpinę!

 

Poinformowałem żonę,

Jak nasza córcia się bawi.

Takich rzeczy bez reakcji

Nie można przecież zostawić.

Porozmawialiśmy z córką.

Cóż wynika z tej rozmowy?

Nasza córa miała ważne

Niezaprzeczalnie  powody.

 

Motywację popieramy,

Ale sposób jest naganny.

Nie powinny go stosować

Niedorosłe jeszcze panny.

Ona dba o środowisko.

Jest „wierzącym” ekologiem.

Już teraz zdecydowała;

Będzie studiować biologię.

 

Usłyszała, że „Pornohub”

Ma posadzić jedno drzewo

Za obejrzenie każdego

Filmu tam zamieszczonego.

Bardzo przeżywa wycinkę

Drzew prowadzoną obecne.

Uważała, że w ten sposób

Posadzenie nowych wesprze.

Kiedy wychodziła z domu,

Lub wieczorem zasypiała,

Załączała jakiś filmik,

Głos i ekran  przymykała.

 

Żona ma teraz obiekcje,

Czy nie pójdę w córki ślady.

Dwoje ekologów w domu,

Czyż nie za dużo przesady?

Leśni

Bardzo lubiłem z kumplami

Włóczyć się grupą po lesie

Jako oddział partyzantów

Bez munduru, za to w dresie.

 

Z czasem ta bezładna grupa

W zespół się przeobraziła

I jako „żołnierze września”

Na defilady chodziła.

 

Mieliśmy dość częste zbiórki.

Ćwiczyliśmy jak żołnierze.

Bardzo lubiłem tam chodzić.

Mówię to zupełnie szczerze.

 

Któregoś dnia ćwiczyliśmy.

Mieliśmy repliki broni,

Mundury z demobilu i

Gałązki sosny na skroni.

Zabrałem z sobą Kaprala;

Tak ma na imię owczarek,

Który zawsze razem ze mną

„Włóczy” się leśnym bezmiarem.

 

W pewnym momencie do lasu

Wjechał samochód dostawczy.

Kierowca otworzył klapę,

Rozejrzał się, czy ktoś patrzy

I… zaczął wyrzucać  śmieci.

W tym samym momencie wstałem.

W niego jakby piorun strzelił,

Jak ujrzał mój hełm i kaem.

 

Błyskawicznie zebrał śmieci

I uciekł skonfundowany.

A mówią, że tacy jak my

Na nic się nie przydamy

Dowód

Jestem w podeszłym już wieku.

Pracuję u jubilera.

Jestem sumienny. Pomyłki

Nie popełniłem… do teraz!

Byłem bardzo pewny siebie.

Nawet mówiłem kolegom,

Że mnie wcale nie dotyczy

Tak zwane „prawo Murphy’ego”.

 

Wczoraj, była to sobota,

Pomagałem klientowi,

Żeby wybrał odpowiedni

Pierścionek zaręczynowy.

Przez ponad godzinę nie mógł

Zdecydować o wyborze,

Bo im pierścionek ładniejszy,

Tym musiałby płacić drożej.

Poprosił mnie więc o radę.

Poradziłem wybrać jeden

W niewygórowanej cenie,

Lecz dosyć dużym kamieniem.

 

Wymęczył mnie, jak nikt dotąd.

Byłem co nieco zmęczony.

Kiedy wreszcie sobie poszedł

Usiadłem zadowolony.

Ale zaraz, chwilę potem

Zapaliła mi się świeczka,

Że nie włożyłem pierścionka

Do pięknego pudełeczka.

 

Wybiegłem za nim, lecz mimo

Że dosyć długo szukałem,

Nigdzie go już nie znalazłem.

Sam z tym pierścionkiem zostałem.

 

Dziś niedziela. Rano klient

Przyszedł do mnie z pretensjami.

Z początku coś wykrzykiwał,

Lecz po krótkiej chwili zamilkł.

 

Wyjaśniłem mu powody

Zaistniałej sytuacji.

Wtedy on mi też powiedział,

Co stało się na kolacji.

Przyznał się, że nie otwierał

Oryginalnego etui,

Bo ciągle wątpił w ten zakup,

A nie miał kasy na drugi.

 

Otworzyła je dopiero

Jego in spe narzeczona.

A w nim pusto. „Gdzie pierścionek”?

Zapytała przerażona.

 

Sam nie wierzę, co się stało.

Powiedzieć tylko: zdumienie,

To jest stanowczo za mało

Na to moje przeoczenie.

Nie dość, że zepsułem młodym

Bardzo ważny dla nich moment,

To też naraziłem na szwank

Firmy najlepszą renomę.

 

Przeprosiłem za niezręczność

Pierścioneczkiem z górnej półki.

Przy kliencie go włożyłem

Do równie pięknej szkatułki.

A ja sam się przekonałem

I powtarzam to kolegom:

Wszystkich z nas w końcu doścignie

Tak zwane „prawo Murphy’ego”

Vox populi

Moja dziewczyna dostała

Pracę w innej miejscowości.

Tam też wkrótce zamieszkała,

A ja, śladami miłości,

Także za nią się przeniosłem.

Musiałem zamknąć mój lokal.

Niestety, w sprawie nowego

Jest jak dotąd pewna zwłoka.

 

Jestem rehabilitantem,

Więc na razie wynajmuję

Niewielkie mieszkanie w bloku

I tam pacjentów przyjmuję.

 

Dzisiaj pewien starszy sąsiad

Powiedział, że wszyscy wiedzą,

Że ja jestem męską dz**ką,

A jak gadają, to wierzą!

 

Zauważyli, że do mnie

Wciąż przychodzi masa ludzi.

Nikt z nich nie „siedzi” zbyt długo,

A to skojarzenia budzi.

 

Dorobili sobie resztę,

A „vox populi, vox dei.

Sytuacja jakby żywcem

Ściągnięta z filmu Barei!!!

Prezentacja

Mój szef  przesłał mi dokument

Dla Rady Nadzorczej w spółce,

Bym go uatrakcyjniła

Dzięki graficznej obróbce.

 

Zawarto w nim  propozycje

Optymalizacji kosztów

I tym samym uzyskanie

Dynamiczniejszego wzrostu.

 

Miałam jemu przygotować

Prezentację na laptopa.

Cóż. To nie mój obowiązek,

Lecz nie mogę się wycofać.

 

Jeden ze slajdów dotyczył

Zespołu pracowniczego,

Oraz redukcji etatów,

W tym, niestety, też mojego!

Toy story

Wszystkie imprezy masowe

Za free, czy też za bilety,

Muszą być zabezpieczone

Przede wszystkim w toalety.

+Częste są mecze piłkarskie.

Poszedłem kiedyś na derby.

Musiałem użyć tojtojki,

Poszedłem tam w czasie przerwy.

 

Byłem świadkiem pewnej scenki.

Właśnie przed toaletami

W kolejce stali kibice

Ci zwykli, nie chuligani.

 

W pewnym momencie w to miejsce

Przybiegła grupa kiboli.

Każdy gniewny i podpity

Na wszystko sobie pozwoli.

Ich herszt był chyba najbardziej

Pijany i agresywny.

Nie był nazbyt wielkim „koksem”,

Ale jednak dość masywny.

 

Ten „gościu” zaczepiał wszystkich,

Wyzywał ich i popychał,

A kumple mu wtórowali.

Typowy przykład oprycha.

 

Rozochocony faktem, że

Nikt mu się nie przeciwstawił

Podszedł do którejś kabiny

Żeby przy niej się zabawić.

Walił w drzwi pięściami krzycząc:

„Ty! Jak długo możesz tam srać.

Podciągnij gacie i wyłaź,

Bo  ci dziś muszę wp**rdol dać”!

 

Człowiek, który był w tojojce

Otwarł drzwi z takim rozmachem,,

Że krzykacz upadł na ziemię

Z gębą utytłaną piachem.

 

Z kabiny wyszedł ogromny,

Prawie dwumetrowy drągal.

Popatrzył, by znaleźć tego,

Kto te hałasy urządzał

I zakłócił mu bezczelnie

Proces oddawania moczu.

Ryknął: „Kogo poj**ało”?

I zapiął spodnie przy kroczu.

 

Dopiero po chwili spostrzegł

Leżącego przeciwnika.

Pochylił się tylko nad nim,

A ten „heros” się… posikał!

Kocham, jak niełatwo powiedzieć

Trzy domy obok mojego

Mieszkała dziewczyna, którą

Kiedyś  nazywałem siostrą,

Choć nie jest mych starych córą.

Nie posiadamy rodzeństwa,

Znamy się od zawsze chyba.

Razem „sz**aliśmy do piachu”;

Nikt nas przy tym nie przydybał!

 

Ja nocowałem w jej domu,

Gdy rodzice wyjeżdżali.

Gdy jej rodziców nie było,

Ona zostawała z nami.

 

Była ode mnie rok młodsza,

Więc wcześniej kończyłem szkołę.

Z czasem sam się przekonałem,

Że coś więcej czuję do Niej.

Nie dałem poznać po sobie,

Bo wiedziałem, żem jest dla Niej

Prawie bratem, przyjaciółką;

Zniszczyłbym to tym przyznaniem.

 

Ona zawsze mi mówiła

O swoich dziewczęcych sprawach,

A gdy „gdzieś tam” wychodziła,

Potrzebna jej była rada

Co do kiecki czy bucika.

Potrafiła przy mnie zmienić

Bluzkę, czy nawet sukienkę.

Było to tak naturalne,

Swobodne, zwyczajne, piękne!

 

Długo się zastanawiałem,

Czy i jak to Jej powiedzieć.

Wreszcie jednak wymyśliłem

Jaką mam przyjąć strategię.

 

Zbliżał się termin studniówki.

Było dla mnie oczywiste,

Że tylko Ją tam zaproszę.

Z Nią będzie wręcz zarąbiście!

 

Kiedy tylko poruszyłem

Tematykę studniówkową,

Natychmiast wpadła mi w pierwsze

Wypowiedziane słowo.

Pochwaliła się, że wczoraj

Chłopak, co jej się podoba,

Poprosił, żeby z nim poszła.

Musiałem więc przyhamować.

 

Nikogo nie zaprosiłem,

Ale razem jechaliśmy.

Ojciec mój nas tam zawiózł,

Chociaż  parą nie byliśmy.

 

Wieczór jakoś przetrzymałem.

Nawet tańczyliśmy razem.

Nie bawiłem się zbyt dobrze

I nie był to bal mych marzeń!

 

Ona bawiła się świetnie.

W pewnej chwili do mnie przyszła

I poprosiła dyskretnie

O bardzo drobną przysługę.

Zapytałem o co chodzi.

Lecz tłumaczenie zbyt długie,

Później mi to wyjaśni.

Tajemnica? Wciąż się łudzę…

 

Gdy zeszliśmy do piwnicy,

Weszła w jakieś drzwi otwarte

Prosząc, żebym przez czas jakiś

Osobiście pełnił wartę.

Gdyby ktoś tutaj się zjawił,

Miałem dyskretnie zapukać,

A potem zacząć udawać,

Że coś zgubiłem i… szukam.

 

Tam gdzie weszła, było ciemno.

Naraz sobie przypomniałem,

Że Ona i Jej fordanser

Przed kilkoma minutami

Pomagali  koleżance,

(A byli z nią tylko sami),

Opuścić ukradkiem salę,

Bo „się zmęczyła” na pewno.

 

Przypuszczałem, że ją tutaj

Trzymali mając nadzieję,

Że nim się skończy studniówka,

Ona wreszcie wytrzeźwieje.

 

Stałem tak chyba przez kwadrans,

Kiedy drzwi się otworzyły

I wyszła rozglądając się,

Czy nie ma nowoprzybyłych.

Powiedziałem, że nikogo

Nie ma i jest, tak jak było.

Popatrzyła na mnie wdzięcznie,

Aż mi się zrobiło miło.

 

Zwróciła twarz w moją stronę.

Myślałem, że będzie całus,

A Ona tylko szepnęła:

– Zrobiłam to, a Ty żałuj!

– Co? zapytałem zdziwiony.

– Ten mój pierwszy raz… i wtedy

Zobaczyłem jej faceta,

Wyniosłego jak carewicz.

 

Wziął Ją za rękę i poszli

Ona i ten Jej pyszałek.

A ja jakby skamieniały

Stałem, i stałem, i stałem…