Błysk

Lubię sobie dłużej pospać,

Ale pies ma inne zdanie.

„Wymyślił” więc na mnie sposób

Na skuteczne rozbudzanie.

 

W kuchni ma swoje posłanie.

Tarza się w nim i ociera.

Wtedy zupełnie bezwiednie

Ładunki na sierści zbiera.

 

Później zakrada się do mnie

I naelektryzowany

Łapie ostrożnie mą rękę

Bardzo ostrymi zębami.

 

Dzisiaj zobaczyłem nawet,

Że jemu coś z pyska błyska.

To nie odblask jego zębów.

To na pewno była iskra!

urodziny

W piątek byłem na imprezie

Z okazji  teścia urodzin.

Zawsze tu było wesoło,

Dzisiaj wyczuwa się chłodzik.

 

Atmosfera wręcz napięta.

Teściowie byli nie w sosie.

Zdenerwowanie wyczułem

W wyrazie oczu i w głosie.

 

Dla rozluźnienia napięcia

Rzuciłem słowa zachęty:

– Rozchmurzcie się i podajcie

Na stół jadło i „ procenty”!

Rozpoczął się właśnie weekend,

Nie czeka nas żadna praca.

Będzie jeszcze dużo czasu,

Żeby jutro leczyć kaca”!

 

Teść wkurzony nagle wyszedł.

Teściowa się popłakała.

Moja żona swoją mamę

Przytuliła i głaskała.

 

A ja wyszedłem na durnia,

Bo spowodowałem płacze

Nie wiedząc, że dziś teściowie

Akurat… stracili pracę!

Szczęście rodzinne

Jesteśmy narzeczonymi .

Dziś urodziny „teściowej”.

Znowu wrócił temat ślubu –

Ten jej ulubiony cover.

 

Druga zwrotka jej występu,

To także zgrana już karta:

Dziecko musi być „małżeńskie”.

Chce mieć wnuka, nie bękarta!

 

Straciłam w końcu cierpliwość

I zgodnie z prawdą stwierdziłam,

Że do ślubu nam niespieszno,

A pierwszą ciążę straciłam.

Staramy się znów o dziecko,

Ale na razie nic z tego.

Chcemy koniecznie mieć synka,

Nawet adoptowanego.

 

Nieco później mnie dobiegła

Rozmowa niezwykle gromka:

„Zostaw ją synu, bo ona

Nigdy ci nie da potomka.

Nie chcemy w naszej rodzinie

Żadnych bękartów czy znajdów.

Ten pierścioneczek z zaręczyn

Możesz oddać do lombardu.

A my już uspokojeni

I z nami wszyscy… sąsiedzi

Będziemy uszczęśliwieni,

Gdy nas z rodziną odwiedzisz”.

Mleczko szkodzi…

W czasie rozmowy o pracę,

Nie mam pojęcia dlaczego,

Zapytano mnie znienacka:

„Czy napijesz się, kolego”?

 

Prosiłem o kubek mleka.

Na co dzień pijam je w kawie.

Nie wiem, czemu je wybrałem.

Wyszło głupio, nieciekawie.

 

Chyba nie proponowano

Napojów alkoholowych.

Może powinienem prosić

O małą szklaneczkę wody?

 

Przez następną część spotkania,

Zamiast skupić się na sobie,

Cały czas tylko myślałem,

„Co ja robię, co tu robię”?

 

Nerwy zżarły mnie zupełnie.

Byłem wprost rozkojarzony.

To nie działo się naprawdę,

To tylko głupawy komiks!

 

W końcu tylko jeden pomysł

Wtłoczył się do mojej głowy:

Jestem chyba nienormalny,

Czy to początek choroby?

Niepohamowanie

Ma dziewczyna dziś wieczorem

Zupełnie niespodziewanie

Wpadła do mnie na siłownię

Nagle, znienacka, bez manier!

 

Nie myślcie, że  jest gwałtowna.

To bardzo „spoko” dziewczyna.

Nigdy w życiu z „gwałtownicą”

Bym tygodnia nie wytrzymał.

 

Ona tam dosłownie wpadła:

Podjeżdżając pod siłownię,

Nie hamując „dała gazu”

Niszcząc ścianę dość porządnie.

Wjechała na salę ćwiczeń

W momencie, gdy była pusta.

Ją ochroniła poduszka,

A na złom trafił jej „mustang”.

 

Teraz ja nie mam gdzie ćwiczyć,

Ale ona nie dba o to.

Ją boli tylko, że w szpilkach

Musi „drałować” piechotą!

Koci wybór

Mieszkam razem z koleżanką.

Wynajmujemy mieszkanie.

Ja zajmuję jeden pokój,

Drugi przeznaczamy dla niej.

Odkąd poznała chłopaka,

Cały czas z nim przesiaduje.

Ja praktycznie jestem sama.

Bardzo rzadko ją widuję.

 

Od zawsze chciałam mieć kota.

Spełniłam  wreszcie ten zamiar.

Nie będę już dłużej sama

Mając swojego kompana.

Jednak kot całymi dniami

U niej tylko przesiaduje.

Do mnie przychodzi jedynie,

Kiedy głodny się poczuje.

 

Koleżanka ma chłopaka.

Jak ma chęć na „fiku-miku”,

Wtedy mojego kociaka

Eksmituje z pokoiku.

 

Myślicie, że mnie odwiedza,

Kiedy ona go wyrzuci?

Nie! Siedzi smutny pod drzwiami,

Gotów tam natychmiast wrócić!

Kropka i już…

Spakuję wszystkie  manele

Byłego już wkrótce męża.

Wyślę je do jednej pani,

Z którą dużo czasu spędza.

Przed chwilą zaproponował

Jutrzejszy wyjazd swej lasce.

Wolny dzień  załatwił w pracy.

Mogą jechać „w delegację”!

 

Ja ich niestety poznałam,

Gdyż to niania naszej córci.

Wkrótce będzie „byłą” niańką,

Wyrzucę ją, aż zafurczy!

 

On jej napisał przed chwilą,

Że chce odpocząć od  żony.

Teraz naprawdę odetchnie.

Ale będzie zaskoczony!

Lasencją też się zadziwi,

Gdy dostanie jeszcze dzisiaj

Bety, w tym brudne skarpetki,

Zalotnego wygodnisia.

 

Nie jestem brzydka i gruba.

Przez lata naszego związku

Byłam pewna, że małżonek

Kocha mnie i jest w porządku.

 

Dodam jeszcze, że o wszystkim

Dowiedziałam się z Facebooka.

Używa wspólnego konta

I myśli, że mnie oszuka?

 

Do dziś nigdy będąc w pracy

Nie zaglądałam na konto.

Robiłam to po południu

Pomiędzy czwartą a piątą.

Nie zauważył, że właśnie

Dziś jestem zalogowana

I jego korespondencja

Przeze mnie jest też czytana.

Do tej pory wszystkie posty

Zawsze zdążył zlikwidować.

Jest tak głupi, że zaprzestał

Zupełnie się kontrolować.

 

Nie wiem, jak długo tak trwało,

Lecz  wiem, że skończę tę szopkę.

Z bólem serca, bo jest dziecko,

Stawiam nad małżeństwem kropkę!

Plus, minus

W pierwszą rocznicę poznania

Zabrałem lubą do baru,

Który ona bardzo lubi.

Jest spokojnie, nie ma gwaru.

 

Niespodzianka się udała.

Miła była wniebowzięta.

Cieszyło ją, że o tym dniu

Ja też, jak ona, pamiętam.

Wieczór rozpoczął się pięknie.

Były uściski, mizianie.

Jednakże wszystko zepsułem

Odpowiedzią na pytanie:

„Czemu to właściwie facet

Przystojny, inteligentny,

Przy forsie, za taką jak ja

Zwykłą dziewczyną tak tęskni”?

 

Odpowiedziałem przekornie

Nic złego nie przeczuwając:

Czy nie wiesz, że przeciwieństwa

Z reguły się przyciągają”?

Magiczne zniknięcie

To historia sprzed pół wieku.

Wtedy do szkół zajeżdżali

Bardzo „różniści” artyści

Ze swoimi pokazami.

Te występy firmowało,

(Nie wiem, czy przypomnieć warto),

Przedsiębiorstwo Artystyczne

O szlachetnej nazwie Artos.

 

Kiedyś w szkole dali pokaz

Klauni i iluzjoniści.

Ich występy uwielbiali

W nasze klasie prawie wszyscy.

 

Jednemu z magików przeszkadzał

W występie zegarek ręczny.

Zdjął go i schował pod czapkę,

Jednym ruchem bardzo zręcznym.

Potem jeszcze kilka trików

Pokazał wszystkim z estrady.

W sumie ten jego występ

Był jednym z ciekawszych zjawisk.

 

Po występie się wydało,

Że zegarek gdzieś mu zniknął.

Afera na całą szkołę.

Najwidoczniej ktoś go świsnął!

Ale nikt się nie przyznawał,

Iż dopuścił się kradzieży.

W to, że mu zegarek zniknął,

Nawet ten magik nie wierzył…

Stroboskop

Przed wykładem nasz profesor

Uwagę studentów przykuł

Informacją, że ten wykład

Nie jest dla epileptyków.

On do swojej prezentacji

Istotne fragmenty wplatał,

Które niestety u chorych

Mogą wywoływać atak.

 

Ja jestem epileptyczką.

Wyszłam więc natychmiast z sali.

Ale niestety niektórzy

Ten fakt zapamiętali.

 

Teraz kilku z mojej grupy

Puszcza z komórek refleksy

I cieszy się niebywale,

Kiedy „wyginam brekdensy”.

 

Podoba im się, ponieważ

„Za*ebiście” to wygląda.

Nikt nie „umi” tak się „trząchać”,

Nawet włączony „do pronda”!

 

Ja nie wierzę, że pułapem

Dopuszczających do studiów

Było osiemdziesiąt punktów

Dla każdego z tych łachudrów!