Nasz domek stoi w ogródku.
Działeczka jest ogrodzona.
Od frontu podjazd pod ganek,
Zieleń jest po wszystkich stronach.
Wiosną zawsze mam robotę
Przy przekopaniu zagonków.
Ostatnio miałem zajęcie
Na poletku z tyłu domku.
Mają tam byś posadzone,
Albo wysiane warzywa.
To niezbyt fajne uprawy,
Więc mama je z tyłu skrywa.
Żeby się zbytnio nie nudzić,
Mam muzyczkę na słuchawki.
Przyniosłem także narzędzia:
Szpadel, gracę, no i grabki.
Nie włączając jeszcze dźwięku
Do kopania się zabrałem.
Chciałem najpierw skopać ziemię,
W ciszy odpocznę, myślałem.
A to był jednak zły pomysł.
Sąsiedzi widząc słuchawki
Myśleli, że nie usłyszę
Ich dosyć frywolnej gadki.
Na co dzień mili i grzeczni.
„Dzień dobry” ci odpowiedzą.
Czasem nawet przy herbatce
Wspólnie z nami też posiedzą.
Myśląc, że ja nic nie słyszę
Rozmawiali na mój temat.
Z dosyć wulgarnej rozmowy
Okazywało się, że ja:
– Jestem ćpunem, no bo jeżdżę
Z nieznanymi im kumplami.
– Alkoholikiem, bo ojciec
Wódę w knajpie „chlał litrami”!
A jeszcze, i to niedawno,
Wyrzucałem kilka puszek
Po browarach „tych zielonych”,
Więc „nałogowiec” być muszę.
– A jeszcze podobno było,
Że mój ojciec sam się zapił,
Wcześniej, to jeszcze dwa razy
Musiał On na odwyk trafić!
– Jest alfonsem, no bo często
Sprowadza do domu „pindy”-
To są moje koleżanki,
A nie jakieś lafiryndy.
Gdy zimno, czekają u mnie,
Na przyjazd busa po szkole.
U mnie w domu mają cieplej,
Inaczej byłyby chore.
– „ Jest gangsterem, bo ma ryja
Poobijanego równo”…
A ja jeżdżę na rowerze,
O wywrotkę więc nie trudno…
Niby nic strasznego, ale
Niezbyt miło jest usłyszeć
Od sąsiadów takie słowa,
Jakie przytoczyłem wyżej.
Na co dzień są „jak aniołki,
Że tylko do rany przyłóż”.
Zerwę z nimi wszelki kontakt.
Na to chamstwo nie ma zmiłuj!