05 Zdarzenia
Spisane wierszem krótkie opowieści osób, które przeżyły różne (smutne, wesołe, dziwne czy krępujące) zdarzenia i publicznie podzieliły się tymi faktami. Dotyczą osób w różnym wieku, różnego statusu społecznego, czy materialnego. Zdarzyły się także w różnych miejscach i czasie. Te wierszyki spisałem na przełomie lat 2015 2016.
Prezent
W Wigilię, gdy pod choinką
Poukładano prezenty,
Leżała także koperta,
A na niej napis: „Wincenty”.
Ja właśnie tak mam na imię,
Więc ucieszyłem się wielce,
Że jakaś sumka pieniędzy
Znajduje się w tej kopercie.
Taki zastrzyk by się przydał,
Bo Żona w ciąży itp…
Czyżby Rodzice zmienili
Choinkę w PKO BP?
Po kolacji wigilijnej
Zgodnie z pradawnym zwyczajem
Było rozdanie prezentów.
Oj! Jak ja czekałem na nie!
Wyciągam kartkę z koperty,
A tam… mandat policyjny
Za przekroczenie prędkości.
Prawdziwy, a nie fikcyjny!
Pięćsetką mnie ukarano,
Bo na tyle oceniono
Winę za nadmierną szybkość.
Chyba jednak trochę „słono”.
Rodzice postanowili
Zrobić mi świąteczny dowcip.
Zmysł humoru „Moich Starych”
Jest mi już znany, nieobcy.
Wsunęli mandat w kopertę
I mieli ubaw wspaniały,
Kiedy ja wielce zdumiony
Wytrzeszczyłem nagle gały.
Udał Im się „podarunek”.
Lecz muszę teraz uważać,
Żeby na podobny „prezent”
Już więcej się nie narażać.
Bez Niego?
Zebrało nam się z Babunią
Na dosyć luźną rozmowę.
Nie myślałam, że o sobie
Tyle komukolwiek powiem.
Było o dzieciach, o pracy,
O zdrowiu i intymnościach,
O perspektywach na przyszłość
I o przeżytych zaszłościach.
Były konkrety, a potem
O szczegóły zapytała,
Czy oparcie w swoim mężu
Będę w przyszłości też miała.
Czy jest w stanie swej rodzinie
Zapewnić byt finansowy,
Bo sprawia wrażenie, że jest
Troszeczkę „dziwny jakowyś”.
Trochę zrażona odparłam,
Że to już nie są te czasy,
Bo sama nieźle zarabiam.
Mąż też trochę daje kasy.
Babcia na to mi odrzekła,
Że rozumie i pochwala,
Lecz dlaczego w takim razie
Trzymam w domu „męski balast”?
Nie jest wybitnie przystojny
Ani zbyt inteligentny.
No i niewiele zarabia…
Facet nadzwyczaj… przeciętny!
Niezbyt zajmuje się dziećmi.
Czy czasami wobec tego,
Nie żyłoby mi się lepiej
Samej z dziećmi, lecz bez niego?
Maniera
Żona jest uzależniona!
Wciąż wypominam to Żonie,
Że za dożo czasu traci
Tkwiąc przy swoim… telefonie.
Na moje częste uwagi
Zawsze niezmiennie twierdziła
Że się czepiam niepotrzebnie
I była bardzo niemiła.
Wczoraj wieczorem już w łóżku
Małżonka czytała książkę.
Ja rozsiadłem się w fotelu
Bom włosy miał mokre troszkę.
Patrzyłem na Nią uważnie
Nie odzywając się do Niej.
Ona czytała, co chwilę
Palcem suwając po stronie.
Zdziwiony cicho spytałem:
„Po co tak palcem dotykasz”?
„Muszę dotykać ekran, bo
Mi strona bardzo miga”.
Ona prawie zasypiała,
Lecz jeszcze w Jej świadomości
W ręku telefon trzymała –
Nową manierę ludzkości.
„Au revoir” Francjo!
Kupiłem niedawno auto –
Nówkę jeszcze na gwarancji.
Planowałem na wakacje
Wyjazd rodzinny do Francji.
Nabyłem je z ogłoszenia,
Więc chroniąc się przed z kosztami
Postanowiłem zbadać, czy
Za granicą nie nawali.
Fachman – serwisant ocenił,
Że jeszcze w aucie nic złego
Się nie dzieje, lecz mam jeszcze
Przed rajzą trafić do niego.
Naprawi w ramach gwarancji
Wszystkie wykryte usterki.
Nic nie zapłacę – gwarancja.-
Zresztą koszt nie będzie wielki.
Co najmniej przez miesiąc mogę
Jeździć po mieście bez strachu;
Na gwarancji pojazd jeszcze!
Spoko, żadnego obciachu!
Dwa dni później byłem z dziećmi
Na wycieczce w Ciechocinku.
Tężnie, solanka, baseny…
Zaparkowałem na rynku.
Po dwóch godzinach zwiedzania
Wracam do auta zmęczony.
Wsiadłem i odpalam auto…
A w nim… moduł nawalony!
Awarię sygnalizuje
Czerwona lampka w kokpicie,
Że przepustnica nie działa!
Parszywe kierowcy życie…
Do domu pięć godzin jazdy.
Ciechocinek przepełniony.
Dzwonię po pomoc drogową
I oczywiście do Żony.
Auto oddałem w Toruniu
Do gwarancyjnej naprawy.
Tam stwierdzono, że już wcześniej
Były usterek objawy.
Długo muszę czekać na to,
Żeby serwis na gwarancji
Wszystkie usterki naprawił.
„Au revoir” – rzekłem Francji…
Wywiad
Dziś mieli przyjechać do mnie
Redaktorzy z TVN-u
Na nagranie reportażu
„Zdalna nauka w liceum”.
Przed maturą właśnie jestem.
Covid przeszkadza w nauce.
Wszyscy zdalnie się uczymy.
Każdy się po domu tłucze.
Wypadało się ogolić,
Bym nie wyglądał jak menel.
Zaciąłem się kilkukrotnie;
Drżała ręka, miałem tremę!
Mam ciemny zarost na twarzy.
W telewizji wszystko widać.
Dobre wrażenie na przyszłość
Może się mi jeszcze przydać.
Nie chciałem, by pozostały
Jakieś ślady po szczecinie.
Wreszcie byłem ogolony –
Byłem to mym Widzom winien!
Zadowolony z efektu
Czekałem na to nagranie.
Wkrótce przyjechały do mnie
Aż trzy eleganckie panie.
Byłem bardzo kontent z siebie,
Że pasuję do ich grona.
Nie myślałem, że wystąpię
W telewizji aż z tyloma!
Zabrały się za mnie wszystkie
Lecz każda za coś innego:
Ubranie, włosy, makijaż –
Już nie znam siebie samego!
A wkrótce się okazało,
Że byłem w dość dużym błędzie.
Będę rozmawiał z… mężczyzną,
A wywiad w maseczce będzie…
Zamierzenia
Mieszkam z żoną oraz dziećmi
W fajnej, niewielkiej dzielnicy.
Mamy przyjaznych sąsiadów,
A to wysoce się liczy.
Sąsiad na początku roku
Siłownię sobie urządził.
Zaprosił mnie, bym obejrzał
I jego „dziecko” osądził.
Byłem po prostu w szoku,
Siłownia – prawie profeska!
Gdybym nie miał swego domu,
To chętnie bym w niej zamieszkał!
On zaraził mnie swą pasją
Do aktywności sportowej.
Staram się jak tylko mogę.
Niedługo będę jak Owens[1]!
Już po miesięcznym wysiłku
Czuję się świetnie jak nigdy.
Wyglądam też znacznie lepiej:
Brzuch pozbawił się krzywizny!
Dzieciakom się spodobało
I też tam chciałby chodzić.
Zapytałem przy okazji,
A sąsiad się na to zgodził.
Nie tylko dźwigamy, lecz także
Wokół osiedla biegamy.
Ze mną ćwiczą moje dzieci,
Ale… brakuje Ich Mamy!
Sąsiad nawet trochę wcześniej
Proponował, żeby żona
Także z tego skorzystała.
Powtórzyłem Jej, lecz Ona
Ma coraz większego focha,
No bo ja wyglądam młodziej,
A Ona w zestawieniu ze mną
Wygląda coraz to gorzej.
Jednak wcale nie zamierza
W wieku „zaraz po czterdziestce”
Pocić się tylko dlatego,
Żeby dorównać… „dwudziestce”!
[1] Jesse Owens – wybitny lekkoatleta I poł. XX w.
Starania
Zawsze dostaję w prezencie
Pod choinkę od Teściowej
Nowe ciuchy ciut za małe,
Ale za to dosyć drogie.
Każdorazowo żałuje
Z pozorowanym przejęciem,
Że tego nie przewidziała,
Lecz mogę…przenieść… zapięcie.
Wymienić już się nie uda,
Gdyż zniszczyła paragony.
Na koniec ciągle powtarza
Głosem do reszty znudzonym,
Że to dla mnie motywacja
Bym schudła o rozmiar chociaż,
Bo choć młoda, to wyglądam
Jak Jej… niezamężna ciocia.
Łaszek
Różnie gada się przy stole,
Gdy cała rodzina wokół.
Są żarciki, dykteryjki,
Śmiech, a czasem łezka w oku.
Dziś jednym z ważnych tematów
Były… łaszki, co nosimy.
Szwagier nawet zażartował,
Że… rzadko się w nie mieścimy.
Dlatego wciąż musi zmieniać
Garderobę, no bo ciuchy
Wciąż stają się nazbyt małe
Na ciągle rosnące brzuchy.
Wtedy z dumą powiedziałam
Że mam na sobie sukienkę,
Co ma już dwanaście lat i…
Nadal wyglądam w niej pięknie.
Nadal wchodzę w nią bez trudu
I nigdzie mnie nie obciska.
Kto nie wierzy może sprawdzić
I nawet… obejrzeć z bliska.
A na to moja teściowa
Lodowym wzrokiem spojrzała
I głosem równie zmrożonym
Dosyć głośno zawołała:
„Widać to, że jest nienowa
I także to, że … ciążowa”!